Tak jak obiecałem przy poprzednim wpisie, kontynuuję temat komórek. Jest ku temu okazja, dostałem fakturę której wysokość mnie zniesmaczyła. Przez długi czas byłem posiadaczem służbowego telefonu w którym limit wykorzystywałem jedynie jadąc za granicę. Straciłem pracę, straciłem służbowy telefon, i korzystam z aparatu za który przez dwa lata płaciłem abonament nawet nie wyciągając go z szuflady.
I o ile nie mam problemu z długością rozmów czy ilością wysyłanych SMSów, to niestety muszę powstrzymywać swoje zapędy z korzystania z dobrodziejstw mobilnego internetu. Jak pisałem wcześniej, będąc na wyjeździe korzystałem z aplikacji google maps co by czasem znaleźć drogę. Niby nic wielkiego, reklamuje to teraz prawie każdy operator. Żaden z nich nie wspomina jednak o kosztach.
Google Maps pobiera informacje o mapie z internetu, pobiera je często i gęsto, bo telefon przechowuje w swojej pamięci tylko niewielki wycinek mapy. Jak się okazało, koszt kilku(może nasto) krotnego skorzystania z mapy plus kilkumegowa aktualizacja oprogramowania telefonu plus kilkukrotne skorzystanie z facebooka, wyniósł około 50zł. Nie chcę nawet myśleć co by było, gdybym internetował z telefonu za każdym razem kiedy mam na to ochotę.
Podsumowując moje żale – ceny mobilnego internetu w naszym kraju są niestety wysokie. Nie staniemy się społeczeństwem nowoczesnym, dopóki przeciętny szary kowalski będzie musiał liczyć kasę w kieszeni za każdym razem, kiedy chce skorzystać z internetu w komórce. A korzystanie to staje się coraz wygodniejsze, i ciekawych aplikacji jest coraz więcej – choćby wspomniane w komentarzach pod poprzednim postem.
Jest na szczęście światełko w tunelu, pakiety internetowe. Sam po opłaceniu ostatniego rachunku dostałem ofertę tańszą od abonamentowej o kilkanaście procent. Ale to mnie nie satysfakcjonuje, ja chcę oglądać jutuba, mieć przy sobie fejsbuka, kilka czy kilkanaście kanałów RSS z interesującymi mnie tematami itp. Pozostaje czekać, może kiedy za dwa lata będę wymieniał aparat, ten problem nie będzie już istniał.
Mnie tam się przypomniały czasy modemów, wprawdzie młody byłem (jestem nadal) i mówiono mi "ale na godzinę", bo płaciło się za czas połączenia...
OdpowiedzUsuńTo jest ten ból mobilnego internetu. Najgorsze, jak się ma system, który bez internetu traci większość swoich walorów- czyli Android. Dobrze, że jest Opera Mobile i możliwość wyłączenia obrazków, dzięki czemu większość stron ma przyciętą wielkość i znośną dla ludzi bez pakietów.
OdpowiedzUsuńDobrym trickiem jest też to, że pieniądze zabiera nam za każde rozpoczęte np. 100KB, nawet jak się pobierze 1KB danych, oraz rozłączanie sesji co jakiś czas ;)
Dlatego ja wcale nie korzystam z tego ustrojstwa. Byle pierdółka zżera kilka zł. Jeśli internet to tylko stacjonarny. Pomijam już transfer i inne ograniczenia techniczne.
OdpowiedzUsuńAle to nie tak powinno wyglądać. Internet powinien być dostępny wszędzie i w takich cenach, żeby człowiek nie bał się z niego skorzystać. Ale to za lat parę albo i naście :(
OdpowiedzUsuńPewnie o tym wiesz, yasiu, ale Ci przypomnę, że parlament fiński uchwalił prawo stwierdzające, iż niczym nieskrępowany dostęp do Internetu jest niezbywalnym prawem każdego człowieka.
OdpowiedzUsuńTrochę to się kłóci z zakusami rozmaitych innych rządów, które chcą cenzury Netu - i pewnie dranie dopną swego pod jak najbardziej szlachetnie wyglądającymi pozorami.
Cóż.. teraz już wiem. i w sumie, jak właśnie stwierdziła moja szanowna, to jest trochę przerażające. Ale nie po to z wypiekami na twarzy czytało się S-F będąc jeszcze kajtkiem, żeby teraz bać się postępu =]
OdpowiedzUsuń