Counter


View My Stats

poniedziałek, 10 maja 2010

The Whispered World

Dawno nie pisałem o moich ulubionych przygodówkach, choć było o czym pisać. Pozwolę sobie uzupełnić ten brak, żeby bywalcy tego bloga nie sądzili, że tylko polityką się tu żyje…
Gra Whispered World to najnowsza przygodówka firm Deep Silver i Daedalic Entertainment dostępna od niedawna na Steamie. Jej bohaterem jest młody błazen i cyrkowy trefniś, Sadwick, który podróżuje z pewnym cyrkiem. Od niedawna dręczą go dziwaczne sny, które wieszczą, że chłopak stanie się przyczyną zguby całego świata. Zainspirowany chęcią wyjaśnienia znaczenia tych niezwykłych snów Sadwick wyrusza w pełną niebezpieczeństw podróż w towarzystwie osobliwego pomocnika, Spota.
Gra ma bardzo ładną, starannie rysowaną grafikę, w nie do końca realistycznym stylu. Podróż Sadwicka obfituje w najrozmaitsze wydarzenia, jedne zabawne, inne z pozoru groźne, a zadaniem gracza będzie doprowadzenie naszego bohatera do pałacu królewskiego, gdzie leży złożony niemocą władca. Całemu królestwu grozi inwazja Wredniaków pod wodzą niejakiego Loucaux, wyglądającego jak krzyżówka Kermita z baranem.
Przyjemność gry psuje może nadmierna gadatliwość wszystkich postaci. Co prawda jest to przypadłość wszystkich niemal ostatnio wydanych gier przygodowych. Dawne przygotówki („Indiana Jones and Fate of Atlantis”) skonstruowano tak, że wszelkiego rodzaju przydatne informacje zdobywało się po wymianie kilku zdań. Teraz byle napotkany na drodze drwal ma do powiedzenia mnóstwo rzeczy, jakby był agentem reklamowym biura turystycznego, mówi diablo dowcipnie, nasz bohater musi go wypytać o dziesiątki spraw, zanim wreszcie dowie się czegoś, co może mu się przydać w wypełnieniu misji. Zaczyna się to robić nudne – zwłaszcza, że twórcom nie przyszedł do głowy bardzo dobry pomysł z dawnych gier – kwestie wyczerpane po prostu wygaszano, więc gracz nie musiał sprawdzać, czy przypadkiem nie pominął jakiejś ścieżki dialogowej. Nie jest to wada wielka, ale dość uciążliwa. Z drugiej strony… może to i dobrze, bo niektóre gry przechodziłoby się szybciej, niż kapusta przez niskiego chłopa.
Wracając do Sadwicka – podczas całej gry towarzyszy mu osobliwy stworek, Spot – ten zaś potrafi zmieniać postać, co otwiera przed naszym bohaterem nowe możliwości. Nie wszystkie postaci Spota dostępne są od razu – co jednak zwiększa tylko atrakcyjność gry.
Wyzwanie intelektualne, jakie gra stawia przed graczem jest przeciętnej miary, ale w kilku miejscach trzeba się będzie nagłowić. Ale niektóre animacje z nadmiarem wynagradzają wysiłek włożony w rozwiązanie problemu.
Gra ma możliwość zapisu w dowolnym momencie, co ułatwia rozgrywkę i jest „bezpieczna” to znaczy, że bohater nijak nie może zostać zabity – nie trzeba więc przechodzić niektórych sekwencji po kilka razy, jak to bywa w niektórych innych grach.

Zakończenie gry jest dość oryginalne – podobne do zakończenia jednej z klasycznych, dawnych przygotówek. Pozostawiam graczom domysł, o której z gier myślę.

Polecam tę grę wszystkim miłośnikom dobrej zabawy…
EGM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz