Najpierw było to...
http://egmunrated.blogspot.com/2010/10/banda-durniow-z-jednym-wyjatkiem.html
http://egmunrated.blogspot.com/2010/10/no-to-dopalamy.html
A teraz mamy to...
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8726582,Walka_z_dopalaczami__Nieskuteczna_.html
Czasami zadziwiam samego siebie. Nie mam tytułu doktora, nie jestem mecenasem, a już w momencie klepnięcia ustawy wymierzonej w dopalacze wiedziałem, że efekt będzie porównywalny z rzuceniem workiem z ekskrementami w wentylator.
Są dwa potencjalne wyjaśnienia tego fenomenu. Jedno jest takie, że jestem prorokiem, ale w takie rzeczy nieszczególnie wierzę.
Drugie, bardziej prozaiczne: z powodzeniem można mieć tytuł naukowy i jednocześnie być kompletnym idiotą. A największe skupisko takich osobników jest na ul. Wiejskiej w Warszawie.
PS. Sklep internetowy oferujący „produkty kolekcjonerskie” znalazłem w 15 minut. Jak rozumiem kolejnym krokiem rządzących będzie zatrudnienie w każdym urzędzie poczty psa, który obślini każdą kopertę. Kwestia po której stronie smyczy znajduje się istota o większym ilorazie inteligencji pozostaje niewyjaśniona...
sobota, 27 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kolejnym krokiem może być: http://lubczasopismo.salon24.pl/glosoddolny/post/242414,czy-pis-proponuje-glowny-urzad-kontroli-internetu - który to pomysł mogą chcieć wykorzystać do blokowania dostępu itd.
OdpowiedzUsuńWiesz, Kresegoth, istnienie dostępnego dla wszystkich Internetu jest wielu ludziom solą w oku. Tak zwana i chwalona przez rozmaitych piewców demokracji wolność prasy jest mocno iluzoryczna - dziennik albo czasopismo można utemperować, zadzwonić do wydawcy, wstrzymać druk i tak dalej. Z Netem "to se ne da, pane Havranek". Wiadomość puszczona w sieć jest nie do zatrzymania - o ile nie odetnie się dostępu do sieci temu, co ją puszcza. A to już da się zrobić - są oczywiście asy, co i w takich warunkach sobie poradzą, ale tych jest niewielu.
OdpowiedzUsuńDlatego uważam, że WSZELKIE próby ograniczania wolności poruszania się po sieci są szkodliwe społecznie. Szkodliwe są nawet działania i ustawy antypirackie - bo mogą stanowić całkiem niezły przyczółek dla dalszej ekspansji ograniczeń. Najpierw wezmą się za ludzi ściągających nielegalne pliki, potem za pornografię, potem za "naruszających dobre imię... a na końcu za nas wszystkich.
A z piractwem można walczyć tylko obniżając ceny poszukiwanych programów. Jak będzie można kupić całkiem dobrą grę za powiedzmy, 20 - 30 PLN, to nie za bardzo się opłaci ściąganie jej z sieci - bo dostanę ją na porządnym eleganckim nośniku. Deweloper nie straci za wiele (albo i wcale), bo sprzeda trzy razy więcej egzemplarzy i wyjdzie na swoje.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a poza tym sądzę, ze Kartagina powinna zostać zburzona.