Proponujemy TRON 2.0 ;)
Nie wgniecie was to w fotel, ale gdyby przypadkiem u was też szczur Mieszkosław przegryzł linię wysokiego napięcia i poległ w trakcie, dwugodzinny zapychacz jak ulał...
Gwoli uściślenia, to nie jest, powtarzam nie jest „Blade Runner” niedościgniony. Ale film, całkiem niezgorzej daje sobie radę z racji prostego faktu, iż jego realia 30 lat temu wydawały się bredniami faceta na pustyni, co płonący… no, nieważne… dostrzegł. Dzisiaj to wszystko nawet się kupy trzyma… ;)
Słowa klucze: 'zapychacz' oraz 'nawet się kupy trzyma'. Jako film uważam go za średniaka, natomiast jako wymieniony zapychacz, albo widowisko, czy 2godzinny teledysk Daft Punk jest po prostu kapitalny.
OdpowiedzUsuńPrawdę rzekłszy, nie przypominam sobie w 2010 filmu, który pełniłby inną rolę poza "zapychaczem". Robin Hood był do zjedzenia, ale i to jeno wersja reżyserska, w której wyjaśniono dziury wersji podstawowej. No i "Social Network". David Fincher królem był, jest i będzie... ;)
OdpowiedzUsuńPS. Kajam się, jest jeszcze "Red". Łysa pała Willisa w temacie bum, jebut też mnie jeszcze nie zawiodła... ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie rolę inną niż zapychacz pełniła Incepcja. Robin Hooda widziałem niestety tylko w wersji kinowej, więc lipa. Social Network i Red zamierzam nadrobić w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuń