Counter


View My Stats

wtorek, 10 maja 2011

Żądza sławy...

Szukając materiałów do artykuliku o zakończeniu II W Św. oto, co znalazłem w sieci:

Po trzech nieudanych próbach przełamania linii Gustawa, dowódca frontu, generał Alexander podjął decyzję, że następna ofensywa odbędzie się na całej długości frontu, czyli na całej szerokości półwyspu apenińskiego. Liczył na to, że Niemcy nie będą mogli przerzucać swoich sił na najbardziej zagrożone odcinki i gdzieś wreszcie najsłabsze ogniwo niemieckiej obrony pęknie.
W tym czasie II-gi Korpus Polski pod dowództwem gen. Andersa wszedł w skład XIII-go Korpusu Brytyjskiego. Przygotowując kolejną ofensywę, dowódca Korpusu, gen. Leese zapytał generała Andersa czy woli aby II-gi Korpus nacierał w dolinie Liri, czy też na klasztor poprzez góry. Generał Anders wybrał tą drugą alternatywę, uważając, że może straty będą większe ale zwycięstwo bardziej spektakularne, bo klasztor zaczęto uważać za fortecę nie do zdobycia.

Natomiast Wańkowicz w swojej świetnie napisanej książce "Wojna i pióro" pisze, że amerykański generał major Clark dowódca 5 armii, zamiast zamknąć niemieckie oddziały w kotle po przerwaniu linii Gustawa w dolinie Liri, wbrew rozkazom Aleksandra pognał na Rzym (uśmiechała mu się widać sława zdobywcy Rzymu). Dotarłszy do Rzymu kazał oddziałom pancernym szturmować niemieckie pozycje bez względu na straty, bo - jak powiedział - musi mieć dobre światło do fotografii przed Koloseum, i w tym celu trzeba zdobyć Rzym 2 czerwca najpóźniej do południa.

Niech o tym pomyślą ci, co uparcie piszą o tym, że rosyjscy dowódcy szafowali życiem żołnierzy. Może i tak, ale oni robili to, by pokonać wroga, a nie po to, by mieć dobre światło do fotografii, czy - jak Anders - odnosić SPEKTAKULARNE sukcesy. Ilu żołnierzy oddało życie dla kretyńskiej żądzy sławy Andersa, czy Clarka?
_________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz