Counter


View My Stats

piątek, 31 sierpnia 2012

Lewiatan

Polecam napisaną przez nieznanego mi bliżej człowieka recenzję książki przetłumaczonej przez mojego syna.
http://www.rpg.sztab.com/ksiazki,James-S-A-Corey---Przebudzenie-Lewiatana,3794.html

Remonciarze

Kurrrrważ mać! Od pięciu (dosłownie - od PIĘCIU) tygodni rozmaici mieszkańcy mojego bloku (gorzej, bo mający mieszkania na tej samej klatce schodowej, co ja) usiłują ze swoich pogierkowskich M-2 i M-3 porobić apartamenty jak w Wersalu. Całymi dniami słyszę skuwanie tynków, wiercenie w betonie (a co, jak co, ale beton za Gierka robili solidny), i takie tam drobiazgi. Z rozmaitych względów nie mam nastroju do wysłuchiwania tych łomotów. Jak przeczytacie na Onecie o brutalnym zabójstwie, jakiego za pomocą młotka (siekiery, noża, albo zwykłej pały) na swoim sąsiedzie dopuścił się we Wrocku niejaki Andrzej S. to nie potępiajcie mnie specjalnie ostro.    

środa, 29 sierpnia 2012

Książ

http://poznajpolske.onet.pl/gallery/zam ... z,583.html
Zawsze mówiłem (i pisałem), że stary zamek Hochbergów, to jeden z najpiękniejszych zamków w Europie. W starych dobrych czasach pracowała na niego chyba połowa Dolnego Śląska, ale też obecnie jest na co popatrzeć.
Jako nastolatek bobrowałem po tym zamku zdewastowanym przez okoliczne ("przyjechane z Kresów") chłopstwo.
Po jaką cholerę chłopina z Polesia miał chodzić do lasu po drewno opałowe, skoro w zamku miał do dyspozycji np. piękne, mozaikowe podłogi, czy wspaniałe drzwi? Potem i tak zwalało się wszystko na "Ruskich" (zamek był zresztą niemiecki, więc co tam...). Tymczasem Książ zdewastowali i to okrutnie nasi dzielni rodacy z Polesia i terenów dzisiejszej Ukrainy.
Tak przy okazji - oburzamy się na Ukraińców, którzy dewastują cmentarz Orląt Lwowskich. A czy ktoś może mi powiedzieć, gdzie się podziały niemieckie cmentarze choćby we Wrocku? Służąc w Szczawnie (pod Zieloną Górą) sam z dwoma wartownikami zatrzymałem pewnego zielonogórskiego kamieniarza, który spokojnie w środku nocy demontował niemieckie groby na cmentarzu w pobliskiej wiosce. W końcu miał gotowy niemal produkt - wystarczyło z takiego rozebranego grobu skuć niemieckie nazwisko nieboszczyka i już można sprzedać gotowy grobowiec jakiemuś klientowi.
Jesteśmy narodem dzikusów, którzy uważają się za Europejczyków, ale bardzo nam do Europy daleko.   

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Polcon 2012


Ponieważ wszyscy znajomi piszą  o Polconie, dorzucę i ja swoje dwa słowa.
Wziąłem w nim udział głównie dlatego, żeby ostatnich czterech dni nie spędzać w pustym mieszkaniu i nie patrzeć łakomie na sąsiadującą z moim domem „Biedronkę”, gdzie można nabyć rozmaite (choć przeważnie dość podłe) trunki.
Na Polconie też się za kołnierz nie wylewało, ale czymś cale innym jest picie w zacnym towarzystwie, przy interesującej rozmowie, a czym innym jest ponure żłopanie z przepijaniem do lustra. W dodatku towarzystwo było naprawdę zacne i ze wszech miar godne.
Maciek Parowski, Bogusław Polch, Andrzej Drzewiński i Adam Cebula (ci dwaj piją wyłącznie [!] wodę brrr… mineralną), Majka Kossakowska, Ewa Białołęcka, Jarek Grzędowicz, Małgorzata Koczańska, Mirosław Żamboch, Peter W. Brett, Cordelia, Dablju (Rafał w. Orkan), Jacek Inglot, Witek Jabłoński, Ika Repeczko czy Waldek Siwek, Zbyszek „Doc” Ceglarski, Henio Jasicki, Klaudia Ciemnowłosa, Yuki, Młodzik czy Keiko, (niechże mi zechcą wybaczyć ci, których przez roztargnienie nie wymieniłem) to nie są osoby, które można zgromadzić w jednym miejscu na raz. To ogromna zaleta imprez w rodzaju Polconu.
Co prawda pomysł, żeby z knajpce konwentowej nie serwowano piwa był pomysłem pogańskim zgoła, ale dzięki niemu zarobili właściciele knajpek pobliskich.
Toczące się dyskusje dotyczyły różnych tematów i mam wrażenie, że świat byłby dużo lepszy, gdyby jego włodarze posłuchali niektórych rad uczestników konwentu. Oczywiście tych padających rankiem - wieczorami rozmaicie bywało. Szkoda tylko, że „dyskjokeje” w tych knajpkach uznają jedynie muzykę, w której nad wszystkim góruje ponury łoskot wojennych murzyńskich tam-tamów i podczas rozmów trzeba się niemal przekrzykiwać. Jedyna wrocławska knajpka, w której grają miłe uchu ragtime’y z lat dwudziestych minionego wieku to „Literatka” na Rynku.   
Następny konwent, na jaki się wybieram, to Fantastyczne Bachanalia w Zielonej Górze.

piątek, 24 sierpnia 2012

Izajasz

IZAJASZ,45,7
"Ja tworzę światłość i stwarzam ciemność.
Ja przygotowuję zarówno zbawienie, jak i nieszczęście.
Ja, Pan, czynię to wszystko"
i poczytajcie sobie dalsze wersety

Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1985

Po jaką cholerę zwalać Zło na Szatana, skoro sam Bóg przyznaje, że jest twórcą Dobra i Zła?
W innych tłumaczeniach Biblii powiedziano to jeszcze bardziej wyraźnie.
Ludzie widać lubią widzieć wiszący nad sobą bat i nie zastanawiają się kto i z czyjej woli leje ich po (_!_)...     

środa, 22 sierpnia 2012

Monoteizm

A czy nie zastanowiło Was, dlaczego religie monoteistyczne (egipska wiara w Atona , judaizm czy islam, a nawet mongolska religia, której ośrodkiem było Monka Tengri - Błękitne Niebo) powstały na stepach, albo pustyniach, gdzie słońce grzeje Prorokowi (szamanowi, faraonowi) pałę, od czego mózg może się spiec na suchą bułkę?
Europejskie religie były politeistyczne (Grecy, Rzymianie, Skandynawowie czy Słowianie wreszcie) bo mieliśmy lasy, góry rzeki i strumienie - zamiast pustynnych piasków. Naturalne  było wymyślanie bóstw dla tych zjawisk. A po kilkudziesięciu dniach pobytu na pustyni i  żywieniu się wyłącznie korzonkami znalezionych chwastów Mojżeszowi czy Mahometowi różne rzeczy do głowy przyjść mogły...

A Watykańczycy cały czas mi wmawiają, że korzenie kultury europejskiej to chrześcijaństwo!
GÓWNO PRAWDA! Stonehenge powstało, gdy Izraelici podpieprzali jedni drugim kozy!   

Rajskie drzewa

O ile mnie dobrze uczono religii, w Raju rosły dwa drzewa. Drzewo Nieśmiertelności i  Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego. Jahwe zabronił Adamowi i Ewie jedzenia owoców tylko z tego drugiego. Ciekawe, co byłoby, gdyby A. i E. najpierw opchali się do urzygu owocami z pierwszego Drzewa, a dopiero potem sięgnęli po drugie?
Dopieroż teologowie mieliby zgryz! 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Religie

Każda religia w założeniach jest piękna. Czy może być coś bardziej szlachetnego od chrześcijańskiego" "miłuj bliźniego, jak siebie samego". A jednak zawsze tak się dzieje, że pojawiają się "powołani", którzy wszystko pieprzą.
Wyobraźcie sobie, że mam działkę (na przykład) i w rogu tej działki mrówki zakładają mrowisko. Co byście powiedzieli o garstce mrówek, które uznałyby się za głosicieli mojej woli twierdząc, że je do tego powołałem? I na dodatek usiłowałyby ułożyć reguły życia dla innych mrówek?
Ja bym powiedział, że je popierdoliło.
Młody, kilkunastoletni człowiek, w którym dochodzi do głosu cała filharmonia hormonów, twierdzący że rezygnuje z np. seksu dla kapłaństwa jest:
A) idiotą, z którym nie warto rozmawiać, bo nie wie niczego o życiu.
B) chorym, którego trzeba byłoby leczyć.
C) cynikiem, którego trzeba byłoby wynieść na kopach poza bramy seminarium
Tertium non datur.
Chyba na starość zostanę buddystą. 
   

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Jest pochyło...


Wszyscy mi mówią: „Trzymaj się!” Nie bardzo wiem, czego mam się trzymać. Siedzę w pustym mieszkaniu. Moja kochana siostra (autentycznie ją kocham!) zagląda do mnie raz na dzień, ale gdy wychodzi, znów zostaję sam na sam ze swoimi myślami, a te nie są zbyt wesołe. Najchętniej urżnąłbym się do utraty tętna, ale wtedy strzeliłaby mi pewnie pompka. Gdyby któryś z 82 obserwatorów tego bloga mógł mi przysłać receptę na Zolsanę albo Zomiren…
Zabawne jest to, że alkoholu mogę kupić choćby beczkę i bez żadnych trudności. Ale np. leki antydepresyjne są wyłącznie na receptę, a do tego trzeba się spowiadać pół godziny psychiatrze, który (mam silne podejrzenia) czerpie sekretną a wredną uciechę z wysłuchiwania „spowiedzi” pacjentów.
A przecież taki choćby Sherlock Holmes dawał sobie w żyłę, co bez ogródek opisuje pan Doyle w którejś z trzech minipowieści. Teraz zamierzają posadzić 87-letnią babunię, która hodowała sobie trawkę i dodawała ją do herbatki przed snem. Paranoja!
W dodatku po wódzie ludzie (nie wszyscy, oczywiście) robią się agresywni i media piszą o tragicznych skutkach alkoholowych libacji. Nie słyszałem o wypadku, żeby ktoś robił awantury po zażyciu środka nasennego.
Piszę to tylko dlatego, żeby do imentu nie ocipieć. Piętnaście lat temu umarła mi żona, której nawet nie mogłem pochować, bo leżałem na OIOM-ie po zawale. Jutro mam pochować syna. Najwyższy mnie chyba nie lubi. Ja jego też. Mściwy staruch, który dla jaj kazał Abrahamowi zabić pierworodnego Izaaka - ot tak, żeby sprawdzić lojalność starego. A historia Hioba? I ja mam lubić i szanować tego Boga?
        

sobota, 18 sierpnia 2012

Epitafium dla Patryka


Źle jest, kiedy ojciec żegna na cmentarzu syna. To wbrew naturze.
Patryk miał wszystkie dane po temu, żeby w życiu osiągnąć sukces. Chciał tylko jednego. Chciał, żeby go ktoś pokochał. Miał w sobie ogromną potrzebę kochania - tyle, że jako dumny człowiek chciał, żeby go kochano na jego warunkach.
Wykazywał ogromny hart ducha. Gdy miał siedemnaście lat umarła mu matka, on sam zaś musiał spędzić trzy tygodnie w pustym mieszkaniu, zanim ojciec wrócił ze szpitala. Nie jestem pewien, czy sam podołałbym takiemu obciążeniu psychicznemu. Cóż, niebawem się przekonamy. Po trzymiesięcznej nieobecności w Studium Nauczycielskim Języków Obcych (poślizgnąwszy się naderwał ścięgno prawej nogi i założono mu gips) zdał egzamin licencjacki na 5. Potem jednak nikt nie wie dlaczego zaczęła go zawodzić lewa noga i wstawiono mu endoprotezę stawu biodrowego. W ostatnich dniach prawie nie wychodził z domu. Załamał się chyba, gdy ojca znów zabrano do szpitala. Nie wiem, ilu ludzi mogłoby to wytrzymać. Gdyby miał jakieś leki uspokajające, czy antydepresyjne… Ale nie miał. Był poza systemem NFZ. Patryk jednak zostawił po sobie kilka bardzo dobrze przetłumaczonych książek - między innymi ostatni tom cyklu TROJA Dawida Gemmella. Nie żył więc nadaremnie.  
Był dobrym, kochającym  synem. W trudnych chwilach zawsze stał przy mnie. A ja - choć bardzo go kochałem - zawiodłem go w decydującym momencie.
Wybacz, Patryk. Bardzo cię kocham…

piątek, 17 sierpnia 2012

Jeszcze tylko jedno

Pogrzeb Patryka odbędzie się w najbliższy wtorek o godz 9:20 (kwatera 26A
na cm. Osobowickim). Kremacja zwłok w poniedziałek. Urna zostania zakopana
w nogach grobu Jego Matki (ja też tam się kiedyś znajdę).
Andrzej S.
P.S. Niech każdy przyniesie ze sobą jakiś kieliszek. Patryk zawsze w głębi ducha był Irlandczykiem...
P.P.S.
Ostatnia uwaga dotyczy tylko stylu pogrzebu... 
I jeszcze jedno. Nikogo nie namawiam do przyjścia na pogrzeb Patryka. Mogę Go pożegnać sam. Ale proszę, oszczędźcie sobie złośliwości wobec mojego syna. To już świństwo pierwszej wody... 

środa, 15 sierpnia 2012

Kondolencje

Tym, co wyrazili kondolencje z powodu śmierci Patryka (Bhelliona, Sparhawka, Anakhy) - serdecznie dziękuje. Podejrzewam, ze to koniec tego bloga.
EGM

Podziękowania

... Z zaświatow :-)))
 

Dziękuję wszystkim, którzy przysłali mi wyrazy współczucia z powodu śmierci Patryka.
To już chyba koniec tego bloga.
Bywajcie....

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Nie da się nic powiedzieć...

Taka prawda, nie da się w tej sytuacji powiedzieć niczego, co w tej chwili będzie miało znaczenie. A jednak, kilka słów padnie. Sam jestem ojcem, trójki dzieci, Generał, pomijając wszystko inne, jest o tyle ważną osobą w moim życiu, że był moim nauczycielem. Wpoił we mnie dużo i mimo, że Patryka i ich relacji nie znałem zbyt dobrze, wiem jedno. Zazdroszczę synowi, że poszedł w ślady ojca. Współczuję ojcu, że zanim dokończył dzieła, musiał skończyć. Ja, jako rodzic, marzę o tym, żeby dzieci chociaż trochę poszły w moje ślady - tu właśnie coś takiego widziałem. Andrzeju - współczuję w sposób, którego nie da się opisać słowami. Straciłeś część życia. Nie pocieszę Cię w żaden sposób, nie powiem nic, co sytuację zmieni, ale wiedz, że gdzieś tam jest ktoś, kto chociaż w myślach jest koło Ciebie.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Pomoc

Mam pytanie do wszystkich P. T. Czytelników mojego bloga.

Czy ktoś z Was miałby może chęć do finansowej pomocy mojemu synowi? Każdy datek, nawet rzędu 50 PLN pomoże - z kropli powstaje jezioro. Chłopak zostanie kaleką bez odpowiedniej kuracji, a ta może być dość kosztowna. Nie ma co liczyć na NFZ, bo upłynie z kilka miesięcy, zanim człowiek dostanie się do specjalisty.

Jeżeli ktoś chciałby zostać dobrym Samarytaninem, niech mnie powiadomi pisząc maila na adres: elgeneral@onet.eu a ja podam mu numer konta bankowego, na jaki może dokonać wpłaty.

Wierzcie mi, że czuję się ogromnie upokorzony składając taką prośbę na Wasze ręce, ale ze względu na syna muszę schować dumę do kieszeni.