Counter


View My Stats

niedziela, 20 czerwca 2010

Post dla Trymusa...

Wedle Życzenia, Trymusie.

Zeszłoroczny budżet dla IPN - circa ebałt 200 mln złotych.

Pomoc dla powodzian i usuwanie strat w tym roku - ponad 3 mld. PLN.

Może, gdyby w zeszłym roku za te 200 mln przeprowadzono naprawy wałów przeciwpowodziowych i zbiorników retencyjnych zamiast karmić nimi niewydarzonych historyków i tropicieli ubeków, obecnie już bezzębnych i dotkniętych często demencją staruchów, w tym roku nie trzeba byłoby wydawać tych miliardów, a tysiące ludzi nie przeżyłoby tragedii w postaci utraty nieraz dorobku całego życia?

29 komentarzy:

  1. Budowniczowie raju na ziemi, awangarda klasy robotniczej, uosobienie proletariatu, jego świadomość, znająca prawdziwe potrzeby lepiej od niego samego- PPR-PZPR i jej posunięcia pełne troski o każdy dom, każdą lodówkę:

    Tak jak znienawidzeni królowie i reakcyjni feudałowie władza widziała konieczność złupienia społeczeństwa za pomocą wymiany waluty. Dla jego dobra w 1945 roku przeprowadzono denominację na tak bandyckich zasadach, że obywatel stracił wówczas z dnia na dzień ok 80% zasobów pieniężnych.

    Głupi dogmatyzm pozbawił nas możliwości szybkiego rozwoju związanego z realizacją programu UNRA (częściowo zrealizowany) i planu Marschalla, które doprowadziły do szybkiej odbudowy objęte przez nich kraje.
    Utrzymywanie rozrastającego się aparatu represji i inwigilacji (MO, MBW, KBW, etc.) zaraz po wojnie, w kraju, który potrzebował na gwałt inwestycji i celowej pomocy, pochłaniało ok. 30% (sic!) budżetu łupiącego przecież naród. W tym utrzymywane długo obowiązkowe kontyngenty na wsi na rzecz państwa.
    Sojusz z ZSRR: jeszcze do 47 roku trzeba było utrzymywać NKWD, a do 1957 bratnie wojska sowieckie stacjonujące na naszym terenie. Poza tym ładowanie do Polski przestarzałego sprzętu i podporządkowanie wojskowe w ramach Układu Warszawskiego. Pomijam megalomańskie defilady i podwyższoną gotowość wojenną w ramach zimnej wojny. Także praską wiosnę.
    Czy ktoś sobie może wyobrazić nakłady i wymiar strat powodowanych przez biuro „W” MBP kontrolujące pocztę. Otwierano i czytano listy osób podejrzanych o działalność antypaństwową. Oprócz tego na „chybił trafił” ok. 25% (sic!) całej korespondencji. Komórka cały czas kołatała do centrali o rozbudowę rzeszy zatrudnionych w tym procederze ludzi.
    Niespotykana rozbudowa administracji. Ot PZPR tworząca na wszystkich szczeblach (centralny, wojewódzki, gminny) swoje podstawowe ciała- KC, Plenum, Biuro Polityczne, Rady, pop. Pomijając wspomniane powiększające się służby, które także miały rozsiane centrale.
    Ale to jest jeszcze nic. Władza postanowiła przeprowadzić reformę administracji. Normalnie planuje się takie sprawy prowadząc kalkulacje zysków i strat. Nasi ukochanie postanowili w ’75 z 17 województw stworzyć 49 co nie daje się dziś wytłumaczyć inaczej niż próbą osłabienia terenowych przywódców partii ( analiza po innym kontem daje obraz całkowicie nieuzasadnionej reformy!) . Ktoś sobie może wyobrazić nakłady na reorganizację i rozbudowę wszystkich biur etc? Niemal trzy razy więcej komitetów wojewódzkich (zarówno PZPR, jak UB) taki sam przyrost rad, biur itp. Podobnie na szczeblu gminnym. Już nie wspominając o rozbudowie normalnej administracji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Narzekamy na dzisiejszą równość i przywileje. W latach siedemdziesiątych przeprowadzono ustawę o uposażeniu emerytalnym prominentów PZPR (pamiętajmy o ich ilości!), która rozciągała ogromne przywileje emerytalne na dzieci, małżonków i bliższych krewnych. Pomijam fakt, że wszelcy I sekretarze na szczeblach woj. tworzyli niemal udzielne księstwa, które łupili do cna, wciągając w proceder rodzinę i zaufanych. Kontrast ich życia był tak ogromny w porównaniu z robotnikiem, który dowiadywał się z dnia na dzień o wielkie podwyżce na żywność 15-60 %, że nie ma o czym mówić.
    Trzeba wspomnieć o marnotrawieniu pieniędzy na wsi, przez takie organizacje jak PGR i POM. Które mimo ogromnych inwestycji przegrywały z kretesem porównanie wydajności z gospodarstwami indywidualnymi, które odcinano przecież od pomocy. Ładując całą kasę (zgodnie z dogmatyką ograniczonej kolektywizacji) w przynoszące straty wspomniane PGRy przegapiono szansę restrukturyzacji polskiej wsi.
    Dogmatyczne usposobienie i poruszanie się na krótkiej smyczy genialnego Józefa, którego wkład w marksizm-leninizm ograniczał się do wyimaginowanej teorii zaostrzania walki klasowej kazał PPR być czujnym. Między 1947-1954 a więc już po złamaniu największego zagrożenia ze s trony opozycji AK/NSZ/UPA organy podległe MBP założyło teczki uwaga ok. 10 milionom obywateli, arbitralnie zakwalifikowanym jako wrodzy narodu. Czy ktoś sobie może wyobrazić nakłady związane ze sztuką operacyjną (podsłuchy, pozyskiwanie agentów (łapówka, zastraszanie), wynajmowanie aktorów, etc.) mającą obsłużyć połowę niemal narodu?
    Ogromne nakłady pieniężne mające a) zdyskredytować działaczy legalnego PSLu (w tym zwalnianie, zresztą tyczące się całej epoki, specjalistów tylko ze względu na ich lojalność partyjną) b) nakłady na fałszerstwa wyborcze.
    Całkowicie nieracjonalne inwestycje, mające podłoże ideologiczne- najlepszym przykładem Nowa Huta, której niefortunna lokalizacja miała gdzieś przesłanki ekonomiczne, wobec możliwości postawienia bastionu nowej władzy w pobliżu reakcyjnego Krakowa. Megalomańskie inwestycje za Gierka, o którym dużo już napisano w kwestii błędów gospodarczych, pominę.

    Traciliśmy grube miliony dolarów trzymając się dogmatyki marksistowskiej w pracy fabrycznej. Każdy wypadek, każdą stratę i przestój w fabrykach kładło się na karb sabotażu reakcjonistów. Nawet w tak jednoznacznych wypadkach, jak zbyt wysoka eksploatacja maszyn, czy taboru nie szukano prawdziwych przyczyn tylko grupy osób za to odpowiedzialnych. Stąd mało wydajna produkcja, znikoma innowacyjność i fatalna polityka kadrowa podporządkowana istniejącym w zakładach komórkom partyjnym.

    Ideologiczna walka z kościołem, która przybrała monstrualne kształty w trakcie obchodów Millenium w ’66. Władze robiły wszystko co powoduje straty, aby wygrać rywalizację z klerem o Polaków. Przesuwano, płacąc ogromne kary koncerty, mecze (Polska- Węgry) itp. W celu odciągnięcia jak największej rzeszy ludzi od pielgrzymki na Jasną Górę. Na potrzeby walki zreorganizowano całą komunikację państwową. Likwidowano stałe przejazdy kolejowe i autobusowe, wywożono masowo młodzież i osoby dorosłe na drugi koniec Polski, na zorganizowane widowiska i zawody sportowe. Wykupywano drogie licencje na atrakcyjne programy w radio i TV aby zostawić ludzi w domach. Uruchomiono wszystkie rezerwy służb państwowych, które zawracały pielgrzymki, obserwowały msze, pisano tysiące raportów, robiono miliony zdjęć, miliony plakatów, darmowe bilety do kin, darmowe przejazdy, tylko po to by wygrać walkę ideologiczną. Walkę tę przegrano z kretesem dodatkowo przegapiono ogromną szansę zrobienia z ze święta promocji Polski, skompromitowano się w świecie odmową przyjazdu Ojca Świętego.

    Kompilacja moja i "z głowy". Nie twierdzę, że jest dobrze, ale w końcu na tym blogu czytający uwierzą, że PRL był cacy i znów przystąpią do budowy kolejnego raju.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze, "szer Thimus", zaproponowałeś IPN jako temat sporów i jakoś to pominąłeś.

    Po drugie - zawaliłeś mnie argumentami i oczywiście we wszystkim masz racje. Taaak...

    Tylko dlaczego ponad 70% ludzi starszych, dobrze pamiętających PRL i wszystkie jego nieprawości wspomina tamte lata z sentymentem? I dlaczego potępiają je głównie tacy jak Ty zeloci, którzy niewiele, albo i nic zgoła z PRL-u nie pamiętają? Dlaczego te megalomańskie czasy Gierka są w pamięci starszych ludzi najlepszym okresem ich życia?

    Oczywiście nie zamierzam nawoływać do powrotu PRL-u. Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. Chciałbym jedynie, żeby dokonano kiedyś naprawdę rzetelnej oceny tamtych czasów, tak jak rzetelnie oceniano okres międzywojenny w PRL-u po 1956 roku...
    Ja akurat po 1956 roku zacząłem się rozglądać po świecie, który wydał mi się całkiem interesujący i nie tak ponury, jak go malujesz.

    Wybacz stary, ale to, co uprawiasz, to propaganda i demagogia. Mówiąc PRL automatycznie zakładasz czarne okulary.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, Generale nie zrozumieliśmy się. Mnie chodziło o konfrontacje gospodarności III RP i rządów ludzi Solidarności z koloryzowanym przez Ciebie PRLem. To nie są czarne okulary, część danych znalazłem u piszącego podręczniki na zamówienie władz PRLu A. Czubińskiego.

    Pytasz się czemu? Bo idealizujemy przeszłość. Pamiętamy czasy, gdy byliśmy silni i młodzie, gdy wszystko lepiej smakowało, a młodzież i chleb były lepsze. Czemu w Rosji tysiące starszych ludzie wspomina z głębokim wzruszeniem papę Stalina? Nie powiesz mi, że tęsknią za dobrobytem. Epoka gierkowska to był szok konsumpcji, dla ówczesnego społeczeństwa o tyle bardziej dosadny bo startowali z niskiego pułapu rządów Gomułki i odbudowy powojennej Polski.

    Mylisz się, że patrze na PRL jednostronnie. Wierz mi wyzbyłem się większych uczuć w stosunku do poznawanej przeszłości. Staram się wniknąć w motywacje władz, która czuła się zagrożona, zarówno przez społ. jak i wielkiego brata. Przedstawione przeze mnie informacje są faktami, odbiły się na stanie gospodarki bardziej w skali makro. Zwykły człowiek ma swój horyzont i od jego badań jest mikrohistoria, ew. historia życia codziennego. Były mniejsze możliwości to i potrzeby nieświadomie spadały. Dlatego odbiór PRLu przez ludzi starszych jest taki, a nie inny.

    Zwykle prezentujesz tę znakomitą przewagę, że żyłeś w tamtych warunkach. Ja posiłkuję się jedyną dostępną mi wiedzą, poddaną krytyce. Czerpię ja z rozmaitych publikacji. Czasem bardzo krytycznie odnoszę się do manifestowanego antykomunizmu w książkach prof. Roszkowskiego. Innym razem z rozbawieniem czytam Krótki kurs historii WKP(b) Stalina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie do końca masz racje, Trymusie. Owszem, ja i liczni moi rówieśnicy patrzymy na PRL przez pryzmat młodzieńczych doznań, ale nie samym chlebem człowiek żyje. Nad moją rodziną nie wisiało widmo bezrobocia, praca Ojca wystarczyła, żeby zapewnić utrzymanie całej rodzinie, co roku miałem kolonie albo wędrowne obozy organizowane przez szkołę, w której była nawet - imaginuj waść sobie - pielęgniarka do opatrywania kolan i łokci nadmiernie aktywnych wyrostków. Poczucie bezpieczeństwa, to bardzo ważna rzecz.

    Starsi Rosjanie też nie wspominają czasów Stalina z sentymentem tylko dlatego, że mieli pełne michy. ZSRR był jednym z dwu największych mocarstw, oni zaś byli z tego dumni. Owszem, gospodarka zbrojeń niszczyła ich ekonomicznie, ale się z tym w imię tej dumy godzili. Nie doceniasz imponderabiliów, mój drogi.

    Prawdą jest jednak, że czym innym są uczucia, a czym innym rzetelna wiedza o jakichś czasach.

    OdpowiedzUsuń
  6. A, jeszcze jedno. Z tym kontrastem pomiędzy warunkami życia "władców" PRL i innych ludzi...

    Chodziłem do elitarnego w Wałbrzychu I LO. W mojej klasie był np. syn dyrektora największej wałbrzyskiej kopalni, a w klasie równoległej syn I-go sekretarza komitetu Powiatowego PZPR. Ojcowie obu tych chłopaków trzęśli Wałbrzychem. Bywałem w domu u jednego i drugiego. Owszem, mieli się trochę lepiej ode mnie, ale nie na tyle, żeby mnie wpędzić w kompleksy.

    Gierek i Jaruzelski przez kolejne dziesięciolecia niepodzielnie rządzili Polską. Powiedz mi, co ukradł jeden i drugi? Gdyby coś mieli za kołnierzami, IPN wytropiłby to nawet w piekle. Dlaczego jego śledztwa dotyczą prześladowań, a nie mają wątków złodziejskich?

    Nie opowiadaj mi o tym, że komuchy okradały Polskę. Owszem, szarogęsili się, byli tępymi doktrynerami (choć nie wszyscy) i potrafili niekiedy ludziom dopiec, ale nie kradli. Zresztą pilnowali się wzajemnie ;-)...

    OdpowiedzUsuń
  7. Generale co do przedostatniego posta. Zadziwiasz mnie. Wydawało mi się, a podpierałem to wieloma Twoimi wypowiedziami, że jesteś najbardziej wyczulony na zabezpieczenie bytu materialnego rodziny. A jakiekolwiek wydumane, abstrakcyjne idee stawiasz na pozycji straconej. Teraz sądzę, że taktycznie, a na pewno niespodziewanie zaczynasz mówić o tym, czego zmierzyć się nie da. O jakichś bliżej nieokreślonych ideach typu duma etc. Wchodzisz na bardzo grząski grunt. Szczególnie w kontekście rozmowy o materializmie dialektyczny, czy historycznym.

    a) w założeniach rewolucji w Rosji i krajach ościennych niesiono
    - pokój bez aneksji, pacyfizm
    -demokratyzm
    -chleb i fabryki dla ludu

    jak widać wyszło całkowite zaprzeczenie: dyktatura połączona z rozbudowanym kultem jednostki, wszechobecna bieda mas
    pracujących , dewastacja ekologiczna i gospodarcza,zepchnięcie klasy robotniczej na pozycje jeszcze gorsze w kontekście politycznym niż za cara, wreszcie militaryzacja, imperializm (największy wróg rewolucji Lenina i Stalina). To wszystko to jawne zaprzeczenie ideałów rewolucji robotniczej. Nie wmówisz mi, że ktokolwiek wybierał między zabezpieczeniem bytu materialnego (własnego i własnej rodziny), a potęgą militarną państwa jaki takiego. Naród częstowano kawałkami o raju komunizmu, który niebawem nastąpi (praktycznie zawsze był na wyciągnięcie ręki), względnie o prześcignięciu gospodarczym USA. Skończyło się na tym, że Rosja ogromną przewagą chłopów musiała importować żywność z krajów Zachodu w zamian za złoto, z krajów w których (np USA) chłopi stanowili 3-5 % społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Stalin się nikogo nie pytał czy chce jeść, czy może woli poszerzać granicę, nieść rewolucję na Zachód. Traktował lud jak poddanych- w najlepszym przypadku, w najgorszym zaś jako zasoby,niczym nie różniące się do węgla czy uranu. Przesuwał po mapie miliony żołnierzy, czasem celowo, czasem z własnej doktrynerskiej głupoty wystawiając ich na pewną śmierć. Jeśli byli dumni z potęgi militarnej to to zaprzeczenie haseł na których bolszewicy dojechali do władzy. To dlatego wreszcie, że nie mieli większych powodów do dumy, ulegali propagandzie sukcesu wyolbrzymiającej potęgę ZSRR, wreszcie nie mieli odniesienia do życia na Zachodzie. To co było- jak to nazywasz- ich dumą- zabierało im circa połowę środków do życia, podtrzymywało w stanie permanentnego napięcia wobec rzekomo krwiożerczych imperialistów, (szczególnie w czasach kryzysów atomowych), było punktem zapalnym większości konfliktów wojennych po II WŚ. Władza przypominała sobie o dumie, którą mogą żywić z kształtu swojego państwa jej obywatele, dopiero wówczas, gdy grunt palił się im pod nogami. Tak było w czerwcu '41 gdy Stalin nagle przypomniał sobie, że ta plastyczna masa bezimiennych poddanych, z którymi można uczynić wszystko co maniakalny umysł przeleje na kartkę papieru jest narodem, a nawet nawet braterskim narodem. Frazes, którym karmiono miliony zdezorientowanych ludzi faktycznie mógł wywołać wśród nich wrażenie o wspaniałej pozycji w świecie. Cóż z tego pozostało dziś zwykłym ludziom? Po potędze radzieckiej myśli technicznej ani śladu, wielkiej obrony socjalizmu przed wstrętnym Zachodem też nie było.

    Jeśli za największą zasługę socjalizmu w ZSRR podajesz dumę z militarnej potęgi ludu to jest to zaprzeczenie idei socjalizmu. w tym kontekście lepiej dla niego (narodu rosyjskiego) byłoby, gdyby rządził nim Hitler. Potęga wojskowa przy zasobach, którymi dysponowała Rosja pod rządami Hitlera byłaby o wiele większa, zmieniłby się jedynie frazes propagandowy, i nazwa odwiecznego wroga.

    Wracając do tematu wiem Generale, że masz wiele niesprawdzalnych opowieści z młodości, ale wykaż proszę, że wymienione przeze mnie czynniki ( w pierwszym i drugim poście) nie miały ujemnego wpływu na poziom życia przeciętnej rodziny, a Cię ozłocę. Co więcej wówczas przyrzekam pod każdym Twoim postem, niezależnie od jego treści, wklejać identyczne, pochwalne "Tak Generale, jak zawsze masz rację".
    Jeśli wspomniane przeze mnie przykłady nie są okradaniem narodu z jego zasobów i stojących przed nim możliwości to czym są?

    (Przepraszam za kumulację postów- limity znaków).

    OdpowiedzUsuń
  9. Trymusie, nie ja jestem nielogiczny, tylko Rosjanie, bo wielu z nich naprawdę uważa, ze Stalin był ojcem narodu. Ja ci tylko przekazuję ich pogląd, bo rozmawiałem z tymi ludźmi i znam wielu z nich.
    I trzymajmy się terminologii. Kradzież nie jest tym samym, czym uniemożliwienie komuś czegoś. Nie jestem też do końca przekonany, że przy obecnym sposobie rządzenia i uprawiania polityki udałoby się np. odbudować Warszawę i stworzyć kraj, który do dziś karmi budżet wpływami z prywatyzacji. A dzisiejszy dobrobyt? Jak trzeba będzie zacząć spłacać kredyty, to pogadamy.

    I proszę, bardzo proszę o nieco krótsze posty. Walisz tyle argumentów na raz, że nie sposób odeprzeć taki napór ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Posługujemy się oczywiście potocznym rozumieniem słowa kradzież (dobra mówię za siebie), takim, które nazywa polityków bandą złodziei. Bo któremu z nich udowodniono prawdziwą kradzież w sądzie.

    Dla mnie kradzieżą, w potocznym tego słowa znaczeniu jest drenowanie społeczeństwa pod płaszczykiem haseł o rozwoju i równości, a następnie przeznaczanie ich na inwigilację połowy społeczeństwa oraz walkę z Kościołem, której to społeczeństwo sobie wcale nie życzy, a potem zarządzanie odgórnych podwyżek vide '56, '70, '74, '80. Tylko, że w PRLu robiło się prosty zabieg- poświęcało się część figurantów poprzedniej ekipy, których w najgorszym wypadku przenoszono na "ambasadory", przy czym zrzucano na nich winę za wypaczenia drogi do komunizmu. Ogłaszając przy tym, że nowa ekipa wróci na prawidłowe tory. W tym szampańskim nastroju, przy okrzykach pomożemy!, rujnowano kraj do następnego strajku generalnego w którym szukano kolejnych kozłów ofiarnych. Tyle. Idę na mecz. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie się z Tobą dyskutuje, Trymusie. Nie wiedziałem, że podwyżki uposażeń w latach 56, 70, 74 i 80 były formą terroryzowania społeczeństwa. No, no... człek całe życie się uczy...

    I ciekaw jestem, która połowa moich szkolnych kolegów inwigilowała którą?

    Walka z Kościołem? No tak, jej przejawem z pewnością było oddanie pięknego barokowego ołtarza ze stojącej naprzeciwko świątyni protestanckiej do romańskiego kościółka pod wezwaniem św. Anny protestanckiego. Ten kościół protestancki był czynny "za Niemca", a potem świecił pustkami.
    Nie wiem, jak to załatwił nasz proboszcz, ks. Sieradzki, ale ten barokowy ołtarz w romańskim kościele wygląda... nieco osobliwie. Możesz to zobaczyć w podwałbrzyskim Szczawienku (To o tych niesprawdzalnych faktach).

    Tyle, idę głosować,. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. I jeszcze...
    Pani Suchocka została ambasadorem Polski przy Watykanie ze względu na swe niesłychane zdolności dyplomatyczne, znajomość licznych języków i tak dalej, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe od kiedy to podwyżki uposażeń zmuszają społeczeństwo do strajków a władzę do strzelania do tłumu bezbronnych. Dlaczego nikt tym biednym robotnikom nie wytłumaczył, że powinni pójść pod KC wycałować towarzyszy?

    Nie wiem co ma ołtarz do oglądania mieszkania sekretarza, rozumiem, że widząc ołtarz miałbym przyjąć z góry, resztę Twoich sądów i historii za prawdziwe. Byłbym gigantem krytycyzmu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz dobrze, że chodziło o podwyżki cen artykułów w sklepach. Krążysz Generale po jakichś manowcach zamiast stanąć oko w oko z meritum sprawy. Gospodarni czy nie? Dobrze dysponowali owocami pracy ludu czy nie? Potrafili wynieść interes ludu nad interes Rosji i doktrynę czy nie?

    Oburzasz się na doktrynę katolicką w sprawie AIDS w Afryce, a doktryna marksistowska dewastująca polską gospodarkę, czego koszty będzie ponosiło jeszcze co najmniej pokolenie cię nie rusza.

    OdpowiedzUsuń
  15. A zechciej sobie przypomnieć, tak nawiasem o ile Gomułka podniósł nieludzko ceny mięsa ( i tylko mięsa i niektórych jego pochodnych) w grudniu 1970 roku. O 7% jakbyś nie wiedział. Ta straszliwa podwyżka po kilkunastu latach stałych cen zaszokowała ludzi. Bunt, krew na ulicach...

    Teraz co roku rozmaite ceny rosną niekiedy dwakroć więcej - i ludzie jakoś nie szemrają. Przyznam bez bicia, że tego nie pojmuję.

    Nie musisz oglądać ołtarza w szczawieńskim kościółku. Ale proszę, nie pisz o "niesprawdzalnych faktach" podawanych przeze mnie. I - wracając do "meritumu" - co takiego ukradli Gierek i Jaruzel? No bo jak kradł każdy sekretarz partii, to ci najważniejsi kradli chyba najwięcej, prawda? Jedli ze złotych misek, srali w złote sedesy itp...
    Czy tak?

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze, Trymusie. Odpowiem wprost na twoje pytanie. Uważam, że tamci rzadcy Polski całkiem nieźle sobie radzili. Bezpłatne szkolnictwo, lecznictwo, oświata, dotowanie sportu (pokaż mi dzisiejsze sukcesy polskich piłkarzy), dopłaty do rolnictwa, odbudowa zniszczonych miast... Wszystko zależy od tego, co kto uzna za priorytety. Mimo ich niegospodarności i doktrynerstwa, nie widziałem wtedy emerytów ani ludzi starszych grzebiących po śmietnikach. Teraz takie obrazki widuję.

    I powiedz mi, co mamy takiego fajnego teraz (oprócz "wolności")? Głodne dzieci w szkołach? Dobrze ponad 50% społeczeństwa żyjące poniżej minimum socjalnego? To mają być osiągnięcia gospodarnych?

    Jaja sobie waść robisz.

    OdpowiedzUsuń
  17. Generale kochany, ja szczerze mówiąc słuchałbym cię najchętniej bezkrytycznie. Ale jak tu wierzyć we wszystkie historie jeśli piszesz z oburzeniem 7% a było 17%, a cała żywność wzrosła przeciętnie o 24%. Może u Ciebie w sklepie wzrosła rzeczone 7, ale nie rozmawiamy o historii Generała, a o historii Polski.

    Co ukradli? Nie trzeba kraść żeby rozłożyć gospodarkę. Wystarczy tępe doktrynerstwo zarówno w posunięciach gospodarczych jak i doborze doradców ekonomicznych. Przykładów podałem nadto. Jeśli nie odnosisz się do nich to co mam jeszcze zrobić.

    Pozdrawiam bo zaraz znów będziemy się kłócić. I to w święto demokracji.

    OdpowiedzUsuń
  18. Trymusie kochany, Ty czytasz opracowane aktualnie roczniki statystyczne, a ja czytałem ówczesne gazety, gdzie te ceny wypisano czarno na białym. I kupowałem to mięso. Tyle o historii Polski według Generała.

    I napisz mi coś waść o aktualnych sukcesach naszej gospodarki. Lubię czytać bajki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wybacz mi Generale z całym szacunkiem z wartością tą spotkałem się w kilku książkach. Mam do nich większe zaufanie niż do Twojej pamięci. Szczególnie, że mimo różnej opcji opracowania te zgadzały się ze sobą. Najwidoczniej zachowały się dokumenty centrali. Dokumenty mają to do siebie, że nikt nie myśli o tym by fałszować je bo za 50 lat niejaki Trymus będzie je czytał.




    Problem w tym, że ja nie piszę, iż dziś jest dobrze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. A nie przyszło Ci do głowy, że te cyfry celowo i tendencyjnie odczytał jeden, a inni już nie sprawdzali, tylko się na niego powoływali? I stąd ta zgodność. W historii tak bywa. Wolę się oprzeć na swojej pamięci.
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  21. Generale jeszcze tylko słówko. Myślisz, że historyk gospodarki nie zweryfikowałby kluczowej wielkości dla tematu przełomu gierkowskiego? Oni siedzą w papierach- to ich całe życie, dowalenie konkurencji przez podważenie ustaleń to jedyna rozrywka smutnych panów z archiwów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobra, nie będę się spierał. Nie warto kruszyć kopii. Może i patrzę na tamte czasy przez zbyt różowe okulary.

    Przytoczę opowiadany wtedy dowcip

    Gomułka w TV:
    - Prawdą jest, że podrożało mięso. Prawdą jest również, że podrożały papierosy. NIE MOŻNA JEDNAK POMIJAĆ MILCZENIEM FAKTU, ŻE O 1000 ZŁOTYCH POTANIAŁY DŹWIGI PORTOWE ŚREDNIEGO ZASIĘGU!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Na pewno warto sięgnąć po lecytynę.

    Skan Trybuny Ludu z 13 Grudnia 1970 roku z oficjalnym komunikatem PAP w sprawie regulacji cen.



    http://www.zachodni.zhr.pl/grudzien70/54.jpg


    17% Generale. Chyba, że IPN podrobił.

    Pozwolisz, że odtąd będę rozpatrywał Twoje opowieści z jeszcze większą ostrożnością. Nawet te, o których z całym namaszczeniem i niewzruszonym przekonaniem twierdzisz, że znasz z autopsji, z dobrze poinformowanych źródeł z ówczesnej prasy etc.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajnie. Ale czemu nie widać do końca, co potaniało?

    I powiedz mi, serdeńko, co ostatnio tak niby powszechnie tanieje?

    Skarbeńku, mój ojciec zarabiał nieco poniżej 2000 zł. Czynsz za mieszkanie płacił ok 30 zeta. To znaczy formalnie, bo był pracownikiem przemysłu węglowego i miał dopłatę do pensji na mieszkanie, gaz, i energię elektryczną. Oczywiście dostawał też deputat węglowy, więc opał na zimę mieliśmy za darmo (i przywozili go transportem zakładowym, co też nie jest bez znaczenia). Na tych deputatach jechało w Polsce dwa, trzy miliony ludzi.

    Ja teraz mam emerytury też circa ebałt 2000 PLN. Siła nabywcza złotego jest mniej więcej podobna - porównuję ceny chleba i mięsa.

    Ale za mieszkanie płacę 370 PLN, a za energię elektryczną i gaz gdzieś tak ze 150 razem.

    Wiesz co? Niech ktoś podniesie ceny mięsa o te 17 %, które z taką lubością podtykasz mi pod nos, ale niech za mieszkanie płacę tyle, co wtedy. Chętnie na to pójdę. I chyba nie tylko ja.

    A, jeszcze jedno. Przeszedłszy na emeryturę mój staruszek -jak wszyscy emeryci w tym zbrodniczym PRL-u miał leki za darmo. Ja bulę miesięcznie łagodnie mówiąc 350 PLN (nie mówiąc o składkach na NFZ) i nie ma zmiłuj, bo chore serce to nie kpiny.

    Wiec nie pi... nie pisz mi o tych strasznych warunkach życia w PRL-u, dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  25. A poza tym...
    Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)))...

    OdpowiedzUsuń
  26. I jeszcze jedno, Trymusie.
    Bez urazy, proszę. Rzadko co sprawia mi na starość taką przyjemność, jak zaciekła dyskusja ze znającym nieźle temat przeciwnikiem. Strzelamy wprawdzie jakby do różnych słabszych miejsc w pancerzu przeciwnika, ale i tak miło...

    OdpowiedzUsuń
  27. No pewnie, że o żadnej urazie nie może być mowy. W końcu o co się zabijać. Mam głęboki szacunek do człowieka, który potrafi wbrew silnemu prądowi ukazywać mało wygodny obraz tamtych czasów. Odkłamywanie stereotypowego obrazu i poruszanie skostniałych od wytartych sądów umysłów jest rzeczą trudną. Za to Cię szanuje Generale. Podobnie za oszałamiającą wiedzę. I nie mogę zapominać, w porywach samouwielbienia, że w końcu na równych prawach rozmawiam z człowiekiem, który był (co ja mówię jest) najlepszym redaktorem ukochanego pisma młodości, na którego tekstach i erudycji wychowałem się.

    Mam nadziej jeszcze wiele razy różnić się z Tobą.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Qrrrrczę!
    Może lepiej się kłóćmy, co?
    Zacytuję Nauzykaę witającą Odysa:
    "Nie byle kto Ty jesteś, i nie byle głowa..."

    OdpowiedzUsuń