Wróciłem z zakupów w mojej osiedlowej "Biedronce". Oprócz rozmaitych smakołyków (żeby uznać za smakołyki towary z "Biedronki" trzeba mocno te pojęcie rozciągnąć) kupiłem książkę Dana Browna "Zaginiony symbol" za - UWAGA! - 25. 90 PLN!), W Empiku żądają za tę samą książkę 44.90 PLN.
Jeżeli ktokolwiek miał wątpliwości dotyczące zarobków dystrybutorów, to niech się ich pozbędzie - skunksasyny zarabiają ponad połowę ceny towaru bez żadnego ryzyka, bo biorą książki od wydawcy w komis.
Miłośnicy Dana Browna do "Biedronki" biegiem ...aaarsz!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ok, trzeba biec! Tylko szkoda, że nie można kupić nowych gier po tak obniżonej cenie...
OdpowiedzUsuńA wiesz, maharadżo, że możesz mieć rację! Być może i gry kosztowałyby o połowę taniej, gdyby nie bandyckie "narzuty", jakie Empik dodaje do ostatecznej ceny gry?
OdpowiedzUsuńNaprawdę bandyckie... Mass Effect 2 - cena oficjalna 149 zł. Ktoś tu chyba oszalał. A wydanie biedne, płytki i instrukcja, jak zresztą wszystkich gier od EA. Może Biedronka powinna zacząć sprzedawać gry?
OdpowiedzUsuńBiedronka sprzedaje gry. Kiedyś kupiłem tam Fallouta 2 za pięć złotych, podczas gdy w Empiku twardo życzyli sobie za niego dwadzieścia. Może i gra nienowa, ale różnica w cenie znacznie znaczna.
OdpowiedzUsuńOk, ale powinni sprzedawać także nowości. Jeśli udałoby się tak obniżyć cenę jak w przypadku książki Browna, byłoby 'po prostu super'. Cytowałem klasyka z 'pewnego czasopisma' ;-)
OdpowiedzUsuńPanie Generale, Pan ma naście lat, czy kilkadziesiąt? Bo wydźwięk postu przypomina jęki zbuntowanego nastolatka, któremu nie podoba się złodziejski "system" i który zaraz zacznie rzucać butelkami z benzyną w wystawy sklepów zarządzanych przez krwiopijczych biznesmenów.
OdpowiedzUsuńNie będę usiłował udowadniać, że marża Empiku i Biedronki jest taka sama, bo to by była oczywista bzdura, z pewnością nie jest. Ale analiza opierająca się wyłącznie na porówanniu cen dwóch produktów (toż to reprezenatywna grupa!), przy kompletnym pominięciu porównania kosztów ponoszonych przez obu dystrybutorów czy jakości obsługi i następujące po tym okrzyki nienawiści to co najmniej żenujący popis w wykonaniu dorosłego człowieka.
Widzisz, mą szer, jako człek mocno już dojrzały, wiem, co piszę i będę się trzymał swojego zdania. Dystrybutorzy, tacy jak Empik, robią mnie w konia dwa razy. Raz, kiedy kupuję książkę - co powyżej wykazałem. Dwa - wtedy, gdy książkę przetłumaczę, odeślę wydawcy i zgodnie z podpisaną umową czekam na wynagrodzenie. Niestety, od wydawcy bierze te książkę do dystrybucji Empik, który ma półroczne terminy płatności, a na domiar wszystkiego bierze książki w komis. Jak książka się nie sprzeda, zwraca wydawcy (Po upływie połowy roku albo i później) egzemplarze niesprzedane i rozlicza się z nim finansowo. Wydawca zaś nie płaci w terminie mnie - bo tłumaczy się, że nie ma pieniędzy - i ja mu wierzę, bo wiem, iż monopolista robi w konia jego (wydawcę).
OdpowiedzUsuńWybacz waszmość, ale pozostanę przy własnym zdaniu o dystrybutorach...
...sam wczoraj kupiłem na giełdzie elektronicznej Tekkena 6 na PS3(wiem, wiem - podobno cienki, ale kumple mają przyjść - więc trzeba coś do katowania kupić). Gra nófka, zafoliowana. Nie trzeba dodawać, że oryginał - przecież to PS3 (trzymam kciuki - czrnulko nie daj się do końca złamać).Cena w MM - 209 zł (w Empiku nawet nie sprawdzałem), a na giełdzie - 160 zł. Można ? można !
OdpowiedzUsuńGenerale drogi, i to jest właśnie wolność wyboru. Chcę tanio książkę lub grę - idę do Biedronki, szukam promocji w sklepie internetowym, lub kupuję używane na allegro. Problemem większości ludzi jest to, że chodzą do Empiku i oczekują tanich multimediów, idą do kawiarni i się oburzają że mają drogą kawę. Człowiek rozsądny oleje przyjemną atmosferę Empiku, czy eleganckie wnętrza kawiarni i pójdzie tam gdzie najtaniej.
OdpowiedzUsuńWidzisz, mości kreve, tak do końca toto nie jest. W Biedronce książki trafiają się rzadko i są tanie ("Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa kupiłem za 10 PLN), co dowodzi, że i taki dystrybutor jak Empik mógłby spuścić z tonu i ceny. Zwłaszcza, że wtedy sprzedawano by więcej, mogłyby wzrosnąć nakłady i naród bardziej by się "ukulturniał". Ale kultura jest chyba ostatnią rzeczą, na jakiej zależy szefom tej instytucji. Równie dobrze mogliby sprzedawać skarpetki (kubki już sprzedają)...
OdpowiedzUsuńciekawa mała "afera" się wywiązała w związku z tą promocją biedronkową. Zainteresowani niech sobie wpiszą w google: "zaginiony symbol biedronka" i wybiorą pierwszy wynik który wyskoczy
OdpowiedzUsuńkreve, hurtownik też jest pośrednikiem. "Biedronka' kupiła pewnie swoje "Symbole" bezpośrednio u wydawcy, większą ilość i ze sporym upustem. Nie wierzę, że szefowie "Biedronki" są altruistami... Oni też muszą zarobić. Ciekawe, ile żąda wydawca?
OdpowiedzUsuń