Counter


View My Stats

poniedziałek, 5 lipca 2010

Co z tą Polską?

Wyniki wyborów skłoniły mnie do poczynienia pewnych refleksji i nie są to bynajmniej refleksje wesołe.

Frekwencja wyborcza rzędu 50 % oznacza, że połowa wyborców uznała, iż wybory niczego nie zmienią w ich życiu. Dobrze jeszcze, jeżeli się okaże (choć nie mam pojęcia, jak to sprawdzić) iż są to ludzie pokroju ojca Trymusa (chapeau bas, mon vieux, nie zamierzałem nikogo urazić, ale w ferworze dyskusji różnie bywa), którzy uznali, że sami będą kowalami swojego losu, i w dupie politykę mając robią swoje a przy okazji starają się zostawić Polskę lepszą, niż ją zastali.

Spora część tych nieaktywnych jednak czuje się po prostu oszukana - obiecywano im drugą Japonię, a jak na razie kroi się druga Grecja, oni zaś czują to przez skórę. Wiedzą, kto ich wykiwał (liberałowie spod znaku Bieleckiego, Lewandowskiego czy Balcerowicza - a także, last but not least, nasz ukochany KK, który najlepiej wyszedł na wszystkich społecznych przemianach, ale fluorescencje mają za sobą 2000 lat okazji chwytania wiatru w żagle i zagarniania wszystkiego, co jest do wzięcia - choć to ostatnie akurat takie oczywiste nie jest, bo czarni przez te 2000 lat nauczyli się też zacierać za sobą ślady). Ludzie zdają sobie sprawę, iż rzeki historii zawrócić się nie da bez gwałtów i przemocy, więc siedzą spokojnie i ewentualnie czekają na okazję, której na razie nie widać. Nie podoba mi się ta postawa, ale mogę ją zrozumieć.

Z tej aktywnej połowy połowa niestety - czyli czwarta część wszystkich wyborców, to (poza politycznymi graczami i zawodowymi łgarzami z partyjnej wierchuszki w rodzaju Jarosława, albo skurwysynami bez śladu wstydu czy sumienia takimi jak Kurski albo Poncyliusz) ludzie, którzy też poczuli się oszukani, ale nie bardzo pojmując kto ich wydymał, przyjęli pierwsze lepsze wytłumaczenie: "Oszukały was komuchy, którzy w Magdalence stworzyli Układ, ale ja, Jarosław Nieduży, odbiorę im, co wam zabrali i zamienię Polskę w krainę miodem i mlekiem płynącą. Układ się broni, jak może, więc potrzebne są działania takich ludzi, jak Ziobro, żeby go rozwalić. Pierdle się zapełnią, a wam wprawdzie gówno z tego przyjdzie, ale będziecie mieli "sadysfakcję". Howgh!"

W rozumieniu tych oszukanych przez wodzów PiS ludzi mieści się nawet przyzwolenie na działania kompletnie idiotyczne i bezprawne (minister sprawiedliwości ogłaszający mordercą znanego lekarza w normalnym kraju poszedłby za coś takiego do pierdla, gdzie być może jego śliczność zdobyłaby mu uznanie, choć raczej nie takie, jakby chciał), albo poranny atak na dom byłej minister i zastraszenie jej takie, że kobieta popełnia samobójstwo. Poprę Palikota (choć nigdy nie myślałem, że na to mi przyjdzie) - kaczy kurdupel ma krew na rękach (pewien jestem, że to on namówił brata Leszka na lot z tak liczną obstawą i publicznością do Smoleńska), a ci, co go popierają, są mniej lub bardziej temu winni. W normalnym kraju facecik, który wspierał się działaniami wyraźnie chorego psychiczne Macierewicza, nie mógłby startować nawet do wyborów mera czy burmistrza w maleńkim miasteczku - ale u nas, gdzie mieszka królewski szczep piastowy, oczywiście gość próbuje zostać ojcem narodu.

Spojrzenie na mapę wskazuje, że kaczy kurdupel wygrał wyraźnie w ziemiach, które kiedyś zawłaszczyli Rosjanie (o Małopolsce i Podhalu nie mówię, bo "goralenvolk" to przykład prawdziwej polskości). I za to, niestety, chyba Rosjan lubił nie będę. Ale to nie Rosjanie komuchy oduczyły ludzi myślenia.

Gdyby się uprzeć, to dałoby się postawić tezę, że na ziemiach dawnego zaboru rosyjskiego doszło do starcia o panowanie nad duszami - cerkiew prawosławna versus KK - co rzutowało na rozwój świadomości obywatelskiej. Ale to temat na inną dyskusję.


Wbrew pozorom, jak to już ktoś tu napisał, kiepsko wyszedł na tych wyborach Tusk, który nie będzie już mógł się tłumaczyć "oporem prezydenckiej materii". Platforma ma już wszystko, co chciała - ale też sądzę, że niewiele pokaże i król ujawni swą nagość. No i dobrze, tych panów, z których niektórzy mają wciąż jeszcze silne powiązania z "aferałami", też należałoby odesłać wreszcie do politycznego lamusa.

Może z tego wszystkiego wykluje się kiedyś wreszcie jakaś normalna, na miarę nowoczesnej Europy lewica?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz