Counter


View My Stats

piątek, 12 lutego 2010

Cyberwojna

Robi się coraz bardziej ciekawie. My tu gadu gadu, gromimy straszliwie złodziejów kradnących pliki mp3, czy ściągających sobie gry, albo filmiki, a prawdziwe tuzy zajmują się czymś zgoła innym.

Notatka znaleziona na Onecie:

Mocarstwa szykują się do obrony przed cyberatakami

Waszyngtońska organizacja Bipartisan Policy Center (BPC) w przyszłym tygodniu rozpocznie operację Cyber ShockWave, w której wezmą udział byli członkowie rządu (w tym ci na kluczowych stanowiskach) i rządowi specjaliści ds. e-bezpieczeństwa. To będą pierwsze tak wielkie amerykańskie manewry wojskowe dotyczące wyłącznie cyberprzestrzeni. Mają zbadać, czy Ameryka jest gotowa na odparcie ataku ze strony potężnego cyberwroga. W symulacji będzie uczestniczył też sektor prywatnego e-commerce, który na pewno byłby jednym z celów w przypadku prawdziwego ataku. Swój udział potwierdziły takie firmy, jak General Dynamics czy PayPal.

Kradzieże plików, tak bardzo leżące na sercu rozmaitej maści moralistom, to drobny pikuś w porównaniu z apokalipsą, jaką nam mogą urządzić prawdziwe sieciowe rekiny. Czytałem, że w zeszłym roku grupka amerykańskich hakerów pod nadzorem speców z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego USA dokonała pozorowanego ataku na sieć energetyczną tego kraju. Przy pomocy powszechnie dostępnych programów zdołali wirtualnie wyłączyć circa ebałt połowę amerykańskich elektrowni. Taki atak rozłożyłby Stany na łopatki.

Po cholerę komu myśliwce Stealth i silosy z głowicami jądrowymi, skoro myśliwce nie wystartują, a silosy pozostaną zamknięte z braku zasilania?

A z drugiej strony, czy ktoś mnie może zapewnić, że pociski z głowicami z tych silosów nie wystartują, bo kilku napalonych smarkaczy zacznie się bawić we włamy do amerykańskiego, czy rosyjskiego systemu rakietowego?

Może, zamiast przejmować się piractwem komputerowym, zaczniemy myśleć o tym, co zrobić, by nie wyparować, gdy jakiś niewydarzony, sfrustrowany geniusz naciśnie Enter?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz