Ten post umieścił Areck. Jako komentarz do notki o mataczeniu w kwestii wypadku Jarosława Rodzinnie Pomrocznego. Post ciekawy, postanowiłem wiec umieścić go osobno.
Dziękuję, Areck.
http://hannafona.salon24.pl/338293,wikileaks-o-pawlaku-dlaczego-media-milcza-gmo-a-psl
Przepraszam że zmieniam temat ale warto poczytać :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Osobiście uważam, że nie za bardzo jest się o co szarpać. Od dawna już nie jemy tego, co daje nam Matka Natura. Pomidory pompowane rozmaitymi świństwami, żeby szybciej dojrzewały, jajka i mięso drobiu hodowanego na odżywkach i nieoglądającego światła dziennego, wędliny z mięsa nasączonego do dwukrotnej wagi jakimiś płynami, mleko, które za chu... nie chce skwaśnieć, tylko osobliwie się psuje, orzechy laskowe wielkości małych kasztanów, zmutowany czosnek, którego jeden ząbek waży tyle, ile kiedyś cała główka - wszystko to w jakiś tam sposób żywi chemia i GMO nie za bardzo zmieni sytuację. Ta bitwa została już przegrana...
OdpowiedzUsuńKiedyś było prościej bo wystarczało przeczytać co o czymś sądzą radzieccy uczeni oraz amerykańscy naukowcy by poznać prawdę.
OdpowiedzUsuńMotywacją badań była zwykła ciekawość i chęć zabicia nudy w laboratorium.
Teraz nauka jest tylko narzędziem tłuczenia szmalu, więc wyniki mogą być zupełnie dowolne, zależnie kto i ile zapłaci. Wyników niezgodnych z zamówieniem po prostu nie publikuje się, one gdzieś tam tkwią w prywatnych notatkach i czasem można spytać kumpla który np. akurat robi w GMO, w wiatrakach czy w żarówkach aby dowiedzieć się jak jest naprawdę.
Zwykle okazuje się że owa prawda jest zaskakująca zgodna z prostym chłopskim rozumem.
Szczególnie bym odradzał kierowania się oficjalnymi stanowiskami w dziedzinie zdrowego żarcia, bo to tak szmalcowny biznes, że tak śmiesznie nieistotna sprawa jak przetrwanie plebsu ludzkiego traci znaczenie.
Na samym początku badań nad GMO rzeczywiście chodziło o wyprodukowanie świetnie rosnących produktów odpornych na robale (kukurydza GMO wytrzymuje oprysk Randapem -wypala wszystko do gołej ziemi, tak jakby benzyną podpalić ściernisko. Pada perz, lebioda, dzikie krzewy, natomiast kukurydza GMO rośnie w górę.), ale odkąd koncerny wyczuły szansę na interes życia cel uległ zasadniczej zmianie.
Idzie tylko o sprytne spreparowanie zieleniny i zwierzyny aby zdychały od paszy nie modyfikowanej albo od produkowanej w innej firmie. Nasiona, świnie, środki ochronne, pasza, mają być kupowane w pakiecie od jednego producenta, każda podmiana w takim cyklu powinna powodować pomór.