Counter


View My Stats

wtorek, 13 kwietnia 2010

Sprzeczności

Niby szukanie sprzeczności to cnota umysłów zachodnich, których za bardzo nie cenię, niby jestem zwolennikiem syntez i sym-boli, ale dzieje się teraz w narodzie - niestety, także moim - coś tak wewnętrznie niespójnego, że trudno - stanę się na chwilę analitykiem. Pewnie niespójnym, bo nie mam za wiele czasu, a i ton emocjonalny będzie, ale trudno, wolę pisać nieskładnie niźli milczeć.

Prezydenta Kaczyńskiego nikt nie lubił. Nikt z moich znajomych. Klęło się na niego, żartowało z niego, uważano, że potężnie Polsce zaszkodził, siejąc nienawiść i strach chociażby. Psując stosunki z Rosją. Obrażając się na kogo popadnie. Mówiono o nim "Kaczor", "Cymbał" i tak dalej.

Ogólnie w Polsce panowała - chyba uzasadniona - nieufność wobec wierchuszek, bo tam rzadko inteligentne byty się znajdowały, raczej, zgodnie z obserwacjami Platona - byty miałkie, byle jakie, za to ambitne.

Raptem bach, samolot spadł i tylko dlatego (wybaczcie to "tylko"), że już nie żyją - stali się wielcy. Zwłaszcza ex prezydent. Dopiero co, bo w styczniu tego roku, było potężne trzęsienie ziemi w Haiti. Z tego co pamiętam (nie mam pamięci do liczb) zginęło tam 100 000 ludzi. Zwykłych, niewinnych. Nie spotkałem ani jednego Polaka, który by z tego powodu płakał. Który byłby wstrząśnięty. A po takim katakliźmie ludzie konają długo i ciężko, nierzadko uwięzieni pod gruzem, duszący się, wykrwawiający. Nie to co w krótkim i dosadnym "bum", który czyni spadający samolot. Mimo to nikt o tym nie mówił, nikomu palce nie latały. A powinny. Do diabła, co z nami jest? Co z Polakami jest? Czy naprawdę uwierzyli, że tam (w samolocie) były elity? Od kiedy to politycy stanowią jakiekolwiek elity, się pytam? Czy zapomniano o pisarzach, naukowcach, twórcach? To są przecież elity, a nie politycy, którzy z bliska przypominają lepiej ubranych kibiców piłkarskich.

Najbardziej dziwi mnie w tym wszystkim nieprawdopodobne zakłamanie. I dziwna, przypominająca zachowanie panien spod latarni (które jednakowoż za jednoznaczne stanowisko wobec swojej profesji szanuję, a nawet lubię) postawa dziennikarzy / dziennikarek. Te żałobne miny, ten ton mroczny, te ubiory, zaciśnięte usteczka, zamglone oczy. Tych samych ludzi, którzy przedtem funta kłaków za prezydenta K. by nie dali.

Pana Kaczyńskiego nie lubiłem za życia, nie lubię po śmierci. Jestem lekarzem, śmierć widziałem wielokrotnie i nie uważam, żeby kogokolwiek nobilitowała. A dziennikarzy lubię coraz mniej. Dyktują ton, któremu poddaje się cały kraj. Kreują strach (ptasia grypa, choroba wściekłych krów, wirusowe zapalenie mózgu), tworzą histerię i ekscytują się, jeśli tylko mają ku temu okazję. Przynoszą wstyd. A teraz zrobili jedną z największych medialnych szopek w historii Europy.

Zamiast rzeczowej oceny sytuacji, wynieśli karła na piedestały. Zamiast powiedzieć, co się stało, NAZWALI co się stało.

Tfu.

6 komentarzy:

  1. A wiesz, Marcinie, co mnie najbardziej zdumiewa? Postawa ludzi skądinąd inteligentnych, oczytanych i wykształconych.

    Popisuję się niekiedy złośliwością na Forum Celsjusza. Utworzono tam nawet wątek pod nazwą 10.04.2010. Wszyscy niemal, którzy tam się wpisali, byli wstrząśnięci, poruszeni do głębi, zrozpaczeni i uważali, że świat nigdy już nie będzie taki sam. Kiedy napisałem, że Polsce przytrafiło się już kilka większych nieszczęść, posypały się na mnie gromy i generalnie niewiele brakło, a byłbym się chyba doczekał dożywotniego bana na tym forum.

    Co ciekawe, Lech Kaczyński nie cieszył się szczególniejszą sympatią tamtych forumowiczów. Uważali go za postać z zaścianka, małostkowego, zawodowego "psuja" i kłótliwca.

    Wystarczyła katastrofa - tragiczna oczywiście, ani słowa - by zrobić z niego Męża Opatrznościowego, Największego Patriotę, Katona, Obrońce Ojczyzny i Katyńskiego Hektora. Wierzę, że ci ludzie piszą szczerze. Ale co ich tak zmieniło?

    A przecież ten człowiek specjalnie poleciał tam wyłącznie po to, żeby efektownie rozpocząć kampanię wyborczą... I pewnie doradził mu to brat mentor.

    Rany Julek! Czy ten kraj zwariował?

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja po tym co przeczytalem mysle ze nie chcialbym miec Pana za lekarza. no chyba ze bylbym wysokim, niebieskookim blondynem z pelnym uzebieniem. w przeciwnym razie balbym sie ze uslysze ze jestem np. karlem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejże :). Minimalu, chodziło oczywiście o karłowatość umysłową i duchową, nie cielesną. Ale bądź spokojny, Minimalu, jako lekarz nawet największą szuję bym obsłużył tak jak należy, bo w tym zawodzie chodzi o leczenie i kropka.

    Wspomniałem o wykształceniu by podkreślić, że śmierć nie jest mi obca, wręcz przeciwnie, napatrzyłem się na zwłoki i na umieranie i naprawdę nie widzę powodu, dlaczego ktoś mało wartościowy za życia miałby się stać bardzo wartościowym po śmierci (abstrahując od ceny jego serca i nerek, o czym już EGM pisał w poprzednich wpisach).

    A patrząc na to, co się teraz w mediach dzieje, dochodzę do jedynego słusznego wniosku. Kampania wyborcza się rozpoczęła. Wielkim bum. Tak zwani duchowni, dziennikarze i pisowscy politycy ruszyli do świętego boju. Jak na razie opozycja ma zakneblowane usta, a o to przecież chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecież - nie oszukujmy się - Lech Kaczyński poleciał do Katynia na rozpoczęcie swojej kampanii wyborczej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam na to pewną teorię.
    Sposób prezentacji tragedii we wszystkich stacjach telewizyjnych, żałobny nastrój, ciągłe powtarzanie, że jaka to tragedia, jaka strata, oh eh i jeszcze ą ę wielki Prezydent RP i GŁOWA NARODU! Minuta po minucie czerń i grobowy ton i telefony i wizyty szanowanych (sic!) ludzi mówiących w tym samym duchu i debilne pytania i chwytające za sere scenki...
    To wszystko działa. Działa na każdego (prawie) tak na ludzi mniej jak i bardziej myślących. To sprawia, że wzbiera smutek i wzbierają łzy. Że rodzi się patos.
    Choć zjawisko to uderzyło mnie (sposób relacji i jego konsekwencje) dość szybko, zauważyłem po sobie, że i na mnie to działa, choć do łez się nie posunąłem. Pewnie dlatego, że w pamięci chowam co debilniejsze pytania tzw. dziennikarzy:
    - Ja nie pytam co Pan czuje, bo wiem, ja pytam jak Pan to przeżywa?
    Kiksów mieli sporo, ale ten to dla mnie rekord!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętajcie o tym, że media karmią się emocjami. Minęły czasy rzetelnej, spokojnej informacji. Teraz zależy im na komentarzach i na tym, żeby wzbudzić jak najwięcej jak najsilniejszych emocji, ponieważ to się najlepiej sprzedaje. Tego oczekują ludzie. Po prostu. Stąd wzięły się różne programy, jak "Prosto z Polski", w których dziennikarze zawodowo zajmują się rozbudzaniem w widzach świętego oburzenia i łez. Rzetelna analiza wydarzeń i - będąc w temacie - biografii zmarłych za bardzo nie pasuje do tego celu.

    Obecne wydarzenia, cała napędzana przez media histeria - bo to jest histeria i nie da się tego inaczej nazwać - jest tylko rozszerzeniem tego trendu. Może i zabrzmi to niesmacznie, ale chwyciły co było i chcą wyciągnąć z sytuacji ile tylko się da, bo potem, przez następne pół roku, będą mogły mówić co najwyżej o pożarze stodoły w Pcimiu Dolnym.

    To taka samonapędzająca się machina. Media dostały w swoje ręce ważne wydarzenie, nakręciły je jeszcze bardziej, nakręceni ludzie chcieli oglądać więcej, więc media podają im więcej. Aż do momentu kompletnego przesycenia. Wówczas zajmą się czymś innym.

    Poziom dziennikarzy to trochę inna kwestia. Nie twierdzę, że jest wysoki. Ale z drugiej strony postawcie się w skórze dziennikarza, w sobotę około godziny 18, gdy od kilku godzin nie ma żadnej nowej i ważnej informacji, a on musi coś napisać lub z kimś porozmawiać, bo redakcja w Warszawie potrzebuje wywiadu. Jak go nie zrobi wyleci, i koniec historii.

    OdpowiedzUsuń