Counter


View My Stats

poniedziałek, 15 marca 2010

Noże i cena...

Mam pytanie i byłbym wdzięczny, gdyby ktoś zdołał mi na nie odpowiedzieć.

Z rozmaitych powodów, o których nie muszę tu pisać, kupiłem nóż. Składany, bardzo poręczny i... hm... groźnie wyglądający. Taki, jaki każdy chętnie zabrałby na biwak, zamiejski piknik, lub choćby wycieczkę do lasu. Dałem za ten majcher 25 PLN.

Powodowany ciekawością zajrzałem na Net i dowiedziałem się, że przeciętna cena takiego kozika ze szpanerskiego sklepu to 250 - 300 zyli, a są i znacznie droższe (widziałem cenniki kończące si e na 1300 złotych).

Tak sobie myślę, że nożem za 25 złotych można komuś wypruć flaki równie skutecznie, jak tym za 500, a nawet Kuba Rozpruwacz nie używał swego tak często, że mógłby się zużyć (majcher znaczy byłby się zużył, nie Jack). Gdy jako smarkacz strugałem kozikami łuki i strzały, zrozumiałem, że każdy nóż jest ostry tylko do pewnego momentu i nawet najlepsze niemieckie scyzoryki z Solingen trzeba jednak co pewien czas podszlifować.

Cóż więc jest takiego w tych nożach za kilkaset złotych? Za drogie są, żeby to sprawdzać eksperymentalnie, ale może ktoś z Czytelników tego bloga ma jakieś doświadczenia (myśliwi, survivalowcy, ratownicy) i mógłby mnie oświecić?

8 komentarzy:

  1. Różnią się prawdopodobnie jakością wykonania. Miałem kiedyś w rękach szwajcarski scyzoryk i to jest zupełnie inna liga niż to, czego używały dzieciaki w latach 90.

    Oczywiście że i jednym i drugim przetniesz. Tak jak kataną wykonaną przez mistrza jak i mieczem spod kowadła wiejskiego rzemieślnika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno, dawno temu bawiłem się w organizowanie "szkół przetrwania". Kupiliśmy parę kozików, żeby były "na wyposażeniu". Jakieś takie po 20-30 złoty wychodząc z podobnego do Twojego Generale przekonania, że kozik jest kozik i tnie się nim tak samo. Po pierwszej grupie leciałem kupić następną partię bo się łamały, odpadały z nich okładki itp. itd. Po pewnym czasie kupiłem takie po 120 złoty przetrwały dużo dłużej.
    Oczywistym jest, że w pewnym momencie cenowym już nie tylko jakość a też marka wchodzi w grę, ale jednak taka kosa za 500 JEST lepsza od tej za 30 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Keeveek, ja też mam porządnego Victorinoxa. Najczęściej jednak korzystam z nożyczek (do obcinania paznokci) i otwieracza do piwa. Nawiasem mówiąc, zauważyłeś, że niezależnie od ilości ostrzy, KAŻDY szwajcarski scyzoryk wojskowy ma otwieracz do piwa? Ciekawy sposób myślenia mają ci Helveci... Chłe, chłe, chłe...).

    OdpowiedzUsuń
  4. IMO cena noża jest związana głównie ze stalą użytą do wykonania głowni. Tutaj są opisane wszystkie rodzaje stali wraz z ich właściwościami: http://swiatnozy.com.pl/content/view/22/55/
    Również, jak pisze Ghoran, ważna jest marka. Benchmade lub SOG kosztuje więcej niż "no name" z Chin lub USSR.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakosc ostrza przede wszystkim. Stal szlachetna kosztuje. Jest duzo twardsza i wytrwala, a co za tym idzie obrobka takiego ostrza jest bardziej skomplikowana i kosztowna. Drozsze koziki maja lepsze, ladniejsze drewno (dab, sosna itd. a nie jakas lipa :). Noz za 500zl ostrzysz raz na rok, a taki kozik za 25 raz na tydzien.
    Sproboj ta flinta harcerska pokroic filet z kurczaka albo rybke, a potem porownaj z lepszym ostrzem.
    W przypadku drozszego noza, idzie jak po masle- doslownie.
    Dzisiaj firmowe nozyki sa ostrzone laserowo, a to tez kosztuje.

    Poza tym, wykonczeniem. Lepsze = lzejsze, ladniejsze, bardziej trwale, gwarancja... Oczywiscie, jezeli komus potrzebny po prostu scyzoryk do otwierania piwa to nie ma sensu wydawac wiecej jak dwie dychy :)
    Jesli ktos sie jednak kieruja zasada "raz a porzadnie" to warto zainwestowac w cos lepszego (polecam finskie ostrza). Noz "na cale zycie" kupisz juz za ok 100 zl.

    Znam sie troche na tym, sam o maly wlos nie zostalem mysliwym i od 5 roku zycia lowie rybki i sam je obrabiam, wiec jakies tam doswiadczenie mam.
    Jesli ktos w dodatku lubi gotowac i sam kroi rozne miesa, warzywa czy owoce to koniecznie niech zainwestuje ta stowke. Uwierzcie mi- roznica jest kolosalna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od czasu do czasu mi odbija i robię sobie nieszkodliwe jaja rzewne w galarecie.

    Wszedłem dziś do najbardziej szykownego we Wrocku sklepu z bronią i zacząłem oglądać noże. Po chwili podszedł do mnie sprzedawca - naganiacz.
    - Chciałby pan kupić nóż?
    - Owszem - odpowiedziałem.
    - A jaki?
    - Oryginalny klinger Humperdincka i Kołtunowa z zatrzaskiem i parapoletami numer cztery i pół.
    Spojrzał na mnie z szacunkiem.
    - Chwilowo nie mamy na stanie.

    Niby nic, a człek się cieszy...

    OdpowiedzUsuń
  7. twarda i trwała jakoś moim zdaniem ze sobą się nie zgrywa - im twardszy materiał tym bardziej kruchy (choć też ostrzejszy)

    co do otwieraczy do piwa - w lesie nie sposób się bez nich obejść :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do noży, to ja kiedyś kupiłem taki za chyba 120zł, faktycznie służył ładnie kilka lat (używany rzadko, głównie to dłubania w drewnie), nie mogę odżałować tego, że nie pamiętam gdzie go posiałem.

    OdpowiedzUsuń