Counter


View My Stats

sobota, 7 maja 2011

Kwestia nazewnictwa

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9555807,Sad_skazal_trzech_uczestnikow_zadymy_pod_siedziba.html

Piękne.
W latach 80-tych ubiegłego wieku mieszkałem na wrocławskiej Grabiszyńskiej. Kilka razy w roku obserwowałem z okna zmagania tłumu z ZOMO i MO. Z jednej strony leciały petardy, z drugiej nakrętki na śruby - gdzieś tak na oko 36mm. Dostać w łeb taką nakrętką to żadna przyjemność - nawet w plastykowym kasku. No, ale jak komuś petarda wybuchnie pod jajami, to też nie ma powodów do radości. Te rozróby nazywano "dramatyczną walką Narodu Polskiego o godność, wolność i demokrację"...
No i wywalczono wolną Polskę. Dziś w tej wolnej Polsce miedziowi górnicy domagają się podwyżek. Dowiadują się (z prasy), że członkowie zarządu podwyższyli sobie wynagrodzenia circa ebałt kilkanaście tysięcy PLN miesięcznie. Oni (ci górnicy) chcą tylko po 300 PLN na łeb. Idą pod siedzibę spółki KGHM, mocno wkurzeni, "... no bo co w końcu, kurczę blade..." jak mawiał Mikołajek. Wywiązuje się bitka z ochroniarzami.
Ale to jest ZADYMA. Ordynarna, chamska zadyma. Nazywa tak rzecz gazeta Michnika, która pierwej wkurwiła ludzi wiadomościami o podwyżkach "członków" zarządu kopalni i spółki.

Czy jest gdzieś granica dziennikarskiego kurewstwa?

9 komentarzy:

  1. A co to było, jeśli nie zadyma? Pokojowa demonstracja? Piknik? Średnia płaca w KGHM to blisko 9 tys. zł. Na waciki nawet nie starczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz... Jak zazdrościsz miedziowym górnikom płacy, to pojedź do Lubina i popracuj "na dole".
    A tak przy okazji... "starczy" to jest uwiąd. Ludziom na coś wystarczy, albo nie.
    I chyba nie zaprzeczysz, że koszty życia idą w górę. To czemu nie pensje?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, praca w kopalni miedzi jest ciężka. Tak, koszty życia idą w górę. Ale to chyba nie oznacza, że można bić bogu ducha winnych ochroniarzy, wybijać szyby itp.?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego każdy górnik, niezależnie co wydobywa, to gnida? Należy otworzyć rynek pracy dla górników z Zagłębia Donieckiego, którzy będą pracować za połowę pensji śląskich darmozjadów i jeszcze będą się cieszyć. Ślązakom trzeba zakręcić kurek z zapomogami wtedy przestaną kombinować, jak by tu jeszcze wydoić Polaków. A przede wszystkim trzeba prywatyzować, bo dziś górnictwo to siatka niepotrzebnych wspólników. Zanim taki węgiel trafi do komórki Kowalskiego, przejdzie przez setki rączek cwaniaczków. A Kowalski płacze i wali łbem w ścianę, bo węgiel drogi i musi kupić mniej.
    Wszystkie te kopidoły, nieważne czy udają, że pracują pod ziemią, czy udają, że pracują w biurze, maja głęboko w poważaniu czy węgiel się sprzeda, czy nie, bo przecież państwo i tak zapłaci. Dlatego też tak boją się prywatyzacji, bo przyjdzie kapitalista, zobaczy ten burdel, zaklnie i wykopie całe komunistyczno-solidarnościowe towarzystwo na zbity ryj. I oby stało się to jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dżentelmeni, przecież ja się z wami nie spieram. To z pewnością nie była pokojowa manifestacja, lanie biednych ochroniarzy to nieładna zajęcie, a spółki obrastające kopalnie są jak kleszcze - wysysają niemal do cna wszystkie zyski i powodują wzrost cen.
    Mnie chodziło tylko o nazewnictwo. Czemu to, co kiedyś było cacy, teraz jest bardzo "be"?

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż Generale, ostatnie zdanie jest trochę mylące - łatwo odnieść wrażenie, że bronisz racji i zachowania górników (bo kurestwem jest nazwanie zadymy zadymą)...

    Natomiast co do meritum - cóż, podobnie jak w wielu innych przypadkach, to kwestia oceniania, że wszystko, co przeciw PRL-owi było cacy. I tak, jak z różnych Ogni i Kurasiów robi się teraz postaci pomnikowe, tak z zadym wywołanych podwyżką cen robi się walkę o wolność i niepodległość...

    A najgorsze jest to, że czynią tak nie tylko dziennikarze czy politycy, ale i historycy, którzy - z założenia - powinni być rzetelni przy opisywaniu historii. Ale teoria teorią, a praktyka praktyką...

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż... sęk w tym że te 9 tysięcy (i więcej) zarabiają właśnie ci po drugiej stronie tej barykady. Ci którzy protestowali generalnie nie zarabiają nawet połowy z tego. Ale te fakty są niestety skrzętnie i celowo zatajane. Bo przecież to motłoch napadł na niewinny zarząd.

    Nie popieram tego typu agresji jaka miała miejsce, ale z drugiej strony czy można uznać za "wolę pokojowych negocjacji" fakt obstawienia się przez zarząd kordonem ochrony uzbrojonym jak ZOMO? Rzucenie pustych haseł, a potem jak któryś z górników "nawrzucał" słownie prezesowi prosto w oczy co o tym sądzi - ucieczka?

    Bo wbrew temu co wszystkie prorządowe media twierdzą - nie od razu rozpoczął się szturm na szklane drzwi i ochronę. Kolejnośc była mniej więcej taka:
    - Związkowcy ustawili się dosyć karnie w jednym miejscu placu
    - Wyszedł prezes z "herbatką" i zaczął ściemniać to co zwykle jak to oni chcą dobrze. Z tyłu stawił się kordon ochrony z tarczami (pokojowe rozmowy prezesa z pracownikami :D )
    - Wyszedł do prezesa jeden ze związkowców i słownie, aczkolwiek dosadnie powiedział co myśli o pomysłach zarządu (w tłumie podniosły się krzyki)
    - Prezes i reszta zarządu uciekli (niby pod naporem tłumu), a kordon ochrony szczelnie zamknął do nich dostęp
    - Szefowie związków chcą być wpuszczeni do budynku, aby porozmawiać z zarządem samemu (bez tłumu). Nie zostają wpuszczeni przez ochronę. Nawet powołanie się na mandat posła RP nie pomogło.
    - Ludziom puściły nerwy, zaczynają krzyczeć "pocoście nas tu ściągnęli" i zaczynają szturm na budynek, lejąc przy tym ochronę (zabrali im tarcze, które latały w powietrzu)

    Moim zdaniem miało to symptomy ustalonego już wcześniej przez zarząd scenariusza - podjudzenia tłumu do ataku.
    Jak już pisałem - nie popieram tego typu zachowań jak lanie się z ochroną - ale to tłum - zawsze znajdzie się jakaś jednostka której puszczą nerwy. I nie można tu mówić o zadymie jako takiej.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Cóż... sęk w tym że te 9 tysięcy (i więcej) zarabiają właśnie ci po drugiej stronie tej barykady. Ci którzy protestowali generalnie nie zarabiają nawet połowy z tego. Ale te fakty są niestety skrzętnie i celowo zatajane."

    No i jak nie chciałem się wypowiadać, tak krew mnie zalała...

    Człowieku, w tym kraju ludzie zazwyczaj muszą przeżyć za 3 tyś., ale to już dwie osoby muszą się składać na taką kwotę i dziecko wyżywić. I nie bójmy się tego słowa, inteligentniejsze i mające większą od górników odpowiedzialność. Więc jak słyszę biadolenie facetów, którym się nie chciało uczyć tylko woleli kilofami zacząć machać że im jeszcze mało nawet te 4,5 tysiąca, a ich związkowe papugi zarabiają po 7 tyś. żeby bronić "pokrzywdzonej klasy robotniczej", to mi się nóż w kieszeni otwiera.

    Teraz zaraz pewnie poleci tekst w stylu "można zostać górnikiem". Tak, niech wszyscy w tym kraju zostaną górnikami, chromolić wszystkie inne gałęzie pracy, z których potem górnik za te żałosne 4,5 tyś. chętnie korzysta, prawda?

    Górnicy to powinni jeszcze skrzętniej zatajać nawet połowę z czegoś tam, żeby ludzie im w wędlinę przed podaniem w sklepie pluć nie zaczęli...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ludzie niekoniecznie wykształceni, ale po prostu myślący powinni domyślić się, ile w tych 9-ciu tysiącach jest pieniędzy - nie papierowych, ale tych "papierowych", których nikt nigdy nie dostanie :) Jestem jednym z tych pracowników z tą "średnią" płacą, nie mam skanera, a szkoda, bo opublikowałabym, jaką emeryturę przewiduje się dla mnie po ponad 40 latach pracy (teraz mam na koncie 25 lat) - prognoza przewiduje 1070 złotych. Nie będę literować.
    Co do meritum posta, zgadzam się z tym, że jak się rzuca kamieniami to zawsze jest się chuliganem, a nigdy bohaterem i to dotyczy każdego rzucającego w każdym czasie i bez względu na to w kogo rzuca i dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń