Counter


View My Stats

niedziela, 28 października 2012

Biedny polski Kościół...



Zawsze twierdziłem, że jak się chce sukienkowego prawdziwie wkurwić, to trzeba go zagadnąć o kościelne dochody.

Gdy poseł Ruchu Palikota, Armand Ryfiński,  zaapelował do abepe Michalika (tego samego, co zniszczył rzeszowskiego policjanta za to,  że ośmielił się - ów policjant -  wlepić przekraczającej szybkość fluorescencji mandat) o to, aby KK zlicytował choć część nieruchomości będących własnością Kościoła i przeznaczył zyskane środki na potrzeby dzieci za placówek opiekuńczo wychowawczych, wśród czarnych się zakotłowało. Na oskarżenie o wykorzystanie wpływów do zniszczenia kariery porządnemu człowiekowi abepe Michalik nawiasem mówiąc wyniośle nie raczył otworzyć ust, ale zarzut pazerności natychmiast wywołał reakcję.

Jakim prawem ktoś zarzuca pazerność polskiemu KK? Zareagował nawet spokojny i będący  zwykle wzorem umiaru biskup Pieronek. „Niech najpierw pan Ryfiński odda swój majątek” - skwitował, dodając celnie: - „Cudzym chętnie wszyscy się dzielą”. A inny rycerz Kościoła, prof. Bartoś dostrzegł w apelu o zdrowie dzieci podstępny środek do szczypania biskupów. Polski Kościół nie jest bogaty. Przecież przysłowie o myszy kościelnej nie powstało z niczego, prawda?

NO TO POLICZMY!

W Biurze Analiz Sejmowych powstał niedawno (pierwszy chyba w historii RP) raport o wspieranie Kościoła przez Państwo Polskie.

Z budżetu państwa wspomagana jest działalność kościelna, pieniądze idą na remonty, konserwację obiektów sakralnych, oraz na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne duchownych. W 2012 roku na Fundusz kościelny wydano 94 mln PLN. Utrzymanie obiektów kościelnych (podobno obciążające polski Kościół) tak naprawdę idzie z naszej kieszeni. Ale płacimy nie tylko za remonty tych budowli. Ustawy o stosunku Państwa do KK oraz o stosunku Państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Katolickiego stanowią, że instytucje państwowe, samorządowe i kościelne współdziałają w ochronie, konserwacji, utrzymaniu i tak dalej zabytków architektury kościelnej i sztuki sakralnej, oraz ich dokumentacji, muzeów i bibliotek stanowiących własność kościelną, a także dzieł sztuki o motywach religijnych stanowiących ważną część dziedzictwa kultury. Czyli - każdy kościół jest (albo może być) dobrem kultury narodowej i państwo musi na niego płacić, choć nie jest jego właścicielem.

W Krakowie np. Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa w roku 2011 wybulił 42 mln złotych.

Fluorescencje wciskają nam, że utrzymują szkoły katolickie. Kłamią. Subwencje oświatowe na utrzymanie uczniów szkół katolickich w obecnym roku to 371 mln złotych.

Za „wczesne wspomaganie rozwoju dziecka” (cokolwiek by to znaczyło), na kościelne szkoły, przedszkola, ośrodki wychowawcze, bursy i schroniska młodzieżowe w minionym roku wydaliśmy 516 mln PLN.

Pensje katechetów w szkołach to 1300 mln złotych. Rzecz ciekawa: Jak zaczynałem uczyć w szkole (rok 1993) dochodzący księża katecheci nie brali żadnych pensji. Robili to w ramach ”posługi kapłańskiej”. No, oczywiście trzeba było znaleźć jakieś miejsce na lekcje religii w planach nauczania, ale to drobiazg był - choć zapytajcie o ten drobiazg dyrektorów szkół, którzy zgrzytając zębami musieli kombinować jak łyse konie pod górkę. W dwa lata później już się księżom odmieniło. Szli do szkolnej kasy jak wszyscy inni. No, oczywiście gdzieniegdzie trzeba było zwolnić jakiegoś belfra, bo budżet jaki był, taki pozostał, ale co tam….      

Prof. Henryk Samsonowicz, minister oświaty w rządzie Tadeusza Mazowieckiego w 1990 r., ten pan, który przywrócił religię do szkół, dziś nie wyklucza, że religia powinna wrócić do salek katechetycznych. - Nauczanie religii w obecnym kształcie przynosi szkodę i uczniom i samemu przedmiotowi - mówi w rozmowie tygodnia "Gazety"

Gdy mowa o działalności Kościoła Pieronek i biskupi powołują się na Caritas. Kościół aktywnie wspiera państwową pomoc społeczną. Caritas prowadzi w Polsce 9 tys. punktów pomocy materialnej, psychologicznej i prawnej. Pięknie, prawda? Tylko, że zatrudnia 8 tys. pracowników ETATOWYCH. Ale za te etaty płaci Państwo, bo „Caritas” to organizacja pożytku publicznego! I dodatkowo zatrudnia 100 tys. wolontariuszy.

Caritasowe wypożyczalnie sprzętu rehabilitacyjnego nie działają filantropijnie. W wypożyczalniach dziecięcego sprzętu rehabilitacyjnego Caritasu  kule dla inwalidów np. kosztują dwa razy drożej (za dobę) niż w NFZ. Noclegownie Caritasu też nie są za darmo. Za każdego bezdomnego płaci Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. W zeszłym roku w Brodnicy (województwo pomorsko-kujawskie) podczas 25-stopniowego mrozu nie przyjęto na noc bezdomnego, bo nie było wiadomo, z jakiej gminy pochodzi (spędził noc w myjni samochodowej, a policjanci oddali mu swoje kanapki). Klecha z Caritasu wypieprzył go na mróz mówiąc mu wprost, że nikt za niego nie zapłaci.

Kolonie Caritasu są pełnopłatne. Nie są tańsze niż ofiarowane przez komercyjne biura podróży, (koszt circa bałt 1300 PLN od dziecka)  a warunki są w nich gorsze. Jedzenie - z darów, rzecz jasna. Atrakcje? Np. wędrówki szlakiem Japa Pawła II.
Piękne są też domy rekolekcyjne. Na przykład w Zembrzycach koło Suchej Beskidzkiej. Marmurowe posadzki, pozłacane klamki. Regularny dom wczasowy. Odbywające się tam rekolekcje to po prostu wczasy odchudzające. Jak się odchudzamy, to nie jemy - mięsa, chleba, mleka, tłuszczu, ziemniaków, roślin strączkowych ani słodkich owoców. Na szczęście pensjonariusze mogą pić wodę. I oczywiście często się modlą. Za tę przyjemność płacą 1890 PLN za turnus. Fajnie, prawda? 

Poza nabijaniem kiesy KK Państwo Polskie okrada jeszcze samo siebie zwolnieniami z podatków. Kościelne osoby prawne są zwolnione z podatku dochodowego na zasadach określonych w Ustawie o stosunku Państwa Do Kościoła, oraz w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych. W 2010 roku suma tych zwolnień od podatków wyniosła 18 mln złotych. Nadawców rozgłośni katolickich zwolniono też z ogromnej części opłat za korzystanie z częstotliwości. Wiadomo, misja publiczna. W roku 2011 kosztowało to nas 506 mln PLN.

Caritas jako organizacja pożytku publicznego ma prawo do 1% podatku. W 2010 roku Caritas dostał 2 mln złotych. Co do majątku i nieruchomości kościelnych to tego nie sposób policzyć. Księża nie płacą podatku, bo nigdzie ich nie ma (tych nieruchomości) na ewidencji. Diabeł jeden wie, ile np. tak naprawdę nieruchomości posiada KK w Krakowie - podobno razem wziąwszy wszystko w kupę otrzymamy obszar większy od Watykanu. A co w Wrocławiem np. gdzie KK hurtem brał prawie wszystko, co zostawili po sobie protestanci?  

To jak? Kto ma oddawać pieniądze? Poseł Ryfiński, czy purpuraci?

Dwa razy w życiu widziałem spienionego jak szare mydło „Jeleń” Pieronka. Za każdym razem chodziło o pieniądze. Raz, gdy posłanka Piekarska postawiła projekt, żeby opodatkować KK jak każdą inną instytucję publiczną. I Niedawno, gdy o pieniądzach KK publicznie wypowiedział się poseł Ryfiński. Abepe, którego wypowiedzi zawsze były spokojne i wyważone, zawrzał gniewem, gdy poszło o pieniądze.

Pamiętacie ten dowcip? Dwaj Żydzi oglądają Bazylikę św. Piotra i jeden mówi do drugiego: - „Popatrz, Beniek, a zaczynali swój biznes od małej stajenki w Betlejem…”    
         

1 komentarz:

  1. Ooo, to mi się inny dowcip z tej okazji przypomniał (w mojej wersji dialogi się minimalnie różnią, ale to, co znalazłem w internecie, ma ten sam wydźwięk):

    Umarł papież. U wrót nieba pyta go św. Piotr:
    - Ktoś ty?
    - Ja?! Papież.
    - Kto?
    - No... Biskup Rzymu.
    - Byłem w Rzymie, ale nie kojarzę żadnego biskupa.
    - No, namiestnik pański na Ziemi.
    - Że, co?
    - Następca Jezusa.
    - To ON ma następcę? Nic mi o tym nie wiadomo.
    - Jestem głową Kościoła katolickiego!
    - A co to jest ten Kościół? Dobra... Poczekaj tu, papież ja zagadam Boga.
    (tup, tup, tup)
    Piotr wszedł do pokoju Boga i Jezusa. Zastał ich podczas gry na Play Station XXV.
    - Siema Bóg. Elo Jezus. Słuchajcie...Jest tu taki śmiesznie ubrany facet, mówi, że jest papieżem czy jakimś tam biskupem i głową czegoś tam na Ziemi. Wiecie, o co biega?
    - Ja nie czaję. Ale ty Jezusie byłeś na Ziemi. Wiesz, o co mu chodzi?
    - Nie tato, nie kojarzę. Pojdę obadać. Ty, Piotrek! Weź graj za mnie przez chwilę.
    (tup, tup, tup)
    Jezus wraca cały siny od śmiechu.
    - Buhahahaha!
    - Co się stało?
    - Pamiętacie jak z nudów zakładałem kółko rybackie na Ziemi ponad 2000 lat temu?
    - No i?
    - Oni dalej działają!

    OdpowiedzUsuń