Nowy dzionek nastał, to myślę sobie, spróbuję drugi raz walnąć łbem w ten mur. Tym razem poszło o wiele lepiej... :)
Rzeczony chaos polega na tym, że ta gra zaprawdę ma niewyważone poziomy trudności. Łatwy to sieczka, a na normalnym to już trzy konserwy w zbrojach na ciebie idą i może być mogiła, jak jeszcze okrążą na dodatek. Swoją drogą, z jednej strony ładnie jest pokazane i chyba pierwszy raz to zaobserwowałem w grze, że woj z job twoju mać tarczą do utrupienia łatwy nie jest, bo zawsze może się zastawić. Z drugiej, jakoś ni hu hu nie chce mi się wierzyć, że Wiedźmin, Biały Wilk, czyli Gwynbleidd inaczej, nie wpadnie na pomysł wskoczenia na tarczę, salta i wbicia konserwie miecza w nasadę karku...
Zresztą walka skądinąd jak dla mnie przynajmniej w prologu w ogóle jest chaotyczna, może potem będzie bardziej taktycznie. Raz fatality wchodzi po aardzie, raz nie, tak naprawdę więcej w tym gorączkowego naciskania myszy i oczekiwania na dobry wynik niż pomyślunku. Ale, może to ulegnie zmianie, zresztą, przynajmniej adrenalinka krąży.... ;)
Druga rzecz, tekściarze. Tekściarzy mieli ni mniej ni więcej, zajebistych. Nie wiem czy mistrz Sapkowski rękę do tego przykładał, ale co tu dużo rzec, czasem można się osikać ze śmiechu, dosadnie, krótko i na temat lecą cięte riposty...
Trzecia, sceny erotyczne. Jak Geralt budzi się w łóżku z Triss to może nie tyle dymi to erotyzmem, co po prostu realizmem. Gładzi szczęściarz siwowłosy plecy tam, gdzie tracą swoja szlachetną nazwę, piersi pierwszy raz chyba w grze widziałem tak jak wyglądają, zresztą moje ulubione C na oko... Przy okazji "Mass Effect" i "Dragon Age" były ponoć jakie skandale z tego typu scenami, ale jak obejrzałem na sieci, to popatrzyłem z niesmakiem, jak dla mnie dwa zestawy pikseli jakieś mechaniczne ruchy wykonywało. A tu, ni mniej ni więcej, realizm jest...
Dość rzec, tłukłem z cztery godziny non stop, a Generał jak rzadko kiedy po prostu patrzył z boku i wyglądało to ni mniej ni więcej tak, jakby film oglądał...
Polacy to taki dziwny naród, że tort wysmażą przepyszny, a wisienkę zgubią. Gdyby nie pierwszy kop w jaja który zapada w pamięci, piałbym z zachwytu. Wprawdzie i tak jestem na dobrej drodze, ale jednak. I to żeby bug w grze był duży... Nie, na finiszu jakaś płotka dała ciała, ot, cała sprawa z tą aktywacją...
Koniec końców, napuchnięte ego od "Deszczu kul", nasza wielka nadzieja białych, powinno siąść z kajecikiem i zacząć robić notatki, jak się engine przez E i kultową grę robi w zespole... ;p
A Generał nie gra w Wiedźmina 2?
OdpowiedzUsuńNie. Mam refleks szachisty, a do tej gry nawet na łatwym poziomie trzeba być szybszym od Lucky Luke'a...
OdpowiedzUsuńOdnośnie walki - nie skacze się ludziom na tarcze, bo zawsze mogą cofnąć rękę i sieknąć po kolanach. : ) Zamiast tego można zrobić dwa szybkie "uniki" (te przewroty w grze) i zaprosić plecy delikwenta na romantyczne tête-à-tête z piórem miecza.
OdpowiedzUsuńNawet w książkach Geraltowi nie zdarzało się skakać ludziom po tarczach. :)
Powiem tak, ja naprawdę już niejedną brzydką sztuczkę pod tytułem "kęsim" widziałem i tak z marszu mógłbym z dziesięć przytoczyć...
OdpowiedzUsuńUwagi godne rzeczy, choć czego Wiedźmin NIE zrobił na przestrzeni setek kart bym się nie zarzekał, bo na pamięć nie znam, ale...
Nie zmienia to faktu, iż gra jest po prostu, nieintuicyjna.
A to jest akurat rzecz, której CDP-R dłuugo powinien się jeszcze uczyć od Peter Molyneux...
Cóż, kwestia gustu, jak sądzę. Gustu i przyzwyczajenia. Ja teraz robię z przeciwnikami dokładnie to, na co mam ochotę. Ostatnio walczyłem z circa 12 przeciwnikami jednocześnie. Oberwałem, owszem, bo robiłem kilka niepotrzebnie "brawurowych" akcji, ale ogólnie skończyło się na zadrapaniach. W moim przypadku, bo z nich nie było co zbierać.
OdpowiedzUsuńJedyne na co mogę narzekać, to lag po uniku (lepiej nie próbować od razu po uniku rzucać np. petardą, efekty bywają katastrofalne).