Counter


View My Stats

sobota, 19 czerwca 2010

Cena sukcesu

Przeczytałem dziś, że 17-letnia Australijka opłynęła świat dookoła, a do pobicia jej rekordu (najmłodsza "opływaczka świata" szykują się 16-latka i 13-latka.

W związku z tym pozwolę sobie na pewną refleksję, żeby właściwą nadać rzeczy perspektywę.

Pierwszym żeglarzem, który samotnie opłynął świat był Joshua Slocum na jachcie "Spray". Podróż trwała 3 lata (1895 - 1898). Slocum płynął bez radia i co za tym idzie - bez łączności z lądem. Jakby utonął, pies z kulawą nogą by się o tym nie dowiedział. "Spray" był jachtem bez żadnych tam wspomagań steru, bez sztucznych włókien (co jest ważne, jak się weźmie pod uwagę ciężar takielunku istotny przy manewrach), a żeglarz do nawigacji musiał brać się sam, jak Ferdynand Magellan.

Dzisiejsi żeglarze mają do dyspozycji łączność satelitarną, GPS-y i pomoc, która w razie potrzeby dociera do nich najpóźniej po kilkunastu godzinach. Tego naszego nastoletniego bohatera, który najpierw (idiota jeden!) w czasie burzy wlazł do budki transformatorowej, został porażony prądem, a potem wybrał się na pieszą wędrówkę do Bieguna Południowego, zdjęto z lodu samolotem, gdy tylko zrobiło się pochyło.

Gdy Shackleton w 1907 roku ruszył, żeby zdobyć Biegun Południowy, wyłonił się z lodów dopiero w dwa lata później. Nie dotarł do Bieguna, zatrzymał się i zawrócił w odległości 130 km od celu, bo... zabrakło mu żywności. Teraz byłby zadzwonił i śmigłowcem dostarczono by mu to, czego potrzebował.

Planeta robi się mała, na Everest wchodzą niepełnosprawni, ale pamiętajmy o Hilarym i Tenzingu, którzy w 1953 roku zdobyli ten szczyt dźwigając każdy po 60-kilogramowym ładunku. Liny nie były z plastyku, haki były ciężkie i żelazne, a konserwy też swoje ważyły (znacznie więcej, niż dzisiejsze torebki z odwodnioną żywnością)...

No.

9 komentarzy:

  1. i tamte czasy miały urok - wtedy czytanie o takich ludziach i ich przygodach rozpalało marzenia młodych chłopców. Teraz, nawet jak dzieciak oderwie się od tv i komputera ma dostęp do takich technologii, że nawet bez nogi może zdobyć biegun...

    Osobiście żałuję troszkę, że nie urodziłem się w tamtych czasach...ale to pewnie dlatego, że po prostu nie lubię naszych a przyszłych nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. EGM narzeka na postęp-niebywałe:) Ach te emocje- kto dziś jest wniebowzięty z powodu przeżytego cudem przednówka. Cóż to strzępki dawnych emocji towarzyszą zdobywaniu pokarmu. Czymże są dzisiejsze weekendy bez łamania kołem na rynku. Czymże ten rynek bez mdlącego zapachu potu i fekaliów. Czym fekalia jeśli babka wiejska nie może z nich zrobić maści na gorączkę. Czymże wreszcie pisanie ze świadomością, że każdy pisać potrafi. Czymże świadomość jeśli ktoś ją nazwał. Czymże takie pierdolenie jeśli nie tęsknotą za złotym wiekiem. Czymże złoty wiek za którym każde pokolenie tęskni, nawet to co do którego my tęskniący jesteśmy pewni, że właśnie w owym wieku żyło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby nie było niedomówień brzydkie słowo nie tyczy się komentowanego tekstu. Ot zasada decorum w zastosowaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trymusie, nie narzekam na postęp. Jeżeli tak to odebrałeś, to znaczy, że tracę umiejętność precyzyjnego wyrażania myśli - peccavi, mea culpa.

    I nie tęsknię do dawnych, przaśnych i siermiężnych czasów.

    Chciałem tylko, żeby dzisiejsi entuzjaści niebywałych wyczynów (17-latka opłynęła świat dookoła! I jak szybko!. A tamtym pierdzielom sprzed ponad stu lat potrzebne były trzy lata!) pomyśleli niekiedy o zupełnie innych warunkach, w jakich wszystko się wtedy odbywało. I żeby sobie uświadomili, że za lat 20 np. świat dookoła opłynie ktoś taki jak Hawking, co usunie w absolutny cień wyczyn tej nastolatki.

    Cena sukcesu zmienną jest!

    Howgh! Ja skazał!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, wiem Generale o co ci chodziło. Ja tylko tak obok.

    OdpowiedzUsuń
  6. Qrczę, Trymusie! Ostatnio za często się zgadzamy! Coś z tym trzeba koniecznie zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  7. Może jakiś wpis o gospodarności PRLu? Coś w kontekście wydawania publicznych pieniędzy na bzdury vide Twoje przykłady IPNu i Pyjasa. Tu jestem w stanie walczyć do ostatniej kropli:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim idolem jest Leonid Teliga, jeśli chodzi o żeglarzy. Wielki żeglarz, wielki marzyciel... Symbol tego, że za marzeniami warto gonić.

    A przy okazji drugi Polak, który samotnie opłynął świat. Mając radio tranzystorowe, które pozwalało mu tylko odbierać fale. A samoster zmajstrował sobie sam, chyba dopiero na Pacyfiku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytaj, Gadziniszcze, "Warana" Diaczenków. To powieść o człowieku, który przez całe życie gonił marzenie, aż stał się jego częścią :-)...

    OdpowiedzUsuń