Counter


View My Stats

czwartek, 6 października 2011

No to jeszcze się pośmiejmy...

Żeby odsapnąć od Kaczora i jego Klempy, Tuskła i Wdowina, Napiernilisza z Kaliczakiem i Palibuta...


Mały chłopczyk usłyszał w klasie od kolegów nowe, nieznane mu dotąd słówko. "Burdel". Hm... Jak każdy grzeczny maluch poszedł oczywiście ze swoim problemem do rodziców.
- Tatusiu, co to jest burdel?
Ojciec nie bardzo wiedział, jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji, odpowiedział więc wymijająco: - Burdel? Jak by ci tu... O! Burdel, synku, to takie miejsce, gdzie za pieniążki robią mężczyznom dobrze.
Szczawik namyślił się, po czym wyjął ze skarbonki drobiazgi, jakie rodzice wrzucali mu na słodycze, i poszedł do burdelu. Ten akurat znajdował się niezbyt daleko.
- Siemanko! Podobno wy tu robicie mężczyznom dobrze. Więc zróbcie mi dobrze! - rzekł do burdelmamy.
Zaskoczona szefowa dam negocjowalnego afektu zrobiła wielkie oczy. Jak tu smarka spławić? Po chwili wpadła jednak na pewien pomysł. Zaprowadziła malca do kuchni i dała mu kilka posmarowanych miodem kromek chleba. Chłopiec je zjadł i za jakiś czas wyszedł.
- Byłem dziś w burdelu! - dumnie oznajmił wieczorem dumnie rodzinie, gdy wszyscy zasiedli przy stole do kolacji.
Rodzinkę zamurowało.
- I... i jak było? - zapytał nieśmiało ojciec.
- Spoko! Dwóm dałem radę, ale trzecią już tylko wylizałem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz