Counter


View My Stats

niedziela, 28 kwietnia 2013

środa, 24 kwietnia 2013

Wydziedziczeni



Przeczytałem Słowo i miecz Jabłońskiego (całkiem porządna słowiańska fantasy) i uświadomiłem sobie, za co tak nie lubię KK. Instytucja ta owóż okradła nas z przeszłości i mitów. Grecy i Rzymianie mają swoje mitologie, Celtowie cieszą się opowieściami o królu Arturze, Germanie i Skandynawowie mają swoje cale rozwinięte mity o Wotanie (Odynie) i Nibelungach (Wolsungach), Rusini mogą sobie opowiadać o wyczynach Ilji z Muroma, czy Nikity Dobrynicza, Finowie cieszą uszy opowieściami o boskim kowalu Ilmarinenie a my, co? Jedna opowiastka o Kraku i głupiej jak żołdacki but Wandzie... i to wszystko. A co z całym panteonem bóstw? Jacy bogowie odpowiadali za jasną i ciemną stronę życia? Gdzie się podziały  ich posągi? Niechby były ciosane w drewnie, jakieś podobizny powinny zostać. Chrześcijaństwo odebrało nam przeszłość, nawet o Piastach przedmieszkowych wiemy raczej niewiele. Nie wiemy nawet, czy mieliśmy jakieś pismo! Rzecz niesłychana, ale przeciętny Polak więcej wie o bogach Majów czy Azteków, niż o naszych, rodzimych bóstwach. Kazimierz Odnowiciel powinien zostać nazwany Niszczycielem, bo zniszczył całą przeszłość narodu. Kurczę pieczone! Jak ja nie lubię obleczonych w czarne sukienki złodziejów i zacieraczy naszej przeszłości!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dlaczego nadstawiamy dupę do bicia?

Niemiecka telewizja ZDF nakręciła kosztem 14 mln euro trzyczęściową wojenną epopeję "Unsere Mutter, unsere Vater" ("Nasze matki, nasi ojcowie"). Rzecz jest o tyle ciekawa, że Polacy są w tym filmie przedstawieni jako zajadli antysemici, natomiast Niemcy to w zasadzie ofiary wojny. Film oglądało w sumie 20 mln telewidzów i bardzo go w Niemczech chwalono - za "prawdziwe ukazanie oblicza polskiego ruchu partyzanckiego". Niemieccy dziennikarze oddali głos dawnym żołnierzom Wehrmachtu, którzy oczywiście nie mieli sobie niczego do zarzucenie, bo oni "tylko wykonywali rozkazy" a o zagładzie Żydów w najlepszy przypadku coś tam słyszeli.
Dlaczego o tym piszę? Ano, dlatego,żw w Polsce powstają filmy typu "Pokłosie", a pan Gross wytyka Polakom Jedwabne. Ciekawe, że Niemcy i Polacy zupełnie inaczej rozliczają się ze swoją przeszłością. Osobliwe zaś jest to, że przeciętny uczeń szkolny w Izraelu jest uczony  o "polskich obozach koncentracyjnych".
Dlaczego wciąż wystawiamy zadek, w który leje, kto chce?
"Medaliony" Nałkowskiej zniknęły ze spisu lektur szkolnych, natomiast całe klasy karnie prowadzi się do kin na oglądanie "Pokłosia". Co jest, do kurwy i nędzy?    

środa, 3 kwietnia 2013

W sprawie kanarów

W sieci znalazłem takie coś:
- w razie odmowy zapłacenia należności kontroler ma prawo zażądać okazania dokumentu umożliwiającego stwierdzenie tożsamości podróżnego. W przypadku odmowy okazania dokumentu tożsamości kontroler może zwrócić się do funkcjonariusza Policji lub innych organów porządkowych, które mają uprawnienia do ustalania tożsamości podróżnych w komunikacji miejskiej, o podjęcie czynności zmierzających do ustalenia tożsamości podróżnego. Kontroler nie ma uprawnień do podejmowania innych działań mających na celu ustalenie tożsamości podróżnego, w szczególności nie może uniemożliwić pasażerowi opuszczenia pojazdu. W tym zakresie wypowiedział się również NSA w Warszawie w wyroku z dnia 19 stycznia 2005 r., sygn. akt OSK 790/04, stwierdzając, iż: ˝Postanowienie regulaminu przewozu osób i bagażu upoważniające kontrolera do udaremnienia próby opuszczenia pojazdu pasażerowi, który to kontroler nie jest ani funkcjonariuszem Policji, ani innym organem porządkowym, mającym ustawowe prawo do zatrzymania podróżnego, narusza art. 41 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 33a Prawa przewozowego˝;
Jest tam jeszcze ciekawy dopisek dotyczący dokumentów uprawniających do kontroli, zawierający tyle szczegółów, że dam głowę, iż przeciętny kanar takowego nie posiada. 
Więc dlaczego kanary legitymują gapowiczów?

Co za czasy...

Na portalu GW jest informacja, że w jednej ze szkół w Nowej Soli wskutek interwencji rodziców dyrekcja podjęła niesłychaną decyzję o przeniesieniu do innej klasy agresywnego ucznia, który bił i terroryzował kolegów. Pomijając fakt, że ktoś (kto?) uznał to za ":niusa" nadającego się do powiadomienia userów ogólnopolskiego portalu, co prawdopodobnie tylko napełni smarka dumą i że taka decyzja ze stroni dyra szkoły jest tylko przerzuceniem gorącego ziemniaka do innej dłoni - czy w całej Nowej Soli nie ma kilku ojców mających dostatecznie twarde jaja, żeby spuścić gówniarzowi manto ze średniej wysokości i wbić mu odrobinę pokory w dupę?
Kiedy ja chodziłem do szkoły, takie rzeczy załatwiało się w ramach klasy. Kilku uczniów po prostu brało gnojka na stronę, dawało się takiemu ananasowi mały wycisk i był spokój.
W ostatecznym rozrachunku - gdyby przypadek był osobliwie ciężki - sprawę rozwiązałaby wizyta dzielnicowego u rodziców ancymonka.
Polskie szkolnictwo zepsiało do cna.