Counter


View My Stats

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Kacze Alamo

Pogrzeb.

Z pogrzebem było w sumie tak samo, jak z wszystkim w tym kraju: miało być pięknie, a wyszło jak wyszło. Jeżeli przyjąć, że nad naszym światem czuwa siła wyższa, nie sposób nie przypomnieć sobie dowcipu, który kończy się "…bo Cię nie lubię Kowalski, bo Cię nie lubię". Wredny wulkan, przy wymowie którego nazwy można odgryźć sobie język rzygnął raz i drugi, skutkiem czego ruch lotniczy w Europie padł jak kawka. Tym samym z uroczystości, na której łatwo byłoby wymienić nieobecnych wielkich tego świata, zrobiła się na dłuższą metę impreza lokalna z klejnotami w postaci przywódców krajów bizantyjskich i pomniejszych. Osobiście uważam, że trudno im się dziwić, bo z
zapowiadanego 1,5 milina żałobników w Krakowie zrobiło się 150 tysięcy. I tak dobrze, bo po równie szumnych zapowiedziach na temat otwarcia krakowskiej krypty przez całą noc dla prostego ludu, rankiem odwiedzających zostało... 150 osób.

Przebieg samej uroczystości w przeciwieństwie do tej, która miała miejsce w Warszawie dowodzi, że organizatorzy już nawet nie silili się na udawanie, że jest ona czymś innym niż inauguracją kampanii wyborczej i show dwojga ludzi w chmurach i jednego na ziemskim padole. Tak dobrze znana nam atmosfera jeszcze wprawdzie nie wraca, ale jej
pierwsze aromaty już unoszą się w powietrzu. W tłumie zgromadzonym pod Bazyliką Mariacką widać transparenty z hasłami: "Jaki prezydent, taki zamach", "Nasz prezydent - Solidarność Walcząca Wrocław", "Katyń - bis" oraz "Przebaczyć można, zapomnieć nigdy". Pojawiają się komentarze, dlaczego na uroczystościach nie ma Bolka. Dobrze, że chociaż niejaki Petz siedzi w pierwszym rzędzie. W czasie ceremonii zgromadzona widownia co chwila klaszcze. Jest to najlepszy dowód na to, że nie ma co zwracać uwagi na oklaski podczas lądowania samolotów, bo nawet w sytuacji odwrotnej można je usłyszeć. Z wrażenia Polski Orzeł wywija orła:

http://wiadomosci.onet.pl/150628,8,21,0,1,pokaz.html

Poniedziałek.

Serwisy informacyjne odzyskują barwy. Dowiadujemy się, iż pan Pospieszalski zdążył już porozmawiać, bo podobno w jego przypadku warto, pan Krasnodębski i pan Wolski (były sekretarza organizacji partyjnej w Radiokomitecie )napisali artykuły, a jakiś pan Rymkiewicz opinię wyraził, o Macierewiczu nie wspominając. Wyliczanka została podana przez posła partii rządzącej, która najwyraźniej była pogrążona w żalu i bólu, ale nie na tyle, żeby nie notować, kto ją po kostkach kopie. Obama w czasie pogrzebu grał w golfa, czego prawdziwi patrioci nigdy mu nie zapomną. A mógł chociaż zamknąć się w domu na cztery spusty, bądź też wbijając sobie kolejne pinezki w nogi pod stołem, rzewnie płakać w CNN. Vaclav Klaus grzmi, że "nieobecność pewnych polityków, w tym unijnych" uważa za "niewybaczalne". Na forach podnoszą się komentarze, że strachliwi ci prezydenci co nie przylecieli, bo Saakaszwili przyleciał; należy tu zauważyć, że w obliczu wydarzeń ostatnich dni strachliwość w temacie latania w niebezpiecznych warunkach jest jednak pożądana. Miediewiew mógł równie dobrze nie przylatywać, bo opuścił uroczystości przed końcem - wiadomo, ma coś na sumieniu. Publicysta "ND" krytykuje przemówienia Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska wygłoszone w trakcie uroczystości, bo nie padło słowo "przepraszam". Czyli - jak o
przepraszanie chodziło, tak chodzi dalej. Swoją drogą, na konsultanta ds. medialnych pana Komorowskiego należało by wyznaczyć Johna Connora. Terminatora nauczył "hasta la vista", to i naszego p.o. prezydenta z PO emocji nauczy. Filmik na youtube staje się powoli pierwszymi kadrami nowego hitu dla wycieczek szkolnych; na niespełna 2 minutowym nagraniu chcący coś zobaczyć widzą wszystko, od wstających z wraku, poprzez milicjantów dobijających strzałami rannych, a na ciągnikach pośpiesznie opuszczających lotnisko po zaoraniu pasa startowego kończąc.

Jednym słowem wszystko wróciło do normy, na "szczęście" odchył od normy w postaci polskiego piekiełka trwał stosunkowo niedługo.

Na zakończenie nasuwa mi się kilka refleksji.

1. Jeżeli ktoś przypadkiem nie uległ narodowej histerii, jego postrzeganie zmarłego bynajmniej się nie zmieniło. Niezależnie od ilości ankietowanych, jeżeli ktoś w ogóle był na tyle bezczelny, żeby zadać takie pytanie, poparcie dla pochówku na Wawelu wyraziło w podskokach jakieś 25 % respondentów. Czyli tyle samo, co odsetek postrzegających prezydenturę za dobrą przed katastrofą z 10 kwietnia.
2. Były prezydent RP był w Katyniu niecałe dwa razy. Przed kampanią parlamentarną w 2007 roku raz, teraz chciał owo miejsce zaszczycić po raz drugi. Najwyraźniej w innych terminach wypadło mu co innego.
3. Pan Kurski wyraża opinię "Mit Lecha Kaczyńskiego może być kapitałem Polski, polskiej państwowości, polskiego narodu, ludzi myślących o wrażliwości patriotycznej na dekady." Pomijając pytanie czy znów "ciemny naród to kupi", wyrażający opinię powinien sprawdzić definicję słowa "mit", bo chyba niechcący powiedział to, co wielu osobom już dawno przyszło do głowy.
4. W jednym z lepszych filmów sensacyjnych poprzedniej dekady pada pewna wymiana zdań: "drzewo wolności trzeba podlewać krwią patriotów i tyranów"; "patriotyzm jest cnotą ziejących nienawiścią". Rozmawiali Ed Harris i Sean Connery.
5. Ostatni prezydent RP na uchodźctwie spocznie dzisiaj w Warszawie. Bez szarych serwisów informacyjnych, bez żałoby narodowej, bez histerii w mediach i... bez Jarosława Kaczyńskiego, połączonego z rodzinami innych tragicznie zmarłych, w bólu.

5 komentarzy:

  1. chyba oglądaliśmy inne uroczystości, bo dopatrzenie się jakiejkolwiek agitacji politycznej w formie ORGANIZACJI ceremonii to już zakrawa o jakiś fanatyzm.

    w dodatku niezłą naiwnością musi być przypisywanie "zasług" kreowania polskiego piekiełka tylko jednej partii politycznego i bezgraniczne zapatrzenie w inną, naprawdę zazdroszczę czarno-białej wizji świata. sorry, ale polityka to gra interesów i goście z PO czy SLD wcale nie są lepsi od swoich kolegów z PIS. Dorośniesz, ochłoniesz.

    w ogóle skąd ten jad? agitacja? co może popchnąć do pisania tak zorientowanych politycznie elaboratów? hmm. po której stronie jest tak naprawdę język nienawiści?

    mnie też nie podoba się martyrologiczna atmosfera poprzedniego tygodnia, ale wykazuję się tym minimalnym poziomem empatii i zrozumienia i SZANUJĘ pewne naturalne (momentami irytujące) przejawy zrywu uczuć narodowych w obliczu katastrofy, podobnie jak szanuję osobistą tragedię Jarkacza i na moment przestaję obwiniać go o całe zło świata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawsze i nie we wszystkim zgadzam się z Anakhą, ale popieram ogólny sens jego wypowiedzi.

    Dla mnie cały miniony tydzień był festiwalem fałszu i obłudy. Zalewający się łzami premier (który dzień przed katastrofą gotów byłby Lecha Kaczyńskiego udusić gdzieś w ciemnym zakątku, byle bez świadków), nakręcający atmosferę dziennikarze ("...ja nie pytam, co pan czuje, bo ja to wiem. Ja pytam, jak pan sobie z tym radzi"), potem decyzja o pochówku na Wawelu, która natychmiast podzieliła naród... wszystko to było w taki czy inny sposób (pośredni albo bezpośredni) dziełem dwu braci, którzy kiedyś ukradli Księżyc.

    Nikt nie zauważył przytomnie, że całej tej tragedii mogłoby nie być, gdyby nie ambicje polityczne obu Braci Mniejszych.

    Bracia Kaczyńscy nie odpowiadaj oczywiście, za całe zło świata, ale to oni stworzył pewne normy polityczne i styl rządzenia. Czy to nie J.K. wszedł w sojusz z Lepperem, którego się potem pozbył, jakby strzepywał błoto z buta? Czy to nie jego minister sprawiedliwości oskarżał człowieka publicznie o zabójstwo? "...Spieprzaj dziadu", "Oni stali tam, gdzie stało ZOMO" "...małpa w czerwonym"... To wszystko retoryka, którą do naszego życia publicznego wprowadzili oni właśnie. Dziwisz się, że to budzi sprzeciwy?

    Zdumiewa mnie, jak nasze społeczeństwo nagle zmienia polaryzację swoich sympatii. Przecież gdyby ktoś wysunął propozycję pochowku L.K. na Wawelu tydzień przed katastrofą, przez kraj przetoczyłaby się fala śmiechu.
    Co ta katastrofa zmieniła? Czy ktoś może mi spokojnie i bez emocji wskazać zasługi Lecha Kaczyńskiego, które go kwalifikują do spoczynku obok Piłsudskiego, czy Sobieskiego i Kościuszki?

    Był podobno człowiekiem pełnym ciepła, z poczuciem humoru, wrażliwym, miłym i tak dalej. To samo można powiedzieć o milionach ludzi w Polsce. Wszystkich mamy chować na Wawelu?

    I to byłoby na tyle. Dla mnie temat jest zamknięty, przynajmniej na razie - choć gotów jestem się założyć o dolary przeciwko orzechom, że jeszcze nie raz (za sprawą J. K.) wypłynie

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje trzy grosze: dziennikarze zdrowo przeginali.

    W telewizorni widziałem taki oto obrazek - redaktor z pewnej stacji, która na codzień wytykała przeróżne potknięcia, nietakty i faile Lecha (choćby wetowanie ustaw na zasadzie - ustawa PO, wetujemy z zasady, bez czytania) pytał się pewnej dziewczynki (na oko 12-14 lat), co ją skłoniło aby przyjść oddać hołd prezydentowi. Odpowiedż była całkiem rzeczowa i sensowna, dziennikarz drążył dalej - "Czy płakałaś kiedy zginął w katastrofie ?" Dziewczynka szczerze odpowiedziała, że nie płakała (na logikę: normalna reakcja, nie zmarł ktoś z jej rodziny, nie była to osoba dla niej bliska). Dziennikarz był zaskoczony i oburzony taką odpowiedzią...

    Kurcze, może i nietrafnie to porównam, ale myślałem, że czasy kiedy się zmuszało dzieci do płaczu (za Stalinem czy innym Bierutem) już definitywnie minęły...

    OdpowiedzUsuń
  4. lordpilot- inne dzieci zostały elegancko wyuczone przez rodziców i opowiadały o tym, jak to nie mogły spać, chodziły w kółko i płakały przez tą wielką tragedię. Przyjść na przedstawienie w telewizji i nie nauczyć się roli..? Nie wypada ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja natomiast się cieszę, że wynikła ta cała "afera" z pochówkiem na Wawelu, bo oberwało się przy tym kardynałowi Dziwiszowi.
    Uważam tego człowieka, za wątpliwej klasy intelektualistę i miałkiego kapłana, którego jedyną zasługą było, że był prawą ręką Jana Pawła II. Żaden z niego mówca i przywódca polskiego kleru. Może wreszcie ludzie się na nim poznają.

    OdpowiedzUsuń