Counter


View My Stats

niedziela, 31 lipca 2011

Powstanie i Radek

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/to-narodowa-katastrofa-ostra-krytyka-za-slowa-siko,1,4808993,region-wiadomosc.html

Nie lubię p. Sikorskiego. Choćby za to, że się chełpi tym, iż w Afganistanie strzelał do rosyjskich żołnierzy. Gdyby robił to w Polsce, broniąc Polski, miałby powód do dumy. Strzelając do Rosjan w Afganistanie stawia się na takim samym poziomie, jak oni - a może nawet niżej, bo tamci wykonywali rozkazy, a on chciał sobie po prostu przeżyć "męską przygodę" i postrzelać do ludzi. Nie sądzę, by Rosjanie osobliwie boleśnie odczuli wrogość p. Radka, ale co sobie postrzelał, to jego.

Ale w kwestii Powstania Warszawskiego ma absolutną rację.

18000 zabitych powstańców, 180 tysięcy zabitych mieszkańców Warszawy, zniszczenie całej lewobrzeżnej części stolicy - to nie jest totalna klęska? Tylko my, Polacy, jesteśmy durniami, którzy uważają skopanie im dupy za "moralne zwycięstwo". Inne nacje świętują zwycięstwa, a klęski nazywają klęskami. Nie ujmuję męstwa walczącym powstańcom, ale dowództwo AK należałoby postawić przed sądem, a nie nadawać ich imiona i nazwiska placom i ulicom.

Czemu tak się ich czci?

To proste. Byli wrogami Rosji Sowieckiej. To samo można powiedzieć o bandytach w rodzaju Ognia i orłach z NSZ. Ale nie, nazywa się ich "żołnierzami wyklętymi" i ustanawia święto narodowe na ich cześć.

Ludzie? Czy będziemy usprawiedliwiali każdego drania, byle tylko był wrogiem Sowietów? Kiedy wreszcie zmądrzejemy?

P. S.

I jeszcze jedno. Niektórzy twierdzą, że powstanie w warszawskim getcie było taką samą, o ile nie większa głupotą. Nie jestem filosemitą, ale muszę stwierdzić, że zamknięci w getcie Żydzi mieli tylko jeden wybór - umrzeć w walce, albo w komorze gazowej. Wybrali śmierć w walce.

Dowódcy Powstania mieli niezłą orientację polityczną - a Niemcom na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku nawet we łbach nie postało zniszczenie Warszawy. Powstanie dało Hitlerowi piękny pretekst.

13 komentarzy:

  1. "Okulicki na naradzie Komendy Głównej AK w lipcu 1944 mówił: "Musimy się zdobyć na czyn, który wstrząśnie sumieniem świata. W Warszawie mury się będą walić i krew poleje się strumieniami, aż opinia światowa zmusi rządy 3 mocarstw do zmiany decyzji z Teheranu""

    Za stroną powstanie.pl

    W świetle tego cytatu, wszystko zaczyna nabierać sensu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Generale zgadzam się z tym, że PW było aktem bezsensownym, bo w mojej opinii najcenniejsze jest ludzkie życie a nie barwy jakie powiewają na flagach czy polityka.
    ALE nie od dziś wiadomo, że głównym czynnikiem jaki zaważył na wybuchu powstania w Warszawie było napięcie i obawa AK przed 'dzikim' powstaniem, które miało wyjść od zwykłych ludzi. Nie jestem historykiem i ciężko mi tę tezę zweryfikować, ale wtedy zbrojne zorganizowane powstanie nabiera sensu (bo i tak by do niego doszło).
    Co nie zmienia faktu iż było porażką, i wielu ludzi zginęło nie tylko nie osiągając nic poza śmiercią i zniszczeniem stolicy. I choć podziwiam odwagę powstańców nie rozumiem ani trochę tego co zrobili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedz mi, mr Krzys, czy żołnierza AK byli w istocie zdyscyplinowanym wojskiem (armią), czy bandą porywczych cywili?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byli zdyscyplinowaną armią, ale nazwanie ich porywczymi cywilami nie jest sprawiedliwe. Przyszło im żyć w czasach gdzie łapanki były na porządku dziennym. Widzieli co spotkało żydów, i żyli w niepojętym dla Nas napięciu przez niemal 5 lat.
    Więc to nie porywczość a zaszczucie i strach spowodowały taki a nie inny obrót sytuacji w przypadku polaków. Inne podbite nacje siedziały cicho nie dlatego, że nie były porywcze ale dlatego, że dla nich okupacja nie oznaczała powolnej eksterminacji. No chyba, że się mylę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaa... Jak to jest w tej powstańczej piosence? "...a na Tygrysy mają VISy..."
    Bohaterstwo? Nie, skrajna głupota.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bohaterstwo zawsze, albo najczęściej jest skrajną głupotą i jest bohaterstwem dlatego, że rzuca się na szalę własne życie.
    O ile sam cel wojskowy powstania był.. nierealny mówiąc delikatnie, o tyle nie dziwi mnie postawa Warszawiaków będących pomiędzy kowadłem, a nadchodzącym młotem- oni wszystko przeżywali na gorąco, my dzisiaj mamy ten komfort, aby móc sobie pofilozofować zza ekranu monitora.
    Mnie się dzisiaj ciężko czyta nawet o tym, co wyczyniali Niemcy w Warszawie.
    A nigdy, całe moje szczęście, nie przeżyłem tej grozy. Nie dziwię się ani trochę Warszawiakom, a bardzo daleko mi do polskiej martyrologii, czy niechęci do Niemców/Rosjan etc.
    Każda wojna jest bez sensu.. jest zła.. tak jak śmierć jest zła, czy bez sensu.. ale to tylko etykiety i nie upraszczają nam życia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, przyjacielu. Z bohaterstwem mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś rzuca na szalę własne życie i to przynosi jakieś konkretne rezultaty. Faceta, który rozpoczyna grę w rosyjską ruletkę nazwiesz bohaterem?
    18000 poległych powstańców i 180000 zabitych cywilnych mieszkańców Warszawy. Ilu z nich chciało śmierci? Jeden zabity powstaniec pociągał za sobą 10 cywilów.

    Masz jeszcze coś do dodania?

    Bez urazy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam Generale. Pozwolę sobie przytoczyć dwie historię. Pierwsza dotyczy mojego pradziadka. Był on normalnym, uczciwym obywatelem (walczył m.in. w obu wojnach w Armii Polskiej). Po wojnie miał jednak wątpliwą przyjemność spotkania jednej z partyzanckich band. Skończyło się na wielu obrażeniach spowodowanych ciężkim pobiciem.Przez kilka lat był zmuszony jeździć po różnych uzdrowiskach i sanatoriach. Zmarł w wieku 52 lat.
    Druga historia dotyczy najtragiczniejszego wypadku w historii całej polskiej kolei. Miało to miejsce 24 listopada 1944 roku, w sąsiedniej mi miejscowości (mieszkam w Barwałdzie Górnym koło Wadowic, wypadek miał miejsce w Barwałdzie Średnim). Zderzyły się dwa pociągi z czego jeden pasażerski. Do dziś mówi się o błędzie maszynisty. O wiele bardziej prawdopodobna jest jednak wersja, według której AK-owcy wysadzili most na trasie kolejowej co spowodowało zmiany w rozkładzie jazdy i w ostateczności doprowadziło do wypadku(nie można było na czas poinformować o dwóch pociągach jadących tym samym torem).
    Wiem że takich przypadków skrajnej głupoty partyzantów można by znaleźć o wiele więcej, ale ja podaje tylko te, które dotyczyły moich bliskich i moich okolic. Sam do niedawna byłem przeświadczony o "bohaterstwie" czynów AK-owców i im podobnych, gdyż taką papkę serwuje się teraz na lekcjach historii. Otrzeźwienie przyszło wraz z pewną lekcją geografii, na której nauczyciel uświadomił nam przekłamania historyczne (m.in. postać Karola Świerczewskiego, o którym nie mieliśmy w klasie zielonego pojęcia, gdyż oczywiście w programie nie ma mowy o tym by uczyć, że komuniści działali czasami dla dobra naszego kraju poprzez np. zwalczanie zbrojnych band po wojnie).

    PS. Koniec końców partyzanci, którzy pobili mojego pradziadka mieli w sumie dużego pecha.
    Jednym z członków bandy był chrześnik mojego dziadka, który nie o był obecny feralnego dnia. Na wieść o tym co się wydarzyło postanowił nie mieć litości. Szczegółów nie znam, ale ponoć poleciały głowy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj, Ales.
    Żeby nie było niejasności. Świerczewski zginął po wojnie walcząc z ukraińskimi nacjonalistami, których zbrojnym ramieniem było UPA.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż faktycznie, mój błąd. Chodziło mi tylko o to że dzisiejsze podręczniki szkolne dają nam bardzo nikłe informacje zwykle przychylne dla "jedynej słusznej opcji politycznej". Idę teraz do liceum, w gimnazjum byliśmy (rocznik '95) ostatnim idącym starym programem. Z tego co wiem nasi młodsi koledzy dostaną jeszcze bardziej okrojone informacje (ponoć nauka historii w gimnazjum zakończy się po II WŚ).

    OdpowiedzUsuń
  11. Na ile zgłębiłem ten temat, wielu ludzi jednak chciało powstania, bo, słusznie czy nie, wierzyli w jego sukces, choćby symboliczny.

    Może nazwanie tego bohaterstwem to przesada, ale tak spierać się o etykiety można bez końca.

    Fakt, że żadna idea nie wróci życia zabitym ludziom wtedy- ale powtarzam- oni częstokroć patrzeć musieli na śmierć i mieli ręce niejako związane, przyszła sytuacja, w której szala goryczy została przelana, choć skutek tegoż był opłakany.

    Wiadomo, poszedł rozkaz. Pomimo tego, że podział był również w samym dowództwie.

    To był trudny czas.. nieszczęsny.
    Możemy jednak wynieść z tego lekcję na przyszłość

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja tylko przytoczę jedno powiedzenie anglików...

    "Live to fight another day..."

    Powstańcy z niego nie skorzystali...

    OdpowiedzUsuń
  13. Gwoli przypomnienia...
    Osią mojego pierwotnego posta nie była zasadność wybuchu Powstania tylko fakt, że gdy jakiś polityk ośmielił się je nazwać katastrofą narodową, to natychmiast (na prawicy) podniósł się wrzask o "szarganie świętości"...

    OdpowiedzUsuń