Counter


View My Stats

wtorek, 12 marca 2013

Wiadomość, która mnie powaliła na plecy

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/w-rocznice-smolenska-manifestacja-na-100-tys-osob-,1,5442266,wiadomosc.html

Gdy Tusk ogłosił przedłużenie wieku emerytalnego, ludzie pozostali w domach. Wiadomości o tym, że wzrastają czynsze i inne "opłaty medialne" nikogo specjalnie nie ruszyła. Kompletna załamanie się systemu opieki zdrowotnej i ostatnie dramaty ludzi, którym NFZ i lekarze odmawiają pomocy (oby ten pieprzony Buzek sam musiał kiedyś doświadczyć dobrodziejstw systemu, jaki stworzył!) też niespecjalnie opinię publiczną bulwersują.  Pedofilskie afery w KK nie budzą jakoś społecznego sprzeciwu. 

Ale niech no Brat Mniejszy zwoła pospolite ruszenie do Warszawy w sprawie "zamachu smoleńskiego" - natychmiast się okazuje, że jest kupa ludzi gotowych do rozmaitych wyrzeczeń, byle tylko się dowiedzieć "prawdy o Smoleńsku".

Na polskich drogach w ubiegłym roku zginęło circa ebałt 4500 osób. To czterdzieści pięć razy więcej, niż w katastrofie smoleńskiej. Nie słyszę jakoś głosów domagających się polepszenia jakości dróg, stanu technicznego samochodów czy zmiany profilów egzaminu na prawo jazdy (za dużo w nim teorii i techniki, a za mało praktyki). I nic mi nie wiadomo o szykujących się manifestacjach.

Nawet, gdyby wyszło na jaw, że Tutek spadł na ziemię w wyniku wystrzelenia odpalonej osobiście przez Tuska i Putina rakiety ziemia-powietrze, to ni o włos nie zmieniłoby to sytuacji ekonomicznej czy socjalnej całej Polski i poszczególnych manifestantów. Drogi pozostaną jakie są, z hamburgerów nie zniknie konina czy mięso "drugiej świeżości" z lodówek w wielkich sieciach spożywczaków, staruszkowie pozbawieni opieki nadal będą umierać (urwałbym jaja temu, co uznał, że placówki służby zdrowia mają na siebie zarabiać, a nie leczyć), a nasze rudawe Kaszubskie Słonko nadal będzie robiło polityczne zwody jajami, w (!) mając krytyczne sondaże opinii publicznej (zawsze przecież można zamówić taki, który wszystkim udowodni, że tak zajebistego premiera jak On nigdy jeszcze nie mieliśmy). W kraju nadal będzie 800 tys niedożywionych dzieci, choć bohatersko walczący z komuną (aczkolwiek po aresztowaniu przez SB w 1978 roku sypiący wszystkich współspiskowców aż miło) Niesioł twierdzi, że to bzdura.

Ale to nikomu jakoś nie przeszkadza. Polacy, jak stado potulnych cieląt zbierają te wszystkie kopy w (_!_) i potulnie dają się pędzić dalej.

Niech no jednak Kaczor skrzyknie ludzi na manifestację w sprawie Smoleńska - już ma 100 tys. ochotników.

Pewnie łże jak zwykle, pewnie do Warszawy przyjedzie połowa albo i jedna czwarta zapowiedzianych protestantów - ale wiadomość i tak jest szokująca. 

Jesteśmy narodem idiotów.
  

4 komentarze:

  1. Dorzućmy jeszcze do tego wora umowy śmieciowe, na których nolens volens jestem zatrudniony.
    I jeszcze system szkolnictwa.
    I stan polskiego "kapitalizmu".
    Czy coś w tym kraju funkcjonuje dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale przecież takie było założenie: by ludzie nie zadawali pytań i byli potulni. W tygodniu pracować, zarabiać pieniądze, a w sobotni wieczór upić się wódką i gotowe- mamy przepis na egzystencję przeciętnego Polaka. Taka rutyna nikomu jednak na dłuższy czas nie wystarczy, dlatego trzeba nadać temu wszystkiemu jakiś dodatkowy sens. Moim zdaniem istnieje coś takiego jak "duchowość" człowieka i sądzę, że jest to rzecz niemalże namacalna, mająca bezpośredni (oraz znaczny) wpływ na samopoczucie i funkcjonowanie jednostki; problem w tym, że od lat tępimy większość jej przejawów (tych pozytywnych i negatywnych) i zastępujemy ją innymi rzeczami: religiami, fanatyzmem, sławą, bogactwem, źle rozumianym patriotyzmem... Wystarczy teraz jakoś umiejętnie zagrać na emocjach związanych z tymi "zastępnikami" i mamy stado oddanych ludzików, którzy desperacko próbują zapełnić czymś swoją wewnętrzną pustkę; to właśnie robi chociażby taki Kaczyński. Brak reakcji na pogarszającą się sytuację wynika zaś stąd, że nauczono nas wyżej cenić wygodę i (pozorne) bezpieczeństwo od walki o jak najwyższą jakość przebywania na tej planecie. Zresztą, to moje uduchowienie ma tutaj też dużo do powiedzenia, bo dlaczego niby taki przeciętny obywatel ma o coś walczyć? Większość ludzi po naszej części świata nie doświadczyła w swoim życiu niczego przyjemniejszego i ciekawszego niż (w miarę) przyzwoity obiad, dach nad głową oraz (często dosyć nijaki) kontakt z innymi istotami tego samego gatunku; takim osobom wydaje się, że w tym zamyka się cała treść życia. Nikt kto tak żyje nie będzie chciał naruszać status quo, a działania władzy (póki tylko nie nie pogorszą bardzo poważnie sytuacji dominującej ilościowo grupy społecznej) nie zostaną skrytykowane. No i skąd ta krytyka miałaby nadejść, skoro nikt teraz nie czyta książek i nie stara się edukować na własną rękę? Książki się nie opłacają, nie ma z nich żadnego bezpośredniego i namacalnego zysku, a że społeczeństwo głupieje i nie potrafi wyartykułować jednego sensownego pomysłu na reformację czegokolwiek? No cóż.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałem napisać coś mądrego... ale w takiej sytuacji nie przychodzi mi nic do głowy, bo po prostu tego wytłumaczyć się nie da.

    OdpowiedzUsuń