Swego czasu na
spotkaniu miłośników fantastyki w Nidzicy słyszałem odczyt Leszka Jęczmyka,
który razem z Markiem Oramusem przekonywał wszystkich o tym, że Europie zagraża
islam. Głosili to z pozycji ludzi głęboko religijnych (obaj powiadają się być
ludźmi wierzącymi), więc podszedłem do tego z rezerwą. Mnie osobiście nie
będzie wcale przeszkadzało, jak na kościołach zamiast krzyży pojawią się
półksiężyce. Stawianie symboli będących oznaką wiary uważam za zwyczaj niewiele
się różniący od psiego „znaczenia swojego terytorium” za pomocą moczu.
Ale…
Przed kilkoma dniami
przeczytałem, że w Amiens (Francja) rada miejska zmieniła nazwę tradycyjnych
Targów Bożonarodzeniowych na Targi Zimowe - żeby mieszkający w tym mieście
muzułmanie nie poczuli się obrażeni. Hm…
Chyba w dwa dni
później dowiedziałem się z Onetu, że w jednej z dzielnic Amsterdamu rada
dzielnicowa postanowiła, że nie będzie finansować oświetlenia świątecznej choinki
przed ratuszem. Powód? Większość w tej radzie to muzułmanie. Wyznawcy Proroka
nie życzą sobie finansowania oświetlenia symbolu narodzin Chrystusa (mniejsza
już o to, że tak naprawdę wcale nie urodził On się w zimie).
Przemyślawszy te dwie
nowiny doszedłem do wniosku, że Jęczmyk miał rację - pod naporem emigrantów z
krajów islamu nasza europejska kultura może lec w gruzach.
I co z tym zrobić? My
w Polsce nie mamy (na razie!) takiego problemu, ale nie da się ukryć, że islam
zaczyna być agresywny - jak za czasów Karola Młota. Tylko, że nawoływanie do
boju jak podczas bitwy pod Poitiers jest - cholera! - politycznie niepoprawne.
Ba! Człowiek, który głosi hasła typu: „Europa dla Europejczyków” może zostać
uznany zgoła za faszystę. Nie zamierzam stanąć w jednym szeregu z chłopcami Winnickiego,
trudno jednak zachować spokój, gdy muzułmanie zaczynają gasić oświetlenie na
wigilijnej choince. Uznałbym to za akt agresji. Nie jestem katolickim fundamentalistą,
Wigilia to dla mnie święto rodzinne, bez zabarwienia religijnego, ale właśnie
choinka jest jego symbolem. Cholera! Człek głupieje.
Jak muzułmańscy
mułłowie każą mi świętować Ramadan, to chyba szlag mnie trafi - a oni naprawdę
nie żartują.
Na szczęście ja mogę
powiedzieć: „Co mi tam, tego raczej nie dożyję”. Ale czy wy się nie obawiacie,
że nasze dziewczęta będą musiały kryć włosy pod chustami?
A to nie o Danii była mowa w przypadku tego niefundowania choinek? Przysiąc mogę, że czytałem o tym, ale w kontekście Duńczyków, nie Francuzów. Nie chodzi mi o czepialstwo, tylko zastanawiam się czy: A: Dania i Francja to już dwa przypadki "odwołania świąt"; B: któryś z portali popełnił gafę i podał złą nazwę państwa, w którym to się stało, C: ktoś puścił kaczkę dziennikarską i wyszły dwie różne jej wersje. :)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej już od jakiegoś czasu można zaobserwować, że Muzułmanie zalewają cały świat, korzystając z gościnności różnych państw oraz tzw. "socjalu". Problem w tym, że korzystają z tolerancji, jednocześnie nie tolerując wszystkiego, co niemuzułmańskie (zapewne prócz pieniędzy :)). Gdzieś czytałem - możliwe, że na twoim blogu - że dochodzimy do absurdalnej sytuacji, w której Muzułmanie emigrują z krajów arabskich, bo im tam źle, a gdy już zadomowią się w innym kraju, próbują go urządzić na modłę kraju, z którego uciekli. Gdzie sens, gdzie logika?
Kiedyś po pijaku kolega wpadł na pomysł, by jako przeciwwagę dla Muzułmanów przesiedlać do krajów europejskich skrajnie katolickich mieszkańców Ameryki Południowej - mnożą się z szybkością podobną do Arabów, a radykalni w bronieniu wiary są nie mniej od nich... To by dopiero były "ciekawe czasy." :D
Istotnie, z tymi choinkami to raczyłem :-) się pomylić - rzecz działa się w Danii. Kiedyś doszedłem do wniosku, że islam jest w zasadzie w średniowieczu - muzułmanie mają chyba koniec czternastego wieku. Europa w tym czasie też raczej nie słynęła z tolerancji.
OdpowiedzUsuń