Counter


View My Stats

środa, 12 maja 2010

Cui prodest scelus is fecit

Tytuł naciągany, ale niezmiernie z tematem mi się kojarzy. Otóż:

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7865334,Polska_skreslona_z_listy_krajow_pirackich.html

Wniosek: jest super, piractwo u nas spada, zawitała cywilizacja i poszanowanie prawa.

http://technowinki.onet.pl/wiadomosci/54-procent-oprogramowania-uzywanego-w-polsce-jest-,1,3223431,artykul.html

Wniosek: jest chujowo, kradniemy na potęgę, tylko trochę mniej od Rumunów.

/dygresja /

http://en.wikipedia.org/wiki/International_Data_Corporation

Raport stworzyła IDC, która „twierdzi, że ma ponad 1000 analityków w 50 krajach”. Jak dla mnie, statystycznie to mają gówno.

http://www.portalspozywczy.pl/inne/alkohole/wiadomosci/polacy-pija-mniej-ale-czesciej,31334.html

Wniosek: Hurraaaa!!! Wizerunek awanturującego się pijanego turysty w świecie, jak również powszechnej opinii, że specjalnie dla naszego narodu słowiańskiego należałoby powiększyć skalę w alkomatach, bo czasami się kończy, wreszcie się zdezaktualizował. Jeee!

http://www.emetro.pl/emetro/1,85648,7804931,Narodowa_zgoda_na_picie.html

Wniosek: Chujowo. Szef PARPA rozwiewa nasze nadzieje – dalej jesteśmy narodem alkoholików.

To tylko dwa przykłady, równie dobrze można by zaserwować trzeci w postaci narkotyków miękkich, aczkolwiek ostatnio temat stał się mniej medialny.

Wniosek ostateczny: mam dziwne wrażenie, że niektórzy ludzie działający w organizacjach mających zwalczać negatywne zjawiska w społeczeństwie tak naprawdę po cichu nie chcą, żeby owe zjawiska zniknęły. Przecież to jak podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Dofinansowania międzynarodowe i krajowe szlag trafi, trzeba będzie nowej roboty szukać. Więc w sumie fajnie, że te zjawiska istnieją, co by z nimi barwnie, zapalczywie i medialnie walczyć.

Jednym z najbardziej nielubianych przeze mnie gatunków ludzi są neofici. Pewien Garfield swego czasu uczynił sobie z pewnego procederu źródło dochodu, a teraz dostał zwrotu o 180 i uczynił drugie z rypania owego procederu jak wszy bociana. W liceum miałem kolegę, który chlał na umór. 0,7 było dla niego niczym półlitrówka mineralnej dla sportowca. Ale nagle stał się abstynentem i zaczął udzielać się w organizacjach zwalczających alkoholizm. W tym temacie na prawo od faceta był już tylko koniec Świata Dysku. I po tej cudownej metamorfozie powiedział mi, że on się w duchu cieszy, jak ktoś w kolejce przed nim wódkę kupuje. Wyjazdy za półdarmo na szkolenia, dofinansowania, wynagrodzenia za przeprowadzenie w szkole gadki pt. „alcohol is bad” („South Park” parafrazując). I tak dalej, i tak dalej.

Tym samym całkiem nieźle zarabiając, można społeczeństwu wciskać coraz większy klin w (_!_), poniżej dwa skromne przykłady:

http://gry.onet.pl/2168011,,Electronic_Arts_wprowadza_kontrowersyjny_system,wiadomosc.html
http://www.benchmark.pl/aktualnosci/Nowy_pomysl_EA_-_platne_dema.-27610.html

Jako pierwsza instytucja międzynarodowa, ową praktykę zaczął stosować KK. Najpierw wmówić człowiekowi, iż z samego faktu przyjścia na świat wynika że jest obarczony grzechem pierworodnym, a potem wskazać mu sposób, jak za pomocą niewielkich acz częstych opłat może się tego grzechu wyzbyć… :)

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Jako pierwsza instytucja międzynarodowa, ową praktykę zaczął stosować KK. Najpierw wmówić człowiekowi, iż z samego faktu przyjścia na świat wynika że jest obarczony grzechem pierworodnym, a potem wskazać mu sposób, jak za pomocą niewielkich acz częstych opłat może się tego grzechu wyzbyć… :)"

    Cóż za wyborny dowcip! Szkoda, że Sz. P. Anakha nie wie, że ochrzcić może... każdy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny Pan Anakha (a dziękuję, dziękuję) ochrzczony nie jest, bowiem ojciec jego doszedł do wniosku, że do funduszu emerytalnego człowiek powinien zapisywać się świadomie, skutkiem czego postanowił poczekać, aż młody sam decyzję podejmie. Młody decyzję podjął, skutkiem czego może się poparzyć wodą święconą, zaś powiedzenie "vanity is definetly my favourite sin" jest jednym z jego ulubonych.

    PS. Na RSS i tak już poszło, że "Tak, za każdą spowiedź trzeba zapłacić." Nie, nie trzeba. Ale na tacę też nie dajesz? Sknerus z ciebie, waszmości... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A gwoli ścisłości, skoro każdy może ochrzcić, to ja może też kogoś ochrzczę? Czepianie się pojedynczych zdań to kiepski pomysł na prowadzenie dyskusji. Akurat z kilka razy miałem (nie)przyjemność przesiadywania w przybytkach Stwórcy i kiedy leciało "Jest to moja wina, moja wielka wina..." to przez głowę przelatywały mi dwie myśli: 1. "Gdzie ta wielka wina, bo też bym sobie uszczknął jak jegomość przy ołtarzu"; 2. "Ale jaka wina?"

    OdpowiedzUsuń
  5. Na tacę daję, proszę pana. I nie robię z tego wielkiego problemu, bo a) skoro jestem katolikiem, to moim obowiązkiem jest troszczenie się o potrzeby wspólnoty Kościoła, b) datek jest przecież dobrowolny, c) pieniądze NIE są proboszcza i księży, tylko całej parafii. Proboszcz jedynie nimi zarządza. A u mnie w parafii (choć w sumie teraz przesiaduję w dwóch...) proboszcz nie bierze pieniędzy do kieszeni, tylko inwestuje w lokalną świątynię i widać tego efekty.

    Ochrzcić kogoś możesz, skoro może to uczynić nawet jakiś nażelowany kebab z Turcji. A "Ale jaka wina?" jest właśnie w twoim przypadku problemem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjacielu, zechciej wrócić do zasadniczego wątku (bo uwaga o KK) była dywagacją.

    Nawiasem mówiąc, szkoda, że tej uwagi o ubogim proboszczu nie rzuciłeś rano, bo byłaby mnie rozbawiła na cały dzień. Byłem przez pięć lat nauczycielem (lata 1993 - 1998). Akurat wtedy w szkole (Zespół Szkół Elektronicznych we Wrocku), pojawili się księża uczący religii. Przyszło dwu młodziutkich i chudych wikarych, którzy "posługę kapłańską" pełnili za darmo. Nie będę się rozwodził o tym, że w okresie "kolędy" przychodził do szkoły tylko jeden (raz na tydzień) i wypełniał wszystkie dzienniki za siebie i kolegę (popełniając tym samym przestępstwo poświadczenia nieprawdy). Po pięciu latach, gdy ze względów zdrowotnych musiałem zrezygnować z nauczania, obaj święci mężowie byli już na etatach, brali nauczycielskie pełne pensje, a paluszki mieli jak paróweczki - tak przytyli na chudym, kościelnym wikcie.
    Nie opowiadaj mi pierdół o tym, że proboszcz nie bierze dla siebie, dobrze?

    I ostatnia rzecz. Akurat znam zasady wiary chrześcijańskiej, lepiej może od wielu innych i wiem, że istotnie istnieje coś takiego jak "chrzest z wody". Ale znajdź mi takiego proboszcza, który uzna ważność takiego chrztu...

    Ale może lepiej wróćmy do poruszonego przez Anakhę wątku zasadniczego.

    OdpowiedzUsuń
  7. I ostatnia uwaga z mojej strony, bo temat pierwotny był zupełnie inny, a waść czepiłeś się jak pijany płotu ostatniej myśli i wiosłujesz z uporem godnym lepszej sprawy pod górkę.

    Widzisz, jak sam zauważyłeś, skoro jesteś katolikiem, to TWOIM obowiązkiem jest troszczenie się o potrzeby wspólnoty Kościoła. Moim za cholerę, choć jako infidel podatki płacę jak ty, a z tych podatków idzie w ręce jakże chudych, posuwających na osiołkach wzorem szefa kapłanach.

    Żeby daleko nie szukać, w Niemczech sprawa jest prosta; wypełniając zeznanie podatkowe określasz, żeś waść katolik i, mówiąc bez ogródek, płacisz na swój niebiański ogródek, ale nie każesz sadzić marchewek tym, co wolą troszczyć się o tenże na ziemskim padole.

    W Polsce to za mojego życia NIGDY nie przejdzie, bo nagle mogło by się okazać, że 97% katolików to liczba z powietrza, a kościoły (tak samo jak w Niemczech) wystawiano by na sprzedaż i, o zgrozo, mogliby nawet koncert Cradle of Filth tam zorganizować.

    Spójrz post niżej, bo akurat sprawa finansowania KK wpierd... mnie tak samo jak ZUS. Chcesz się bawić w rolnika / katolika? Płać za siebie, bo w tym momencie komunista z ciebie pełną gębą wychodzi.

    Temat uważam za wyczerpany.

    OdpowiedzUsuń