Paliwo postępu.
Postawiony przez Generała problem jest niezwykle skomplikowany, a odpowiedzi, które może zrodzić dalekie od oczekiwań przyzwyczajonych do jednoznacznych ich postaci, a przynajmniej koherentnych jeśli już przyjmą nieodzowną ich złożoność.
Oczywiście niczym więcej niż banałem będzie stwierdzenie, że wspomnianym paliwem jest ludzki, skażony wysiłkiem i ciekawością umysł. A jednak ciekawość ta może równie dobrze prowadzić do sprawdzania reakcji nagiego ciała na przebywanie w lodowatej wodzie, tudzież zamrożonej (dosłownie) kończyny na obrażenia mechaniczne (polecam dorosłym w pełnym tego słowa znaczeniu wstrząsający film "Men behind the sun" przedstawiający nieludzkie eksperymenty japońskiego oddziału 737) co morderczych, pełnych poswięceń i czystych intencji, prowadzących niemal do obłędu naukowca badań Pasteura nad wścieklizną.
Zwykło się utożsamiać naukę z postępem. A jednak i w ten sąd nie może rościć sobie pretensji do miana być absolutnego. Paradoksalnie w czasie tzw. czarnej śmierci chłopska intuicja (zwana czasem mądrością ludową, chłopskim rozumem) kazała palić wełnę ( wełnane ubrania, pościele w których z lubością gnieździła się przenosząca chorobę wesz ludzka), ukazywała również prostaczkowi nieodzwoną konieczność izolowania się od innych ludzi. Dzisiejsza wiedza musi docenić te przejawy zdrowego rozsądku najsłabszych, a co ważniejsze postawić je w
w chwalebnej opozycji do nakazu picia octu, upuszczania krwi, skraplania octem listów i monet, wybijania całych stad niezwiązanych z rozszerzaniem choroby zwierząt- czyli wszystkiego
tego co zalecali ówcześni naukowcy powołując się z wielką powaga na niekorzystne koniunkcje ciał niebieskich, będące rzekomo przyczyną niezdrowych wyziewów z wnętrza ziemi.
Sam postęp nie jest wartością samą w sobie. Gdyby w Europie średniowiecznej potrafiono wytwarzać wystarczająco duże tafle szkła, to czy komukolwiek przyszłoby do głowy spajanie małych jego kawałków ołowianymi ramkami, barwienie tych, wreszcie układanie z nich wspaniałych kompozycji? Paradoksalnie i szczęśliwie dla ludzkości brak w tej dziedzinie postępu przyniósł wielki skarb naszej cywilizacji.
Z drugiej strony przyzwyczajono nas do obrazu religii, który jednoznacznie stawia ją jako wzór tamy dla wszelkiego postępu.
A jednak gdyby nie pieczołowite badania nad kalendarzem liturgicznym i usilne próby skorelowania go z kalendarzami słoneczno-księżycowym powstałoby wspaniałe dzieło
myśli ludzkiej w postaci systemu gregoriańskiego? Do dziś niezwykle dokładnego (choć już nie tak w dobie lotów kosmicznych)?
Czy architektura swojego rozwoju w ogromnej mierze nie zawdzięcza chęci sławnienia, przypodobania się bóstwom/Bogu coraz to wspanialszymi przybytkami? Czy podobne motywy nie łączą się ze wspaniałymi osiągnięciami w literaturze, malarstwie itp?
Często doktryna predestynuje tory postępu. Idee (z należytą pamięcią o odstępstwach, które chyba nie podważają tezy Maxa Webera w jej istocie) protestankie w postaci zapobiegliwości, przedsiębiorczości, cnót roztropności i pracowitości bez wątpienia przyczyniły się do rozwoju gospodarki kapitalistycznej. Zjawisko na pierwszy rzut oka banalne- zniesienie kultu świętych, a co za tym idzie gwałtownego zredukowania dni świątecznych wpłyneło wydatnie na zwiększenie wydajności pracy w skali roku. Z drugiej strony muzułmański fatalizm, który można streścić w słowach- oto jest Twoja wola Allachu- degenerująco wpływa na inicjatywę i oryginalnośc jego wyznawców. Wydawałoby się, że podobnie deprymująco będzie działać kalwińska doktryna predestynacji, ta jednak w istocie dopinguje ukazując sukces doczesny jako widomy znak bożej
łaski i zapowiedź zbawienia.
Rewolucje i wojny także mogą dołożyć swoją cegiełkę do ludzkiego postępu. Gdyby nie rewolucja francuska, a potem wojny napoleońskie to czy zaistniałoby coś na wzór Kodeksu Napoleona? Propagującego róność wobec prawa, swobody obywatelskie, uświęcenie własności? Oczywiście żadne z tych haseł nie było wynalazkiem rewolucji. Ale któż z podobnym Korsykaninowi zapałem kolportowałby je na polach bitewnych całej Europy? Właśnie w zaprzeczeniu wagi własności prywatnej widzę największy problem socjalizmu. Kreślili obraz najwyższego stadium rozwoju cywilizacji jako zaprzeczenia tych czynników, które były istotnym pierwiastkiem paliwa postępu...własności prywatnej i indywidualizmu. One moim zdaniem mogą stworzyć klimat rozwoju.
Co do Rzymu i Gutenberga- myśli Generała.
Historia uczy nas, że najpewniej Rzymianie nie odkryliby jej (ruchomej czcionki), ale najlepiej by z niej skorzystali (w kategoriach prakseologii). Oczywiście o ile zobaczyliby w tym użytek w myśl swojego imperialnego widzeniu rzeczywistości. Rzymianie nie raz ukazali ślepe, tępe barbarzyństwo (Syrakuzy, Kartagina), aby wiązać ich z czymkolwiek poza praktycyzmem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trymusie, przy bardzo rozległej wiedzy historycznej twoje myśli toczą się jednak pewnymi tradycyjnymi koleinami.
OdpowiedzUsuńWbrew temu, co się ogólnie twierdzi, socjalizm bynajmniej nie umniejszał wagi własności prywatnej. Socjaliści utrzymywali, że społeczną własnością powinny być ŚRODKI PRODUKCJI. Potępiany obecnie przez wszystkich w czambuł Lenin wprowadził tzw. NEP i wszystko w Rosji szło ku lepszemu, ale Iljiczowi się zmarło, do władzy dorwał się ponury, podejrzliwy, przebiegły, bezwzględny Gruzin (nawiasem mówiąc niespełniony pop) i Rosjanie dostali to, co dostali.
A kapitalizm też nie opiera się na prywatnej własności - powiedz mi wasze, kto tak naprawdę jest właścicielem General Motors? System holdingów doprowadził do sytuacji, w której wiadomo tylko, że nic nie wiadomo.
Ograniczanie zresztą rozważań ekonomicznych wyłącznie do własności środków produkcji też jest doktryną już przestarzałą, bo nie uwzględnia wpływu mediów masowego rażenia. Ekonomiści różnych szkół sądzą, że wiedzą "o co biega w gospodarce", ale wszyscy oni zapominają o roli środków informacji. Stuknięty religijnie, głupi Teksańczyk zapewnił sobie przychylność amerykańskich koncernów medialnych i przez osiem lat cały świat musiał znosić pomysły tego buraka, a USA popadły w największe tarapaty budżetowe w historii.
Swoją drogą doskonale zrozumiał rolę i wagę przychylności mediów JP II.
NEP to taka reanimacja gospodarki rosyjskiej wyniszczonej wojną, traktatem brzeskim, ale także pierwszymi działaniami bolszewików na polu gospodarczym, to de facto przyznanie się do nieudanego eksperymentu z komunizmem wojennym, ale także puszczenie oka w stronę Zachodu. Wiem, że oczywiście komunizm to w tym wydaniu uspołecznienie środków produkcji, ale to uspołecznienie niechybnie znosi odpowiedzialność za własną pracę, tłumi zapobiegliwość i po części rywalizację. Uspołecznienie postulowali już utopiści- Simon, Fourier, Owen- dwaj ostatni nawet wprowadzali swe pomysły w życie- nie sprawdziły się, inicjatywy szybko upadły.
OdpowiedzUsuńGenerale jeśli zalecana przez Marksa rewolucja klasy robotniczej nie nastawała na własność prywatną to na co?
Trymusie!
OdpowiedzUsuńJak powiada Sun Tzy: "znaj wroga swego!"
Czwarta zwrotka Międzynarodówki:
Rządzący światem samowładnie
Królowie kopalń, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
W tej bandy kasie ogniotrwałej
Stopiony w złoto krwawy pot
Na własność do nas przejdzie cały,
Jak należności słusznej zwrot.
No...
Aha czyli kapitalistyczna własność prywatna była de facto kradzieżą pracy i wysiłku ludu, którą lud suweren miał prawo odebrać ciemiężcy.
OdpowiedzUsuńTo ja już wolę w ówczesnych uwarunkowaniach bliższą mi chrześcijańską demokrację, ewentualnie partie chrześcijańsko społeczne- Stojałowski, Keteller itp. Troszczyły się o interesy ludu, zwalczały wyzysk, ale nie czerwonym, ślepym terrorem. I w co popadli ci biedni robotnicy? Jak wyglądała demokracja socjalistyczna, poprzedzona dyktaturą proletariatu? Lenin szybko zrewidował Marksa wprowadzając teorię świadomej mniejszości, awangardy proletariatu w postaci zamkniętej kamaryli partyjnej. Czymże się różnili od absolutnych władców, których tak tępili. Monarcha absolutny miał być namaszczony przez Boga, stąd nawet jeśli ludowi wydawało się, że go wyzyskuje, to zawsze mógł powiedzieć, że z racji boskiego oświecenia wie lepiej jakie są interesy ludu. Czerwoni tłumaczyli to wyższą świadomością świadomością proletariacką partii. Stąd partia kazała zaorać Syberię i posiać kukurydzę? Należało to zrobić! Ten kto by się temu sprzeciwił (użył rozumu!) miał małą świadomość, bądź (to straszne!) był wrogiem klasy robotniczej.
Trymusie, pieśń "Międzynarodówka" powstała w 1871 roku (pierwotnie śpiewano ją pod melodię Marsylianki).
OdpowiedzUsuńWtedy kapitalizm miał zgoła inne oblicze. Przypomnij sobie, jak amerykańscy robotnicy tworzyli związki zawodowe i zadaj sobie pytanie, dlaczego działacze związkowi uciekali się do prośby o pomoc mafii.
Jak sądzisz, czy amerykańscy magnaci przemysłowi poszliby na ustępstwa, gdyby nie straszak komunizmu i tego, co się stało w Rosji?
Generale między 71 a 17 jest niemal pół wieku. Po drodze wszystkie kraje zalegalizowały związki zawodowe (ostatnia Rosja), działały partie socjalistyczne (na Zachodzie zaczęły wchodzić do rządu na przełomie wieków), wszędzie niemal weszły ustawy socjalne, ubezpieczenia, zredukowanie czasu pracy, pracy dzieci, kobiet w ciąży itp. Stąd sukces rewizjonizmu, centryzmu, lassalczyków i socjalizmu z katedry odrzucających rewolucję, upatrujących w reformach i walce legalnej poprawy doli robotnika. Jakoś też w najsłabiej uprzemysłowionym państwie wybichłą rewolucja, te silnie dojrzały same do skonstatowania- syty i wypoczęty robotnik to dobry robotnik, a zarabiający więcej jest jeszcze dobrym konsumentem. Do tego na Zachodzie sytuacja rozładowała się polityką imperialną, która poprawiała dolę całych społeczeństw, żyjących faktycznie z pracy kolonii. Rewolucja w Rosji wybuchła wówczas gdy kapitalizm Zachodni zmienił już krwiożercze oblicze (co nie znaczy, że nastała sielanka). Jeśli już miałbym szukać straszaka to raczej w komunie paryskiej.
OdpowiedzUsuń