Internet – to jedna z największych cywilizacyjnych zdobyczy ostatnich czasów, choć uczciwie należy zauważyć, iż rzecz wymyślili Francuzi, a nie bracia zza Wielkiej Wody. Nie trzeba już gromadzić w domu opasłych słowników – mamy ling.pl. Jeżeli czegoś nie wiem, na pewno wiedzą to Google. Jeżeli strzeli mi chętka na zbudowania brudnej bomby atomowej na projekt, pewnikiem znajdę schematy. Niekoniecznie muszę być aż tak ambitny – bez większego kłopotu znajdę sieci plan bomby domowej roboty, która wysadzi jakiś wieżowiec, a zbudować ja można z materiałów dostępnych w pierwszym lepszym sklepie Biedronki lub Carrefoura. Mogę nawet znaleźć informacje, jakie są objawy zawału, czy innej choroby i jak ją leczyć – jeszcze trochę i lekarz będzie potrzebny jedynie do wydawania L-4.
Ale…
Internet przewrotnie dał nam dostęp do informacji i usprawnił komunikację z ludźmi (sam ostatnio poznałem przeuroczą dziewczynę wielbiącą „Ghost In The Shell” i wymiatającą w „Hexenie”… czegóż więcej można od świata wymagać :) , niemniej paradoksalnie również ukrócił kontakty międzyludzkie jako takie. Osobiście pracuję w domu, innymi więc słowy nie poruszam się z pracy do domu i z powrotem. Proces ten zresztą się wzmaga, coraz liczniejsi są ludzie, którzy pracują nie ruszając (_!_) z mieszkania i z biurem, urzędem czy bankiem łączą się przez Net. A to tylko wierzchołek góry lodowej, świat jest pełen ludzi święcie przekonanych, iż mają kupę znajomych na czatach, forach itd. itp.
Lecz gdy kogoś spotkają w drodze po zakupy, nie do końca zdają sobie sprawę czy zagajenie o pogodzie jeszcze jest w modzie, czy już nie. Większość broni jest obosieczna… ;).
A już na widok ładnej dziewczyny na przystanku młodemu człowiekowi coraz częściej mięknie rura (co przeciwne naturze jest!!!), bo nie bardzo wie, czy zacząć od „…siemasz, mała” czy może raczej „Azaliż poznajmy się może…”.
poniedziałek, 1 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najgorsze moim zdaniem są gry MMO (WoW, Lineage2). Człowiek siedzi sobie przed kompem z headsetem na uszach, robi levele, rozmawia w łamanym angielskim z graczami i myśli, że ma przyjaciół na całym świecie. Już śp. Lem twierdził, że internet pozamyka ludzi w domach. Widzę to na przykładzie mojego znajomego, którego schemat życiowy wygląda mniej wiecej tak: przebudzenie -> praca -> World of Warcraft (jedzenie w międzyczasie i przy kompie) -> sen - praca itd... Nawet na chlanie ciężko go wyciągnąć, bo "brakuje mu ooo tyle, do następnego aczika", czy coś i zwyczajnie nie ma czasu :< Oczywiście nie można demonizować, każdy kij ma dwa końce i trzeba znaleźć złoty środek. Ale z tym bywa ciężko ;)
OdpowiedzUsuń