Z tej notki można by odnieść wrażenie, że Jarosław Kaczyński, Prezydent Świata, łaskawie wyraził zgodę na widzenie z jakimś Obamą z Baraku...
A potem prezes się obudził... :D
Obamę po 5 minutach zacznie denerwować ten facecik, co przez niego ciągle trzeba głowę nachylać w dół, żeby spojrzeć mu w oczy...
I tak w sumie jakiś złośliwy agent Secret Service, albo Homeland Security, albo ajajaj powinien już tylko jednemu co ukradł księżyc szepnąć na uszko, "Teraz patałachu po fakcie się ucz, jak się planuje wizyty Mr. President w obcym państwie...
Jeszcze nawet Air Force One nie wystartowało do tego Banan Republic in Europe (swoją drogą, sami będą sobie radzili, bo naszym kontrolerom lotu to oni nie zaufają ;p), a już u nas smutni panowie w okularach i marynarkach one size, fits all patrzą, co tu mogą Polacy spierdasić i jak temu przeciwdziałać...
Limuzyna w którą z BFG-9000 można przywalić, a będzie małe wgniecenie, już w Rammstein wylądowała...
Tak się planuje, a nie lata we mgle na kacu i Rosjan o drogę pyta, "Panie, gdzie ja właściwie jestem?" "Na Ofiar Oświęcimskich". "Panie, pal sześć szczegóły.... Jakie miasto, jaki kraj? ...halo?"
Ach, no i jeszcze jeden dowciwypas...
OdpowiedzUsuńCo kaczor powie Obamie?
"Nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne..."
:)