Counter


View My Stats

poniedziałek, 28 lutego 2011

Świat cipieje, czyli ewolucja zachowań seksualnych...

/uczciwe ostrzeżenie, ten post zawiera treści doprawdy pikantne, tudzież wręcz obrzydliwe/

Niedościgniony Mel Brooks twierdzi, że ludzie pierwotni byli o wiele bardziej wyzwoleni w temacie związków homoseksualnych...

http://www.youtube.com/watch?v=bPnCqsNv9v4

Twierdzi też, że przykazań było piętnaście a nie dziesięć, ale to inna para kaloszy ;)

http://www.youtube.com/watch?v=4TAtRCJIqnk

Tak czy siak, zaczynało się niewinnie...

http://www.youtube.com/watch?v=lOfZLb33uCg

Widok nagiej kostki i mężczyźni szaleli... :)

Jeżeli ktoś miał oglądać genialny skądinąd, choć być może czasami wiejący przestojami, serial Scorsese "Zakazane Imperium", ten wie, iż to co jest uznawane za wielce wyuzdane praktyki seksualne Nucky Thompsona (granego przez skądinąd świetnego Steve'a Buscemiego), są w obecnych czasach na porządku dziennym, chyba że przypadkiem się na purystę lub purystkę trafiło. Nieugięty agent FBI prezentuje normę tamtych czasów (po pierwsze, zgasić światło).

Dziś, jak wiadomo, "technika" poszła do przodu. Czy to jakiś pop-up zaatakuje, czy znajomy no-life postanowi podzielić się ciekawym znaleziskiem, człowiek patrzy przez parę sekund, potem brwi uciekają mu na czubek głowy (jak nie dalej), po czym gwałtownie zamyka oczy i nie może jeść przez kilka godzin.

Już w pierwszej części "Nagród Darwina" (a to było dobre 6 lat temu) opisywano ciekawe praktyki w stylu wpuszczania chomika w dolną część przewodu pokarmowego (chomik nie chciał wyjść, więc drugi facet poświecił zapalniczką żeby go poszukać; nie wiadomo czy facet przeżył, ale chomik wylatujący na skutek zapalenia gazów w przewodzie pokarmowym z prędkością światła podobno lądowania na ścianie już nie). Inna opowieść z Japonii opisywała nielegalne użycie kompresora powietrza na stacji benzynowej w podobnych okolicznościach. Partner przesadził z ciśnieniem, więc z drugiego podobno co zbierać nie było...

Swego czasu napisałem na egzaminie wypracowanko, że za przemoc na świecie odpowiadają media. Rzecz jasna teza wielce kontrowersyjna, ale znałem egzaminującą - takie miała upodobania. Sto lat temu dana grupa narodowościowa nie dowiadywała się w przeciągu sekundy, że jednego z naszych kopnęli w zad pół świata dalej i w danym miejscu było dalej spokojnie. Teraz zamieszki gwarantowane.

Aczkolwiek wtedy tego nie podejrzewałem, wydaje mi się iż zasadniczo ten sam mechanizm zachodzi w temacie seksu. Jak ktoś ma takie upodobanie, to w przeciągu kilku kliknięć myszki może zobaczyć najnowsze "trendy". Rzecz jasna trzeba być szurniętym, żeby w tym temacie współrywalizować, bo trochę bardziej doświadczeni wiedzą że to EWIDENTNIE nie o to chodzi, ale niektórzy to robią. Nie ja, lecz komik Chris Rock zresztą stwierdził (w skeczu, ale wszędzie ziarnko prawdy się znajdzie), że jeżeli facet, nazwijmy to umownie, wszedł na wyższy poziom doświadczenia z jedną dziewczyną, to potem nie ma programu cofnięcia upgrade z następną. Wręcz przeciwnie czasem, dalej chce być kreatywny.

Dość rzec, że coraz bardziej niepokojące rzeczy z tego wynikają.

Ale ten konkretny numer mnie nie zbrzydził, co prozaicznie wzbudził swoistą formę zaciekawienia...

http://policyjni.gazeta.pl/Policyjni/1,91152,9178052,Po_zabawach_sado___maso_z_kochankiem_trafila_do_szpitala_.html

???

"Cytryna, strzykawka i igła"? ...ktoś ma jakieś pomysły?

Zresztą może lepiej nie...

Współczesny świat codziennie zaskakuje, tylko szkoda, że w coraz bardziej porąbany sposób zazywczaj... ;)

3 komentarze:

  1. Dawno, dawno temu, wchodziłem na ten blog z przyjemnością, sprawdzając nowe wpisy i komentarze, to było kiedy pisał głównie EGM, do którego stylu mam cały czas sentyment.
    Później wchodzić zacząłem dlatego, że czytnik RSS migał mi o notce której jeszcze nie przeczytałem.
    Po jakimś czasie znowu zacząłem wchodzić regularnie, z szyderą na ustach czytając, jaka jeszcze duperela może doprowadzić Cię do białej gorączki. Każda notka to wiadro frustracji i jadu wylewanego na najmniej istotne w życiu pierdoły, na które nie zwróciłbym uwagi, nie mówiąc o marnowaniu mojego cennego czasu na formułowanie pieniackich wpisów. Niedawno jednak stwierdziłem że wszystko ma swoje granice i czytanie o czyichś fascynujących mailach wymienionych z helpdeskiem EA i przemyśleniach płynących z tego jakże ekscytującego doświadczenia to zwyczajnie strata czasu. Musisz mieć naprawdę puste i smutne życie, skoro fakt że jakiś bzdurny dodatek z głupiej gry nie działa jest wart wydzwaniania na infolinię i pieniactwa że studenciaki tam pracujące akurat mają wolne. Autentycznie żenujące.
    Nie oceniam - rozumiem że te posty powstawały w mroku, z powodu za dużej ilości wolnego czasu, bezrobotnego faceta w średnim wieku mieszkającego z ojcem. Od siebie polecam spacery z psem, wyjścia ze znajomymi, jakieś spotkania z dziewczyną, znalezienie pracy i spędzanie mniej czasu przed monitorem. Zapewniam że to ciekawsze zajęcia niż czekanie na maila z kodem na super-broń i opisywanie tego, bądź dyskusje z samym sobą w komentarzach, ewentualnie z ojcem z którym można pogadać w kuchni.
    Pozdrawiam i życzę szczęścia, z czystym sumieniem mogę wywalić blog z czytnika!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na komentarz, który poczytuję za, delikatnie mówiąc, obraźliwy, odpowiem tak.

    Jakiś mądry Azjata kiedyś powiedział, że dużą uwagę należy przywiązywać do szczegółów, a ważne sprawy traktować z dystansem. Podzielam tę opinię.

    Ja przy całej swojej gorączce i frustracji nie posuwam się do ferowania opinii o stylu i filozofii życia, znajomych, zatrudnieniu i itd. danej osoby bez kompletnej jej znajomości i nie zamienieniu nawet jednego zdania na żywo.

    Podpowiem ci, że już mocniejsi co z kotem i żoną oraz rodzicami pomieszkiwali próbowali podobnych numerów i spłynęło to po mnie jak, za przeproszeniem, kaczce.

    Natomiast anonimowe mydłki o których nikt nie słyszał i zamiast zapytać, dlaczego Generał musiał ograniczyć swoją aktywność, same wylewają swoje frustracje (słyszałeś może o projekcji?) mnie już kompletnie nie ruszają.

    Więc z całym szacunkiem i czystym sumieniem, wymywaj Pan, obowiązku partyjnego nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie zastanawiało, dlaczego EGM się ostatnio mniej udziela, ale wrodzona polacka pruderyjność jakoś mnie powstrzymywała od pytania. Niemniej pokonuję ja właśnie i pytam: dlaczego EGM ostatnio mniej zaszczyca ten blog swoją aktywnością?

    Nie chcę sugerować, że nie lubię Twoich notek, Anakho, ale za głównodowodzącym tym okrętem nieco się stęskniłem ;-).

    Współczuję z powodu utraty pracy, musi to być cholernie trudna sytuacja, ale trzymam kciuki za udaną walkę z systemem (i krwiopijcą wydawcą).

    No bo w końcu, kurna, po to jest źle, żeby potem mogło być lepiej, nie?

    OdpowiedzUsuń