Przeczytałem dziś informację, która rzuciła mnie na kolana i długo trzymała w tej niewygodnej pozycji.
Minister kultury, były wieloletni prezydent Wrocławia, Bohdan Zdrojewski, raczył wydalić z siebie oświadczenie, że następstwem wzrostu cen na książki spowodowanego wzrostem VAT będzie wzrost czytelnictwa w Polsce.
Wygłosił to z charakterystyczną dla siebie ponurą miną (on zawsze ma minę godną Heroda wysyłającego legionistów na rzeź niewiniątek) i takąż "pewnościom osobistom". Powołał się na przykład Danii, gdzie czytelnictwo jest większe niż w Polsce, mimo iż Duńczycy płacą większy niż Polacy podatek VAT na książki. O tym, że Duńczyk zarabia kilkakroć więcej od Polaka ten tytan intelektu wspomnieć nie raczył.
LUDZIE! Ten człowiek był przez wiele lat prezydentem jednego z największych polskich miast!
I słusznie! Przecież tak błyskotliwej konstatacji nie uczyniłby byle idiota. Trzeba być do tego schetynem z dziada pradziada!
Słusznie powiedział nieco dziś niedoceniany Włodzimierz Iljicz Lenin. Państwem może rządzić nawet ktoś głupszy od kucharki. A na pewno taki ktoś może zostać ministrem kultury...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Generale, powiem tak- elastyczność cenowa popytu na książek jest u Nas niska, tak przynajmniej sądzę, więc niektórzy nie kupią ich nawet w cenie papieru toaletowego.
OdpowiedzUsuńZubożeją Ci, którzy cenią sobie czytanie i półkę pełną książek, ale wyższy vat nie zmniejszy poziomu czytelnictwa w Polsce bo to już by oznaczało wtórny analfabetyzm tej niewielkiej 'oczytanej' części społeczeństwa.
Krzys, mnie nie chodzi o popyt, czy ceny książek. Masz rację, ci co je kupowali i tak będą kupować.
OdpowiedzUsuńTego posta napisałem, żeby wykazać, jakim idiotą jest aktualny minister kultury. A przecież swego czasu wybrano go na prezydenta miasta Wrocławia. Co w takim razie sądzić o jego wyborcach?
Moim zdaniem to bardziej hipokryzja, skoro na sztandarze niesie promocję czytania i kultury, a z drugiej strony godzi się na wzrost cen książek.
OdpowiedzUsuńZaraz się okaże, że wzrost cen książek stymuluje czytanie, bo robi z tego ekskluzywną przyjemność. Ale, na pocieszenie, pozostają biblioteki.
Przynajmniej dla mnie, bo nawet teraz ceny książek przekraczają moje możliwości finansowe. :)
Cóż, jak to mawiają: głupich nie sieją, sami się rodzą.
OdpowiedzUsuńJa tam i tak polegam na bibliotekach, bo nieszczególnie przepadam za empikiem, a innych księgarni jakoś brak (nie licząc księgarni św. Jacka). No, ale ja to ja, póki co - wciąż biedny student.
Pozdrawiam.