Są takie gry, że reklamują je na potęgę, choć jeszcze nawet zarodek nie powstał...
Są i takie, że reklamują, reklamują, a nic nie wychodzi... Duke Nukem Forever (forever advertised)...
A czasami dostaje człowiek cichaczem... Ni widu, ni słuchu i nagle wypada zza węgła...
Krótko i na temat, grafika na kolana was nie powali...
Ale o ile granie na PC ma swoje plusy (strategie, przygodówki i cała masa najróżniejszych gier), zawsze z lekką zawiścią patrzyłem na tzw. rzeźnie tworzone na konsole...
Jak sięgam pamięcią, na PC z tego gatunku wyszło tylko Devil May Cry 3 i 4...
To teraz mamy "Darksiders". Facet z mieczem dłuższym od samochodu, może rzucać samochodami, rżnie wszystko w fontannach krwi na lewo i prawo, a może zamienić się w coś wielkości małego domku jednorodzinnego, z jeszcze dłuższym mieczem w płomieniach...
Wolno mu, w końcu to personifikacja wojny. W sensie jeden z jeźdźców apokalipsy. Wojna. Wojnę wrobili i niechcący zaczął apokalipsę.
Bossowie, combo itd. itp. Rozpierducha na całego...
Czasami dobrze w coś takiego pograć po nerwowym dniu pracy... :)
piątek, 22 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podpisuję się rękami i nogami pod tą zazdrością. Na PC brak mi właśnie mordobić wszelkiego rodzaju oraz jRPGów. Co do slasherów. Jeśli mnie pamięć nie myli, to w okolicach PCtowego DMC3 wydano też Onimushę 3.
OdpowiedzUsuń