Counter


View My Stats

niedziela, 31 lipca 2011

Turystyka w Polsce

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/olsztyn/zimne-i-deszczowe-lato-zly-sezon-na-mazurach,1,4808890,region-wiadomosc.html

Polska (poza kilkoma rejonami) nie jest osobliwie atrakcyjna turystycznie. Można by pomyśleć, że w przypadku kryzysu pogodowego właściciele pensjonatów i hotelików na Mazurach, w górach i nad morzem będą ratować sezon obniżając ceny. Nie, polski hotelarz woli zbankrutować, niż spuścić z tonu.

Zechciejcie zauważyć, że np. z Wrocka na Chorwację mam niewiele dalej, niż na Mazury - a z pewnością dotrę tam szybciej. Byle domęczyć się do granicy, a potem mogę już pruć co konie w silniku wyskoczą po prawdziwie europejskich drogach i to znacznie taniej (opłaty drogowe!) niż po polskich dziurawych "autosradach" (nie poprawiać!). A na miejscu...

W ciągu trzech minut na Necie znalazłem hotelik w Istrii, gdzie za tygodniowy pobyt musiałbym zapłacić 945 PLN (na Mazurach 1350). Hotelik ładny, czysty, pokoiki z aneksem kuchennym i łazienką (w polskich hotelach zapomnijcie o kuchni w pokojach, albo o łazienkach - te ostatnie najczęściej są wspólne na korytarzu). Byle turysta nie będzie sobie tam pichcił na własną rękę i gębę, ma żreć, co mu podadzą i cieszyć się, że w ryj nie dostał (uprzejmość obsługi w polskich restauracyjkach znana jest daleko i szeroko).

Na domiar wszystkiego w Chorwacji będę miał znacznie lepszą pogodę i naprawdę ciepłą wodę w morzu.

Jak ktoś nie chce do Chorwacji, to może na Czechy lub do Słowacji. Znacznie taniej, i lepiej (grzeczna obsługa, lepszy standard pomieszczeń, czyste ubikacje i łazienki). Kilka lat temu byłem w Czechach w Bernaticach pod Jawornikiem. Pensjonacik z basenem, kortem tenisowym, łaźnią parową, możliwością przejażdżki konnej - i doskonałą, tanią kuchnią. W sumie za trzydniowy pobyt zapłaciłem circa ebałt o 20% taniej, niż płaciłem za takiż pobyt w agroturystycznym gospodarstwie pod Kłodzkiem (oczywiście bez tych dodatkowych atrakcji).

Kiedyż wreszcie polscy hotelarze pójdą po rozum do głowy? Rozumiem, że ceny komponują pod Niemców. Ale kaktus mi na jajach wyrośnie, jak podczas takiego jak mamy teraz lata Niemcowi zechce się taszczyć dupę z np. Hamburga na polskie Mazury. Polak z Warszawy może i pojedzie - jak dojdzie do wniosku, że nad Śniardwami będzie miał taniej. Nie jest to pewne - ale przy obecnych cenach pokaże Mazurom wała jak Polska cała i pojedzie na południe Europy.

A ci durnie biadolą, że mają w tym roku przerąbane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz