Counter


View My Stats

sobota, 27 listopada 2010

Zadziwiające...

Najpierw było to...

http://egmunrated.blogspot.com/2010/10/banda-durniow-z-jednym-wyjatkiem.html

http://egmunrated.blogspot.com/2010/10/no-to-dopalamy.html

A teraz mamy to...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8726582,Walka_z_dopalaczami__Nieskuteczna_.html

Czasami zadziwiam samego siebie. Nie mam tytułu doktora, nie jestem mecenasem, a już w momencie klepnięcia ustawy wymierzonej w dopalacze wiedziałem, że efekt będzie porównywalny z rzuceniem workiem z ekskrementami w wentylator.

Są dwa potencjalne wyjaśnienia tego fenomenu. Jedno jest takie, że jestem prorokiem, ale w takie rzeczy nieszczególnie wierzę.

Drugie, bardziej prozaiczne: z powodzeniem można mieć tytuł naukowy i jednocześnie być kompletnym idiotą. A największe skupisko takich osobników jest na ul. Wiejskiej w Warszawie.

PS. Sklep internetowy oferujący „produkty kolekcjonerskie” znalazłem w 15 minut. Jak rozumiem kolejnym krokiem rządzących będzie zatrudnienie w każdym urzędzie poczty psa, który obślini każdą kopertę. Kwestia po której stronie smyczy znajduje się istota o większym ilorazie inteligencji pozostaje niewyjaśniona...

piątek, 26 listopada 2010

Czarny Piątek

Jak nam samochód zgaśnie, to trzeba go czasami odpalić na pych. I, jeżeli nie obrażam waszej inteligencji opisując to zjawisko, w skrócie tak właśnie wygląda Czarny Piątek w Stanach. Sklepy na jeden dzień mocno obniżają ceny wszelakich towarów, skutkiem czego ludzie potrafią ustawiać się przed marketami już o czwartej nad ranem. Powód jest prozaiczny - z przygrywką rozpocząć szał zakupów świątecznych. Inna sprawa, że amerykańska policja ma inne skojarzenia z tym dniem, bo mają w cholerę roboty z kierowaniem ruchem drogowym... ;)

Dlaczego o tym wspominam? Otóż Steam nie pozostaje w tym temacie w tyle i przez kilka niektóre tytuły sprzedaje się z bardzo korzystnymi zniżkami.

Np. wczoraj "Kane & Lynch 2" można było kupić za, uwaga, 7.5 euro, czyli 75% taniej niż dzisiaj.

Sama gra okazała się niewypałem jakich mało. Gonię jakiegoś Azjatę przez pół miasta, przy okazji niechcący zabijając kilku bogu ducha winnych przechodniów (z drugiej strony, po co się wychylali). W końcu facet nie ma gdzie uciekać, więc zasłania się gołą prostytutką. Wprawdzie główny bohater strzela do prostytutki bo ma już dość zabawy w chowanego, ale osuwająca się naga dama lekkich obyczajów ma niezbyt dyskretnie zapikselowanego bobra. Nieważne że zabija się przechodniów i bogu ducha winne córy Koryntu, lecz broń siło wyższa organ rozrodczy pokazać. Obłuda i paranoja.

Ale witryna gram.pl twardo wystawia produkt za 100 złotych, a w EMPiKu pewnikiem i za jedyne 120 się ją kupi, mimo iż wiadomo, że rzecz nabywców już raczej mieć nie będzie.

EMPiK to w ogóle fajny sklep, czasami człowiek bierze w rękę płytę audio, której pudełko zdążyło się już milimetrową warstwą kurzu pokryć, ale cena dalej jak w dniu premiery.

Dzisiaj na Steam przez 24 godziny "Blur" za 15 euro, obniżka o 50%. Wprawdzie u nas gry się już nie dostanie, ale gdzieś mignęła mi śliczna cena 120 złotych.

Ciekawym, kiedy tego typu zwyczaje zawitają do naszego kochanego kraju. Zachowanie miejscowych dystrybutorów przypomina mi małpę z polowania w Afryce. Wystarczy włożyć banana do dzbana i choć małpa złapawszy banana za chińskiego boga nie ma szansy na ucieczkę, dalej trzyma owoc choć już źli panowie z maczetami się zbliżają...

I ten człowiek jest uważany za polityka...

Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że za uchwałą rosyjskiej Dumy Państwowej ws. Katynia powinny iść konkrety: przeprosiny i odszkodowania.

- Nie znam w tej chwili treści tej rezolucji, znam tylko wczorajsze informacje medialne w tej sprawie, więc nie wiem, co w tej rezolucji jest - zastrzegł Kaczyński w porannej rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.


Czyli.... nie bardzo wiem, o co chodzi, ale jestem przeciw! Ta wypowiedź idealnie się wpisuje w kaczą retorykę: "...z ziemi wolskiej do Wolski", czy "Nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe". W styl wypowiedzi człowieczka, który wysłał Macierewicza do USA, żeby szukał poparcia dla idiotycznych działań kaczej komisji. Nawet amerykańska Polonia, murem stojąca do tej pory za Kaczorami, nie potrafiła tego przełknąć.

Ale najbardziej przerażające jest to, że ten człowieczyna ma poparcie co czwartego wyborcy.
Jedna czwarta narodu, to - IMVHO - idioci!

Do przebadania przez psychiatrów, najpierw Kaczor, a potem jego zwolenennicy!

czwartek, 25 listopada 2010

Jak NIE pisać artykułów...

http://wyborcza.biz/finanse/1,105684,8719192,Ponad_polowa_Polakow_mieszka_w_ciasnych__przeludnionych.html

Teraz brakuje mi tylko informacji, wedle jakiego standardu UE ocenia stan rzeczy, tzn. ile metrów kwadratowych powinno teoretycznie przypadać na jednego ludka.

Obiektywnie rzecz biorąc, ilość literówek i niespójności w informacjach podawanych przez GW zaczyna szukać trzeciego dna...

środa, 24 listopada 2010

O królewiczu, który wzgardził królewną...

No to już są jaja.

W kwestii homoseksualizmu, przynajmniej w spłyconej formie, wyznaję filozofię nieśmiertelnego Fisha z „Ally McBeal”. – Geje mnie brzydzą, a lasbijki są super. – Dlaczego? – Bo jak widzę dwóch całujących się facetów to robi mi się słabo, a jak dwie całujące się ponętne kobiety, to odczuwam podniecenie. Czy jakoś tak.

Ale poniższy artykuł wymaga rozwinięcia.

http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35803,8709963,Gdy_krol_kocha_innego_krola__Jak_to_dziecku_powiedziec_.html

Dzieci ze zdjęcia wyglądają na oko na zerówkę, albo pierwsze klasy podstawówki.
Pamiętam, jak z wypiekami na twarzy oglądałem na czarno białym telewizorze „Miami Vice”, na punkcie którego to serialu miałem fioła i były czasy, że każdy odcinek z pięciu sezonów znałem na pamięć. Crockett w jednym z odcinków do pewnej pani ten tego...

No więc następnego dnia na wycieczce szkolnej w podstawówce, pocałowałem koleżankę która mi się podobała. Koleżanka w sumie nie miała nic przeciwko, natomiast wychowawczyni natychmiast ochrzciła mnie „zboczeńcem”.

W sumie to małe piwo, bo gdybym usłyszał tą bajeczkę z artykułu, mógłbym zamiast Kasi pocałować np. Maksymiliana, dopiero by była zadyma.

Na zajęciach psychopedagogiki w NKJO wykładowczyni opowiedziała nam zabawną anegdotkę o tym, jak to jechała samochodem z dzieckiem. Zazwyczaj dziecko woził mąż, ale coś wypadło, więc tym razem maluch jechał z mamą. Mama stanęła na światłach, światło zmieniło się na zielone, a kierowca przed nimi nie ruszał. W tym momencie dziecko z tylnego siedzenia wycedziło „No jedźże, kurwa...”, a mamie oczy stanęły w słup.

Dzieci mają taką denerwującą cechę, że lubią wiele zaobserwowanych zachowań kopiować. I po takiej bajeczce wcale bym się nie zdziwił, gdyby Jasio miał ochotę na zabawę w doktora z Jarosławem, no bo w końcu „w bajce tak było”.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie przejawiam wobec gejów agresji. Niech się żenią, dziedziczą po sobie majątki itd. itp. Ale do diaska, dzieci zostawcie w spokoju. One są i tak wystarczająco okrutne, zaś wiek dojrzewania jest i tak wystarczająco ciężki bez dodatkowego bagażu w postaci przychodzenia na szkolny „Dzień matki” z drugim tatusiem.

I nie mówcie mi, że rodziny homoseksualne są nieraz niebem w porównaniu z heteroseksualnymi rodzinami patologicznymi. Taż powszechnie wiadomo, że homoseksualne pary jak jeden mąż nie palą, nie piją, nie kłócą się i tak dalej.

Pary homoseksualne też chcą zaznać piękna macierzyństwa? Sorry, life is brutal and full of zasadzkas und kopas w dupas. Chcesz być astronautą, to nie możesz codziennie jeść pizzy. Pewne zamierzenia zakładają pewne wyrzeczenia.

Nazwijcie mnie fundamentalistą, ale jak tak dalej pójdzie, za 10 lat dzieci będą słuchały bajki o królewiczu, który zakochał się w swoim rumaku...

Dyktator...

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prezydent-zaprosil-b-dyktatora-polski-nie-bedzie-w,1,3794655,wiadomosc.html

Zabawne już nie jest nawet smędzenie Kaczora, tylko wyniki sondy przeprowadzonej wśród internautów. Mimo 20 lat opluwania Jaruzelskiego przez prasę od prawicowej, do tej po polsku quasilewicowej, mimo rewelacji IPN, mimo corocznych demonstracji przed domem Generała, praktycznie dwu na trzech Polaków uważa, że Jaruzelski nie jest aż takim draniem, za jakiego uważają go prawdziwki...

wtorek, 23 listopada 2010

Don Kichote i wiatraki...

http://gry.onet.pl/2236085,,Wiedzmin_bedzie_walczyl_z_piratami,wiadomosc.html

Przeczytawszy tę informację pomyślałem sobie, że większe misie od pana I. usiłowały zwalczać piractwo i teraz zaczynają się zastanawiać, czy po prostu nie spuścić z tonu i nie obniżyć cen programów (vide Microsoft w Chinach).

Od kilku dni czekam z niecierpliwością na 25 listopada. Dlaczego? Bo lubię gry fabularne zwane uparcie "przygodówkami" i chciałbym zagrać w "Gray Matter". Ale ogromnie mnie dziwi to, że mimo iż premiera gry zapowiedziana jest na ten właśnie dzień, na OFICJALNEJ stronie tej gry jest Forum, którego userzy chełpią się, że niektórzy z nich już ją pokończyli. Są też podpowiedzi i wskazówki dla osób mających problemy z kolejnymi rozdziałami gry. Nie bardzo to rozumiem... Czyżby twórcy gry i pani Jensen (autorka rewelacyjnego "Gabriela Knighta") pogodzili się z myślą o tym, że NIEKTÓRZY (bo chyba aż tylu beta-testerów gra nie miała) zdążyli już ściągnąć z sieci piracką wersję gry? Przypominam, że te tipsy można żnaleźć na oficjalnej stronie gry.

Walkę z piractwem przegrały już firmy większe niż CD Project i radziłbym jej szefom, żeby trzymali się polityki promocyjnej polegającej na obwożeniu recenzentów ze znanych czasopism po mieście w długim jak szyja żyrafy białym "Lincolnie", a potem tuczeniu ich niezłymi przyjęciami w jakimś porządnym lokalu, niż uciekanie się do pomocy prawników.

Jedynymi wygranymi w tej batalii będą właśnie prawnicy.

A pazerność deweloperów gier tak na dłuższą metę jest cholernie szkodliwa - kto szanuje prawo, zajmujące się pierdołami, których w dodatku tak naprawdę nikt nie zdołał jeszcze wyegzekwować?

Idiotyczne prawo

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8702885,Znalazla_komorke_na_chodniku__Groza_jej_nawet_3_lata.html

Podczas minionych piętnastu lat dwa, czy trzy razy zdarzyło mi się zgubić telefon. Bywa. Najczęściej w stanie wskazującym... Nigdy jednak nie przyszłoby mi do głowy, że za moją głupotę ktoś może zapłacić trzema latami pierdla. Kto ustanowił tak idiotyczne prawo?

Przypominam, że przed paroma dniami sąd w Lublinie praktycznie uniewinnił drania lekarza, który spowodował śmierć dwu osób...

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/lublin/lublin-lekarz-przeszczepil-nerki-z-nowotworem,1,3791035,region-wiadomosc.html

Psiakrew, w jakim my żyjemy kraju? Kobiecie, która znalazła komórkę i jej nie oddała (nieładnie może postąpiła, ale ostatecznie chciwość jet rzeczą ludzką) grożą trzy lata odsiadki (jak sędzia dostanie np. bólu żołądka z powodu choroby wrzodowej, to jak nic ją zapuszkuje), a lekarz, przez którego umarły dwie osoby, wykręca się rokiem w zawiasach?

Sprawiedliwość jest nie tylko ślepa. W Polsce jest i bezdennie głupia.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Nobel

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/byly-prezydent-odbierze-nobla-po-raz-drugi,1,3792690,wiadomosc.html

Wprawdzie nie za bardzo wiadomo, za co Wałęsa dostał pokojową nagrodę Nobla. Pprzypominam, że na grudniowym zjeździe "Solidarnosci" w hali Oliwii w Gdańsku mówił, że nie obejdzie się bez "targania po szczękach" i zapowiadał strajk generalny całego kraju, co diabli wiedzą, jakby się zakończyło w perspektywie późniejszej, dość ostrej zimy. No, ale potem Lechu istotnie bardzo grzecznie i pokojowo dał się zapuszkować - wraz z całą masą innych i (przypominam, bo nie wszyscy o tym pamiętają) I-szym Sekretarzem PZPR, Edwardem Gierkiem.
Nasz nadmorski tytan ducha oporu wykazał potem niezwykły hart i cywilną odwagę łowiąc sobie rybki (które przecież mogły być na liście płac SB i go zaatakować!) - w Ośrodku Wypoczynkowym Urzędu Rady Ministrów w Arłamowie. Wprawdzie niektórzy przebąkują do dziś coś o jakimś "Bolku" i zaginięciu akt Wałęsy z archiwów SB, gdy Wielki Lech był Preziem, ale oczywiście to niecne pomówienia, które Wałęsie snu nie zakłócają.
Zasługi dla światowego pokoju zaiste ogromne.
Teraz ten człowiek "wraz w innymi laureatami" nagrody Nobla zastanawia się, jak dostarczyć Nagrodę uwięzionemu dysydentowi chińskiemu. Do towarzystwa innych noblistów Wałęsa pasuje jak dupa do bata. Konie kują, a żaba nogę podstawia. Pycha tego zadufka jest ogromna i jednocześnie żałosna - znów za wszelką cenę chce choć na chwilę stanąć w świetle reflektorów...

niedziela, 21 listopada 2010

A niektórzy już się cieszyli...

Na Onecie ukazała się interpretacja głośnej dziś wypowiedzi BXVI na temat prezerwatyw...
Wyjaśnił nam rzecz niejaki pan Pięciak (nie znam i nie chcę znać).

Benedykt XVI powiedział: "Być może istnieją uzasadnione pojedyncze przypadki, gdy np. mężczyzna uprawiający prostytucję używa prezerwatywy w sytuacji, gdy takie postępowanie może być pierwszym krokiem na drodze do umoralnienia, jakimś zalążkiem odpowiedzialności, aby na nowo rozwinąć świadomość tego, iż nie wszystko jest dozwolone i nie wolno robić wszystkiego, na co ma się ochotę. Ale nie jest to rzeczywisty sposób na poradzenie sobie ze złem, jakim jest infekcja HIV. Taki rzeczywisty sposób może polegać natomiast na uczłowieczeniu seksualności".

Uwzględniając cały kontekst tej wypowiedzi, sprawa wygląda zatem tak: mówiąc o stosowaniu prezerwatyw, Benedykt XVI mówi tyle, że "być może" (tryb warunkowy) są przypadki tak wyjątkowe i pojedyncze, jak przypadek mężczyzny uprawiającego prostytucję. Przyjmuje jednak od razu moralne założenie (znowu tryb warunkowy), że mężczyzna ów zastosuje prezerwatywę nie tylko i wyłącznie jako mechaniczny środek do zabezpieczenia się przed zarażeniem HIV, lecz jako krok na drodze do umoralnienia, do autorefleksji nad swym postępowaniem - pisze Pięciak.


Znaczy to mniej więcej tyle, że prezerwatyw może używać tylko mężczyzna na "wizycie" u prostytutki i wyłącznie po (najlepiej wspólnej) modlitwie o moralną samonaprawę...

Co tych urzędników pana B. tak wkurza w używaniu prezerwatyw? Czyżby obawa o zmniejszenie ilości (choćby i zarażonych HIV) owieczek? Przecież to irracjonalne.

Kościół twierdzi, że np. Uganda jest przykładem sukcesu systemu walki z Aids, jaki tam został zastosowany, będącego wspólną inicjatywą KK i rządu. To system pod nazwą ABC, opierający się na trzech założeniach; Abstinence, czyli abstynencja seksualna, Being faithful - wierność i Condoms (powszechne stosowanie prezerwatyw). Dwa pierwsze elementy programu, ewidentnie edukacyjne, spowodowały, że zakażenia AIDS spadły do poziomu kilku procent. Ale nie mogłoby się to udać, gdyby nie były stosowane JEDNOCZEŚNIE I OFICJALNIE wszystkie trzy elementy programu. Potwierdzeniem tej tezy jest to, że w ostatnich latach notuje się w tym kraju ponowny wzrost zachorowań, ponieważ stanowisko KK, który ostro naciskał na rząd USA, spowodowało obcięcie funduszy na ten cel i znaczne ograniczenie rozdawnictwa prezerwatyw dla grup podwyższonego ryzyka.

Tymczasem brytyjskie szanowane czasopismo medyczne "The Lancet" oskarża Benedykta XVI o to, że propagując naukę i doktrynę kościelną w sprawie stosowania prezerwatyw, podważa ustalenia oficjalnej nauki, co może spowodować nieodwracalne skutki dla milionów ludzi. Powiedzmy otwarcie - skutki śmiertelne.

Czy ktoś mógłby mi to wytłumaczyć? Różnego rodzaju prezerwatywy ludzie stosowali od dawna i z tego co wiem, kiedyś Kościół zachowywał w tej kwestii obojętność. Obecne stanowisko jest chyba dziełem JPII. Bardzo proszę o wypowiedzi - zależy mi głownie na osobach uważających się za wierzące. Myślę też raczej o stanowisku, a nie indywidualnych intymnych zeznaniach, bo te mnie nie obchodzą.

piątek, 19 listopada 2010

Drugie oblicze pana O.

Chwalcom otaczającej nas rzeczywistości...
Ot, zgadało mi się w sklepie z nieznajomym kupującym konserwy. Od słowa do słowa, przeszliśmy do jakości dostarczanych nam w ogromnych ilościach przez rozmaitych producentów wędlin. Mój godny skądinąd rozmówca stwierdził, że jego kuzyn pracuje w zakładach mięsnych pana, którego nazwisko od kilku lat stale się pojawia w rozmaitym kontekście pewnej kryminalnej sprawy w charakterze ofiary naszego systemu sprawiedliwości.
- Wie pan, ale mój kuzyn nie kupuje produkowanych w tych zakładach wędlin.
- Niech zgadnę, dlaczego - zaproponowałem. - Dodają do mięsa rozmaite świństwa konserwujące?
- Owszem, ale nie tylko. Zgadnij pan, ile szynki wychodzi im z kilograma podstawowego surowca?
- Kilo trzydzieści? - strzeliłem bezczelnie w ciemno.
Mój rozmówca parsknął śmiechem. - Panie, oni tam mają specjalne maszyny do napełniania wędlin wodą. Z kilograma szynki wychodzi im kilo siedemdziesiąt pięć "produktu końcowego".

Wszystkim, którzy uważają, że komuna okradała naród (głównie z mięsa) życzę smacznego!

I pomyśleć, że za komuny powieszono Wawrzeckiego tylko za to, że potrafił zagospodarować sporą część mięsa marnowanego w procesie produkcyjnym Warszawskich Zakładów Mięsnych. Co należałoby zrobić aktualnym trucicielom?

środa, 17 listopada 2010

"Shank", czyli ach, te perełki...

W rzeczy samej jeden obraz tysiąc słów oddaje, więc...

http://www.youtube.com/watch?v=0SNnlvjWuYo

Produkcja EA (o dziwo). Grafika komiksowa, lecz najpłynniejsza, jaką do tej pory widziałem. Fabuła standard, wy mi żonę (w sumie jak na razie nie wiadomo co z żoną), to ja wam prewencyjnie Czernobyl zrobię.

Platformówka, których na PC tak samo jak we wcześniejszych postach wspomnianych slasherach jak na lekarstwo. Ostatnio ze STEAM ściągnąłem klasykę w postaci Golden Axe 2 i aż mi się łezka w oku zakręciła na wspomnienie, jak to kiedyś z wypiekami po lekcjach w podstawówce biegło się do osiedlowego salonu z automatami, żeby wydać "mamo, batonika bym sobie kupił" na kolejne żetony...

Parę dni temu ze zdziwieniem stwierdziłem, że gatunek można odnowić w pełnej krasie. Tak samo jak kiedyś, idzie sobie facet którego masa innych nie lubi. Wtedy idą w ruch noże, miecze samurajskie, pistolety, karabiny maszynowe, granaty, i kilka wygibasów gimnastycznych, których target z pewnością nie przeżyje... Każdy etap przepleciony bossem, na którego trzeba znaleźć inny sposób (ten z filmiku, miodzio :).

Nie zanosi się na to, żeby grę wydano w Polsce na płytce. Na Steam w przeliczeniu na PL, 50 złotych.

Jeżeli też czasami macie dosyć rozwiązywania we wszelkiej maści gier zagadek, przy których Sherlock Holmes dostałby czkawki i tęsknicie za taką słodką, czystą rąbaniną, to tak jak w moim przypadku będzie to najlepiej wydane 50 złotych w tym roku w temacie rozrywki multimedialnej... :)

Panie Wrocławski, pan jesteś kretyn...

Gwoli wstępu

Pewna kobieta zadzwoniła na policję gdyż – jak twierdziła – oszukał ją handlarz narkotyków. Sprzedał jej crack, ale gdy przyniosła narkotyk do domu wyglądał jak „proszek do pieczenia” Policja wysłała agenta do walki z narkotykami, który sprawdził próbkę i stwierdził, że wbrew pozorom to jednak kokaina. Kobieta została natychmiast aresztowana za posiadanie narkotyków. Królewska Konna Policja zachęca wszystkich, którzy się czują oszukani przez handlarzy sprzedających lipne narkotyki, by natychmiast zgłosili się na policję. [cytat w całości z „Nagrody Darwina”, Wendy Northcutt, wydawnictwo W.A.B. 2001]

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8676711,Bronislaw_Wroclawski__Palilem_trawe__bralem_dopalacze.html

Teraz przeczytajmy tę rzewną historię i znajdźmy analogię...

Panie Bronisławie, marihuana a nawet jej odpowiednik w formie dopalacza nie występuje w formie tabletki, lecz suszu. Więc pan chciałeś się amfą nawalić i jakoś tak nie wyszło. Z drugiej strony, po takich wyznaniach należy panu ten błąd wybaczyć, bo najwyraźniej pana szare komórki niejeden szajs już widziały...

„ Przyznam się, że paliłem trawę. Kiedyś trawa wywoływała wesołość. A wiecie, co się teraz pcha do trawy? Za przeproszeniem każde możliwe g...no. Teraz ma się po tym tylko torsje i zatrucia. Próbowałem też dopalaczy. Wziąłem to, czekam... i nic. No to moi kochani koledzy powiedzieli: wypij piwo. Wypiłem, czekam... dalej nic. Powiedzieli: walnij jeszcze pięćdziesiątkę. Walnąłem i wtedy zacząłem się czuć naprawdę źle. Pomyślałem, że gdyby to były dwie tabletki, dwa piwa i dwie pięćdziesiątki byłaby tragedia.”

Podsumowując, pan Bronisław chciał się nawalić trawką czy amfą (bo się plącze w zeznaniach) i teraz składa reklamację, że nie zadziałało… I to ma być twarz kampanii przeciwko dopalaczom. Cóż, jaki kraj, takie twarze kampanii...

A to, że z tego artykułu bije po oczach, iż tak naprawdę facet optuje za legalizacją marychy, żeby mu już żadnego „gówna” nie dosypywali tylko odlot był gwarantowany, to inna para kaloszy... :)

wtorek, 16 listopada 2010

Trędowaci...

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Politycy-z-USA-odcinaja-sie-od-spotkania-z-delegacja-PiS,wid,12853041,wiadomosc.html

Nic dodać, nic ująć...

czwartek, 11 listopada 2010

Ponura celebra

Zauważyliście, jak ponurym narodem jesteśmy w istocie? Największą narodową fetę robimy w dniu wybuchu powstania, które zakończyło się potężnym laniem i zniszczeniem stolicy przez Niemców przy milczącej aprobacie Rosjan. 11 Listopada jest niby dniem odzyskania niepodległości. Cholernie namaszczeni i nadęci własnym znaczeniem niczym purchawki politykierzy składają wieńce na grobie Dziadka (ciekawe, czemu przy jego ponad 250 ofiarach zamachu majowego uważa się do za Zbawcę Narodu, a Jaruzelskiego, którego ofiary podczas stanu wojennego nie sięgają nawet połowy tej liczby - przy czym są np. wśród tych ofiar idioci, którzy ponieśli śmierć rozwieszając sztandary "Solidarności" na liniach wysokiego napięcia - uważa się za Kata Bożej Ziemi?) i tak dalej. Wszystko uroczyście, posępnie i z namaszczeniem.

Trudno mi się oprzeć wrażeniu, że komuchy były jednak mądrzejsze. 22 lipca (dawniej E. Wedel) urządzali ludowe festyny, na których ludzie się całkiem nieźle bawili. Karuzele, huśtawki dla dzieci i młodzi, strzelnice na których możne było "wystrzelać" pluszowego misia, sprzedawcy lodów na patyku, jakaś ludowa kapela rżnąca od ucha i to bynajmniej nie nożami, na prowizorycznej scenie występowali rozmaici "ardyździ", w rozmaitych stoiskach "Społem" i "Stołem" można było kupić rarytas niezwykły - kiełbasę (inna rzecz, że była o niebo lepsza od tego, co nam teraz proponują Olewnik est consortes) i ludzie doskonale się bawili.

Czy teraz nie można zorganizować czegoś podobnego? Prawda, pogoda nie ta, ale i w lipcu bywało deszczowo - a jednak jakoś się to kręciło. Czemu, do cholery, święta państwowe koniecznie muszą się kojarzyć ze mszami ku czci i nadętymi przemówieniami.
Jankesi potrafią się bawić, nad Sekwaną 14 lipca też jest wesoło, a u nas? Pozamykane wielkie centra handlowe, choć właśnie tam można byłoby urządzić nielichą zabawę... I tylko sztandary ponuro łopoczą na wietrze.

Panie, czemuś Ty kazał mi żyć w kraju ponurych idiotów?

środa, 10 listopada 2010

Tak trzymać!

Wiadomość z ostatniej chwili...
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/byly-prezydent-usa-trafi-do-wiezienia,1,3783537,wiadomosc.html
Nie, żebym się łudził, że Bush wyląduje w pierdlu, ale miłe jest to, że ktoś mu się zamierza dobrać do dupy.
Oczywiście, nie popieram terroryzmu, ale według Patriot Act terrorystą jest każdy, kogo Jankesi terrorystą nazwać raczą.

wtorek, 9 listopada 2010

Rany boskie!

Przeczytałem na Onecie informacje, która mnie zmroziła. Raport UE w kwestii zwalczania "dopalaczy"... Cytuję:

W opublikowanym raporcie, poświęconym wszelkim narkotykom, a nie tylko dopalaczom, KE ocenia, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy UE zrobiła postępy w ograniczaniu ich spożywania i przemytu. Zdaniem KE, postępy osiągnięto także w blokowaniu importu kokainy i heroiny do UE. Ale wciąż każdego roku w wyniku przedawkowania narkotyków umiera w UE 6,5-7 tys. osób. Szacuje się, że w minionym roku 25-30 mln Europejczyków zażyło nielegalne środki odurzające (nie włączając dopalaczy), w tym 4 mln - kokainę. Dla ok. tysiąca osób przedawkowanie kokainy okazało się śmiertelne.

Biorąc pod uwagę fakt, że UE skupia obecnie 456 mln ludzi, zagrożenie jest przerażające. Mamy w Europie doskonałe, tanie usługi medyczne, nikt nie głoduje, każdy może sobie pozwolić na mieszkanie, każdy ma co wdziać na dupę, na wspaniałych drogach nie giną ludzie w wypadkach spowodowanych przez rozmaitych pijaków i tylko te narkotyki... Jak się uporamy z tym problemem, to będziemy żyli po prostu w Arkadii.

Ludzie! Czy ktoś tu nie ocipiał? "Dopalaczy" się nie wytępi - będą powstawały coraz to nowe i tylko lekarze zaczną narzekać, bo jak przywiozą któremuś na dyżur jakiegoś ućpańca, to nie będzie wiadomo, jak go odtruwać - a na dodatek "dopalacze" zdrożeją. Kto na tym zarobi? Komu tak naprawdę zależy na ograniczeniu dostępu do tych środków?

Lenin mówił kiedyś o "pożytecznych idiotach"... Widać ich w Parlamencie UE.

Misja

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/kaczynski-chce-pomocy-usa-ws-katastrofy-misja-foty,1,3782423,wiadomosc.html
Nie zamierzałem już zabierać głosu w sprawie Kaczora, bo nieładnie jest znęcać się nad durniami, ale ten człowiek przechodzi sam siebie. Totalnie go już - wybaczcie, ale inaczej tego się nazwać nie da - popierdoliło. Temu kurduplowi wydaje się, że Kongres US-raju nie ma niczego lepszego do roboty, niż wspierać chore ambicje i kretyńskie rojenia jakiegoś zaściankowego polityka z europejskiego zadupia. I pomyśleć, że ten człowiek wciąż ma jakieś kilkanaście procent poparcia opinii publicznej.
Kury szczać mu prowadzać - jak mawiał Dziadek Ziuk - a nie polityką się zajmować.
Kiedy wreszcie ktoś odeśle tego karzełka tam, gdzie jest jego miejsce - do Tworek? Rozpieprzył już wszystko, co się dało, a teraz rozpieprza własną partię. Czy posłowie PiSu to sami idioci? Kaczorowi trzeba zafundować koszulę z długimi, wiązanymi z tyłu rękawami.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Ksiądz i rura

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ksiadz-zaprasza-prostytutki-do-samochodu,1,3781343,wiadomosc.html
Nie masz to jak Onet, gdy trzeba człeka rozbawić.
Mniejsza o księżula, który chce nawracać dziwki. Spójrzcie na fotograficzny komentarz niżej...

piątek, 5 listopada 2010

Dowcip polityczny

Jaka jest różnica między Stalinem a Kaczyńskim?

Stalin strzelał w tył głowy, a Kaczor łaskawie wyklucza z partii.

/EGM był przeciw publikacji, bo uważa, że bezczeszczenie zwłok jakimi jest PiS jest niegodne ludzi XXI wieku/

Co na to Rambo?

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wielki-powrot-rosji-moskwa-stawia-warunki,1,3772901,wiadomosc.html
Stallone powinien sobie wsadzić łeb w (_!_) i zawyć...
Tyle miliardów, ile Jankesi utopili w dostarczaniu broni mudżaheddinom poszło się je...
Na tym wszystkim najlepiej wyszedł Tom Hanks zgarniając forsę za rolę senatora ("Wojna Charliego Wilsona"), który bohatersko walczył na wszystkich frontach w USrajskim Senacie o pomoc dla Afganów...
Historia lubi sobie robić jaja...