Mój ojciec zadzwonił parę dni temu do najsolidniejszego i wydającego najwięcej książek w tym kraju wydawnictwa, z delikatnym implikacją, że stawki były super, ale nie uległy zmianie od 5 (słownie pięciu) lat, a inflacja robi swoje, jeszcze delikatniej mówiąc.
Dostał mało dyplomatyczną odpowiedź, że nic z tego i ciesz się pan, że w ogóle masz pracę, bo teraz ledwo mamy pracę dla starej gwardii, ten statek tonie.
Nawet się nie zdziwiłem, bo po przeczytaniu informacji że 50% dumnych synów naszego narodu czyta 3 (słownie trzy) książki rocznie, to padłem. A oni byli w awangardzie, bo reszta to góra dwie, jedną. Im też się nie dziwię, w tym kraju to najlepiej odstawić Shakespeare'a, "Paragraf 22", Hansa Helmuta Kirsta, niedoścignionego komisarza Montalbano, czy co tam komu podchodzi i po prostu wieczorem pół litra, zagryźć ogórem i na szczęście, przynajmniej nie będzie się miało świadomości, gdzie się żyję przynajmniej przez 8 godzin.
Ja dla odmiany robiłem za połowę tego dla facia, którego JEDYNĄ zaletą było to, że płacił w terminie. Śmieszna sprawa, że coś co jest oczywiste rośnie w tym kraju do rangi cnoty.
Dzisiaj się dowiedziałem, że "jest wiele uwag do ostatniego tłumaczenia". Mail był delikatnie mówiąc obraźliwy, i przydługawy, perłą było stwierdzenie, że w powietrzu fruwał kurz, a miał latać pył. No faktycznie, zbrodnia jako się zowie.
Przychodzi taki moment w życiu zająca, że albo otrze ślinę z pyszczka i powie że deszcz pada, albo robi się niedźwiedziowi z dupy jesień średniowiecza (zresztą nie przesadzajmy z tym niedźwiadkiem, z niego taki niedźwiedź, jak ze mnie gepard i puma w jednym; tłustawy i na odwyku.)
Tak więc niniejszym zostałem bezrobotnym, bo pozostałe wydawnictwa płacą zaliczkę, potem krwawią z nosa połową ustalonego wynagrodzenia, a potem przestają płacić. A propos, cześć bratku Górski, jak tam twoja zakrwawiona, zdychająca szkapa zwana potocznie "Red Horse".
A jak firma braciszka, "Frabryka Słów", która powinna się nazywać "Fabryka Marzeń". Przetłumacz coś dla nas frajerze a potem marz, że ci za to zapłacimy w przeciągu najbliższego, och, ile tam wyszło? ROKU?!?
Zachciało mi się murwa kać zostać inteligentem. Teraz czuję się jakby mi ktoś splunął w pysk i tak dalej, tekst nieśmiertelnego Miauczyńskiego w trakcie odbierania wypłaty w "Dniu Świra".
Jak po podstawówce część, ta mniej rozgarnięta, bo np. na pytaniu z gegry gdzie są góry Ural, legali na polu walki jak po małpce we mgle (a to była duuuuża mapa), zadeklarowała, że idzie do zawodówki, to patrzyliśmy na nich z politowaniem. Wykształcenie zawodowe kucharz, no bez jaj... Największy zabijaka i moron w klasie poszedł. Kasuje teraz 10 klocków miesięcznie będąc szefem kuchni...
Ja już się gotować tak dobrze nie nauczę, rozważam opcję zrobienia kursu na wózki widłowe. Dwa kloce miesięcznie pewne, w Anglii może nawet więcej. A kij, idę na całość, za mycie talerzy w kraju królowej Elżbiety więcej dostanę...
Po co ten cały znów przydługi wstępniak?
Pojawiło się przed chwilą Adsense. Długo się przed tym wzbranialiśmy, bo to komercha i będzie obciach. Od dziś, kij z obciachem, mam tylko nadzieję, że tam reklamy wibratora nie wstawią i pewnie grosze z tego będą, ale tu już nie chodzi o obciach, tylko leki na serce, co są drogie. Period.
PS. Ty wiesz niedźwiadku do kogo to skierowane, nie wiesz tylko, gdzie jest Mój rodzynek, większy, zapewne Ci w gardle stanie. Dowiesz się jutro, bo ktoś nalegał, że zrobi to na miarę swojego stylu, krótko i na temat :D
http://www.youtube.com/watch?v=pVlMddE8TOc
OdpowiedzUsuńTo faktycznie są grosze, ale kibicuję, pomimo różnic, które nas tu dzieliły, bo doskonale wiem jak dziś jest. Mam nadzieję, że nie padniecie ofiarą narodowego syndromu psa ogrodnika. Pozdrawiam i zdrowia!
OdpowiedzUsuń