Przeczytałem na Onecie, że wybitny sportowiec, Władysław Kozakiewicz poparł starającego się o prezydencki fotel Złodzieja Księżyca, Małego Wielkiego Człowieka.
Pan Kozakiewicz był tyczkarzem. Laury zdobywał w PRL-u, a jego najwybitniejszym osiągnięciem był złoty medal olimpijski w Moskwie (1980), gdzie pokazał rosyjskiej publiczności "gest Kozakiewicza", czyli zgiętą w łokciu rękę. Stał się pieszczoszkiem warszawskich salonów, bo "napluł niedźwiedziowi w pysk".
Chciałbym przypomnieć, że dwaj amerykańscy czarni lekkoatleci (dziś powiedzielibyśmy - Afroamerykanie), którzy na Olimpiadzie w Meksyku stojąc na podium (1968 r.) podnieśli do góry dłonie w czarnych rękawiczkach - na znak protestu przeciwko łamaniu praw czarnoskórych obywateli USA, zostali przez amerykański Komitet Olimpijski dożywotnio zawieszeni i wydaleni z Meksyku. Tak się przejawiała demokracja Ojczyzny Wolnych. Kozakiewiczowi włos nie spadł z głowy, a polskie, służalcze podobno wobec Moskwy władze broniły go przed reakcją rosyjskiej ambasady w Polsce.
Pokazywanie kibicom zgiętej w łokciu ręki jest, moim skromnym zdaniem - nie lada chamstwem. Kibice niewiele mają wspólnego z polityką i okazywanie im pogardy to skurwysyństwo najwyższego lotu. Olimpiady z założenia powinny być apolityczne. Gdyby Kozakiewicz chciał się popisać odwagą, mógł pokazać wała na przyjęciu w polskiej ambasadzie w Moskwie. Tam byli sami politycy i rosyjscy oficjele. Ale na to trzeba by mieć znacznie większe i bardziej twarde jaja.
W 1985 roku pan Kozakiewicz poprosił w Niemczech o azyl polityczny (ciekawe, czym sportowiec uzasadnił swa prośbę i na jakież to prześladowania się powoływał). Dostał niemieckie obywatelstwo i parę lat jeszcze startował w niemieckich barwach.
Prawdziwy Polak Patriota. Kaczor powinien być dumny z takiego poparcia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Swoją drogą, pisanie o panu Kozakiewiczu i Tomaszewskim „wybitni sportowcy” w czasie teraźniejszym zakrawa na lekką kpinę. Wybitnymi sportowcami to oni być może byli za PRL, choć w sumie wszystko się zgadza, bo i Kaczyński ze swoimi metodami i sloganami wypisz wymaluj w tamtym okresie na aparatczyka PZPR doskonale by się nadawał.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę wcale mnie nie dziwi poparcie "moherów" dla Kaczora. Oni wszyscy wychowali się w PRL. Co niedziela szli "na mesz" i to poczytywali sobie za objaw patriotyzmu, ale poza tym byli (i są) klasycznymi przykładami "homo sovieticus". Kacze slogany trafiają do nich w sposób bezbłędny, słyszą w nich echa przemówień Gomułki i rozkwitają niby róże.
OdpowiedzUsuńNie będę wchodził w głębszą dyskusję, bo to już nudne. Dwie sprawy- manifestacje czegokolwiek, przeciw komukolwiek mają to do siebie, że manifestujący poszukuje jak najszerszego grona odbiorców- pokazać gest na zamkniętym spotkaniu, przeciwników to jak pisanie bestselleru w założeniu do szuflady.
OdpowiedzUsuńRozbawił mnie fragment o apolitycznej olimpiadzie. Pomijam, że nawet u zarania nie była apolityczna, stając się forum walk o wpływy między polis. Nikt po Trzeciej Rzeszy nie zrobił więcej od ZSRR w kierunku włączenia sportu do katalogu środków ściśle politycznych. Wyższość radzieckich sportowców miała być prostym przełożeniem potęgi politycznej samego państwa. Organizacja Wyścigu Pokoju była tubą propagandową, sama nazwa podobnie jak komitety obrońców pokoju była niesmacznym, cynicznym żartem jednego z najagresywniejszych imperiów historii (sytuacja bezpośrednio po wojnie). Przypominam zmuszanie kolarzy do jazdy z narażeniem zdrowia promieniowaniem po wybuchu w Czarnobylu-ot, pozory żeby pozycja ZSRR nie ucierpiała. Ile rozczarowań i goryczy sportowcom musiał przynieść polityczny nacisk ZSRR na wycofanie się Polski z igrzysk w Los Angeles, uniemożliwiający zwieńczenie lat pracy. Nie wspominając o łamaniu psychiki i zdrowia sportsmenek z NRD pod naciskiem pędu do zwycięstwa, mającego podtekst polityczny. Z tym wiąże się szokujący "Plan 14.25", w czasie jego realizacji szkodliwymi substancjami faszerowano również dzieci. Efekty zaburzenia hormonalne, rak piersi i jelit, choroby serca, marskość wątroby, problemy ginekologiczne, bezpłodność, kłopoty trawienne i depresja.
( Zabezpieczając się: Tylko mi potem nie wmawiać, że twierdzę, iż tylko w NRD brano doping ! )
Już całkiem niezwiązane z założoną tezą jest to, że ci wspaniali radzieccy kibice wygwizdywali Kozakiewicza w trakcie jego prób. Ale to pewnie też wina Polaków.
Najbardziej niezrozumiałe jest to, że nikt jeszcze nie napisał komentarza polemicznego. Albo nikt już nie czyta wpisów, albo mamy do czynienia z bezkrytycznym odbiorem. Nie wiem co gorsze.
Piszesz o agresywnym sowieckim imperium, Trymusie. Nie, żebym bronił Zeteserera, ale przypomnij mi, jakimiż to bazami Rosjanie otoczyli USA? Straszni agresorzy z tych ruskich byli! Węgry, Czechosłowacja - owszem, ale jakby się uprzeć, to można by to uznać za wewnętrzną sprawę Układu Warszawskiego. Tłumaczenie naciągane, ale do przyjęcia. A co z Koreą i Wietnamem? Czego Jankesi szukali W Zatoce Świń na Kubie? Na Grenadzie? W Iraku? W Afganistanie? Porównaj ofiary z Budapesztu, czy Pragi z ofiarami ekspansji USA.
OdpowiedzUsuńAgresywne imperium, dobre sobie.
Z tymi gwizdami rosyjskich kibiców toś trochę przesadził. Oglądałem wszystko w Tivi i jakoś nie raziły moich uszu.
A patriotyzm Kozakiewicza, to rzecz powszechnie znana, prawda?
Nie wspominałem o patriotyzmie Kozakiewicza. Powiem więcej- mieszanie się w kampanię ludzi sportu uważam za niepotrzebne. Pal licho jeśli jest to Kozakiewicz- człowiek na emeryturze, ale jeśli F. Smuda trener kadry reprezentującej całą Polskę opowiada się wyraźnie po jednej ze stron- to budzi mój sprzeciw.
OdpowiedzUsuńSpójrz na aneksje ZSRR w '45 w porównaniu ze stanem '39 i tyle w temacie. Nie tylko te, które zakreślamy prostym terytorialnym podobojem (Litwa, Łotwa, Estonia, część Rumunii, Finlandii). Liczy się także rozciągnięcie strefy wpływów i utrzymywanie jej siłą. We wszystkich wymienionych przez Ciebie miejscach byli doradcy radzieccy, pomoc radziecka, (technologiczna, ideologiczna, finansowa) w niektórych radzieckie wojsko. Gdyby sowiety siedziały w granicach '39 i nie uzurpowały sobie prawa do połowy Europy rozpoczynając wraz z Hitlerem wojnę(a później wynosząc się jako ci, którzy uratowali przed nim Europę) nie byłoby najpewniej żadnych doktryn odpychania komunizmu etc. Czego sowieci szukali na Kubie? W Nikaragui? W Afganistanie? W Korei? Wietnamie? (podałeś za przykład Zatokę, a więc szkolenie, zbrojenie, ukierunkowanie ideologiczne też się liczy).
Co do natężenia gwizdów wybacz, ale na słowo nie będę już wierzył.
Czekam, aż się uprzesz na wewnętrzną sprawę Układu. Na tej zasadzie- choć nie w tej samej skali- zagładę Żydów można było uznać za wewnętrzną sprawę III Rzeszy. Działa się na jej terenach. Bądź na terenach państw satelickich.
Wykaż, że z Układu można było bez problemów wystąpić (wiadomo co spotkało m. in. za to Węgry), przejść do innego systemu sojuszy i że każdy z sygnatariuszy miał w nim takie same prawa jak ZSRR.
Może byś jednak napisał coś o tych ruskich bazach otaczających USA?
OdpowiedzUsuńWiesz, doradcy wojskowi, to nie to samo, co otwarte wysyłanie wojsk. Z Twoich przykładów trafiony jest jeden - Afganistan (choć Rosjan wezwał na pomoc Babrak Karmal - podobno rosyjski agent, ale ostatecznie premier, a z mudżaheddinami jankesi do dziś nie mogą się uporaćsami). Ale... Rosjanie nie prosili nikogo o pomoc, nie wciągali do swoich awantur sojuszników. I te rosyjskie interwencje nie za bardzo się dadzą porównać z Holocaustem, czy akcjami USA. Krwawo stłumione powstanie w Budapeszcie - 2500 ofiar. Pinochet był znacznie bardziej "owocny".
A z ta Kubą też jest ciekawa sprawa. Castro nie był komunistą - w ramiona ZSRR wpędzili go Amerykanie. I podaj mi nazwy regularnych jednostek Armii Czerwonej stacjonujących na Kubie, w Nikaragui, Korei czy Wietnamie...
Gdy Rosjanie zechcieli zainstalować rakiety na Kubie, Jankesi zareagowali tak, że niewiele brakło, a byłaby wybuchła wojna światowa.
Nie twierdze, że ZSRR było gołąbkiem pokoju. Twierdzę jedynie, że USA ma za uszami znacznie więcej.
A, jeszcze jedno - natężenie gwizdów to rzecz subiektywna, prawda?
A co do Układu Warszawskiego...
Układ Warszawski (oficjalna nazwa: Układ o Przyjaźni, Współpracy i Pomocy Wzajemnej ros. Договор о дружбе, сотрудничестве и взаимной помощи) – sojusz polityczno-wojskowy państw Europy Środkowej i Wschodniej pozostających pod wpływem Związku Radzieckiego. Powstał na podstawie Deklaracji Bukaresztańskiej, JAKO ODPOWIEDŹ NA MILITARYZACJĘ RFN I WŁĄCZENIE JEJ W STRUKTURY NATO.
Rzeczywiście, agresja niesłychana...
Ale schodzisz z tematu Generale ze wszystkich moich zarzutów dot. Twojego posta odniosłeś się do będącego niejako na uboczu agresywnego imperium. Dlatego nie mam zamiaru kontynuować wątku zimnowojennego. Jeśli ZSRR za Stalina ma mniej za uszami niż USA to mamy spory problem. Zaznaczyłem dokładnie o sytuacji bezpośrednio po wojnie! I do tego określenia użyłem jednego z najagresywniejszych imperiów. Utrzymuje swoje zdanie.
OdpowiedzUsuńCo do Holocaustu napisałem wyraźnie o braku porównania w skali. Porównanie pokrętnej logiki- za naszą kurtyną nasza sprawa utrzymuję.
Co do pieknych frazesów o Współpracy i Pomocy. Urocze. Podobnie jak oskarżenie Anglików przez Stalina o uprawianie agresywnej szowinistycznej polityki, wówczas gdy upominali się o skazanych w procesie szesnastu i dławienie legalnej opozycji w Polsce. ZSRR już bez wątpienia wygrywa wszystkie konkursy na rozminięcie się głoszonych haseł z ich realizacją.
Co do regularnych jednostek- czytaj Generale to co napisałem. O ile pamiętam Amerykanie wykorzystali do desantu Kubańczyków. Stąd twoim tropem za imperialistyczną politykę uważam także szkolenia, finansowanie itp. Dokładnie to zaznaczyłem.
Subiektywna generale. Jutro idę szeleścić papierkami w filharmonii- jak ktoś zwróci uwagę powiem, że kwestia szeleszczenia papierkami w kontekście dobrego wychowania to rzecz subiektywna i obrażę się na tych barbarzyńców. A w ogóle to trzeba każdego z osobna przepytać czy mu to szeleszczenie przeszkadza.
Zdaje się, Trymusie, że to Ty zacząłeś o agresywnym imperium, podczas gdy ja mówiłem o sporcie i chamstwie naszego mistrza.
OdpowiedzUsuńNie wiem, więc, kto schodzi z tematu.
Ryki zaś i gwizdy na stadionie, to rzecz normalna, natomiast szeleszczenie papierkami na koncercie w Filharmonii już raczej nie.
Naprawdę chcesz to zrobić?
Generale gdybyś nie okazywał oburzenie tym, że Kozakiewicz wplótł we wspaniałe czyste widowisko sportowe w raju dla sportu wolnego od jakichkolwiek nacisków akcentów politycznych nie pisnąłbym słowa o polityce.
OdpowiedzUsuńNajpierw było chamstwo kibiców potem chamstwo mistrza. Tyle w temacie tendencyjnego posta.
Pozdrawiam.
Powiedziałbym, że od mistrza sportu można wymagać więcej, niż od zwykłego (i w dodatku RUSKIEGO!) kibola, który na domiar wszystkiego widzi, jak jego rodak przegrywa z cudzoziemcem, ale znów mnie uznasz za filorusa, kryptokomucha, masona i cyklistę.
OdpowiedzUsuńNo, chyba że ci wszyscy kibole to byli poprzebierani agenci KGB - co w końcu wykluczone nie jest.
Generale tyle populizmu, że nie wiem od czego zacząć. A, nie...to może poczekam, aż znajdziesz jakąkolwiek moją wypowiedź, która utożsamiała cię z tymi cudacznymi określeniami.
OdpowiedzUsuńMój zarzut jest prosty. Rozpiszę czemu uważam Twój post za tendencyjny. Piszesz Kozakiewicz cham- nie piszesz, że to była reakcja- może chamska, ale reakcja na chamstwo. Piszesz Kozakiewicz upolitycznia- nie piszesz, że żył w czasach, gdy sport = polityka, tylko, że polityka wg ZSRR- a on jedynie wyłamał się z szeregu. A już pomijam tendencję wykraczającą poza ten post. Dowalić Kaczorowi- który robi to co jego przeciwnik tylko w mniejszej skali- wystarczy spojrzeć na komitet poparcia p. Komorowskiego. Właściwie to ostatnie wcale mnie nie razi, każdy ma prawo. Ale nietrudno to zauważyć i dlatego podchodzę do wszystkiego z dystansem i dozą krytycyzmu. Czytam bloga jak wybiórczą i nie łykam bezmyślnie.
Napisałem już, że od mistrza sportu można wymagać nieco więcej, niż od zwykłego kibola. Reakcja części moskiewskich widzów nie miała niczego wspólnego z polityką (ot, nasz przegrywa, to gwiżdżemy, normalka). Reakcja Kozakiewicza też z polityką niczego wspólnego nie miała - była chamska i tyle.
OdpowiedzUsuńTo salony "warszawki" nadały jej patriotyczne zabarwienie. Osobiście wolę okazywanie patriotyzmu w nieco bardziej kulturalny sposób.
A już poza konkursem uważam, że Kozakiewicz - od wielu lat obywatel Niemiec - do NASZEJ polityki TERAZ wpychać się nie powinien.
Gdzież tu populizm?
Wydaje mi się zresztą, (bez urazy) że na hasła PRL lub ZSRR reagujesz trochę jak pies Pawłowa... Odruchowo szczerzysz kły.
No bo po co kojarzyć mnie z prymitywnymi zarzutami (mason, kryptokomunista) wypowiadanymi najczęściej przez ludzi zapiekłych, dyskutujących niemerytorycznie. Kiedy nigdy nie używałem podobnych. To dla mnie niezrozumiały zabieg. I jeszcze to znów- ktoś mógłby pomyśleć, że używałem podobnie bzdurnych zarzutów.
OdpowiedzUsuńW jednym masz całkowitą rację Generale... wydaje Ci się.
Myślałem, Trymusie, że masz o kilka numerów większe poczucie humoru. Oczywiście, że nie nazywałeś mnie kryptokomuchem ani cyklistą.
OdpowiedzUsuńA że mi się wydaje? No to co? Wyobraźnia niezłą rzeczą jest, młody Jedi.
;-)))...
A z tego co ja się orientuję, to Kozakiewicz chciał wyłamać, mimo nacisków kto i co gdzie ma wygrać, zrobił to on i pokazał wała ZSSR.
OdpowiedzUsuńCo do tego, że Castro nie był komuchem- przykro mi, ale Castro był politycznym oportunistą, którego niezbyt interesowała czyjaś ideologia a raczej jego przydatność do rewolucji, natomiast brat Fidela, Raul był zapalonym komunistą.
Przecież on wała pokazał, bo miał zmieniane wysokości, kombinowali jak mogli a on i tak przeskoczył. To było raczej do sędziów.
OdpowiedzUsuń