Counter


View My Stats

piątek, 29 kwietnia 2011

Poprawności pojedynczej końca nie widać...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80276,9508369,Nordycki_bog_Murzynem__Rasistowskie_protesty_przed.html

Może i ja jestem rasista, ale właśnie film Thor wyparował z mojej listy "to watch".

Poprawność polityczna zaczyna sięgać kolejnych granic absurdu. W ramach rewanżu oczekuję, iż następnego Martina Luthera Kinga zagra Aryjczyk, a Merry Poppins Azjatka po operacji zmiany płci...

Bo jak to mówił mały Mikołajek który wprawdzie był francuzem ale może go zagrać Eskimos w ekranizacji niebawem, "No bo co w końcu, kurczę blade!" XXI wiek mamy :D

20 komentarzy:

  1. Najbardziej mnie w tym wszystkim, pardonsik za mój francuski, rozpierdala to zdanie: "Dlaczego miałem nie wybrać go do tej roli?" Jak dla mnie jest to idealny przykład typowego amerykańskiego debila, który nie potrafi pojąć, że pewne rzeczy są takie a nie inne. Idąc dalej - gdyby trzymać się pierwszej warstwy source material, jaką są komiksy Marvela, to okazuje się, że w żadnej wersji uniwersum nie ma czarnego Heimdalla (w przeciwieństwie do np. Nicka Fury, którego kolor skóry różni się, zależnie od wersji). Drugą warstwę source'a - mitologię nordycką - już przemilczę, bo widać reżyser łajno o niej wie, skoro używa "wieloznaczności nordyckich mitów" jako argumentu za wybraniem czarnoskórego aktora do takiej roli. Tę postać spokojnie mogliby zagrać ludzie tacy jak: Karl Urban, Tyler Mane, czy Alexander Skarsgård i wtedy byłby spokój.

    Prawdopodobnie gdyby reżyser dał normalną wymówkę: brak kasy na zatrudnienie kogo innego, to ludzie nie zwróciliby na to uwagi (może poza samym Elbą :D ). Na film wybieram się dzisiaj. Jeżeli samo widowisko będzie dobre, to znaczy, że reżyser na swoim stanowisku się sprawdził, a casting następnym razem niech zostawi komuś innemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten 'amerykański debil' jest Brytyjczykiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Damn, to mi psuje statystykę, ale nijak nie wpływa na opinię o nim.

    OdpowiedzUsuń
  4. Khem, to naprawdę jest jakiś problem? Ludzie, jest tyle problemów na świecie, a wizja reżysera to wizja reżysera...

    Naprawdę musimy wracać do czasów, gdzie kolor skóry był zapalnikiem konfliktów, nawet w kinie rozrywkowym o jakże ambitnym tytule "Thor 3D"?

    Dorośnijmy może...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no ja nawet po dowód osobisty się kopsłem, ale drogi Malkontwencie, zdajesz sobie sprawę iż w tej chwili Hollywood kształtuje poglądy młodzieży, bo podręcznik historii to kij, historię pisze się od nowa tu i teraz w 3D.

    I będziesz miał pokolenie habetożerców, co będą wierzyli że Jezus była kobietą, a Chata Wuja Toma należała do islandzkiej lesbijki, bo taka była "wizja reżysera"... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Kresegoth Piwo Ci za ten koment, mości panie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze nie wiem czy akurat mieszanie młodzieży w głowach kanonów z klasyka literatury jakim jest komiks amerykański "Thor" jest aż taką zbrodnią, więc może mierzmy oburzenie na rozmiar dzieła :-).

    Po drugie to nie wina reżysera, że ludzie byli, są i będą głupi i nie zrozumieją pewnych odstępstw od oryginału. Ale tu zarzut można postawić każdemu, kto cokolwiek kiedykolwiek zadaptował - nawet Hofmanowi za "Trylogię", bo nie wiem, Krzywonos miał mniej krzywy nos...

    Po prostu myślę, że przy arcydziele literatury światowej pt. "Thor" i jego kinowej adaptacji pod (zaskakującym) tytułem "Thor 3D" tego rodzaju dyskusja nieco traci na powadze :-).

    OdpowiedzUsuń
  8. Drogi Malkontencie...
    Nie masz waść racji choćby dlatego, że wizja reżysera nie jest tylko jego wizją - film obejrzy ładnych parę milionów osób. Gdy oglądałem "Gladiatora", chichotałem na widok batalistyki na początku filmu (bezładna haratanina i rżnięcie kogo popadnie). W rzymskim legionie opuszczenie szyku przez żołnierza i złamanie linii tarcz było karane śmiercią. Ale wizja reżyserska była jaka była - i teraz wielu młodych ludzi uważa, że tak właśnie to wyglądało - BO WIDZIELI W KINIE. I rośnie nam pokolenie ludzi nieznających historii. Niewielka szkoda? Nie, bo to gwałt na naszej zbiorowej świadomości.
    Heimdall, Strażnik Bifrostu, NIE MÓGŁ BYĆ MURZYNEM. Owszem, używam tego starego dobrego słowa, bo tak mnie uczono w szkole.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie to żebym ziaren prawdy w tej wypowiedzi nie pisał, panie Quetz, niemniej młodzież amerykańska to o kanonach tylko słyszała w wymiarze Grand Canyon, kropka, a jeżeli KOMIKS uważasz za "klasykę literatury" to my się nie dogadamy... ;)

    A ludzie są i byli głupi, co ich będziemy z błędu wyprowadzać...

    Itd. itp... :) Miłego dnia życzę... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sztuka ciągle powinna mieć pewną funkcję poznawczą, a nie "wizyjną"... Pozytywizm się kłania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Generale,

    tak, zgoda, film obejrzy ileś tam osób. Ale to jest ekranizacja KOMIKSU właśnie (Anakha, zdaje się, nie złapał do końca ironii mojej wypowiedzi), a nie mitologii skandynawskiej. No bo w takim razie dlaczego godzimy się, żeby Walhalla była w kosmosie (tyle rozumiem z trailerów...) i Thor napierdzielał po angielsku? Niech w starogermańskim nadaje i nie zstępuje na Ziemię, bo zdaje się, że w mitologii tego nie robił:-).

    I tak - Heimdall nie mógł być Murzynem (toż to normalne słowo, ja nie jestem uprzedzony :-)), ale ponieważ ten film nie ma NIC wspólnego z mitologią, tylko z KOMIKSEM, to może sobie on być kim chce - nawet eskimoską lesbijką.

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie dotelepałem się do domu po seansie Thora 3D. Teraz to piwo byłoby w sam raz ;) Najkrócej rzecz opisując: jeśli komuś nie przeszkadza wizja techno Asgardu z czarnoskórym Heimdallem, azjatami w szeregach wojsk Odyna oraz obowiązkową dziewoją w zbroi, a do tego jest w stanie znieść przegadane momenty i pseudo dojrzałe 'problemy' głównego bohatera związane z podjęciem odpowiedzialności za swoje czyny rodem z Iron Mana 2 (tylko w gorszym wydaniu), to luzik, ocena tego filmu -4 w skali szkolnej. W przeciwnym razie potraktujcie powyższe jako wadę i dorzućcie nijakie 3D oraz fakt, że dosłownie WSZYSTKIE sceny akcji przewinęły się w trailerach, nie zobaczycie ani jednej nowości, co na film trwający 114 minut prezentuje się, delikatnie mówiąc, niespecjalnie. W tej kategorii ocena to -3. Na koniec - jeśli jeszcze doczepić się tego, ile ten film ma naprawdę wspólnego z komiksami (poza tytułem i niektórymi postaciami), to ocena leci do 2óch (dla purystów komiksowych). I ostatnia wersja: jeśli w ogóle nie kojarzycie postaci/komiksów i chcecie iść na film tylko dlatego, że trailer wyglądał cool, to sobie darujcie. Poczekajcie do wydania DVD, albo jeszcze lepiej idźcie na inny film.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kresegothcie, ja ukradnę prozaicznie z torrenta :D Pytanie filozoficzne, udałem się na "Limitless" przedwczoraj do kina, trafiłem akurat na warchlaki rżące do popkornu, to po 20 minutach wyszedłem zniesmaczony, ale za bilecik dwadzieścia parę PLN poszło... To jak teraz obejrzę na torrencie to będzie kradzież, czy zasłużona projekcja w spokoju...

    OdpowiedzUsuń
  14. To zależy, jeśli na pierwszym seansie coś się piło/wcinało, a teraz przy torrentowym czeka Cię ponowna inwestycja w przekąski - to będzie opcja nr 3 - dopłacanie do interesu :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie zrozumieliśmy się mości Kresegoth. To nie ja wcinałem, to za mną wcinali :)

    Wejdzie ci takie barachło na salę kinową, już widać że lekko nabombane i zaczyna wcinać ten swój bufet. Chrupie, szeleści, i jeszcze okruszkami pluje, komentując głośno na bieżąco akcję drugiej takiej małpie.

    To i wyszedłem, żeby po mordzie nie dawać... ;p

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ jak najbardziej zrozumiałem tę część. Chodziło mi raczej o to, że jeśli Waszmość również coś tam na zagrychę brał (o czym nie wzmianki, dlatego tylko gdybam), to teraz w trakcie seansu domowego musiałby płacić (w przeciwieństwie do biletu na film) ponownie za kolejną zagrychę ;) Stąd też ten motyw z dopłacaniem.

    A że w większości wypadków na widowni maniery są paskudne, to inna sprawa. Pamiętam, jak mnie szlag trafiał na Shreku 4, gdy zgromadzeni rodzice gadali przez komórki albo robili fotki na widowni, a ichnia smarkateria była zajęta wszystkim, tylko nie filmem.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj tam, Oj tam. Przyzwyczajaj się do podobnych absurdów (jak ja nienawidzę tego słowa), niedługo Juliusza Cezara zagra kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ba! Nie tak znów dawno temu był precedens (nie cierpię tego słowa). Maja Komorowska w którymś z krakowskich (chyba) teatrów grała starego włóczęgę. Niektórzy utrzymywali, że nie za bardzo nawet musiała korzystać z usług charakteryzatora...

    OdpowiedzUsuń
  19. A cóż to niby za precedens Generale? Toż już w starożytnej Grecji i Rzymie w rolach kobiecych obsadzano mężczyzn... A Nikifora w filmie też grała kobieta (i też wielkiej charakteryzacji nie potrzebowała)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jedna ekranizacja Mikołajka już była - może nie było to dno totalne, ale jednak tego typu książki wolę chyba jak pozostają na kartach, ekran odebrał im duuużą dozę klimatu jakim się charakteryzują. Niech lepiej nie robią kolejnej.
    Psiakrew cholera.

    OdpowiedzUsuń