Counter


View My Stats

niedziela, 22 grudnia 2013

Idiotka Bratkowska

Od kilku dni media zachłystują się dyskusją nad wypowiedzią pani Bratkowskiej (kim, do cholery, ona jest, wcześniej było o niej głucho), która oświadczyła publicznie, że w Wigilię dokona aborcji swego niechcianego dziecka. Osobiście nigdy nie byłem zwolennikiem aborcji. Zawsze uważałem - i nadal uważam - że aborcja jest prywatną sprawą kobiety i (ewentualnie) jej mężczyzny, byłem jednak też zawsze przeciwko penalizacji aborcji. Nie należy karać więzieniem kobiety ani lekarza dokonującego aborcji - świadome urodzenie dziecka i późniejsze jego wychowanie to w dzisiejszych warunkach akt odwagi, na domiar wszystkiego kosztowny.
Ale pani B. robi z tego akt polityczny i medialny - a tak naprawdę gówno kogo obchodzi, co ona zrobi ze swoją ciążą. Oczywiście znajdą się stare idiotki (niemające już żadnych szans na urodzenie choćby krasnoludka) i wielu biskupów o wysuszonych jądrach, którzy podniosą wielki wrzask i owa pani na krótko stanie się ośrodkiem zainteresowania mediów. Na krótko, bo już niedługo jakiś skoczek poleci na 150 m, albo jakaś celebrytka pokaże się bez majtek i media znajdą sobie nowe tematy.
P. S. Znalazł się już jakiś jezuita, który gotów jest wystąpić z zakonu i adoptować dziecko, byle tylko pani B. nie dopuściła się strasznego czynu. Zakonnik oczywiście nie ma pojęcia, czym jest wychowywanie dziecka, nie wie nawet, czy proces adopcji przebiegnie gładko - o ile mi zresztą wiadomo, osoby samotne nie mogą adoptować dzieci. Ale huczek medialny już się wzmógł. Co za czasy.         

niedziela, 15 grudnia 2013

Allah akbar!

http://wiadomosci.onet.pl/wielka-brytan ... ohol/f90b0
Notatka jest tak sporządzona, że trudno się zorientować, o co naprawdę chodzi. Muzułmanie właściciele sklepów nie muszą przecież sprzedawać napojów alkoholowych. Ale domaganie się, żeby alkohol usunąć ze WSZYSTKICH sklepów i pubów, to już islamskie szaleństwo. Coś mi się widzi, że ci porąbani wyznawcy Allaha sami się proszą o zbiorową deportację do krajów rodzinnych. Anglicy są cierpliwi, ale jak się ich pozbawi szklaneczki whisky wypitej z przyjaciółmi w ulubionym pubie, to mogą się mocno wkurwić. 

czwartek, 12 grudnia 2013

Biedacy

Od dłuższego czasu na Onecie leci "serial" pt. "Jak mieszkają polskie gwiazdy." Każdy z występujących w nim aktorów, piosenkarzy czy innych cwelebrytów z dumą prezentuje swoją sadybę - ładny domek albo willę (bardzo oryginalnie umeblowaną) z ogródkiem. Nie, żebym pałał zazdrością, ale jednocześnie ci sami ludzie biadają okropnie z powodu porażająco niskich emerytur. Niektóre z nich nie przekraczają kilkuset złotych. To z czego wybudowali sobie te domki, wille i pałacyki? Tak na oko każda z tych posiadłości warta jest kilka melonów. Nie podważam bynajmniej ich uczciwości - zarabiali nieźle, to sobie odłożyli, tylko po co biadolą na niskie emerytury? Po co wkurwiają ludzi, którzy żyją WYŁĄCZNIE z emerytury i nie mają pękatych portfelów z zaskórniakami? 

sobota, 7 grudnia 2013

Co się dzieje?

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/tiahnybok-dziekujemy-waszemu-liderowi-opozycji/f2tpe

Jakby ktoś nie wiedział - Oleg Tiahnybok to lider partii "Swoboda", który wysuwa wobec Polski żądania oddania Ukrainie 19 powiatów w południowowschodniej części naszego kraju. Wyobraża sobie Ukrainę od Krakowa po Kaukaz. Publicznie wygłasza pochwały wobec Stefana Bandery i UPA. Dlaczego polscy politycy stają obok takiego ch...ja? I dlaczego transmitują to polskie portale internetowe?

niedziela, 1 grudnia 2013

Paranoja


Kurdupel, który nigdy nie ukrywał swojej niechęci do Unii, nagle popiera dążenia Ukrainy! Jego oświadczenia są równie fałszywe, jak moneta trzyzłotowa. Czego ten dupek nie zrobi, byle przekopać Rosji. Ta i tak śmieje się z jego wysiłków. Wciągnięcie Ukrainy do Unii może się i opłaci niemieckim handlowcom i paru tysiącom ukraińskich oligarchów, ale na pewno nie Polsce i Polakom.  

środa, 27 listopada 2013

Święta

W tym roku spędzę Święta i Nowy Rok w sanatorium "Bristol" w Kudowie Zdroju. Namówił mnie na to brat (dzięki, Wojtku!). Trzeba iść między ludzi, bo człowiek zupełnie zdziczeje.

Mogiła w Bałtyku.

http://wiadomosci.onet.pl/prasa/najwieksza-mogila-baltyku/q7pr1

Taki artykuł może tylko wkurwić czytelnika znającego historię. Przebija przezeń chęć potępienia radzieckiego dowódcy, który zatopił statek z uciekinierami.
Po pierwsze, nie statek, tylko okręt wojenny ("Gustloff" miał na pokładzie broń przeciwlotniczą i nie wywoził tylko biednych Niemców uciekinierów, ale przede wszystkim najwyższych dostojników partyjnych z Prus Wschodnich i dobrze wyszkolonych uczniów Oficerskiej Szkoły Okrętów Podwodnych z Gdańska).
Po drugie - i najważniejsze - to Niemcy rozpętali II W. Św., i niestety, sami nie rozliczyli się z przeszłością. Czy wiecie, że kat Warszawy odpowiedzialny za stłumienie Powstania Warszawskiego, wymordowanie mieszkańców i zniszczenie miasta, gruppenfuhrer Reinefarth nie poniósł w RFN żadnej odpowiedzialności? Czy wiecie, że z 4 mln rosyjskich jeńców w samym tylko 1942 roku przeżył co dziesiąty? W 1939 roku oficerowie Wehrmachtu rozstrzeliwali też całe bataliony polskich jeńców wojennych.
Szlag mnie trafia, jak jakiś dziennikarzyna pisze artykuł o nieszczęsnych cywilach potopionych razem z "Wilhelmem Gusltoffem".
Rozpętali wojenną  pożogę, to niech nie płaczą, że się poparzyli.      

wtorek, 12 listopada 2013

Cejrowski

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/cejrowski-kazdy-polak-ma-prawo-nienawidzic-ruskich/4hts8

Co za bałwan i palant! Pewnie  nie czytał "Krzyżaków" i nie zna momentu, w którym Zbyszko z Bogdańca zostaje skazany za próbę (nieudaną zresztą) ataku na przedstawiciela znienawidzonego powszechnie w Polsce Zakonu Krzyżackiego.
Można sobie Rosjan nie lubić, ale atakowanie ambasady to przejaw zdziczenia obyczajów, jakiego w Polsce chyba nigdy nie było! I pomyśleć, że robią to ludzie uważający się za patriotów...
Cejrowski, spieprzaj do Gwatemali!

wtorek, 5 listopada 2013

"Artysta"

http://kultura.onet.pl/wiadomosci/adoracja-chrystusa-kontrowersyjna-praca-jacka-mark,1,5586297,artykul.html

Mimo, że  jestem zakamieniałym antyklerykałem, zgadzam się z posłem PiS. To, co zrobił "artysta" jest w samej rzeczy obrzydliwe. Wolność twórców sztuki powinna jednak mieć swoje granice.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Nienawidzę!

"Onet" na pierwszej stronie grzmi: "Krytyczna sytuacja w Rosji. Brakuje jedzenia". Zaraz po otwarciu tego artykuliku dowiadujemy się, że krytyczna sytuacja występuje w północnych rejonach Jakucji, gdzie żyje może parę tysięcy osób. W tamtych rejonach zawsze się ludziom ciężko żyło (zimą temperatura potrafi spaść do -60 stopni Celsjusza) - ale w kopalniach diamentów (Jakucja dostarcza na rynki światowe jedną czwartą towaru) są bardzo dobre zarobki, a rdzenni mieszkańcy Jakuci przyzwyczaili się do trudów życia. Ale polski dziennikarzyna musi zatytułować swój gniot wstrząsającym tytułem. A podejrzewam, że sprawę załatwi kilka transportowych helikopterów.      

wtorek, 29 października 2013

10 obietnic Tuska

10 obietnic Tuska zniknęło ze strony www Platformy. Ale pamiętamy! 1. Przyspieszymy i wykorzystamy wzrost gospodarczy. 2. Radykalnie podniesiemy płace dla budżetówki, zwiększymy emerytury i renty. 3. Wybudujemy nowoczesną sieć autostrad, dróg ekspresowych, mostów i obwodnic. 4. Zagwarantujemy bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwidujemy NFZ. 5. Uprościmy podatki, wprowadzimy podatek liniowy z ulgą prorodzinną, zlikwidujemy 200 opłat urzędowych. 6. Przyśpieszymy budowę stadionów na Euro 2012. 7. Wycofamy wojska z Iraku. 8. Sprawimy, że Polacy z emigracji będą chcieli wracać do domu i inwestować w Polsce. 9. Podniesiemy poziom edukacji i upowszechnimy Internet. 10. Podejmiemy rzeczywistą walkę z korupcją. Polska zasługuje na cud gospodarczy. Donald Tusk, 19 października 2007 r WKLEJCIE TO DO INNYCH KOMENTARZY - NIECH LUDZIE WIEDZĄ!!

czwartek, 17 października 2013

Szpitale

Nie masz to jak ozdrowieńcze działanie szpitali. Idziesz do szpitala chory, połamany, umierający prawie  i na sali natykasz się na gościa, który nie może chodzić, wycięto mu prostatę, zaszyto odbyt i wydala nie do końca strawione żarło do specjalnego woreczka przymocowanego do na brzucha. Jak opróżniają ten woreczek, zapach bije na głowę wszystko, co dotąd przyszło ci wąchać. Gość leży bezwładnie jak worek i tępo gapi się w sufit, bo co innego ma robić?
Dość szybko dochodzisz do wniosku, że jesteś zdrowy jak byk.

środa, 16 października 2013

Udało się!

Koronarografia wykazała, że założone mi przed dziesięciu laty bypassy trzymają się bardzo dobrze. Muszę tylko zrzucić jeszcze kilka kilo wagi i zażywać więcej ruchu. No dobra, tak postaram się zrobić.
Mała ciekawostka. Podczas zabiegu odjechałem na kilka minut i robili mi defibrylację - po polsku mówiąc pobudzali mi serce elektrowstrząsami. Kurrrczę! Już drugi raz mi to robili, a ja nic nie pamiętam! A szkoda! byłoby nowe doświadczenie życiowe!  

sobota, 12 października 2013

Jutro idę do szpitala, a w poniedziałek zrobią mi koronarografię. Nie mam dobrych przeczuć. No, ale trudno, medycyna tak się rozwinęła, że nawet chorzy są bezsilni.
Zamelduję się za kilka dni... albo nie.
Valete!

wtorek, 8 października 2013

Komisje

Komisja Laska:
34 osoby. Wśród nich - 
16 inżynierów lotniczych
9 pilotów
2 meteorologów
2 patomorfologów
1 kontroler lotów
1 psycholog lotniczy
Większość z tych osób badała dziesiątki katastrof lotniczych.
W dniu tragedii 18 z nich było na miejscu katastrofy w Smoleńsku.

Komisja Macierewicza
105 osób. Wśród nich - 
0 inżynierów lotniczych
0 pilotów
0 meteorologów
0 patomorfologów
2 osoby pracują w dziedzinach związanych z lotnictwem.
Żaden z członków komisji nie badał wcześniej katastrof lotniczych.
Żaden z członków komisji nie był w dniu tragedii na miejscu katastrofy.

I tyle w temacie.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Bitwa Warszawska

Mówiąc (czy pisząc) o Bitwie Warszawskiej nie należy zapominać o roli, jaką w rozwoju wydarzeń odegrał Stalin. Tuchaczewski już od maja 1920 roku wysyłał do Moskwy telegramy z żądaniami wsparcia i uzupełnień, miał bowiem żołnierzy znużonych ciągłymi bojami, sowieckie oddziały zaś były mocno przerzedzone. Stalin, który pełnił wtedy funkcję Ludowego Komisarza d/s Obrony, zwlekał z odpowiedziami, nie życzył sobie bowiem powrotu zwycięskiego Tuchaczewskiego do Moskwy - przeciwnie, wolał, żeby ten poniósł klęskę. Co też się stało. Nie neguję dzielności polskich żołnierzy i bystrości dowództwa, ale o roli Stalina też nie zawadzi pamiętać.  

środa, 14 sierpnia 2013

Co dalej?

Jakoś przeżyłem wczorajszy dzień. Odwiedziła mnie Magda (dziewczyna Patryka), oraz siostra z  mężem. No i Bartek Zakrzewski. Jakoś tak głupio było przy nich wlewać w siebie ten alkohol. Sprawa pozostaje otwarta. Gdybym choć miał zdrowe serce  i kręgosłup... W sobotę przebadam sobie serce - zobaczymy, co się ujawni.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Podziękowanie.

Bartkowi Zakrzewskiemu dziękuję za wizytę i rozmowę. Cieszy mnie, że są jeszcze młodzi ludzie, z którymi mogę znaleźć wspólny język. Znaczy... nie taki ze mnie pierdoła, jak myślałem.  

czwartek, 8 sierpnia 2013

Grzejniki

Chciałbym uświadomić nieświadomym, że włączając komputer włączacie jednocześnie grzejnik o mocy przynajmniej 450 W (słabszych zasilaczy już chyba nikt nie używa).
To tak,  mimochodem...

sobota, 3 sierpnia 2013

Może inaczej...

Może mnie zmorze pogoda. 32 stopnie Celsjusza w mieszkaniu to nie jest coś, co chore na serce Tygrysy lubią najbardziej. Już trzeci raz szukam ratunku w kąpieli - ale nie na wiele się to zdaje.  

piątek, 2 sierpnia 2013

Wóz albo Przewóz

Pomyślałem sobie, że 13 sierpnia decyzję zostawię Losowi. Wypiję "na hejnał" 1 litr wódki ("Sobieski").
Jak się ocknę, to dobrze. Jak nie...

niedziela, 14 lipca 2013

Miesiąc

Został mi tylko miesiąc do rocznicy śmierci Syna. Bardzo się kochaliśmy, choć nieraz  pierze  leciało. Co mam robić, Patryk? Co robić bez  Ciebie?  Nie wierzę w żadne tam pierdoły  i spotkania powrotne; bajki to dla dzieci. Ostry nóż też ma jest rozwiązaniem. Co cobić?

niedziela, 19 maja 2013

Smutna wiadomość

W czwartek, 16-go umarła moja Matka. Dziesięć miesięcy temu pożegnałem  Syna. Teraz chyba kolej na mnie. Nie jest ze mną najlepiej.

czwartek, 9 maja 2013

Dzień Zwycięstwa

W Moskwie odbyła się parada wojskowa z okazji obchodzonego przez Rosję w dniu 9-tym maja Święta Zwycięstwa  nad Faszyzmem. U nas oczywiście nic się o tym nie mówi, wychwala się Żołnierzy Wyklętych i  stawia się pomniki takim bandziorom jak Ogień. A przecież Żołnierze I Armii byli jedynymi, którzy wraz z Rosjanami deptali bruki Berlina. Ale walczyli ramię w ramię z "ruskimi", więc teraz są politycznie źle widziani. Pieszczochami władzy są ludzie, którzy okradali i mordowali chłopów, zabijali nauczycieli, milicjantów czy geodetów biorących udział w podziale dworskiej ziemi. I Żydów - dzielni chłopcy z lasu z lubością zabijali Żydów. Robili to oczywiście mając przewagę liczebną - unikali większych miasteczek, w których mogli się spodziewać oporu.
Rosjanie nie dzielą swoich żołnierzy weteranów na słusznych czy niesłusznych - szanują przelaną żołnierską krew i w miarę możliwości rekompensują starym wojakom ich rany i kalectwa.
Wstyd być Polakiem!

niedziela, 28 kwietnia 2013

środa, 24 kwietnia 2013

Wydziedziczeni



Przeczytałem Słowo i miecz Jabłońskiego (całkiem porządna słowiańska fantasy) i uświadomiłem sobie, za co tak nie lubię KK. Instytucja ta owóż okradła nas z przeszłości i mitów. Grecy i Rzymianie mają swoje mitologie, Celtowie cieszą się opowieściami o królu Arturze, Germanie i Skandynawowie mają swoje cale rozwinięte mity o Wotanie (Odynie) i Nibelungach (Wolsungach), Rusini mogą sobie opowiadać o wyczynach Ilji z Muroma, czy Nikity Dobrynicza, Finowie cieszą uszy opowieściami o boskim kowalu Ilmarinenie a my, co? Jedna opowiastka o Kraku i głupiej jak żołdacki but Wandzie... i to wszystko. A co z całym panteonem bóstw? Jacy bogowie odpowiadali za jasną i ciemną stronę życia? Gdzie się podziały  ich posągi? Niechby były ciosane w drewnie, jakieś podobizny powinny zostać. Chrześcijaństwo odebrało nam przeszłość, nawet o Piastach przedmieszkowych wiemy raczej niewiele. Nie wiemy nawet, czy mieliśmy jakieś pismo! Rzecz niesłychana, ale przeciętny Polak więcej wie o bogach Majów czy Azteków, niż o naszych, rodzimych bóstwach. Kazimierz Odnowiciel powinien zostać nazwany Niszczycielem, bo zniszczył całą przeszłość narodu. Kurczę pieczone! Jak ja nie lubię obleczonych w czarne sukienki złodziejów i zacieraczy naszej przeszłości!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dlaczego nadstawiamy dupę do bicia?

Niemiecka telewizja ZDF nakręciła kosztem 14 mln euro trzyczęściową wojenną epopeję "Unsere Mutter, unsere Vater" ("Nasze matki, nasi ojcowie"). Rzecz jest o tyle ciekawa, że Polacy są w tym filmie przedstawieni jako zajadli antysemici, natomiast Niemcy to w zasadzie ofiary wojny. Film oglądało w sumie 20 mln telewidzów i bardzo go w Niemczech chwalono - za "prawdziwe ukazanie oblicza polskiego ruchu partyzanckiego". Niemieccy dziennikarze oddali głos dawnym żołnierzom Wehrmachtu, którzy oczywiście nie mieli sobie niczego do zarzucenie, bo oni "tylko wykonywali rozkazy" a o zagładzie Żydów w najlepszy przypadku coś tam słyszeli.
Dlaczego o tym piszę? Ano, dlatego,żw w Polsce powstają filmy typu "Pokłosie", a pan Gross wytyka Polakom Jedwabne. Ciekawe, że Niemcy i Polacy zupełnie inaczej rozliczają się ze swoją przeszłością. Osobliwe zaś jest to, że przeciętny uczeń szkolny w Izraelu jest uczony  o "polskich obozach koncentracyjnych".
Dlaczego wciąż wystawiamy zadek, w który leje, kto chce?
"Medaliony" Nałkowskiej zniknęły ze spisu lektur szkolnych, natomiast całe klasy karnie prowadzi się do kin na oglądanie "Pokłosia". Co jest, do kurwy i nędzy?    

środa, 3 kwietnia 2013

W sprawie kanarów

W sieci znalazłem takie coś:
- w razie odmowy zapłacenia należności kontroler ma prawo zażądać okazania dokumentu umożliwiającego stwierdzenie tożsamości podróżnego. W przypadku odmowy okazania dokumentu tożsamości kontroler może zwrócić się do funkcjonariusza Policji lub innych organów porządkowych, które mają uprawnienia do ustalania tożsamości podróżnych w komunikacji miejskiej, o podjęcie czynności zmierzających do ustalenia tożsamości podróżnego. Kontroler nie ma uprawnień do podejmowania innych działań mających na celu ustalenie tożsamości podróżnego, w szczególności nie może uniemożliwić pasażerowi opuszczenia pojazdu. W tym zakresie wypowiedział się również NSA w Warszawie w wyroku z dnia 19 stycznia 2005 r., sygn. akt OSK 790/04, stwierdzając, iż: ˝Postanowienie regulaminu przewozu osób i bagażu upoważniające kontrolera do udaremnienia próby opuszczenia pojazdu pasażerowi, który to kontroler nie jest ani funkcjonariuszem Policji, ani innym organem porządkowym, mającym ustawowe prawo do zatrzymania podróżnego, narusza art. 41 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 33a Prawa przewozowego˝;
Jest tam jeszcze ciekawy dopisek dotyczący dokumentów uprawniających do kontroli, zawierający tyle szczegółów, że dam głowę, iż przeciętny kanar takowego nie posiada. 
Więc dlaczego kanary legitymują gapowiczów?

Co za czasy...

Na portalu GW jest informacja, że w jednej ze szkół w Nowej Soli wskutek interwencji rodziców dyrekcja podjęła niesłychaną decyzję o przeniesieniu do innej klasy agresywnego ucznia, który bił i terroryzował kolegów. Pomijając fakt, że ktoś (kto?) uznał to za ":niusa" nadającego się do powiadomienia userów ogólnopolskiego portalu, co prawdopodobnie tylko napełni smarka dumą i że taka decyzja ze stroni dyra szkoły jest tylko przerzuceniem gorącego ziemniaka do innej dłoni - czy w całej Nowej Soli nie ma kilku ojców mających dostatecznie twarde jaja, żeby spuścić gówniarzowi manto ze średniej wysokości i wbić mu odrobinę pokory w dupę?
Kiedy ja chodziłem do szkoły, takie rzeczy załatwiało się w ramach klasy. Kilku uczniów po prostu brało gnojka na stronę, dawało się takiemu ananasowi mały wycisk i był spokój.
W ostatecznym rozrachunku - gdyby przypadek był osobliwie ciężki - sprawę rozwiązałaby wizyta dzielnicowego u rodziców ancymonka.
Polskie szkolnictwo zepsiało do cna.

sobota, 23 marca 2013

Z Szekspira

- Łoś ranny zdycha na polanie,
Zdrów niech spierdala w lasy.
Jest czas na sen i na czuwanie.
I na robienie kasy.

Tak sobie myślę...



W oborze były dwa cielaki. Pierwszy zapytał drugiego:
- Wierzysz w życie po Ubojni?
- Jasne. Coś tam musi być. Mnie się wydaje, że odprowadzenie krowy, czy byka do Ubojni to początek ich nowego życia. Nasze życie w Oborze jest po to, żeby się przygotować na to, co będzie potem.
- Głupoty. Nikt nigdy nie widział żeby krowa odprowadzona do Ubojni pojawiła się kiedykolwiek ponownie. To proste, w Ubojni życie krowy się kończy. Pogódź się z tym.
- Nieprawda. W Ubojni życie dopiero się zaczyna! Z Ubojni przechodzimy na Paszarni, a to miejsce gdzie żłoby są zawsze pełne. W Paszarni jest czysto, nie tak jak w oborze, gdzie robimy pod siebie. W Paszarni krowy nie muszą tłoczyć się tak jak tu, w Oborze, bo w Paszarni jest mnóstwo miejsca dla każdej krowy. Po prostu, życie po Ubojni to spełnienie wszystkich krowich pragnień.
- Ale skąd ty to wszystko wiesz? Mówisz to z takim przekonaniem, jakbyś sam kiedyś widział Paszarnię na własne oczy! A przecież ŻADNEJ krowie nie udało się stamtąd wrócić.
- Wiem, bo usłyszałem to od Czarnego Byka.
- A kto to taki?
- Czarny Byk jest najmądrzejszym zwierzęciem w całej naszej Obórce. Pięknie mówi i zna odpowiedzi na wszystkie pytania.
- Czy to czasem nie jest ten byk, co mimo, że ma jaja jak berety, nigdy nie był z żadną krową? I kręci się wokół takich cielaków, jak my? Ten, co ciągle wtrąca się, kiedy widzi młodego byczka i młodą jałówkę przebywających razem, mówiąc im, że wolno to robić jedynie w celu hodowli cieląt?
- Tak, to on. Przyznaję, on jest trochę inny... Ale to nieistotne, bo Czarny Byk cieszy się naprawdę wielkim szacunkiem wśród większości krów. Wiele z nich, w dowód szacunku, regularnie oddaje mu część zawartości swojego żłobu.
- Niesamowite.
- Czemu się tak dziwisz? Byk o takiej pozycji w Oborze nie może tak po prostu żyć jak zwykłe zwierzę. Czy to takie złe oddać mu niewielką część swojej dziennej paszy? Nie samym żłobem krowa żyje.
- Założę się że to też słowa Czarnego Byka... Ale cóż, jak uważasz... Mam inne pytanie. Skąd Czarny Byk wie to wszystko o Paszarni? Przecież on również nigdy tam nie był?
- Usłyszał to od innego Czarnego Byka, starszego niż nasz.
- A ten starszy Czarny Byk, to skąd wiedział?
- Niestety, nie możemy go spytać, bo on już dawno odszedł do Paszarni. Ale o ile pamiętam, Czarne Byki od wieków przekazują sobie z pokolenia na pokolenie wiedzę o Paszarni z przykazaniem, aby nauczały ją w całej Oborze
- Rozumiem, ich też nie możemy zapytać. Czy zatem, poza opowieściami, są jakieś dowody na istnienie tego życia po Ubojni?
- Oczywiście. To że ty, ja, i cała Obora istniejemy. To musi mieć jakiś sens. Pomyśl sam, czym byłoby nasze życie, gdyby jego celem nie było przygotowanie się do życia po Ubojni?
- Chyba żartujesz. To nie jest żaden dowód. Z tego, że istnieje OBORA wcale nie wynika to że istnieje JAKIEKOLWIEK życie po Ubojni, ani tym bardziej to, że wygląda ono akurat tak jak to opisuje Czarny Byk. Może Ubojnia to coś zupełnie innego? Nie rozumiem, jak można wierzyć w takie rzeczy, nie mając do tego żadnych podstaw?
- Ty nic nie rozumiesz. Dowody nie są nam potrzebne. Czarny Byk mówi "Dobra Krowa wierzy na słowo. Krowa wątpiąca to Zła Krowa". Wiesz co, im dłużej z tobą rozmawiam, tym bardziej widzę że Czarny Byk ma rację. Jesteś złą krową. Tylko ci w głowie żłób i jałówki. Ale poczekaj, jeszcze się przekonasz. Życie w Oborze trwa krótko. Zobaczymy jak ciebie będą odprowadzać do Ubojni. Jeszcze sobie przypomnisz o Czarnym Byku!"




- i.... co wy na to? :)

czwartek, 21 marca 2013

Władca Pierścieni

http://www.cda.pl/video/78586d/Tenacious-D-Wladca-Pierscieni
Pewnie wielu z was to już widziało, ale warto popatrzeć drugi raz...

środa, 13 marca 2013

Łapówkarstwo.

Łapówkarstwo, moi drodzy, jest nieodłączną częścią systemu, w którym z jednej strony mamy urzędnika państwowego decydującego o ogromnych finansowych dotacjach (europejskich czy naszych, państwowych), lub przetargach na np. wykonanie autostrady, zbudowanie mostu, - z drugiej strony mamy prywatnego przedsiębiorcę czy prywatną firmę, którzy tej dotacji (czy przetargu) potrzebują jak kania dżdżu, bo inaczej pójdą z torbami. Za komuny urzędnicy decydowali o rozdziale państwowych funduszów, ale ich partnerami były przedsiębiorstwa państwowe, których dyrektorzy nie byli żywotnie zainteresowani w wygraniu przetargu, czy zdobyciu dotacji, bo wyniki finansowe przedsiębiorstwa nie wpływały na zarobki dyrektora - miał najczęściej tylko co najwyżej nieco większą premię. Nie widział więc sensu w próbach przekupienia decydującego urzędnika.
A teraz największe afery są na styku: państwowe (unijne) pieniądze i prywatne firmy, które za te pieniądze mają coś wykonać.
I nie ma jak od tego uciec - chyba że przez zmianę ustroju, ale kto się na to odważy? Na lewicy nie widać nawet  partii, której liderzy mieliby dostatecznie mocne jaja do powiedzenia tego z trybuny sejmowej. Ta nasza lewica zainteresowana jest jedynie utrzymaniem stołków pod dupami - bo to się wiąże z niemałymi przecież poselskimi apanażami.
Czarno widzę dla Polski...    

wtorek, 12 marca 2013

Wiadomość, która mnie powaliła na plecy

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/w-rocznice-smolenska-manifestacja-na-100-tys-osob-,1,5442266,wiadomosc.html

Gdy Tusk ogłosił przedłużenie wieku emerytalnego, ludzie pozostali w domach. Wiadomości o tym, że wzrastają czynsze i inne "opłaty medialne" nikogo specjalnie nie ruszyła. Kompletna załamanie się systemu opieki zdrowotnej i ostatnie dramaty ludzi, którym NFZ i lekarze odmawiają pomocy (oby ten pieprzony Buzek sam musiał kiedyś doświadczyć dobrodziejstw systemu, jaki stworzył!) też niespecjalnie opinię publiczną bulwersują.  Pedofilskie afery w KK nie budzą jakoś społecznego sprzeciwu. 

Ale niech no Brat Mniejszy zwoła pospolite ruszenie do Warszawy w sprawie "zamachu smoleńskiego" - natychmiast się okazuje, że jest kupa ludzi gotowych do rozmaitych wyrzeczeń, byle tylko się dowiedzieć "prawdy o Smoleńsku".

Na polskich drogach w ubiegłym roku zginęło circa ebałt 4500 osób. To czterdzieści pięć razy więcej, niż w katastrofie smoleńskiej. Nie słyszę jakoś głosów domagających się polepszenia jakości dróg, stanu technicznego samochodów czy zmiany profilów egzaminu na prawo jazdy (za dużo w nim teorii i techniki, a za mało praktyki). I nic mi nie wiadomo o szykujących się manifestacjach.

Nawet, gdyby wyszło na jaw, że Tutek spadł na ziemię w wyniku wystrzelenia odpalonej osobiście przez Tuska i Putina rakiety ziemia-powietrze, to ni o włos nie zmieniłoby to sytuacji ekonomicznej czy socjalnej całej Polski i poszczególnych manifestantów. Drogi pozostaną jakie są, z hamburgerów nie zniknie konina czy mięso "drugiej świeżości" z lodówek w wielkich sieciach spożywczaków, staruszkowie pozbawieni opieki nadal będą umierać (urwałbym jaja temu, co uznał, że placówki służby zdrowia mają na siebie zarabiać, a nie leczyć), a nasze rudawe Kaszubskie Słonko nadal będzie robiło polityczne zwody jajami, w (!) mając krytyczne sondaże opinii publicznej (zawsze przecież można zamówić taki, który wszystkim udowodni, że tak zajebistego premiera jak On nigdy jeszcze nie mieliśmy). W kraju nadal będzie 800 tys niedożywionych dzieci, choć bohatersko walczący z komuną (aczkolwiek po aresztowaniu przez SB w 1978 roku sypiący wszystkich współspiskowców aż miło) Niesioł twierdzi, że to bzdura.

Ale to nikomu jakoś nie przeszkadza. Polacy, jak stado potulnych cieląt zbierają te wszystkie kopy w (_!_) i potulnie dają się pędzić dalej.

Niech no jednak Kaczor skrzyknie ludzi na manifestację w sprawie Smoleńska - już ma 100 tys. ochotników.

Pewnie łże jak zwykle, pewnie do Warszawy przyjedzie połowa albo i jedna czwarta zapowiedzianych protestantów - ale wiadomość i tak jest szokująca. 

Jesteśmy narodem idiotów.
  

niedziela, 3 marca 2013

Dlaczego Polska nigdy nie będzie narmalnym krajem...

Wosq stwierdził autorytatywnie, że nie będzie i skłonny jestem się z nim zgodzić, ale chętnie rozpętam dyskusję, co takiego jest w Polakach, że jako całość są chorym narodem. Laliśmy przecie kiedyś Niemców, Czechów, Szwedów, Rosjan, Ukraińców i Turków. Pod Kircholmem trzy tysiące husarii rozniosło w pył osiemnastotysięczną szwedzką armię Karola Gustawa - jednego z lepszych wodzów europejskich. Polska załoga stacjonowała na Kremlu, a Czarniecki płukał kopyta koni swojej husarii w Sundzie. Bolesław Śmiały szczerbił miecz o Wielką Bramę Kijowską. To dlaczego teraz zewsząd dostajemy w chudą (!)?
Mam jedną odpowiedź, która wielu userom może się nie spodobać.
Gdy na Zachodzie Europy Reformacja robiła swoje uwalniając narody spod władzy Watykanu, w Polsce szalał Skarga, który jak mógł, przeciwstawiał się laicyzacji państwa. Szkolnictwo powierzono jezuitom i pijarom, co zaowocowało znanym wzorcem "Polak = katolik". Wszak i teraz nie zastanawiamy się, CZY W OGÓLE PAŃSTWO POWINNO WSPIERAĆ KOŚCIÓŁ FINANSOWO, myślimy o tym ile procent odpisu dać klechom przy podatkach. Kościół finansowo powinni wspierać wierni - a pieniądze na naukę religii w szkole, czy utrzymanie kapelanów w wojsku (w polskiej armii jest największa liczba kapelanów przypadająca na dupę jednego szweja), powinny iść z kościelnej - NIE MOJEJ! - kasy.
Co o tym sądzicie? 

czwartek, 28 lutego 2013

Geje i inni

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/brudzinski-w-radiu-zet-wspolczuje-tym-rodzicom-syn,1,5432793,wiadomosc.html

Ranu Julek, czy ktoś kiedyś wreszcie wykopie z Sejmu tego "polytyka"? Za taką wypowiedź powinien być skończony raz i na zawsze. I chyba byłby skończony w normalnym kraju. Współczuć należałoby rodzicom tego pana i szkoda, że dawno temu zamiast się bawić w zwierzę o dwu grzbietach nie wypili po szklance wody. W ogóle ostatnio wystarczy wejść na Net, żeby człowiekowi skoczyło ciśnienie. A to poseł Godson opowiada o swojej misji (kto, kurwa, głosował na tego misjonarza?), a to Pieronek (biskup z zawodu, jakby się kto pytał) twierdzi, że polski Kościół nie ma problemów z pedofilą (Kościół w istocie może nie ma, czego się nie da powiedzieć o molestowanych dzieciach), a to wszyscy rzucają się na Palikota za stwierdzenie o zgwałconej Nowickiej (przypominam, że w języku polskim gwałt niekoniecznie musi mieć podtekst seksualny, może też oznaczać wymuszenie czegoś na kimś). Nikt zresztą nie wytyka Nowickiej, że podpuściła Palikota i Grodzką obiecując, że ustąpi ze stanowiska, a później rakiem się z tego wycofując, "zmuszona" przez głosowanie Sejmu. Sejm ją zgwałcił? Poseł Miller, który nie wahał się iść w Poznaniu do wyborów w barwach Samoobrony, teraz wytyka "zdradę" Kaliszowi i torpeduje możliwość stworzenia jakiejś lewicowej przeciwwagi dla PO i PiS-u.
Cholera jasna, czy ja kiedyś będę żył w normalnym kraju?      

wtorek, 26 lutego 2013

Dawid Gemmell



Zajrzałem na blog MajinFoxa i pod wpływem tego „zajrzenia” postanowiłem napisać co nieco o Dawidzie Gemmellu. Przeczytałem trzy Twoje recenzje, MF, i mogę rzec tylko jedno. Nie da się opisać np. Wawelu mówiąc w zasadzie wyłącznie o jednej baszcie.
Gemmell napisał ponad trzydzieści powieści. A Ty, MF, omówiłeś tylko trzy. Zrobiłeś to bardzo dobrze, ale ja pozwolę sobie uzupełnić nieco Twoje wypowiedzi na blogu, raczyłem bowiem J uznać, że mimo wydania niemal wszystkich jego powieści w Polsce, nie jest tak znany, jak na to zasługuje. A zasługuje - ustanowienie  nagrody Jego imienia (Dawid Gemmell Legend Award) o czymś w końcu świadczy. Nawiasem mówiąc, jej pierwszym nieanglojęzycznym laureatem został Andrzej Sapkowski.
Wśród kilku powieściowych cyklów Gemmella wyróżnia się Saga o Drenajach, której najciekawszym bohaterem jest legendarny rębacz-topornik, Druss zwany Kroczącą Śmiercią. Poznajemy go już w pierwszej książce napisanej przez Gemmella, noszącej tytuł „Legenda”. (Pisarz stworzył ją leżąc w szpitalu, gdzie leczył raka). MF, napisałeś w jednej z recenzji, że ciężko Ci było pogodzić się ze śmiercią jednej z ulubionych przez Ciebie postaci. W „Legendzie” mamy okazję śledzić Drussa, który na wezwanie przyjaciela idzie stanąć na murach twierdzy - i w jej obronie zginie. Tę śmierć przepowiedziano mu dawno temu, a jednak stary, sześćdziesięcioletni mężczyzna bez wahań odpowiada na zew. Przez całe życie żył wedle kilku zasad, które wyłożył mu w młodości inny wojownik.
Nigdy nie bierz przemocą kobiety i nie krzywdź dziecka. Nie kłam, nie oszukuj, nie kradnij. Takie uczynki są niegodne mężczyzny. Broń słabszych przed silniejszymi. I nigdy nie pozwól, żeby pogoń za zyskiem sprowadziła cie na ścieżkę zła.
Proste, prawda? I jakże niełatwe w realizacji.
W skład cyklu o Drenajach wchodzą też trzy powieści (ostatniej w Polsce nie wydano) o skrytobójcy Waylanderze, poprzedzające czasy Drussa o mniej wiecej sto lat. Waylander jest bezlitosnym dla wrogów, szczerym wobec przyjaciół (choć tych ma niewielu) i nieustannie stawianym przez los wobec niezwykłych wyzwań śmiertelnie skutecznym wojownikiem.
Cykl Drenai to kilka świetnie napisanych powieści i tylko one wystarczyłyby do zapewnienia autorowi jednego z najwyższych miejsc na Olimpie twórców fantasy.
A przecież Gemmel stworzył kilka innych, nie mniej fascynujących cyklów.
Trzy powieści o Wojowniku Jeruzalem, rewolwerowcu Jonie Shannowie i dwie powieści o władcy quasi celtyckiej Anglii, Utherze Pendragonie składające się na tzw. Pięcioksiąg Sipstrassi.
Dwie znakomite, osadzone w realiach starożytnej Grecji powieści o Parmenionie i Aleksandrze.
Czterotomowy cykl Rigante, którego dwie pierwsze części wydał Rebis. Ten z kolei w dwu pierwszych tomach opisuje świat celtyckiej Anglii i Rzymu, nazywanego przez autora Kamiennym Grodem. Dwa ostatnie tomy cyklu (też jeszcze w Polsce niewydane) przesuwają akcję do późnego średniowiecza w tych samych światach.
No i oczywiście dokładnie omówiony przez MF cykl o Troi, bardzo przewrotnie traktujący znane nam od czasów Homera eposy. Niby wszystko jest tam jak u starego ślepca aojdy, ale wszystko dzieje się zupełnie inaczej.
Oprócz tego Gemmel napisał jeszcze kilka niezwiązanych z tymi cyklami powieści - wszystkie doskonale skomponowane, z wartką i burzliwą akcją, pełne swoistego autorowi, cierpkiego humoru.
We wszystkich tych książkach autor udowadnia nam, że jednakowo dobrze „wychodzą” mu powieści osadzone w rzeczywistości postkatastroficznej (Jon Shannow), niemal zupełnie baśniowej (Echa Wielkiej Pieśni) i częściowo baśniowej, a częściowo historycznej (Parmenion). Autor potrafi przekonać każdego z czytelników, że opisywane przezeń wydarzenia mogły istotnie gdzieś się rozegrać.
Gemmell potrafi też tworzyć znakomite, choć niekiedy tylko w kilku zdaniach opisane, postaci bohaterów nawet trzecioplanowych. Co tam zresztą bohaterowie! Patryk zwrócił mi uwagę, że Gemmell potrafił nawet nadać charakter kupionemu przez Odyseusza na żarło dla załogi wieprzkowi!
I te znakomite, jakże nieraz pełne treści dialogi…

Bogaty zwraca się ranczer do jednego ze swoich ludzi, śmiertelnie skutecznego rewolwerowca:
- Karl, nigdy nie wchodź w drogę Jonowi Shannowowi.
- Szefie, chce mi pan powiedzieć, że on jest ode mnie szybszy?!
- Nie. Ja ci chcę tylko powiedzieć, że on cię zabije.

Gemmel oczywiście tworzy tylko w stylu high heroic fantasy i jeżeli komuś takie książki nie odpowiadają, to pewnie się nimi nie zachwyci, jak ja.
Ale… warto spróbować.


  
        

Nie wiem, czy to nie pożegnanie...



Napisałem na FF, że czekam już tylko na odpoczynek, bo moje życie przestało być piękne i straciłem cel, a każde życie powinno czemuś służyć.
Przez całą niemal bezsenną noc zastanawiałem się nad tym zdaniem i stwierdziłem, że jest bardzo prawdziwe. Miałem (pod różnymi względami) całkiem ciekawe i pełne życie. Np. niemal bez przerwy od pierwszej klasy szkoły podstawowej bywałem zakochany.
Nie kochałem się w żadnych tam np. aktorkach filmowych. Kiedy czytam wyznanie jakiegoś mojego rówieśnika (dziennikarza, pisarza, aktora) mówiącego o tym, że kochał się np. w Marusi z „Czterech pancernych”, to się dziwię, bo zawsze uważałem darzenie gorącym uczuciem filmowego w końcu wizerunku ślicznej skądinąd Magdy Zawadzkiej albo Ani Dymnej za równie dziwaczne, jak zakochanie się w pomniku Warszawskiej Nike (choć podobno i tacy się zdarzają).
Nie, ja zawsze kochałem się w jakiejś konkretnej szkolnej koleżance; niekiedy zresztą umiałem podzielić serce na dwie lub trzy części ;-). Zakochany bywałem w rozmaitych dziewczynach z rozmaitymi skutkami, choć początkowo umiałem się jedynie gapić na nie z cielęcym zachwytem i dopiero w szkole średniej nauczyłem się wyrażać swoje uczucia słowami i innymi… nazwijmy je… „środkami ekspresji artystycznej”. Skutki - jako się rzekło - bywały różne, a moje romanse niespodziewanie dla mnie samego owocowały wznowieniem niekiedy po kilkunastu latach, gdy spotykałem obiekty moich dawnych zapałów już jako młode mężatki i okazywało się prawdą niemieckie przysłowie mówiące, że: „…alter Liebe Gerlach ist”, czyli „…stara miłość nie rdzewieje”. Trwało to, dopóki w wieku lat dwudziestu kilku nie spotkałem swojej późniejszej żony, dla której co tydzień przed dwa lata przyjeżdżałem z Krosna Odrzańskiego a później z Zielonej Góry do Wrocławia. Skupiłem się na jednej dziewczynie i jednym uczuciu.
Uczyłem się z dużą łatwością - byłem humanistą, któremu nauki ścisłe wchodziły bardzo łatwo do głowy, bo związki między oczywistymi oczywistościami są w matematyce czy fizyce dużo bardziej oczywiste, niż np. w biologii. Czas, jaki moi koledzy poświęcali na naukę, przeznaczałem na lektury i włóczęgę po okolicznych podwałbrzyskich dolinach i pagórkach. Już jako nastolatek miałem nieźle „obcykane” tajemnicze lochy pod Książem. Natura obdarzyła mnie też zręcznymi palcami, potrafiłem więc robić sobie całkiem niezłe proce i łuki, a później raz nawet spod tychże palców wyszła lekka kusza.
Ciekawe jest też, że nigdy nie chodziłem do kina na filmy ze względu na grające w nich aktorki - miałem za to ulubionych aktorów - John Wayne, Gregory Peck, Gary Cooper, Steve McQuinn, czy z europejskich Jean Marais, albo Gerard Barray (niezapomniany d’Artagnan z filmu o trzech muszkieterach będącego w rzeczy samej opowieścią o czwartym). Partnerki tych aktorów były mi doskonale obojętne.
Dość wcześnie zostałem fanem fantastyki i pokochałem Tolkiena w czasach, gdy wymienienie jego nazwiska wśród polonistów i miłośników literatury wywoływało reakcje pełne życzliwego braku zainteresowania, bo wtedy modny był niepoprawny Irlandczyk Joyce i jego "Ulisses" (którego nigdy nie mogłem strawić). Na studiach w Warszawie poznałem kilku ciekawych ludzi (np. Szymona Kobylińskiego, czy Grzegorza Rosińskiego; z nim i z moim przyjacielem ze studiów na WAT  - Ryśkiem Siwanowiczem - zrobiliśmy razem do miesięcznika "Relax" komiks „Najdłuższa podróż”).
Swoją drogą warszawska Wojskowa Akademia Techniczna była świetną uczelnią, której absolwentów można znaleźć w zupełnie nieraz nieoczekiwanych miejscach. Autor świetnych tekstów piosenek, poeta Jacek Cygan, studiował na WAT razem ze mną (choć na innym wydziale) i razem ze mną otrzymał gwiazdki oficerskie :-).   
Po studiach trafiłem do Krosna Odrzańskiego, potem przeniosłem się z Zielonej Góry, skąd trafiłem do Wrocławia, gdzie zaproszony przez NURSA (Naszego Ulubionego Roberta Szmidta) wlazłem w środowisko skupionych przy studenckim klubie „Indeks” fanów fantastyki, którym przewodził człowiek o czuprynie przypominającej trafioną przez piorun miotłę - Rysiek Krauze. W Indeksie spotykały się takie asy jak „człowiek encyklopedia” Zbyszek Adamski (nieustannie wpędzający mnie w kompleksy swoją erudycją), EuGeniusz Dębski, Andrzej Drzewiński, Jacek Inglot, Jerzy Poprawa (późniejszy redaktor naczelny CDAction), onże Robert Szmidt (późniejszy wydawca miesięcznika SF), czy Andrzej Ziemiański. Żeby nikogo nie obrażać wymieniłem wszystkich w kolejności alfabetycznej.
Wtedy też zacząłem jeździć na organizowane w różnych miastach zloty miłośników fantastyki - Polcony, gdzie poznawałem innych autorów, np. Jarosława Grzędowicza, Leszka Jęczmyka, czy znanego później ze znakomitych tłumaczeń Pratchetta Piotra W. Cholewę, albo Marcinów - Przybyłka i Wolskiego. Razem wysączyliśmy sporo różnych trunków (choć jeszcze wtedy nie za bardzo lubiłem piwo, które warzone w PRL-u było dość podłe).
Gdy „wybuchła wolność” zrezygnowałem ze służby wojskowej i w bohaterskim stopniu kapitana (nigdy nie umiałem trzymać języka za zębami, gdy było trzeba, choć moi niektórzy bardziej spolegliwi koledzy poszli w generały) przeszedłem do cywila. Nie lubiłem służyć na klęczkach - a na to się zanosiło. W tej chwili nasza armia jest światową potęgą, jeżeli idzie o ilość kapelanów przypadającą na jedną zwykłą żołnierską dupę. I choć nieźle umiałem ciągnąć wódę - jako dowódca stacji radiolokacyjnej pobierałem co miesiąc pięć litrów czyściutkiego spirytusu etylowego na przeglądy techniczne sprzętu - nie mogłem przecie dotrzymać pola takim zahartowanym otłuszczonym wilkom jak np. arcybiskup generał "Flaszka" Głódź. Nie, żebym miał okazję z nim pić, ale jego podwładni w niczym mu nie ustępowali.   
Ponieważ coś trzeba było robić z nadmiarem wolnego czasu, zaproszony przez Jerzego Poprawę nawiązałem współpracę z miesięcznikiem gier komputerowych CDAction i jednocześnie zająłem się nauczaniem elektroniki we wrocławskim  Zespole Szkół Elektronicznych przy ul. Piłsudskiego, co niektórzy z moich dawnych uczniów (Yasiu!) jeszcze mi raczą pamiętać. Lubiłem tych urwisów, do których zwracałem się per „pan” uważając jak hiszpańscy grandowie, że przez „ty” można się zwracać do równych sobie. Książę Alba do chłopa i króla zwracał się mówiąc „senior” - panie. Ten sposób traktowania uczniów ściągał na mnie gromy ze strony kolegów w pokoju nauczycielskim, ale miałem to w (_!_).      
Współpracując z CDA mogłem się wyżyć literacko i intelektualnie, co zaowocowało trzynastoma latami współpracy, zerwanej z rozmaitych powodów, których nie warto tu wspominać. Niektórzy z dawnych czytelników CDA do dziś z sympatią wspominają pisywane przeze mnie recenzje gier komputerowych.
Jednocześnie początkowo pod patronatem Zbigniewa K. Królickiego a potem już sam zająłem się tłumaczeniami na język polski niektórych dzieł fantastycznych pisarzy anglojęzycznych, a później (namówiony przez herszta wydawnictwa "Solaris", Wojtka Sedeńkę) i rosyjskich. W sumie mam na koncie ponad pięćdziesiąt pozycji tłumaczonych z obu języków, a są wśród nich dzieła takich mistrzów jak Robert Heinlein, Alfred Bester, Arthur Clark, Margaret Weiss i Tracy Hickman, a z Rosjan H. L. Oldie czy małżeńska para autorów Galiny i Siergieja Diaczenków. Wciągnąłem w tę robotę też mojego syna Patryka - Patryk zdążył przed swoją przedwczesną śmiercią przetłumaczyć na polski Gemmella i Coreya. Za te dwie tylko pozycje należy mu się wdzięczność fanów fantastyki.
Ale…
W moim życiu było też kilka „załomów”. W lutym 1998 roku zmarła (nagły atak serca) moja Pani. Podjęliśmy z Patrykiem próbę życia bez Niej, ale za bardzo nam to nie wychodziło. Na pozbawionym jednego koła pojeździe da się jechać dalej, ale nie jest to łatwe. W dodatku w dwa dni po śmierci Ali dostałem zawału. Patryk na blisko miesiąc został sam w domu - co dla siedemnastoletniego chłopaka było nie lada próbą. Jakoś sobie poradził - ale stracił, co było w nim najlepsze - sporo z radości życia i optymizmu. Nigdy już nie potrafił zaśmiać się tak beztrosko, jak przedtem.
Mnie też to nielicho trafiło.
A w sierpniu minionego roku umarł nagle Patryk. Pan Bóg mnie chyba nie lubi. Ja Jego zresztą też...
Teraz żyję z dnia na dzień i tak naprawdę nie mam co robić. Wobec kryzysu wydawniczego wydawcy zwarli szeregi i tłumaczenia książek zlecają krewnym i znajomym królika, co skutkuje obniżeniem poziomu przekładów i kwiatkami w rodzaju „Talleyrand i Fouche byli dwiema najbardziej wpływowymi ludźmi epoki napoleońskiej”. Ale co zrobić - ich cyrk, ich małpy. Nadal zresztą są wśród tłumaczy świetni fachowcy, np. … eee… No, może zostawmy ten temat.
Ale niestety, moje życie stało się puste, jak łupina po orzechu. Nawet tego bloga za bardzo nie chce mi się pisać.

Dixi.

Jeszcze tylko dedykacja Wszystkim pewnej pieśni...

http://www.youtube.com/watch?v=kJm_mHRfxZk


Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.


To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd.


To jest mój cel - dosięgnąć chce gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!


Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuje tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.


I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!


piątek, 15 lutego 2013

Reforma matematyki

REFORMA EDUKACJI W POLSCE na przykładzie zadania z matematyki:

1950 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno
kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?

1980 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno
kosztowało go 4/5 tej kwoty - czyli 80 zł. Ile zarobił drwal?

2000 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno
kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl
liczbę 20.

2010 r. (tylko dla zainteresowanych)
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka
starych drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótkie
przedstawienie, w którym postarajcie się przedstawić, jak w tej
sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny. Przekonajcie
widza, jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew.

2013 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.


Pytanie: kto i w jakim celu ogłupia polską młodzież?

piątek, 8 lutego 2013

Tajemnica spowiedzi

http://opole.gazeta.pl/opole/1,35114,13365348,Sad_zlamal_konkordat__kazac_ksiedzu_placic_wysoki.html#BoxSlotII3img
Jeżeli Sąd Najwyższy "pęknie" pod naporem klechów, będzie to oznaczało absolutną bezkarność finansową funkcjonariuszy KK. No bo w końcu każdą kwotę można objąć "tajemnicą spowiedzi". Zawsze twierdziłem, że Konkordat powinien zostać zrewidowany. Podpisany przez odwołaną panią premier, zatwierdzony bez wymaganej większości parlamentarnej jest aktem pozbawionym w zasadzie mocy prawnej. Czy ktoś kiedyś odważy się poddać ten "końkordat" rewizji?  

niedziela, 3 lutego 2013

Pośmiejny się

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=JHQqJDBjfSM
Czy mi się tylko wydawało, czy na widowni "mignął" Michaił Bojarski?

czwartek, 31 stycznia 2013

Polscy specjaliści

Polacy to dziwaczny naród. Najwięcej jest w nim specjalistów od wszystkologii stosowanej. Stańczyk udowodnił królowi Zygmuntowi, że najwięcej jest w Polsce lekarzy, ale podejrzewam, ze obecnie mógłby swoją reprezentatywną (zebraną na krakowskim Rynku próbką)objąć przedstawicieli wszystkich zawodów - z dużą przewagą ekspertów lotniczych i speców od materiałów wybuchowych. Zaskakujące jest, jak jeden facecik o umysłowości Antka Policmajstra potrafi zabełtał we łbach kilkunastu milionom naszych rodaków. Zaskakujące, ale i zrozumiałe - żeby być prawdziwym ekspertem lotniczym trzeba skończyć politechnikę, porobić rozmaite kursy, biegle opanować przynajmniej ze dwa języki, zdać kilka egzaminów międzynarodowych i - last but not least - spędzić kilkaset godzin w powietrzu i to nie jako pasażer. Ale żeby uwierzyć panu Maciaurescu czy pani Gargas nie trzeba nic zgoła: wystarczy silna podejrzliwość i niechęć do Rosji. I oto mamy co czwartego Polaka, który wierzy, że najlepszy z Prezydentów (mały, bezbarwby, zawistny człowieczek, "Spieprzaj Dziadu") został "przez Ruskich" zabity w zamachu - co automatycznie czyni z niego męczennika. 
Ludzie! Nie dajmy się zwariować!  

środa, 23 stycznia 2013

Zaciekłość w ściganiu zbrodni...

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prokurat ... omosc.html
Ciekawe, że Jankesi jakoś nie przywiązują wagi do ukarania sprawców śmierci 53 uczestników krwawych wydarzeń w 1992 roku w Los Angeles.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zamieszki_ ... les_w_1992
No, ale to się działo w kraju, który jest wzorcem wolności. 

Kto zginął?

ttp://wiadomosci.onet.pl/kraj/w-afgani ... omosc.html
My wysyłamy naszych dzielnych chłopców do Afganistanu, talibowie eksportują islamską rewolucję do Algierii i do Mali, Sikorski przebąkuje, że może nasi pojadą bronić Polski w Mali (sam by, psiakrew, pojechał!) i interes się kręci.
Tak nawiasem mówiąc: zginął "wolny najmita" kapitan, czy porucznik?

wtorek, 22 stycznia 2013

Jak zwykle kłamią

Bardzo mi się podoba "podłączanie się" kleru pod obchody 150  rocznicy Powstania Styczniowego. Sam Pan "Prezydęt" i nawet Kwaczor podkreślają ważną rolę, jaką odegrał KK w Powstaniu.
Prawda jest taka,że Powstanie nie miało żadnych szans na zwycięstwo. Powstańcy przez dwa lata bez mała gonili się z Kozakami po lasach. Polska dostała potężnie w (_!_) - co było do przewidzenia. Po powstaniu carat wzmógł mocno wysiłki rusyfikacyjne, z map zaś zniknęła nawet nazwa Polski - Królestwo Polskie zastąpiono Priwislinskim Krajem. W sumie Rosjanie i tak po klęsce Powstania przeprowadzili brankę.
Ale nie dajmy się zwariować - pamiętajmy o tym, że Watykan ustami Piusa IX potępił powstańców. Wezwał też polskich biskupów oraz duchowieństwo, aby podporządkowali się władzy zaborców oraz, aby zachęcali do tego lud.

środa, 16 stycznia 2013

Jeden telefon i poseł nie płaci mandatu...

Przeczytałem w "Dzienniku: Gazecie Prawnej" artykulik Roberta Zielińskiego o ciekawych praktykach naszej straży miejskiej i policji. Dziennikarze GP przeprowadzili prowokację.Podając się za posła jeden z nich zadzwonił do Straży Miejskiej w Białym Borze (jednej z najbardziej surowych w kraju, dostarczajacej rocznie miliony PLN do gminnego budżetu) i nagrali rozmowę.
 - Asystent poinformował mnie, że jako poseł dostałem od państwa mandat. Jaka będzie procedura? - zapytał dziennikarz.
- Wystarczy, że prześle pan faksem potwierdzenie pańskiego immunitetu i kończymy sprawę - wyjaśnił posłowi uczynny strażnik dyżurny. 
Samo prawo wcale nie gwarantuje posłom takiego przywileju.  Każdy wniosek o pociągnięcie posła do odpowiedzialności trafia do biura zainteresowanego posła. Jesli ten nie wyrazi zgody, marszałek Ewa Kopacz kieruje sprawę do poselskiej komisji.
Otóż dopóki nie pozbędziemy się tej służalczej postawy wobec sług i przedstawicieli Narodu, dopóki nie zrozumiemy (i to wszyscy) że oni są tylko sługami właśnie i obowiązuje ich dokładnie to samo prawo, co nas wszystkich, będziemy przez nich w (_!_) dymani. I pozostaniemy zadupiem Europy. To nie oni są winni swej bezkarności, bezczelności i pazerności. To MY traktujemy ich jak święte krowy.
Co prawda i święte krowy pójdą (chyba) na rzeź, gdy w kraju będzie prawdziwa bieda.

wtorek, 15 stycznia 2013

100 PLN różnicy

Całą dyskusję o  zasadności zwiększenia ilości fotoradarów i jej wpływie na bezpieczeństwo drogowe można zakończyć jednym zdaniem:
Na przychodzącym pocztą mandacie z fotoradaru jest taki śliczny punkcik - jak zapłacisz 100 złotych więcej, to nie dostaniesz punktu karnego. Innymi słowy jest to łapówka wręczana "fotoradarowemu funkcjonariuszowi". Nareszcie ktoś wycenił łapówki wręczane policjantom na drogach.      

poniedziałek, 14 stycznia 2013

"Nie daj zarobić Rostowskiemu"

Kupiłem dziś rano "Angorę". Na pierwszej stronie artykuł: "Dojenie Polaków czy troska o życie?"  I duże zdjęcie ministra... tfu! ... skarbu zgarniającego do siebie kupę szmalu. Podtytuł "Nie daj zarobić Rostowskiemu". Chodzi oczywiście o przydrożne fotoradary.
Jeżeli duży i popularny tygodnik wali coś takiego na pierwszą stronę, to coś złego dzieje się z tym państwem i rządem Kaszubskiego Słoneczka Naszego Kochanego... 

piątek, 4 stycznia 2013

Eutanazja

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/babcie-lub-dziadka-mozna-uspic-slowa-owsiaka-wywol,1,5385571,wiadomosc.html
Nareszcie ktoś z autorytetem porusza problem eutanazji. Uważam, że choć człowiek nie decyduje o swoich narodzinach, to powinien mieć prawo do decyzji o swojej GODNEJ śmierci. Oczywiście zawsze może popełnić samobójstwo, ale po pierwsze - najczęściej towarzysz temu ból i cierpienie, a po drugie - w świetle aktualnie obowiązującego prawa jest to przestępstwo. A ja chciałbym mieć możliwość śmierci łagodnej i spokojnej. Kiedy mój organizm zacznie mnie zawodzić tak, że życie  przekształci się w ciąg kolejnych udręk i cierpień, chcę mieć możliwość łagodnego i spokojnego odejścia w niebyt.
Przekonajcie mnie, że tkwię w błędzie.