Counter


View My Stats

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Dysonans poznawczy...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7489404,Na_Haiti_gina_dzieci.html

Na sam tytuł artykułu parskam parą z nozdrzy i czytam ze świętym ogniem oburzenia w oczach...

A potem...

Wprawdzie "żadna służka Koryntu nie da ci tego, co dały klocki LEGO" czyli chwalmy błogie spędzone z rodzicami dzieciństwo...

Z drugiej zaś strony...

"Z raportu ONZ sprzed dwóch lat wynika, że co trzecie haitańskie dziecko poniżej 14. roku życia pracuje. Liczbę małoletnich niewolników na wyspie UNICEF szacował na 300 tys."

"Stamtąd samolotami dzieci trafiają do USA i Europy, gdzie czekają już na nie bezdzietne małżeństwa starające się o adopcję"

Więc czy te dzieci będą tak biedne, jak to przedstawiał autor ww. artykułu?

Zanim odpowiemy na to pytanie, zastanówmy się, czy dzieciństwo spędzone na Haiti w 10 osobowej rodzinie nieraz podpitego tatusia jest lepsze od dzieciństwa w rozwiniętym kraju, gdzie przyszli rodzice (co prawda nie biologiczni) są gotowi naruszyć prawo w celu obdarzenia dziecka miłością...

Czyli czy bohater "Czarnych okrętów" miał tak źle?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz