Counter


View My Stats

niedziela, 22 maja 2011

W imię czego?

http://natropie.onet.pl/crimestory/nocny-koszmar-ani-w-ostatnim-wagonie,1,4336302,artykul.html

Jestem człowiekiem łagodnym, ale gdy czytam takie artykuły, to zaczynam się gotować. Mogę zrozumieć człowieka, który popełnia zabójstwo w afekcie - zastawszy żoną w niedwuznacznej np. sytuacji z panem listonoszem. Ale takich zwyrodnialców, którzy swoimi czynami wypisują się poza krąg społeczeństwa mam jeszcze utrzymywać do końca życia z moich podatków?
Rozumiem niechęć, z jaką wielu ogromnie humanitarnych ludzi traktuje karę śmierci. Dobrze.
Niech ONZ wykupi od Kanady najbardziej mroźną i jałową część Labradoru. Niech zostanie ogrodzona nieprzebytymi polami minowymi, zasiekami i budkami strażniczymi z gniazdami karabinów maszynowych walącymi automatycznie we wszystko, co się rusza, albo jest o stopień choćby cieplejsze od otoczenia. I wrzucajmy tam z helikopterów takich drani dając im nóż, pudełko zapałek i sznur, żeby w razie chęci mogli się powiesić. Jak ich tam będzie kilkuset, to mogą się nawet wyrzynać wzajemnie, guzik mnie to obchodzi.
Ale wsadzać takiego wyrodka do pierdla, karmić go, zapewniać mu opiekę lekarską i rozrywki rozmaite? W imię czego, psiakrew? W imię zasad? A on jakieś ma?

6 komentarzy:

  1. W tym przypadku mógłbym być wykonującym wyrok. Zwykłe powieszenie to dla takich zwyrodnialców zbyt 'delikatna' kara... Na takie przypadki warto by przywrócić któreś ze sprawdzonych średniowiecznych sposobów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, łza się w oku kręci! Darcie skóry żywcem, nabijanie na pal, gotowanie w oleju (powolne, rzez jasna...), palenie na stosiku stosownym... Nasi przodkowie potrafili się popisać niezwykłą pomysłowością

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówi się, że kara śmierci to znak zacofania społeczeństwa, powrotu do brzydkiego średniowiecza. Ale IMO tacy Japończycy nie są wcale tak bardzo zacofani, mimo że kara śmierci u nich wciąż funkcjonuje. Moim skromnym zdaniem ten cały humanitaryzm (jeśli chodzi o karę śmierci) to jakaś głupia moda, dająca jej wyznawcom jakiegoś boosta do ego. W porządnym domu wszelki syf się wyrzuca, zamiast chować po kątach.

    Mówi się też, że śmierć to nie kara. Nic bardziej mylnego! Te śmiecie poczułyby to samo, jeśli nie coś gorszego niż tamta dziewczyna. Raczej nie umiem sobie tego wyobrazić, ale to pewnie nic przyjemnego siedzieć w celi śmierci i czekać na wyrok. A gacie pełne...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kara śmierci to NIE jest kara sensu stricto. Bo ukarany raczej nie wyciągnie wniosków.
    Natomiast jest całkiem spora szansa na to, że inne zwyrole się nie połaszą na powtórzenie wyczynów opisanych w prasie, tylko trochę lepiej (bez okradania, bez przesiadek, żeby świadków nie było, etc.)

    Jestem całym sercem za patentem z Labradorem. Można też pomyśleć o jakimś fragmencie Syberii, czy bezludnej wyspie. A jak będą niegrzeczni i wystrugają sobie tratwę, to w nagrodę otrzymywaliby zrzut napalmu na jej okolicę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Patent z tratwą i napalmem jak dla mnie już przeszedł do historii... Właśnie próbuję się podnieść targany salwami śmiechu, choć do śmiechu w tym temacie nie jest...

    Płacę za bułkę w markecie, z bułki strzela VAT, a z VAT-u ileś ułamków procentowych idzie na jedną bandę darmozjadów (Służba Więzienna, coś o tym wiem), żeby drugą bandę darmozjadów trzymała pod kluczem... Tragikomedia...

    OdpowiedzUsuń