Counter


View My Stats

wtorek, 9 lutego 2010

Narkotyki

Skoro tak pięknie rozwinęła się wczorajsza dyskusja o światopoglądzie, to pozwolę sobie rzucić "na żer" kolejny, diablo kontrowersyjny temat.
Narkotyki. Legalizować, czy nie?

Dla porządku przypominam, że próby ograniczania ludziom wolności trucia się na rozmaite sposoby już były - Jankesi w latach 20-tych ubiegłego wieku wprowadzili u siebie prohibicję (z wiadomym i dość opłakanym skutkiem). Ale jakoś nie potrafimy się uczyć na doświadczeniach.

Sherlock Holmes spokojnie zażywał sobie kokę i nikt go z tego powodu nie zamierzał pakować za kratki. Rządzący wiktoriańską Anglią byli jednak znacznie rozsądniejsi, niż nasi prawodawcy.

Osobiście uważam, że tępienie handlarzy narkotyków to walka z wiatrakami. Jedynym skutecznym sposobem byłoby zalegalizowanie narkotyków i uznanie, że narkoman jest człowiekiem chorym, któremu należy lek udostępnić w aptece na receptę wydaną przez lekarza. Ćpun dostanie lek czysty, sprawdzony, tańszy niż na ulicy u dilera, który pójdzie z torbami, bo nie zdzierży konkurencji, a kartele narkotykowe stracą źródła ogromnych zysków. Rozwiązanie proste i skuteczne. Zażywanie rozmaitych trutek przestanie być dla młodych Rubikonem, po przekroczeniu którego stają się (w swoim pojęciu) osobami dorosłymi, bo skoro narkotyki dostają ludzie chorzy...

Oczywiście takie rozwiązanie stanie się kością w gardle rozmaitym narkobaronom; nie spodziewam się też, żeby przeszło. Zbyt głośny wrzask podniosą moraliści (ci sami, którzy niczego nie mają przeciwko truciu bliźnich alkoholem, który na domiar złego wyzwala w ludziach agresję, a jakoś nie słyszałem, żeby ktoś atakował ludzi nożem po wypaleniu skręta z trawką). Alkohol jest cacy, narkotyki be. Ciekawe, dlaczego?
Nie dałbym też głowy, czy wielu z tych moralistów nie siedzi przypadkiem w kieszeni szefów karteli narkotykowych.

Drugą grupą, która podniesie wrzask przeciwko takiemu rozwiązaniu będą policjanci ścigający handlarzy narkotykami - bo niestety, pojawi się konieczność zmiany kwalifikacji, a to niezbyt miła perspektywa.

Ale czemu w imię interesów dwu niezbyt w końcu licznych grup społecznych mamy ponosić takie diabelne koszty? Czy naprawdę musimy nabijać kabzy Narkolumbijczykom?

34 komentarze:

  1. Widzę jakiś błąd w założeniu w tej notce. Skąd narkotyk na receptę, a więc rozprowadzany przez państwo, w dodatku czysty , z atestem matki i dziecka ma być tańszy od draga kupionego na ulicy, który jest niesprawdzony, niekoniecznie czysty? Moim zdaniem NIGDY nie będzie tańszy od tego sprzedawanego na ulicy.

    Nie wiem czy byłbym za legalizacją wszystkich narkotyków. Narkoman na głodzie TWARDYCH narkotyków jest dalece bardziej zdesperowany i agresywny niż pijaczek pod sklepem który nie ma na wino. A to dlatego że tzw. twardy narkotyk uzależnia fizycznie.

    Daleki jestem od tego by to państwo, czyli pan, pani i ja mieli płacić za leczenie takich ludzi.

    Z drugiej strony mniej obwiniałbym dilerów, którzy po prostu zarabiają na ludziach, którzy ćpają. To ich własny wybór.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko zaczęło się od USA, gdyby nie oni to pewnie nikt inny nie wpadłby na pomysł delegalizacji narkotyków. Teraz DEA jest zbyt potężne, aby próby zalegalizowania weszły w życie. Swoją drogą zawsze mnie ciekawiło, jak to możliwe, że ci sami ludzie którzy uważają nawet marihuanę za wielkie niebezpieczeństwo, opowiadają się jednocześnie za jak najpowszechniejszym dostępem do broni palnej. Guns don't kill people, narcotics do.

    OdpowiedzUsuń
  3. Narkomani są dziś uznawani za chorych. Dostają (choć z tym różnie bywa, ale polepsza się) metadon (czyli narkotyk, choć inaczej działający i słabszy).
    Jeszcze kilkadziesiąt lat temu mieliśmy sporą liczbę osób, które normalnie dostawały morfinę i funkcjonowały w społeczeństwie nawet jako lekarze.

    A narkotyki bym zalegalizował. Kto chce niech ćpa. Tak jak nie zakazuje się "zdrowego trybu życia" tak nie powinno się zakazywać trucia.
    Oczywiście pracodawca powinien mieć prawo zwolnić ćpuna z pracy a nie trzymać go na czas leczenia.
    Tańsze niż u dilera narkotyki byłyby wtedy gdy na rynku produkcji zapanowałby wolny rynek i z takich firm apteki czerpałyby te leki. Jeśli to ma być kontrolowana "państwowa" produkcja musiałaby być dofinansowywana.

    @Mietek
    A możesz wskazać takich ludzi? Chodzi mi oczywiście o większą grupę społeczną a nie jednostki. Po prostu bardziej kojarzę zakazujących i tego i tego, albo odwrotnie, a nie kojarzę takich jakich opisujesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Keeweek, narkotyk produkowany przez masowo przez państwową wytwórnie może być znacznie tańszy. Tańsze surowce, brak konieczności opłat ochroniarzom i łapówek, i tak dalej. Zaproponuj masową produkcję heroiny jakiemuś koncernowi farmaceutycznemu i zobacz, co Ci odpowiedzą.

    OdpowiedzUsuń
  5. EGM, taaa... oczywiście. Dlatego alkohol z akcyzą jest tańszy od przemycanego, to samo dotyczy papierosów. Wszystko reglamentowane przez państwo z reguły jest droższe. A ja nie chcę by państwo potem refundowało narkotyki, tj żeby także z podatków płaconych przez moją rodzinę szły pieniądze na narkotyki dla ćpunów. Wszystko, co można zrobić prywatnie jest tańsze jeżeli zajmie się tym prywatny przedsiębiorca a droższe, kiedy zajmie się tym państwo (A. Smith)

    Swoją drogą, ostatnio chyba w Czechach (?) wprowadzono dość liberalne prawo narkotykowe , pozwalające na posiadanie przez zwykłego obywatela pewnych ilości miękkich i twardych narkotyków, nawet większych niż w Holandii. Wiadomo już jak tam się im powoedzi od momentu wprowadzenia tych przepisów?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ghoran, chodzi mi o mieszkańców USA, konkretnie tych głosujących na Republikanów. Druga poprawka do konstytucji to dla nich świętość... A o zalegalizowaniu narkotyków nie chcą nawet słyszeć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Narkotyki sprzedawane przez dilerów są drogie tylko i wyłącznie dlatego, że są nielegalne. JEżeli zalegalizować sprzedaż, stanieją znacznie, bo pojawi się na tym rynku zwykła, pozamafijna konkurencja...

    OdpowiedzUsuń
  8. Keeweek, plączesz się w zeznaniach :-)... Nie rozumiem, według ciebie będą te zalegalizowane narkotyki tańsze, czy droższe? A co do tego, czy ktoś chce, żeby państwo coś refundowało... Ja na przykład nie życzę sobie, żeby z moich podatków opłacano studia rozmaitym teologom, albo opłacano kapelanów straży pożarnej, czy poczciarzy - i co?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zalegalizowane narkotyki będą tańsze, jeżeli ich wykonywanie i sprzedaż pozostawi sie inicjatywie prywatnej. Będą drogie (nie wiem czy droższe niż teraz) jeżeli jedynym dystrybutorem narkotyków będzie państwo. Dziwnym trafem, i to nie tylko w Polsce, wszystko za co zabiera się państwo, począwszy od budowy dróg i stadionów, kończąc na służbie zdrowia jest DROŻSZE i GORSZE niż gdyby miało się tym zająć przedsiębiorstwo.

    Dlaczego? Chociażby dlatego, że przedsiębiorca dba o swoje finanse i nie marnotrawi pieniędzy, bo to są jego własne pieniądze, a nie ukradzione z podatków.

    Co do finansowania przez państwo urzędników czy kościołów - cóż, też jestem za ograniczeniem możliwie najszerzej sfery wydatków osobowych budżetu. Chyba policjanci, strażacy itp powinni pozostać służbą państwową, reszta to sprawa dyskusyjna. A Pan, Generale chce jeszcze coś dorzucić do sfery finansowanej z budżetu.

    Nie wierzę w to, że gdyby państwo mialo się zająć produkcją narkotyków nie obłożyłoby go akcyzą czy chociażby VAT-em....

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem wręcz przekonany, zę państwo bardzo by chciało produkować narkotyki. Jakbym ja był państwem, to na pewno bym chciał. Zyski z tego byłyby przeogromne. Politycy raczej jednak boją się opinii publicznej i międzynarodowej. Bo jak wyglądałoby państwo, produkujące narkotyki i "trujące" nimi obywateli i bogacące się na ich "nieszczęściu" ? No jak?

    Gdyby polityk brał pod uwagę tylko kwestie finansowe to mielibyśmy wręcz obowiązek kupowania narkotyków ;-) i prostytucja byłaby już dawno legalna...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie tam się nie podoba, że niby młodzi ćpać by przestali, bo wychodziłoby na to, że dragi dostępne są i dla dzieci wtedy, hmmm, czy alkohol jest dostępny dla dziedziaków? Prawnie nie.

    Zalegalizowanie broni a nakrkotyków to dwie różne sprawy, posiadając broń nie rozwalasz sobie mózgu na drobne, a prawodawca zapewne uznał, że broń jest przydatna do obrony.

    Zalegalizowanie miękkich narkotyków ok. Co do twardych natomiast, to mogłoby się źle skończyć dla państwa. Łatwiejszy dostęp do narkotyków to większa ilość odbiorców, większa liczba osób uzależnionych, z tak spranym mózgiem, że nie nadających się do czynności bardziej skomplikowanych niż kopanie, zresztą idąc w stronę SF możnaby dojść do tego, że nikt nie będzie w stanie pracować bo się tak przyćpamy. Na dodatek leczenie uzależnionych też tanie by nie było. Żeby utrzymać wtedy takich darmozjadów, musialiby na nich pracować ludzie zdrowi.
    Warto też nadmienić, że narkotyki nie wpływają tak samo na zdrowie jak alkohol, a twarde narkotyki mają to do siebie, że o wiele szybciej robią z człowieka bezmózgą masę niż alkohol, szybciej prowadzą też do uzależnienia.

    Większa liczba uzależnionych (których nie stać na narkotyki, bo robotę pewnie stracili) to też większa liczba drobnych przestępstw, kradzieży, napadów pobić, gość na głodzie może zrobić wiele aby zdobyć pieniądze, a nikt nie wmówi mi, że mamy tak wspaniałe organy ścigania, że zajmują się każdym pobiciem i "drobnymi" kradzieżami, sprawy zazwyczaj są umażane ze względu na "małą szkodliwość społeczną" czy coś w ten deseń.

    Zresztą, legalizowanie wszystkiego na prawo i lewo może doprowadzić do legalizacji zabicia kogoś za to że nazwał mnie idiotą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Brr, jako że nie można edytować to za błędy przepraszam, zwłaszcza "dziedziaków".

    OdpowiedzUsuń
  13. Przecież nigdzie nie napisałem, że dragi mają być dostępne w każdym kiosku jak chusteczki higieniczne. Chodzi mi wyłącznie o to, że dobrze byłoby zakończyć tę walkę z wiatrakami w sposób radykalny. Nie mówię tu też o dochodach państwa - ale o odcięciu od źródeł dochodów handlarzy narkotyków.

    Zalegalizowanie sprzedaży alkoholu nie wpędziło przecie całych Stanów Zjednoczonych w szpony nałogu; jedni piją, inni nie - i życie jakoś się toczy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tyle, że alkohol nie uzależnia w tak dużym stopniu jak twarde narkotyki. Jeśli byłyby zalegalizowane to dostępność automatycznie jest większa. Poza tym jeśliby ulegalniać wszystkie możliwe używki, to tych którzy używają w nadmiarze, będzie o wiele więcej, niż kiedy używamy jednego typu "relaksatora".

    Zawsze zakończenie walki w sposób radykalny jest w dwie strony, uciąć dialog lub dopuścić wszystko, idąc w jedną stronę mamy pewnego rodzaju niewolnictwo, w drugą zaś- specyficzną anarchię ;).

    A szczerze powiedziawszy, obojętne mi to, kto trzepie kasę czy legalna firma (i mnóstwo jej pośredników, począwszy od rolników na aptekach skończywszy), która robi równie często w bambuko klientów jak kartel, tyle że odprowadza z tego dodatkowo podatki, a cena byłaby pewnie wtedy i tak wysoka, czy kartel, który nie podatkuje i również robi w bambuko jeszcze państwo.

    Mnie tam osobiście dziwi to, że wzsyscy mówią "nie" lekkim narkotykom, kiedy takie zioło jest mniej uzależniające i szkodliwe niż papieros, o ile nikt do tego nie dosypie żadnych, ciekawych ze względu chemicznego dodatków.

    OdpowiedzUsuń
  15. Uważam, że raczej oczywistym skutkiem "puszczenia" od razu wszystkich narkotyków w obieg byłoby krótkotrwałe zwiększenie ilości przestępstw. Dlatego należałoby spuszczać smycz stopniowo. Kiedy narkotyki by spowszedniały, wszystko by wróciło do normy.

    Co do uzależnień i skutków zażywania marichuany - sama marichuana jest raczej substwancją niegroźną dla większości ludzi. Musi być jednak hodowana bez użycia pestycydów, co w naszej szerokości geograficznej jest w zasadzie niemożliwe. Palenie pestycydów zawartych w takiej roślince może spowodować naprawdę poważne zatrucie. Ryzyko jest większe w przypadku hodowców-amatorów ktorzy nie wiedzą jak oczyszczać swoje roslinki.

    Przestępstw popełnianych pod wpływem alkoholu jest mnóstwo: kradzieże, gwałty, napaści, pobicia, wypadki w ruchu drogowym, a jakoś nikt nie uważa że powinno się PREWENCYJNIE zabronić alkoholu.

    Karać się powinno czyn przestępczy, i tak, jak ktoś popełniap rzestepstwo pod wpływem narkotyku, to powinna to być okoliczność obciążająca i zwiększająca wymiar kary, tak jak jest to w przypadku alkoholu. (jeżeli odurza się w sposób świadomy, jeżeli jest upijana przez kogoś przez dolewanie większej ilości alkoholu do drinków, to jest odwrotnie, okol. łagodząca).

    Kara powinna zawsze mieć charakter następczy. Zakazywać czegokolwiek "na wszelki wypadek" to mogą rodzice swoim dzieciom, a nie państwo obywatelowi, który podobno jest wolny.

    OdpowiedzUsuń
  16. ech, przepraszam za tę "marichuanę". jestem tak nieobyty z narkotykami że nawet nie wiem jak się je poprawnie zapisuje. :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawe podejście w kwestii finansowej. Zauważ, że obecnie na narkotykach zarabia kartel - i nikt inny, chyba, że w ramach łapówki. A te mnóstwo pośredników o których piszesz mając kasę nakręcałoby automatycznie gospodarkę (mogliby więcej kupić, a większy popyt siłą rzeczy prowadzi do wzrostu gospodarczego). Nie mówiąc już o tym, że wolę by moje państwo miało jakiś grosz (owe podatki) niż miałby go mieć jakiś narkobaron z kolumbii.

    Bronią może i nie rozwalisz sobie mózgu (chyba, żeś skończony kretyn), ale otoczeniu możesz zaszkodzić - i to poważnie. Zwłaszcza, jeśli komuś brakuje wyobraźni i zrobi z domu arsenał/nie zabezpieczy wszystkiego przed dziećmi. Proste porównanie - jeśli komuś odbije, to narkotykiem może się najwyżej zaćpać, mając broń może urządzić masakrę.

    A co do tematu - miękkie narkotyki możnaby zalegalizować, choćby na próbę. Z twardymi bym nie ryzykował.

    OdpowiedzUsuń
  18. Odpowiedzi nie będzie, napisałem piękny długi koment odpowiadający, po czym wyrzuciło mi błąd!

    OdpowiedzUsuń
  19. Za to wpadłem na pewien pomysł, jeśli oczywiście EGM i reszta współtwórców bloga miałaby czas i chęć, do prowadzenia dłuższych dyskusji, mogłoby posłużyć jakieś małe forum (chyba, że tylko mi zdarzają się takie rzeczy, jak błędy przy wystawianiu komentarza). Zwłaszcza, że blog ma dużo odbiorców, czego mogę tylko pozazdrościć i pogratulować.

    OdpowiedzUsuń
  20. Błysk, forum wymagałoby admina - a ja nie jestem aż tak biegłym informatykiem, żeby się tym zajmować.

    OdpowiedzUsuń
  21. @EGM

    Cholera jasna - i znowu się z Panem nie zgadzam :)

    Po kolei:
    Kwestia legalizować czy nie, pojawiła się już w Holandii. I to na przykładzie tego państwa doskonale widać, że zakończyło się to fiaskiem.
    Pobudki były oczywiście szlachetne, część wymienił Pan rzeczowo w swoim wpisie - ograniczenie dilerów, itp. Doszła jeszcze jedna rzecz - rząd Holandii zakładał, że jak zalegalizuje się tzw.narkotyki "miękkie", to spadnie popyt na te "twarde".

    Cały pomysł zakońcvzył się kompletną porażką, potęgowaną dodatkowo tym, że rząd Holandii chętnie by się z tego wycofał, tylko nie za bardzo może (ciężko odebrać raz daną "wolność"). Nie wypaliło kompletnie wszystko - nie zmalała liczba dilerów, nie zmniejszyła się liczba narkomanów, ba wzrosła (i to tych sięgajacych po narkotyki twarde), pomomo częściowej legalizacji narkobaronowie mają się jak najlepiej. Duże problemy mają też sąsiedzi Holandii - kraje graniczące z tym państwem znalazły się nagle na szlaku przerzutowym "dragów" i wzrosła w nich liczna narkomanów. Mofę tylko powiedzieć - uczmy się na błędach Holandii i nie dopuszczajmy do czegoś takiego w swoim kraju :)

    Sprawa druga - porównanie alkoholu z narkotykami jest kompletnie nietrafione. Pan wybaczy Generale, ale - od narkotyków jest znacznie łatwiej się uzależnić. Dochodzi jeszcze kwestia skali - jak Pan codziennie wciąga nosem amfe, albo wstrzykuje Pan sobie "herę" (niech będzie że tylko raz dziennie), to ma Pan problem, jest Pan uzależniony i niszczy swoje zdrowie.

    Natomiast jak raz dziennie "walnie" Pan sobie lampkę koniaku, czy wypije piwko do obiadu - to żaden lekarz Panu nie powie, że jest Pan alkoholikiem.Ba, mogą Panu wręcz to piwo czy koniak zalecić (przykład autentyczny - mialem na studiach koleżankę, która miała problemy z nerkami, lekarz zalecił jej wypijać piwko). Bo to jest chyba jasne - nie każdy wali gorzałę czy jabola pod sklepem i pragnie się nawalić do nieprzytomności.

    Ja sam lubię sobie wypić kiliszek porto do obiadu, czy w upalny dzień "dygnąć" własnoręcznie przygotowaną "tequile sunrise" ;)

    Konkludując - alkohol w małych ilościach zdrowia nie niszczy, narkotyki - jak najbardziej.

    Argument o "zalegalizowaniu" dlatego, że i tak dużo ludzi ćpa, policja sobie nie radzi ze ściganiem, zarabiają dilerzy, itp. również łatwo jest obalić. Gdyż na tej samej zasadzie - to może zalegalizujmy morderstwa albo gwałty czy też kradzieże ? Bo tu też policja sobie radzi średnio ?

    "Lecznicze" działanie narkotyków :) Naprawdę trudno mi uwierzyć, że Pan to napisał... Ok, nie będę się z tego naigrywał, wspomnę tylko że miałem do czynienia z narkomanami - zaraz po studiach pracowałem przez pół roku w Areszcie Śledczym. Ćpunów też do nas przywozili. Szczególnie pamiętam gostka, który zdemolował sklep z meblami rattanowymi (skojarzyły mu się z Holandią, myślał że kupi tam "prochy"). Dość rzecz, że przesłuchać go mogłem jakiś dzień po tym jak w areszcie zagościł - jak dostał na uspokojenie relanium, doszedł trochę do siebie, przestał być agresywny i skończył bredzić.

    Dlatego - absolutnie nigdy nie będę za tym żeby to gówno w Polsce legalizować, choć sam święty nie byłem i przypalać (okazyjnie) "marię" mi się zdarzało. Natomiast miałem okazję naocznie widzieć do jakiego stanu mogą narkotyki człowieka doprowadzić - Panie Boże uchowaj żeby u nas robić Holandię bis.

    OdpowiedzUsuń
  22. ps. Dodam, że nie jestem żadnym "narkobaronem" ani policjantem, choć wrzask podnoszę :)

    Trochę nieładnie z Pana strony, że adwersarzy stara się Pan przyporządkować tylko do tych dwóch grup ;-)

    OdpowiedzUsuń
  23. "Natomiast jak raz dziennie "walnie" Pan sobie lampkę koniaku, czy wypije piwko do obiadu - to żaden lekarz Panu nie powie, że jest Pan alkoholikiem"

    -----> Bzdura jakich mało. Uzależnienie nie wynika z tego ile pijesz/ćpasz w tygodniu, tylko czy ćpasz/pijesz dlatego że MUSISZ, bo jak tego nie zrobisz to będziesz czuł się źle itp itd. Więc jedno piwo dziennie może być przejawem alkoholizmu. Alkoholizm to uzależnienie psychiczne. Jeśli czujesz, że MUSISZ wypić jedno piwko dziennie co najmniej, to jesteś alkoholikiem.

    "Argument o "zalegalizowaniu" dlatego, że i tak dużo ludzi ćpa, policja sobie nie radzi ze ściganiem, zarabiają dilerzy, itp. również łatwo jest obalić. Gdyż na tej samej zasadzie - to może zalegalizujmy morderstwa albo gwałty czy też kradzieże ? Bo tu też policja sobie radzi średnio ?"

    ----> jakby ci to powiedzieć... ćpając na śmierć szkodzisz tylko sobie, mordując, szkodzisz jakby też tej drugiej osobie. samo ćpanie więc nie szkodzi. przestępstwa pod wpływem narkotykó szkodzą tak samo jak te pod wpływem alkoholu.

    "Dlatego - absolutnie nigdy nie będę za tym żeby to gówno w Polsce legalizować, choć sam święty nie byłem i przypalać (okazyjnie) "marię" mi się zdarzało"

    ---> w takim razie oddaj się w ręce policji, skoro uważasz że nielegalność narkotyków jest ok.

    OdpowiedzUsuń
  24. Legalizacja? Po co?
    Dla tych, którzy kupują teraz nic się nie zmieni, bo i bez legalizacji mają dostęp i wiedzą do kogo po ćpanie iść.
    Legalizacja zmieni tylko tyle, że nastoletnie dzieciaki będą mogły zdobyć narkotyki znacznie łatwiej i sobie spróbować. A tego nie chcemy.
    Narkotyki są dla ludzi. Ale mądrych ludzi, którzy wiedzą jak ich używać.

    OdpowiedzUsuń
  25. "Jeśli czujesz, że MUSISZ wypić jedno piwko dziennie co najmniej, to jesteś alkoholikiem."

    Ok - point taken (dodam, że tak nie czuje, to był przykład), ale tak na chłopski rozum - sądzisz że jak ktoś wypije jedno piwo dziennie to zrujnuje sobie zdrowie ?

    W każdym razie ja tam codziennie musze jeść. Ergo - jestem uzależniony od jedzenia :)


    "w takim razie oddaj się w ręce policji, skoro uważasz że nielegalność narkotyków jest ok."

    Jasne - już pędze na komisariat, za czyny popełnione wiele lat temu w czasach młodości :))) Generalnie - pewnie jesteś bez winy, nigdy w zyciu nie zrobiłeś niczego złego ani głupiego, tak więc nie krępuj się - rzucaj kamieniami do woli. A co :)))


    "ćpając na śmierć szkodzisz tylko sobie"

    Taaa... - rodzina się pewnie nie przejmie jak walniesz w kalendarz ?

    Tak dla pogłębienia wiedzy (dla zainteresowanych tematem) - artykuł dlaczego legalizacja narkotyków w Holandii okazała się porażką, o ile mnie pamięć nie myli czytałem kilka lat temu w "Polityce". Może ktoś się dokopie do archiwum, to polecam - bardzo ładnie obala mrzonki w rodzaju :"zalegalizujmy a Polska stanie się krainą wiecznej szczęśliwości" . Ja ze swej strony nie mam już nic do dodania - widziałem jak wygląda niejeden ćpun i mi wystarczyło.

    OdpowiedzUsuń
  26. Drogi Pirxie!
    Pirx niewątpliwie był lordem wśród pilotów, a łatwiej mi się odmienia jego nazwisko.

    Po pierwsze, dopóki w Polsce nie zostaną dokonane zasadnicze zmiany w KK, niezgadzanie się ze mną nie jest karalne (choć mógłbym je uznać za wysoce naganne ;-)...).

    Po drugie, nigdzie nie napisałem o leczniczym działaniu narkotyków, tylko o tym,ze narkoman mógłby kupować dragi w aptece na receptę wydaną przez lekarza specjalistę. Nie twierdzę też bynajmniej, że należy sprzedawać narkotyki dzieciom czy młodzieży i nie uważam, że w każdym kiosku powinna być dostępna amfa, czy inne środki.

    Po prostu wydaje mi się, że zwalczanie narkomanii aktualnie stosowanymi środkami jest diablo nieskuteczne.

    I nie przyporządkuję swoich adwersarzy w tym temacie do żadnej z grup. Dyskusja - to nie zwalczanie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Legalizacja zmieni tylko tyle, że nastoletnie dzieciaki będą mogły zdobyć narkotyki znacznie łatwiej i sobie spróbować. A tego nie chcemy.

    ---> Dlaczego nie chcemy? Zwykle na spróbowaniu się kończy. Ja dostalem na spróbowanie papierosa, zaspokoiłem swoją ciekawość jak byłem dzieciakiem i mi wystarczyło i nie palę do dziś. Jakby mi nigdy nei dano spróbować to może bym poszukał towarzystwa palaczy i bym się z nimi w palenie wciągnął. Dopiero TEGO nie chcemy. Lepiej żeby gówniarz mógł spróbować maryśki czy czegoś innego w domu niż musiał iść na kanciapę do ćpunów.

    "W każdym razie ja tam codziennie musze jeść. Ergo - jestem uzależniony od jedzenia :)"


    ---> oczywiście, że jesteś. spróbuj nie jeść przez tydzień. Na całe szczęście w większości przypadków jedzenie nie szkodzi. Ale patrząc na liczbę grubasów... :D

    Jasne - już pędze na komisariat, za czyny popełnione wiele lat temu w czasach młodości :))) Generalnie - pewnie jesteś bez winy, nigdy w zyciu nie zrobiłeś niczego złego ani głupiego, tak więc nie krępuj się - rzucaj kamieniami do woli. A co :)))


    ---> jeżeli ja uważam, że coś powinno być nielegalne, to tego nie robię. Jeżeli uważam, że powinno być legalne to to robię mimo zakazu. Dziwne? Ty chcesz zakazywać innym palenia maryśki a sam popalałeś. To jest dla mnie hipokryzja... Co więcej, nie stałeś się od tego narkomanem!

    "Taaa... - rodzina się pewnie nie przejmie jak walniesz w kalendarz ?"


    ---> to kwestia państwa czy rodziny? To rodzina powinna się postarać żeby synalek nie został ćpunem, a nie państwo. Państwo ma być naszą niańką?

    OdpowiedzUsuń
  28. keeveek,

    "Dziwne? Ty chcesz zakazywać innym palenia maryśki a sam popalałeś. To jest dla mnie hipokryzja... Co więcej, nie stałeś się od tego narkomanem!"

    Ale co w tym dziwnego ? Jaka hipokryzja ? Nie słyszałeś, że tylko krowa nie zmienia poglądów ? Popalałem (sporadycznie i dawno temu, na palcach jednej ręki mógłbym policzyć), po czym pracując w areszcie miałem okazje zobaczyć ludzi z "dziurami w mózgu", którzy tylko na lekkich dragach (głównie marihuanie) jechali. Dziękuje - wystarczy mi na całe życie, artykuły o "nieszkodliwości maryśki" omijam od tego czasu szerokim łukiem.

    Zarzucasz mi hipokryzję. Wybacz, ale czy ćpun który ładował pół życia "działkę za działką", wygląda dziś jak wrak (ale się opamiętał) nie ma prawa dziś pouczać młodzieży - "nie bierzcie tego gówna, ja brałem, zmarnowałem sobie życie" ? Nie ma prawa dziś być przeciw ? Jest hipokrytą ? Sorki, ale taki człowiek może być lepszy od niejednego terapeuty, czy "mądrej głowy" - bo on zna ten szajs z praktyki, a nie z teorii.

    Masz rację co do tego, że nie stałem się narkomanem. Ale też paliłem sporadycznie, ale też w głębokim przeświadczeniu, że to lekki drag i nic się nie stanie. Poglądy od tego czasu zmieniłem,ale czyż po tym co zobaczyłem nie mam do tego prawa ?

    @EGM,

    "Po prostu wydaje mi się, że zwalczanie narkomanii aktualnie stosowanymi środkami jest diablo nieskuteczne."

    Ależ ja się z tym zgadzam. Policja sobie radzi w tym zakresie kiepsko, bo co to za sukces że aresztują jakiegoś ćpunka. Tu chodzi o łapanie "grubych ryb", a z tym jest marnie.

    Felieton, który Pan napisał nie jest głupi, porusza ważne kwestie.
    Panie Generale - zgadzamy się co do choroby, nie zgadzamy się co do recepty :)

    W skrócie - Pan sądzi że "legalizacja" zmieniłaby sytuację na lepsze. Natomiast ja sądzę, że zmieniłaby na gorsze. Z bagna wpadlibyśmy w szambo. Nie są to argumenty rzucane od tak sobie - przykład Holandii jest po prostu aż nadto wymowny. Tam to już testowano i przerabiano. Nie udało się. Cytując klasyka, miewającego problemy z kolanem - "Nie idźmy tą drogą" :)

    OdpowiedzUsuń
  29. "Popalałem (sporadycznie i dawno temu, na palcach jednej ręki mógłbym policzyć), po czym pracując w areszcie miałem okazje zobaczyć ludzi z "dziurami w mózgu", którzy tylko na lekkich dragach (głównie marihuanie) jechali."

    Czyli jednak o marihuanie wiesz NIC. Wygłaszasz poglądy poparte niewiedzą i błędnym rozumowaniem. Zaskakujące, że najwięcej o narkotykach mają do powiedzenia zawsze ci, którzy ich nie biorą i nie brali lub "parę razy sobie zapalili w czasach liceum". To głupie.

    OdpowiedzUsuń
  30. @Michał,
    "Wygłaszasz poglądy poparte niewiedzą i błędnym rozumowaniem. "

    No tak, ci nałogowi palacze maryśki, których widziałem na własne oczy, ba nawet z nimi rozmawiałem (choć ciężko się rozmawia z kimś, kto bez przerwy gubi wątek) - to pewnie wynik mojej niewiedzy, błędnego rozumowania i halucynacji :)

    "Czyli jednak o marihuanie wiesz NIC."

    Błędny szyk w zdaniu to efekt "popalania" ;) ? Ale niech Ci będzie - pewnie masz większą wiedzę na ten temat. Jesteś użytkownikiem ? Dilerem ? Narkobaronem ? Plantatorem ?
    Czy po prostu przeczytałeś serie artykułów o nieszkodliwości, czy wręcz leczniczym działaniu "trawy z Iławy" na organizm ludzki ?

    Bo ja to "lecznicze" działanie widziałem w praktyce. I wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  31. Błędny szyk w zdaniu jest błędnym szykiem dla Ciebie. Dla mnie to celowy zabieg, który ma na celu podkreślenie Twojej wiedzy na temat marihuany.
    Widziałeś jakieś dziwaczne, skrajne przypadki. Ponadto nie masz pewności, że ludzie, których widziałeś palili wyłącznie marihuanę.
    Należę do tych ludzi, którzy wolą zrelaksować się w wygodnym fotelu z fajeczką, wyostrzyć zmysły, pograć w coś na przykład odczuwając znacznie silniejsze bodźce, niż gra sama w sobie oferuje, zamiast iść na imprezę i zalać się wódą, a następnego dnia rzygać i cuchnąć.
    Wszystko jest dla ludzi. Ale nie dla głupich ludzi, tylko dla takich, którzy wiedzą jak z rozwagą czerpać przyjemność z życia.

    OdpowiedzUsuń
  32. nie zarejestrowano chyba na świecie ani jednego zgonu w wyniku przedawkowania THC, bo jest to prawie niemożliwe.

    Jeżeli ktoś ma po marihuanie halucynacje i inne niebezpieczne efekty, to prawdopodobnie nie jest to efekt THC a pestycydów których używał nieumiejętny hodowca.

    Nie znam też nikogo kto by się od marihuany uzależnił. Pali się z reguły dla relaksu, w towarzystwie, po trochu. W przeciwieństwie do papierosów, które niektórzy wypalają wagonami i nie potrafią przeżyć godziny bez papierosa.

    Uszkodzenia mozgu wywołane thc? pierwsze słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  33. @Michał,

    "Widziałeś jakieś dziwaczne, skrajne przypadki."

    Zgadza się. To byli ludzie "najarani" non-stop.
    Oczywsćie daleki jestem stawianiu Ciebie razem z nimi w szeregu. Choć chętnie bym Ci pogroził palcem żebyś nie palił, to jeśli palisz okazyjnie - cóż, jak dla mnie ćpunem nie jesteś. Pisze to szczerze - trzeba znać właściwe proporcje :)

    @keeveek,

    "Jeżeli ktoś ma po marihuanie halucynacje i inne niebezpieczne efekty, to prawdopodobnie nie jest to efekt THC a pestycydów których używał nieumiejętny hodowca."

    O, tu mnie zaintrygowałeś. Kiedy ja się tym interesowałem (z 9 -10 lat temu) nikt chyba nie badał "marychy" pod tym kątem. To by nieco zminiało postać rzeczy. W każdym razie byłbym wdzięczny gdybyś podesłał jakieś linki na ten temat - chętnie uzupełnię wiedzę :) Tak to już jest - człowiek się uczy całe życie.


    "Nie znam też nikogo kto by się od marihuany uzależnił"

    Raczej na 90% nie można się uzależnić fizycznie (tako rzecze większość badaczy). THC to nie nikotyna - gdzie po odstawieniu papierosów organizm się buntuje. Na pewno natomiast można się uzależnić psychicznie. Choć na obrone "marychy" trzeba tu rzec że psychicznie to można się od wszystkiego uzależnić - są ludzie, którzy np. nałogowo smsy wysyłają i muszą się z tego leczyć.

    OdpowiedzUsuń
  34. "choć na obrone "marychy" trzeba tu rzec że psychicznie to można się od wszystkiego uzależnić - są ludzie, którzy np. nałogowo smsy wysyłają i muszą się z tego leczyć."

    Nie muszą. Dlaczego nie można się uzależnić od czegoś, co się lubi? Czemu "uzależnienie" jest według Ciebie zawsze złe? Ja tam swoje uzależnienia lubię i nie zamierzam się ich pozbywać :)
    A co do uzależnienia psychicznego od marihuany, to owszem jest, ale nie na zasadzie "muszę zapalić, dajcie mi zapalić!", a raczej "gdybym teraz mógł nabić fajeczkę, włączyć muzykę i pomyśleć o problemach tego świata, to byłoby mi taaak dooobrze". No i mnie to w niczym nie przeszkadza. Jest pięknie. Ale to zrozumie tylko palący introwertyk z bujną wyobraźnią :)

    OdpowiedzUsuń