Counter


View My Stats

środa, 17 listopada 2010

Panie Wrocławski, pan jesteś kretyn...

Gwoli wstępu

Pewna kobieta zadzwoniła na policję gdyż – jak twierdziła – oszukał ją handlarz narkotyków. Sprzedał jej crack, ale gdy przyniosła narkotyk do domu wyglądał jak „proszek do pieczenia” Policja wysłała agenta do walki z narkotykami, który sprawdził próbkę i stwierdził, że wbrew pozorom to jednak kokaina. Kobieta została natychmiast aresztowana za posiadanie narkotyków. Królewska Konna Policja zachęca wszystkich, którzy się czują oszukani przez handlarzy sprzedających lipne narkotyki, by natychmiast zgłosili się na policję. [cytat w całości z „Nagrody Darwina”, Wendy Northcutt, wydawnictwo W.A.B. 2001]

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8676711,Bronislaw_Wroclawski__Palilem_trawe__bralem_dopalacze.html

Teraz przeczytajmy tę rzewną historię i znajdźmy analogię...

Panie Bronisławie, marihuana a nawet jej odpowiednik w formie dopalacza nie występuje w formie tabletki, lecz suszu. Więc pan chciałeś się amfą nawalić i jakoś tak nie wyszło. Z drugiej strony, po takich wyznaniach należy panu ten błąd wybaczyć, bo najwyraźniej pana szare komórki niejeden szajs już widziały...

„ Przyznam się, że paliłem trawę. Kiedyś trawa wywoływała wesołość. A wiecie, co się teraz pcha do trawy? Za przeproszeniem każde możliwe g...no. Teraz ma się po tym tylko torsje i zatrucia. Próbowałem też dopalaczy. Wziąłem to, czekam... i nic. No to moi kochani koledzy powiedzieli: wypij piwo. Wypiłem, czekam... dalej nic. Powiedzieli: walnij jeszcze pięćdziesiątkę. Walnąłem i wtedy zacząłem się czuć naprawdę źle. Pomyślałem, że gdyby to były dwie tabletki, dwa piwa i dwie pięćdziesiątki byłaby tragedia.”

Podsumowując, pan Bronisław chciał się nawalić trawką czy amfą (bo się plącze w zeznaniach) i teraz składa reklamację, że nie zadziałało… I to ma być twarz kampanii przeciwko dopalaczom. Cóż, jaki kraj, takie twarze kampanii...

A to, że z tego artykułu bije po oczach, iż tak naprawdę facet optuje za legalizacją marychy, żeby mu już żadnego „gówna” nie dosypywali tylko odlot był gwarantowany, to inna para kaloszy... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz