Korzystając z uprzejmości Anakhy napiszę, co następuje.
Wyobraźcie sobie szachownicę, na której jacyś dwaj gracze rozgrywają partię szachów. Jakimś osobliwym zbiegiem okoliczności pionki zyskały samoświadomość. I oczywiście zaczęły sobie wyobrażać, że gra toczy się dla nich i że przynajmniej jeden z graczy je kocha. Niektóre pionki doszły nawet do tego, że zaczęły się uważać za powołane do tłumaczenia pozostałym woli graczy, choć nie mają nawet pojęcia o regułach gry.
Nie lubię myśli o tym, że jestem pionkiem, ale jeszcze trudniej przychodzi mi zrozumieć, jak Gracz, który bez mrugnięcia powieką pozwolił na spustoszenie Haiti, może nas darzyć miłością.
Prośba do wierzących - nie obrażajcie waszmościowie mojej inteligencji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
spokojnie Generale. Za chwilę się dowiemy, że Haiti to:
OdpowiedzUsuńa) sprawdzian naszej wiary
b) kara za grzechy
c) zwrócenie uwagi na problemy ludności czarnej i naszej odpowiedzialności za nie
d) wina człowieka
e) bóg nie ingeruje
f) jest na urlopie
g) nigdy nie lubił czarnych
h) mało jest tam katolików i to dlatego
i) niezbadane są wyroki boskie
j) nie tobie oceniać zamiary planu bożego
k) w niebie jest im lepiej
l) i tak wszystcy umrzemy więc lepiej wcześniej niż później
m) caritas potrzebuje twoich pieniędzy aby nieść pomoc haiti
n) papież solidaryzuje się z ofiarami haiti (ps. nie dawajcie haitanczykom prezerwatyw)
i tak dalej... ;-)
albo bóg nie istnieje, albo kawał z niego skurczybyka.
A skąd Generale wiesz, że "bez mrugnięcia powieką"?
OdpowiedzUsuńA co do postu keeveeka to powiem tak: daleko mi do określania się mianem wierzącego, ale "ateizm" prezentowany przez Ciebie jest mi jeszcze dalszy.
Im dalej mi do Ciebie tym czuję się lepszym człowiekiem Ghoranie. I tak coś czuję, że umrzesz jako dewota ;)
OdpowiedzUsuńI z pewnością masz rację. Bóg nie mógł zabić haitanczykow bez mrugnięcia powieką. Po prostu nie miał innego wyjścia. Zrobił to z niekłamanym bólem serca.
OdpowiedzUsuńGhoranie, a jakie ma znaczenie, czy "bez mrugnięcia okiem", czy "z bólem serca"? Skutek jest ten sam, a powód? Nie znamy go i pewnie nie poznamy.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, jeśli faktycznie istnieje jakiś bóg, to już dawno dowiódł, że do miłosierdzia i troski o ludzi mu daleko. Przynajmniej w Starym Testamencie go dość dobrze oddali - mściwy, okrutny, niewyrozumiały...
Może mi jakiś światły katolik wyjaśnić, czemu używanie prezerwatywy to grzech? Biedne owieczki nie ośmielą się sprzeciwić woli boskiej, czego efekty możemy podziwiać w przeróżnych 'interwencyjnych' programach ukazujących dramatyczną sytuację życiową rodzin wielodzietnych. Pomóżcie nam, mamy ok. 15 dzieci (no co, trudno policzyć)! Tak, już śpieszę się wam pomagać. Było być mądrzejszym i nie wytwarzać masowo nowych wiernych.
OdpowiedzUsuńJerzy,
OdpowiedzUsuńOwszem, skutek jest ten sam. Ale - zakładając, że takowy istniej - nie znamy całego planu jaki Bóg ma. Jedni poświęcają Coventry (ludzie), być może Bóg poświęcił Haiti.
Mietek,
Wiązanie wielodzietności tylko z wiarą nie ma większego sensu. Ludzie biedni zawsze mieli więcej dzieci bo były one nadzieją na zapewnienie spokojnej starości. Inwestycją byśmy dziś powiedzieli.
Dochodzi do tego też zwykła niewiedza o antykoncepcji związana z brakiem wykształcenia. Plus brak dostępu (z powodów finansowych np.).
No ale temat nośny więc łatwo powiedzieć, że powodem biedy w takich rodzinach jest wiara.
Inna sprawa, że dziś wielodzietność od razu kojarzy się z biedą co nie zawsze jest prawdą.
Nie chciałbym nikogo urazić personalnie, ale uważam, że szczurom pomaga byc może wiara, iż naukowiec dokonujący na nich eksperumentu kocha je głęboko i bezinteresownie - ale głupie te szczury są...
OdpowiedzUsuńAlbowiem jak rzecze Kościół (papieże i księża dokładniej) uprawianie miłości w prezerwatywie to tak jakby pozbawianie szansy na powstanie nowego życia, bo jak mówi pismo święte drzewo nie dające owoców zostanie wycięte z ogrodu i wrzucone do ognia (będzie ognisko i kiełbaski się znaczy). To tak w wielkim skrócie dlaczego prezerwatywy są be!
OdpowiedzUsuńSzkoda ze kościół nie pomyśli o tych wszystkich chorych na AIDS i nosicieli wirusa HIV. Ale cóż możemy na to poradzić, KK jest 100 lat za murzynami ze swoimi poglądami na temat pewnych kwestii
Ghoran pisze...
OdpowiedzUsuńJerzy,
Owszem, skutek jest ten sam. Ale - zakładając, że takowy istniej - nie znamy całego planu jaki Bóg ma. Jedni poświęcają Coventry (ludzie), być może Bóg poświęcił Haiti.
- a zatem wyśmiewasz mnie Ghoran, a potem wybierasz odpowiedź i) ? :D
Ghoranie, jeśli bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący, to z pewnością mógł stworzyć plan nie wymagający tych 200 tysięcy zabitych (że o pozbawionych resztek środków do życia czy sierotach nie wspomnę).
OdpowiedzUsuńA co do wielodzietności - dziwnym trafem w naszym kraju najwięcej biednych, wielodzietnych rodzin jest na wsi, gdzie faktycznie często ludzie są mocno do tyłu jeśli chodzi o wiedzę na temat antykoncepcji, ale równie często ksiądz robi za alfę i omegę, więc jeśli taki ogłosi, że antykoncepcja to grzech, to będzie to miało swój wymierny skutek
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA no usunięty, bo przecież po ataku ateistów nastąpiła już kontra wierzących i mamy już starcie o wyższości jednych nad drugimi.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to to ludzie mogą sobie wierzyć nawet w Muminki. Jeżeli mają taką potrzebę - droga wolna! Wszystko dla ludzi. Z powodu ciemnych chłopków zmieniono nawet drugie przykazanie (o obrazach i rzeźbach), żeby tylko widzieli do czego się modlą. Prawdziwym problemem jest to, że Kościół miesza się za bardzo w sprawy państwa. Niedługo Benedek wyskoczy pewnie z pomysłem żeby obowiązkowo modlić się 5 razy dziennie (kataklizmy, terroryzm itp.), prezydent podchwyci (Polska - kolebka chrześcijaństwa!) i wtedy dopiero będzie na co narzekać.
OdpowiedzUsuńVatielu, nie kolebka, a co najwyżej przedmurze, tudzież ostoja (choć skansen lepiej pasuje). Choć niektórzy twierdzili, że Jezus był Polakiem ;)
OdpowiedzUsuńA mieszanie się kościoła łatwo ukrócić - potrzebny by nam był tylko jakiś polski Zapatero (tylko niech mi nikt z Napieralskim nie wyskakuje, nazywali go chyba tak dla jaj)
Jerzy,
OdpowiedzUsuńPewnie mógł. Z tym, że... z tego co pamiętam to Bóg oprócz tego, że miłuje to też potrafi skarcić. Ale przyznam, że Pismo Święte czytałem dość dawno i niewiele pamiętam.
I jeszcze raz napiszę: nie jestem osobą wierzącą w Boga jakiego sprzedaje nam Kościół. W zasadzie dla Kościoła to ja jestem niewierzący, ale absolutnie nie uważam się za ateistę (zresztą ateizm jako taki spsiał ostatnio strasznie. Większość antyklerykałów podpięło się od razu pod ateizm, większość homoseksualistów w opozycji do Kościoła też - jak słusznie zauważył Kondotier).
Ale coraz mocniej mnie drażnią ataki na wierzących. O ile Generał nie jest wojującym "ateistą" i ze spokojem sprzedaje nam swój światopogląd w którym nie ma miejsca dla Boga (czy też jest go bardzo mało, bo kojarzę, że kiedyś Generał napisał, że jest agnostykiem - choć może mi się coś pomyliło) to już banda dzieciaków dla której szczytem możliwości jest napisanie "Jakby Bóg przede mną stanął to bym Mu powiedział, że jest głupi" (ale chyba najpierw musieli by przyznać, że istnieje?)przestaje mnie śmieszyć. Nie kryje się w tym nic innego jak gówniarstwo bo większość z nich śmignie przed ołtarz przy okazji ślubu (a aktu apostazji nie złożą bo przecież nie mieli wpływu ble ble ble). Przy czym są to często gorący zwolennicy demokracji za nic mający to, że większość ludzi w Polsce określa się mianem katolików.
Osobiście wierzę w Boga i w to, że każde Jego działanie ma powód i sens, który dla ludzi nie jest często do odgadnięcia. I nie trzeba w to mieszać Kościoła katolickiego. Zdarzenia na Haiti to niewielka tragedia w porównaniu z Holokaustem. Wierzę, że Żydzi to naród zaiste wybrany przez Boga. Dlaczego tak twierdzę? Nie jest tajemnicą, że wśród wybitnych ludzi Świata najwięcej uzdolnionych osób - to Żydzi. Wybitni naukowcy, lekarze, kompozytorzy, muzycy, aktorzy, reżyserzy i inni wielcy ludzie w olbrzymiej większości są/byli pochodzenia żydowskiego. Ten naród jest naprawdę wybrany przez Boga i jego zamysłem było, aby ponownie stworzyli oni własne państwo. Widocznie bez tak wielkiej ofiary "całopalenia" nie byłoby to możliwe do realizacji. (Sam nie jestem Żydem, ale chciałbym nim być).
OdpowiedzUsuńInna kwestia, że ofiar trzęsienia ziemi na Haiti nie potrafię wytłumaczyć :/ Na pewno nie wydarzyło się bez powodu. Cześć!
a mnie irytują "liberałowie" którzy agresją i poczuciem wyższości reagują na każdego kto ma inny pogląd niż oni, albo CO GORSZA! inną orientację seksualną.
OdpowiedzUsuńDrażnią mnie ludzie, którzy narzekając na kraj polski nie napisali do prezydenta wniosku o zrzeczenie się obywatelstwa polskiego (argument taki sam jak żądanie apotazji) i nie wyemigrowali z kraju.
Sokrates dobrze powiedział - jeżeli nie podoba ci się prawo kraju w którym mieszkasz - wypier... Jeżeli jednak wolisz w nim zostać - musisz się podporządkować.
Ciężko mi nazwać dojrzałym rozmówcą kogoś, kto przeciwko ateizmowi wysuwa argument ślubu kościelnego który jakoby był komukolwiek do czegokolwiek potrzebny.
Absurd goni aburd, u "niewierzących" którzy zapewne zostaną pochowani zgodnie z obrządkiem katolickim (ale mu dowaliłem, och!)
najgorsi są ci, co wymagają od innych tego, czego sami nie czynią. To tak ad vocem apostazji, emigracji, ślubów kościelnych i innych czołowych "argumentów" "niewojujących" "niewierzących"
OdpowiedzUsuńSzczyt hipokryzji - niewierzący/ateusze/ateiści (jak zwał tak zwał) oskarżają o tragedie na Haiti Boga (w którego istnienie przeciez nie wierzą). Jak czytam te wypociny (bo inaczej tego nazwać nie można), to sam nie wiem czy sie z tego śmiać czy płakać...
OdpowiedzUsuńNormalnie "jaja jak berety". Zawsze byłem przekonany, że niewierzący (nie mylić z wojującymi antyklerykalami - bo to już insza swołocz) to ludzie inteligentni, kierujący sie rozumem. A do wiary w Boga w końcu nikt nie zmusza - wolny kraj (inna sprawa że taki ateusz musi zaraz koniecznie starać się narzucić swoje poglądy i ośmieszać wierzących, no ale jakoś widac trzeba leczyć kompleksy).
Po przeczytaniu kilku postów w tym wątku już tak nie myślę - no bo jak tu wierzyć w ludzką inteligencję, skoro człowiek niewierzący w Boga oskarża tego samego Boga (w którego przecież nie wierzy) o spowodowanie tragedii. To ja człowiek wierzący racjonalnie obstawiałem że to jednak siły przyrody :) Lol, dzięki ateusze, że mi uświadomiliście, że to Bóg - na pewno pociśnięcie Haitańczykom sprawiło mu mnóstwo przyjemności ;-)
Także cytując autora wpisu (tylko że w drugą stronę), apeluje do niewierzących - nie obrażajcie mojej inteligencji. I nie kompromitujcie się sami głoszać sprzeczne poglądy :) Dodam, że nie zamierzam Was "nawracać" - mam głęboko w pompie czy wierzycie w Boga czy nie. Ale o to samo prosze Was - nie próbujcie mnie przekonać do tych Waszych poglądów, bo one mi się wydajqa śmieszne :-)
I jeszcze malutki cytacik dla Was (z pozdrowiwniami):
- Bóg umarł (Nitsche)
- Nitsche umarł (Bóg)
lordzie, chyba nie zrozumialeś intencji autora wątku. Nikt nigdzie nie zakłada, że bóg istnieje. Wręcz przeciwnie - z takich zdarzeń jak Haiti można wyciągnąć prosty wniosek, że taki twór nie istnieje. Bo jakby istniał to byłby niezłym sukinsynem.
OdpowiedzUsuńA takiej wiadomośći jak w końcówce Twojego postu bóg niestety nier aczy zostawiać. Dałby wtedy jakiś dowód.
ps. "wierzący racjonalnie" -> największy oksymoron wszechświata.
OdpowiedzUsuńProsiłbym Lordzie o wyjaśnienie tego ciekawego terminu "wierzący racjonalnie", bo się z nim jeszcze nie spotkałem.
OdpowiedzUsuńA sam temat wziął się z tego, że jeśli bóg istnieje i miłuje ludzkość (co głosi znacząca część religii i wyznań), to czemu dopuścił do trzęsienia na Haiti i śmierci tylu ludzi? Czym dla istoty wszechmocnej są siły przyrody (które owa istota miała stworzyć)?
@keeveek,
OdpowiedzUsuńW największym skrócie - z takich zdarzeń jak na Haiti, nie można wyciągać żadnych wniosków.
Ateiści (co jest bardzo smutne) nie potrafią ogarnąć dość prostego rozróżnienia między nauką a wiarą. A jest to naprawdę proste:
nauka NIE RÓWNA się wiara
Nauka opiera się na hipotezach, które nigdy nie są 100% pewne i ZAWSZE podlegają falsyfikacji. Przykład - kiedyś nauka głosiła że Słońce krąży wokól Ziemi. Aż przyszedł Kopernik i udowodnił że tak nie jest.
Wiara opiera się na dogmatach (dlatego nie ma nic wspólnego z nauką). Podstawowym jest dogmat o istnieniu Boga - nie da się go udowodnić, nie da się go obalić (bo żaden ateusz, choćby nie wiem jak się wytężał nie udowodnił nigdy 100% że Boga nie ma). Po prostu - albo w Boga wierzysz albo nie.
A intencje autora tego watku zrozumiałem i są one smutne - EGM wciąż musi się utwierdzać w przekonaniu że Boga nie ma i że słusznie robi że w niego nie wierzy :)
Bo nie wiem kompletnie w jaki sposób wierzący mieliby obrażać jego inteligencję - toć nikt go do wiary w Boga nie zmusza, nikt nie nakłania do chrzczenia dzieci, do brania ślubu katolickiego, do chodzenia do kościoła (sam tam rzadko bywam, bo ja kiepski katolik jestem). Nikt też nie zmusza Generała do obchodzenia obrzydliwych dla niego i wszystkich niewierzących Świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy :) Na pewno tych świąt nie obchodzi, tak jak większość ateistów - w końcu trzeba być wiernym swoim przekonaniom prawda :) ?
Keevek, Jerzy
OdpowiedzUsuńPowinno być : choć jestem wierzący, to jednak racjonalnie zakładałem, itp.
Teraz jasne ?
Lordzie, a może obrażają go ci wierzący, którzy nachalnie przekonują o nieskończonym miłosierdziu boga i jego opiece nad ludzkością w świetle tragedii jakie nawiedziły nieraz naszą planetę? Bo jakoś nie zauważyłem, by pisał o świętach, sakramentach itp.
OdpowiedzUsuńNo, chyba, że ateizm mnie oślepił i coś przegapiłem...
@Jerzy,
OdpowiedzUsuń"A sam temat wziął się z tego, że jeśli bóg istnieje i miłuje ludzkość (co głosi znacząca część religii i wyznań), to czemu dopuścił do trzęsienia na Haiti i śmierci tylu ludzi? Czym dla istoty wszechmocnej są siły przyrody (które owa istota miała stworzyć)?"
To też jest zabawne w pogladach ateistów :) Jak się stanie coś złego, jakieś nieszczęście - to od razu lecą oskarżenia: "patrzcie jaki ten Wasz Bóg to sukinsyn, dopuścił do takiego nieszczęścia, a mógł zapobiedz, jeśli oczywiście istnieje i jest miłościa, bla, bla, bla"
Ale jak tylko się stanie coś DOBREGO - no to wtedy już to jest tylko zasługa ludzi (pewnie jeszcze ateistów), no bo przecież nie Boga :)
Ot taka hipokryzja malutka z Waszej strony :)
@Jerzy,
OdpowiedzUsuńNo chyba przegapiłeś lekcje religii ;-)
Z tego co pamiętam (dawno temu to było), to miłosierdzi Boga polega na tym, że on największemu gnojowi wybaczy, pod warunkiem szczerej skruchy za grzechy. Także każdy z Was wciąż ma szansę, jakbyście czasem na starość zmienili poglady ;-)
Nie wiem jak Ciebie, ale mnie tam na religii nie uczono, że Bóg zatrzymuje trzęsienia ziemi czy jakieś inne naturalne katastrofy. A już na pewno była mowa o wolnej woli człowieka - co też objawia sie tym że Bóg nie zmusza i nie nakłania żeby w niego wierzyć :) I się nie wtrąca.
i znowu paradoks. Skoro bóg nie ingeruje to na cholerę się do niego modlić? Skoro i tak wszystko się dzieje bez jego udziału? Na cholere w ogóle bóg, skoro wszystko istnieje bez niego? Innymi słowy, jeśli istnieje to niczego mu nie zawdzięczam, a więc serdecznie go olewam.
OdpowiedzUsuńNie jest też miłosierny, skoro MÓGŁBY powstrzymać kataklizmy na ziemi a po prostu nie chce - jest prawie takim samym okrutnikiem jakim by był, gdyby je po prostu wywoływał.
Bóg nieingerujący... hmm.. nie słyszałem o takim w biblii.
Lordzie, lekcje religii miałem z katechetkami tak "zdolnymi", że całość opierała się na klepaniu modlitw i wkuwaniu "Bóg jest miłością", "Bóg nas kocha", "W Bogu nasze zbawienie" na różne sposoby i formy (to w latach początkowych) i oglądaniu filmów o szkodliwości antykoncepcji, aborcji czy tolerancji (to później). Ciężko było stamtąd coś ciekawego wynieść.
OdpowiedzUsuńMoże się nie znam, ale dla mnie miłosierny bóg to taki, który nie dopuszcza do trzęsień ziemi i tym podobnych katastrof. Chyba nie powiesz mi, że jeśli stworzył świat, nie mógł zapobiec występowaniu takich zdarzeń?
Dlaczego Bóg pozwolił na katastrofę w Haiti? Na tej samej zasadzie na jakiej pozwala ludziom kraść, kłamać, oszukiwać i zaliczać swoje sekretarki.
OdpowiedzUsuńInterwencja w celu ratowania ludzi przy jednoczesnym braku interwencji gdy ci ludzie szaleją swoimi grzechami byłaby niesprawiedliwa.
Nie mozna zjeść ciastka i mieć to ciastko jednocześnie. Albo tak, albo siak i koniec. Wolałbyś generale rzeczywistość w której boska ręka wstrzymuje trzęsienie ciemi na Haiti, a chwilę później ciska w Ciebie piorunem bo na przykład wypowiedziałeś słowo 'kurwa'?
Chwila, chwila. Kradzieże, kłamstwa i inne grzeszki to wolny ludzki wybór. Nie powiesz mi chyba, że wystąpienie trzęsienia ziemi ma jakikolwiek związek z wolną wolą?
OdpowiedzUsuńZabronienie popełniania grzechów naruszyłoby prawo człowieka do samostanowienie o sobie (rzekomy dar boży), ale powstrzymanie trzęsienia nie wpłynęłoby na ludzi w żaden sposób - nawet nie wiedzieliby, że coś takiego miało się zdarzyć!
@keeveek,
OdpowiedzUsuń" Skoro bóg nie ingeruje to na cholerę się do niego modlić? Skoro i tak wszystko się dzieje bez jego udziału?"
Czego nie rozumiesz ? Nikt Ci w Boga nie karze wierzyć, nikt nie zmusza żebyś się modlił - masz wolną wole albo wierzysz albo nie. Kapiszi ?
" jeśli istnieje to niczego mu nie zawdzięczam, a więc serdecznie go olewam."
To Ty w końcu jesteś ateistą czy nie ? Bo piszesz tak jakbyś miał tozszczepienie osobowości. Cholera to jest przecież proste - albo wierzysz albo nie. Jak nie wierzysz - to jak możesz olewać kogoś w kogo nie wierzysz ? Sorki, ale trochę plączesz się w zeznaniach...
@Jerzy,
Mnie na religii uczono, ze Bóg się w zycie ludzkie nie wtrąca. Współczuje katechetek, mnie się fajne trafiły - choć księża już różni byli, nieraz złamasy. W ogóle niektórzy księża to potrafią ludzi strasznie do wiary zniechęcić, ale wiadomo - KK nie jest instytucją pozbawioną wad, za pięknie by było.
żeby prowadzić jakąkolwiek rozmowę z istotą wierzącą i odpowiadać na jej argumenty odnośnie boga to muszę odpowiadać tak, JAK GDYBY istniał, bo inaczej nasza rozmowa wyglądałaby tak:
OdpowiedzUsuń- bóg jest milosierny ale nie ingeruje
- nie, bóg nie istnieje
- ale przecież cuda
- ale nei istnieje.
i tak dalej i tak dalej. Do niczego to nie prowadzi.
Jeżeli chcę wykazać, że twoje rozumowanie nie ma sensu, a więc: skoro bóg nie ingeruje w świat to wierzący nie powinni się do niego modlić bo on i tak nie posłucha, to muszę na potrzeby rozmowy założyc, że on istnieje. Tylko na potrzeby rozmowy.
Teraz rozumiesz?
Ja rozumiem, że wierzący opierają się li tylko na dogmatach, ale inne osoby potrafią posługiwać się i operować na założeniach. Serio, serio.
OdpowiedzUsuń@keeveek,
OdpowiedzUsuńAle w takim układzie ta rozmowa nie ma sensu - bo ani ja nie przekonam Ciebie (zresztą nawet nie zamierzam) ani Ty mnie :)
W końcu z Twojej strony padłby argument - "udowodnij na 100%, że Bóg jest", na co ja bym odparł grzecznie - "To Ty udowodnij że na 100% Go nie ma". Sytuacja patowa ;-)
A założeniami to wierzący również potrafia pięknie i bez problemu operować. Bo dogmaty dotyczą wiary, nie nauki.
Sytuacja tylko pozornie patowa. Zgodnie z najstarszymi regułami dowodzenia, ciężar dowodu spoczywa na tym, kto TWIERDZI ŻE COŚ JEST, a nie na tym, kto twierdzi że nie ma.
OdpowiedzUsuńJeżeli ja powiem, że nie jesteś człowiekiem tylko ufoludkiem to ja powinienem to udowodnić, a nie Ty, że nie jesteś ufoludkiem. Jeżeli oskarżę cię w sądzie o pobicie to ja muszę udowodnić że zostałem pobity i że to ty mnie pobiłeś, a nie ty, że mnie NIE pobiłeś itd itp.
więc mnei zostaje założyć ręce i poczekać aż pojawi się dowód na istnienie boga. dopóki go nie będzie, mogę sobie spokojnie nie wierzyć ;P
być może niektórzy ludzie zajmują się udowadnianiem że coś NIE ISTNIEJE, ale z reguły udowadnia się, że coś JEST. Przeciwdowód wysuwa się dopiero wtedy kiedy coś uda się udowodnić.
OdpowiedzUsuńInaczej mógłbyś całe życie spędzić na próbowaniu dowodzenia że na orbicie NIE lewituje niebieski czajniczek którego nie da się dostrzec w żaden sposób z ziemi i w końcu musiałbyś uznać, ze skoro nie możesz udowodnić że nie istnieje, to istnieje.
@keeveek
OdpowiedzUsuń"Odzywaj się tylko wtedy, gdy wiesz, o co chodzi.
— Sokrates"
"a mnie irytują "liberałowie" którzy agresją i poczuciem wyższości reagują na każdego kto ma inny pogląd niż oni, albo CO GORSZA! inną orientację seksualną."
Mnie też. Ale nie znam takich zbyt wielu.
No i chyba Ci się lekko plącze liberalizm z konserwatyzmem. Nie uwierzysz, ale występują dość często razem.
No i lekki fail bo setki razy pisałem, że jestem owszem liberałem, ale gospodarczym.
"Drażnią mnie ludzie, którzy narzekając na kraj polski nie napisali do prezydenta wniosku o zrzeczenie się obywatelstwa polskiego (argument taki sam jak żądanie apotazji) i nie wyemigrowali z kraju."
Bo są patriotami? No i tak szczerze mówiąc jeśli Ci się nie podoba to, że w Polsce Kościół Katolicki ma taki wpływ na polityków i ludzi to wiesz... Napisz do prezydenta?
"Sokrates dobrze powiedział - jeżeli nie podoba ci się prawo kraju w którym mieszkasz - wypier... Jeżeli jednak wolisz w nim zostać - musisz się podporządkować."
Albo próbować je zmienić.
"Ciężko mi nazwać dojrzałym rozmówcą kogoś, kto przeciwko ateizmowi wysuwa argument ślubu kościelnego który jakoby był komukolwiek do czegokolwiek potrzebny."
Przeczytaj jeszcze raz. Jeśli nie wierzysz w Boga a idziesz do kościoła brać ślub to moim zdaniem coś nie tak.
"Absurd goni aburd, u "niewierzących" którzy zapewne zostaną pochowani zgodnie z obrządkiem katolickim (ale mu dowaliłem, och!)"
Całkiem możliwe, że tak właśnie zostanę pochowany. Ale mniemam, że będzie mi wtedy wszystko jedno.
Bo są patriotami? No i tak szczerze mówiąc jeśli Ci się nie podoba to, że w Polsce Kościół Katolicki ma taki wpływ na polityków i ludzi to wiesz... Napisz do prezydenta?
OdpowiedzUsuń---> Sokrates mówił o prawie i ustroju, nie o obyczajach.
"Sokrates dobrze powiedział - jeżeli nie podoba ci się prawo kraju w którym mieszkasz - wypier... Jeżeli jednak wolisz w nim zostać - musisz się podporządkować."
Albo próbować je zmienić.
-----> Przeciwnik demokracji taki z Ciebie a chcesz w kraju coś zmieniać? :D W jakim ustroju jak nie demokratycznym jednostka może cokolwiek zmienić?
PS. Sokrates był przeciwnikiem demokracji
"Całkiem możliwe, że tak właśnie zostanę pochowany. Ale mniemam, że będzie mi wtedy wszystko jedno."
----> niech ci też będzie wszystko jedno jaki kto bierze ślub, chyba że to będzie ślub z tobą. No i współczuję znajomych, jeżeli masz dośwaidczenia z ludźmi którzy nazywaja siebie ateistami a biorą kościelny ślub. Bo chyba skądś wziąłeś ten argument, wnioskuję że z własnego doświadczenia...
Poza tym, w takim razie takimi samymi hipokrytami są katolicy biorący ślub w kościele a biorący potem rozwód w urzędzie cywilnym... ;-) Zgodnie z zasadami religii powinni chyba być razem do końca zycia?
ITT: Ludzie obrażeni na Boga który ukradli nazwę Ateistom ;).
OdpowiedzUsuńAteista WYKLUCZA istnienie Boga, więc przez myśl nie powinno mu przejść że to Bóg spowodował jakieś trzęsienie ziemi...
Powinien was cechować dystans a wy forsujecie swoje poglądy żeby inni uwierzyli w to co wy sądzicie. Przypomina wam to coś? Tak dokładnie to z czym walczycie gz, same shit different assholes..
Lordpilocie. Niech każdy wierzy, w to, co chce. Ja, jako agnostyk uważam, że Bog w swoim nieskończonym miłosierdziu ma nas po prostu w (_!_). Nic mu nie jestem winien, i on też nic mi robić (czy nie robić) nie musi.
OdpowiedzUsuńBawią mnie tylko koncepcje, wedle których Jestestwo, które stworzyło Wszechświat dba o to, czy jem w piątek mięso, i czy przypadkiem nie dymam nie mojej żony.
Zechciej mi też powiedzieć, w imię jakiego Boga raczysz kruszyć kopie i mnie gromić? Boga chrześcijan? Żydów? Allaha? Może bronisz bogów hinduizmu? Opowiadasz się za buddyzmem? Każdy z tych bogów jest inny. Dziwne w tej materii jest rzeczy pomieszanie.
Wszyscy mają rację?
A święta są dla mnie po prostu świętami rodzinnymi.
@keeveek
OdpowiedzUsuń"W jakim ustroju jak nie demokratycznym jednostka może cokolwiek zmienić?"
W każdym? Wbrew pozorom w demokratycznym właśnie jednostka nie może nic zmienić. Bo jak? Skoro rządzi "większość".
"niech ci też będzie wszystko jedno jaki kto bierze ślub, "
I jest. Ale dalej nie rozmiem dlaczego taki zdeklarowany ateista jak Ty weźmie ślub kościelny.
"Bo chyba skądś wziąłeś ten argument, wnioskuję że z własnego doświadczenia..."
Znajomych takowych nie mam, tzn. nie licząc tych wirtualnych i o nich pisałem.
"Poza tym, w takim razie takimi samymi hipokrytami są katolicy biorący ślub w kościele a biorący potem rozwód w urzędzie cywilnym... ;-) Zgodnie z zasadami religii powinni chyba być razem do końca zycia?"
Pewnie, że są, gdzieś pisałem, że nie?
Tzn. ja rozumiem, że jak ktoś unieważnia małżeństwo w kościele (nie dlatego, że taka zachciewajka a poważniejsza sprawa) to i później w sądzie się znajdzie, ale nie wdając się w szczegóły to oczywiście tacy ludzie wierzącymi się tylko nazywają.
Dziwna również potrzeba większości istot ludzkich do wiary. Dziwny spór w którym nie ma szans przekonać nikogo. Dziwne ataki mające na celu pokazanie kto jest mądrzejszy. Dziwne spory wszystkich filozofów i teologów, jak to Polacy na wszystkim się znamy.
OdpowiedzUsuń@EGM,
OdpowiedzUsuńGenerale ! Ależ prosze nie brać wszystkiego do siebie - to raz. Dwa - przeczytac ze spokojem moje posty: gdzie ja kruszę kopię, gdzie ja kogokolwiek gromię ?
Toć wytknąłem tylko ateistom niespójność poglądów, ale nikogo do "nawrócenia" nie namawiam :)
A dlaczego w ogóle zabrałem głos ?
Pan wybaczy, ale najpierw Pan pisze dość prowokującego posta, a na końcu jednostronnie ucina Pan dyskusje pisząc do wierzących "nie obrażajcie waszmościowie mojej inteligencji".
A przecież każda akcja budzi reakcję. Jak to się mówi - uderz w stół a nożyce się odezwą :)
ps. Po za tym - nie ma się o co boczyć. Dyskusja, choć nieraz ciut ostra nie wymknęła się spod kontroli - żaden ateista nie nazwał mnie w "ferworze walki" ciemnogrodem, a i z mojej strony nie było żadnych apeli żeby ateistów na stosie spalić :) Pielem też nikogo nie straszyłem i nie straszę :-)))
A w wymianie poglądów i wysłuchaniu drugiej strony niczego złego nie widze.
@keeveek,
" Zgodnie z najstarszymi regułami dowodzenia, ciężar dowodu spoczywa na tym, kto TWIERDZI ŻE COŚ JEST, a nie na tym, kto twierdzi że nie ma."
Złota zasada stosowana prawie zawsze. PRAWIE. Bo nie w wypadku wiary :)
I jest. Ale dalej nie rozmiem dlaczego taki zdeklarowany ateista jak Ty weźmie ślub kościelny.
OdpowiedzUsuń---> eee? powiedz jeszcze mi coś, co zrobię, a o czym nie wiem. Powiedz mi że ochrzczę swoje dzieci oraz że wyślę je do pierwszej komunii. Jakbyś był moim ojcem to jeszcze bym zrozumiał takie próby wymuszania na mnie jakichś decyzji. Nie mam zamiaru pokazać się w kościele z jakiegokolwiek innego powodu niż
a) ślub znajomego, kogoś z rodziny
b) pogrzeb kogoś takiego
może kiedyś gdzieś zasugerowałem ze wezmę ślub kościelny? może to było za czasów kiedy mialem nieprzyjemność być w związku z wierzącą kobietą i jeśli miałbym brać wtedy ślub kościelny to tylko ze względu na nią.
Kula w płocie, sir.
"W każdym? Wbrew pozorom w demokratycznym właśnie jednostka nie może nic zmienić. Bo jak? Skoro rządzi "większość"."
---> w każdym innym oprócz demokracji ustroju zwykle po wypowiedzeniu poglądu sprzecznego z wolą królewską wylądowałbyś w lochu... ;-) W ustrojach monokratycznych jak nie zmieni czegoś król, to nie zmieni tego nikt. A już na pewno nie jakiś drobnomieszczanin Ghoran bez urodzenia. W demokracji zbierasz ludzi którzy mają takie same poglądy jak ty (skoro są słuszne, to na pewno takich znajdziesz! serio! z reguły jak jesteś w jakimś poglądzie odosobniony to jesteś wariatem) i możesz zmieniać co ci się tylko podoba. Ale w sumie odchodzimy od tematu religii za bardzo.
aj ghoran, zapomniałem że ty pamiętasz dosłownie WSZYSTKO co kiedykolwiek gdziekolwiek powiedziałem czy było to na trzeźwo czy nie.
OdpowiedzUsuńznajdź sobie kumpla, bo zaczynam się bać.
@keeveek
OdpowiedzUsuńJak jest król to mogę przeciwko niemu spiskować. Jak mam spiskować przeciwko "większości"?
Twoja wizja, że oto założę partię, wygram wybory etc. (jedyna realna możliwość zmiany) rozbija się o to, że jak pewnie sam zauważasz nowe partie nie mają w tym systemie żadnego startu. Nowe nie oznacza zmiany nazwy oczywiście.
"znajdź sobie kumpla..."
Przecież mam Ciebie :*
Co prawda po tym blogu spodziewałem się czegoś nieco innego, bardziej o CD-A, no ale rozumiem, na pewno nie chce Pan oczerniać niedawnych kolegów z pracy. Natomiast nie sądziłem, że doczekam się, i to od Pana, wpisu na poziomie przemyśleń jakichś młodzianów z liceum tudzież pierwszego roku studiów - czy musi ten wpis prezentować nachalny pogląd "Boga nie ma, a to kolejny dowód!"? Zazwyczaj nie wdaję się w dyskusje o wierze, ale tym razem zrobię wyjątek. Ponieważ piszę z pozycji dość dziwnej i muszę robić to drugi raz, to tym razem będzie szybko:
OdpowiedzUsuńa) nikt nie obiecywał, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie
b) tragedie przytrafiają się każdemu
c) "czuwajcie, albowiem nie znacie dnia ni godziny"
W sumie jest to bezcelowe, dlatego zakończę cytatem ze Scorcha ze skądinąd bardzo dobrego Republic Commando: "You're no fun anymore, Sir."
Z mojej strony to raczej wszystko, odpiszę EGM-owi i nikomu innemu, dlatego nie kłopotajcie się moją wypowiedzią, jeśli imię i nazwisko wasze nie brzmi Andrzej Sawicki.
Tiaan, nie napisałem nigdzie, że Boga nie ma. Przedstawiłem tylko moją koncepcję (nie jestem nawet pewny, czy słuszną) świata, w którym jacyś Gracze toczą partię szachów(?), a pionki myślą, że gra i szachownica zostały stworzone dla nich, i że jeden gracz je kocha, a drugi nienawidzi. Gdzież tu wojujący ateizm? To, że potem na wątku pojawili się ateiści i wierzący, i wzięli się za łby, to już nie moja wina.
OdpowiedzUsuń