Counter


View My Stats

niedziela, 20 lutego 2011

Adsense...

Czyli "pieniądze to nie fszystko, ale życie bez pieniędzy to chój" /też z "Pieniądze szczęścia nie dają", brutalne, ale prawdziwe.../

Mój ojciec zadzwonił parę dni temu do najsolidniejszego i wydającego najwięcej książek w tym kraju wydawnictwa, z delikatnym implikacją, że stawki były super, ale nie uległy zmianie od 5 (słownie pięciu) lat, a inflacja robi swoje, jeszcze delikatniej mówiąc.

Dostał mało dyplomatyczną odpowiedź, że nic z tego i ciesz się pan, że w ogóle masz pracę, bo teraz ledwo mamy pracę dla starej gwardii, ten statek tonie.

Nawet się nie zdziwiłem, bo po przeczytaniu informacji że 50% dumnych synów naszego narodu czyta 3 (słownie trzy) książki rocznie, to padłem. A oni byli w awangardzie, bo reszta to góra dwie, jedną. Im też się nie dziwię, w tym kraju to najlepiej odstawić Shakespeare'a, "Paragraf 22", Hansa Helmuta Kirsta, niedoścignionego komisarza Montalbano, czy co tam komu podchodzi i po prostu wieczorem pół litra, zagryźć ogórem i na szczęście, przynajmniej nie będzie się miało świadomości, gdzie się żyję przynajmniej przez 8 godzin.

Ja dla odmiany robiłem za połowę tego dla facia, którego JEDYNĄ zaletą było to, że płacił w terminie. Śmieszna sprawa, że coś co jest oczywiste rośnie w tym kraju do rangi cnoty.

Dzisiaj się dowiedziałem, że "jest wiele uwag do ostatniego tłumaczenia". Mail był delikatnie mówiąc obraźliwy, i przydługawy, perłą było stwierdzenie, że w powietrzu fruwał kurz, a miał latać pył. No faktycznie, zbrodnia jako się zowie.

Przychodzi taki moment w życiu zająca, że albo otrze ślinę z pyszczka i powie że deszcz pada, albo robi się niedźwiedziowi z dupy jesień średniowiecza (zresztą nie przesadzajmy z tym niedźwiadkiem, z niego taki niedźwiedź, jak ze mnie gepard i puma w jednym; tłustawy i na odwyku.)

Tak więc niniejszym zostałem bezrobotnym, bo pozostałe wydawnictwa płacą zaliczkę, potem krwawią z nosa połową ustalonego wynagrodzenia, a potem przestają płacić. A propos, cześć bratku Górski, jak tam twoja zakrwawiona, zdychająca szkapa zwana potocznie "Red Horse".

A jak firma braciszka, "Frabryka Słów", która powinna się nazywać "Fabryka Marzeń". Przetłumacz coś dla nas frajerze a potem marz, że ci za to zapłacimy w przeciągu najbliższego, och, ile tam wyszło? ROKU?!?

Zachciało mi się murwa kać zostać inteligentem. Teraz czuję się jakby mi ktoś splunął w pysk i tak dalej, tekst nieśmiertelnego Miauczyńskiego w trakcie odbierania wypłaty w "Dniu Świra".

Jak po podstawówce część, ta mniej rozgarnięta, bo np. na pytaniu z gegry gdzie są góry Ural, legali na polu walki jak po małpce we mgle (a to była duuuuża mapa), zadeklarowała, że idzie do zawodówki, to patrzyliśmy na nich z politowaniem. Wykształcenie zawodowe kucharz, no bez jaj... Największy zabijaka i moron w klasie poszedł. Kasuje teraz 10 klocków miesięcznie będąc szefem kuchni...

Ja już się gotować tak dobrze nie nauczę, rozważam opcję zrobienia kursu na wózki widłowe. Dwa kloce miesięcznie pewne, w Anglii może nawet więcej. A kij, idę na całość, za mycie talerzy w kraju królowej Elżbiety więcej dostanę...

Po co ten cały znów przydługi wstępniak?

Pojawiło się przed chwilą Adsense. Długo się przed tym wzbranialiśmy, bo to komercha i będzie obciach. Od dziś, kij z obciachem, mam tylko nadzieję, że tam reklamy wibratora nie wstawią i pewnie grosze z tego będą, ale tu już nie chodzi o obciach, tylko leki na serce, co są drogie. Period.

PS. Ty wiesz niedźwiadku do kogo to skierowane, nie wiesz tylko, gdzie jest Mój rodzynek, większy, zapewne Ci w gardle stanie. Dowiesz się jutro, bo ktoś nalegał, że zrobi to na miarę swojego stylu, krótko i na temat :D


2 komentarze:

  1. http://www.youtube.com/watch?v=pVlMddE8TOc

    OdpowiedzUsuń
  2. To faktycznie są grosze, ale kibicuję, pomimo różnic, które nas tu dzieliły, bo doskonale wiem jak dziś jest. Mam nadzieję, że nie padniecie ofiarą narodowego syndromu psa ogrodnika. Pozdrawiam i zdrowia!

    OdpowiedzUsuń