No i po wyborach. Na wstępie chciałbym zauważyć, że Quetz Malkontent ma rzecz jasna prawo do własnych opinii, ale tekst "Kochani, wygrała nasza polska demokracja!" jest dla mnie dość jednoznaczny, pomijając już fakt, że nie wiedziałem, iż polska demokracja może należeć do konkretnej grupy osób.
1. Jarosław Kaczyński. Gdybym miał być prorokiem, jego poranek wygląda mniej więcej tak:
http://www.youtube.com/watch?v=CwJNX4ST0dk&feature=related
Jasna cholera, co teraz zrobić? No przecież ludzie słyszeli, że komuchy to też ludzie, a Gierek to w sumie równy chłop był. Wprawdzie można mieć nadzieję, iż skoro już wcześniej lud amnezji dostał, to i o tych dyrdymałach wypowiadanych pod publiczkę niedługo zapomni. Ale wtedy już wszyscy będą wiedzieli, że cała ta hucpa z wewnętrzną przemianą to był pic na wodę i fotomontaż.
Przyznać trzeba, że chłopina zrobił co się dało. Brata wepchnął na Wawel. Córkę i wnuczki wcisnął do tabloidów, a potem wynajął (zięć coś się akurat do tego kadru nie zmieścił), żeby mu towarzyszyły do ładnego zdjęcia przy urnie wyborczej. Wiadomo, że to nie żona z dziećmi, ale zawsze jakoś wygląda. Mizdrzył się do SLD. Nawet niebieskie serduszko Owsiaka w klapę z obrzydzeniem sobie wkleił. I wszystko, kacza mać, na nic.
Sam zainteresowany bezpośrednio po ogłoszeniu pierwszych wyników skomentował, iż z pracy i służby jego brata wyrosła „nowa jakość w polskim życiu publicznym”.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88722,8100159,Klotnia_wyborcow_pod_Palacem_Prezydenckim.html
Faktycznie nowa jakość. Od czasu skaczącego w miejscu Janowskiego takiej jakości nie widziałem. Swoją drogą, świnie z tych reporterów. Zamiast zaparzyć melisy, to uparcie filmują człowieka.
I tu pojawia się pytanie fundamentalne. Czy przez najbliższy rok dalej udawać wilka w owczej skórze, czy wrócić do starych, sprawdzonych metod? K. od tego sztucznego uśmiechu może w końcu szczękościsku dostać. W partii też jeszcze chyba nowych wytycznych nie dostali, ale w porannych newsach można było przeczytać wypowiedzi Kurskiego, który na czas kampanii zniknął bez śladu. Już zaczynałem się martwić o chłopa. No i last but not least, katastrofa lotnicza. Prezes PiSS zdaje sobie sprawę, że należy „wspomnieć także tego, i tych, dzięki których tu jesteśmy, mojego brata, innych poległych w katastrofie smoleńskiej” [zachowano pisownię oryginału za Onet.pl]. Czyli w prostych słowach braciszka i resztę bagażu.
Nikt nie ma złudzeń, że właśnie to wydarzenie było dla partii niczym elektrowstrząsy przy płaskim kardiogramie. Więc teraz trzeba będzie sprawę drążyć do ostatniego wiertła. Już teraz klakiery partii na forach piszą nie o katastrofie, lecz „zbrodni smoleńskiej”. Tylko jak to pogodzić z dobrotliwą miną wujka? I czy w ogóle warto jeszcze ciągnąć ten teatrzyk? Czas pokaże.
poniedziałek, 5 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Generale, to chyba kwestia interpretacji, każdy może jak chce - ja jak słyszę "Zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza" wypowiedziane w przemówieniu zwycięzcy wyborów, to widzę sprawną, uprzejmą i ostrożną politykę. I to jest fajne.
OdpowiedzUsuńOczywiście nie robię sobie złudzeń, że cokolwiek w tym kraju się zmieni, nie, aż tak naiwny nie jestem! Cieszy mnie jednak, że ten mały zawistny konus nie zawita na dobre w Belwederze. Ot, taka nasz a polska dola: głosować wciąż przeciw ;-).
A z tą "naszą polską demokracją" to już trochę czepiania się, panie Generale :-). Ale za to też Pana lubię czytać ;-).
Mości Malkontencie, honor mi czynisz, gdyż już drugi post przypisujesz autorowi o zdecydowanie lepszym piórze od mojego, niemniej, czasami warto przeczytać co pisze po słowie "autor".
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Anakha
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAjwaj!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam najmocniej, chyba siła przyzwyczajenia kazała mi się wykazać czytelniczą beztroską!
Niemniej chowam głowę w piasek jeno odrobinę, bo czyż nie skomplementowałem Prawdziwego Autora?
Ujmę ostatnie zdanie inaczej - dlatego lubię czytać WAS, Panowie :-).
Pozdrawiam!