Posty kilku zacnych respondentów skłoniły mnie do zdania pytania:
JAKIE NAPRAWDĘ MACIE WASZMOŚCIOWIE WYKSZTAŁCENIE?
I co tak naprawdę pożytecznego umie dziś młody Polak, który z dumą powiada o sobie, że studiuje marketing, organizacje pracy i zarządzania, politologię, stosunki międzynarodowe, czy rozmaite inne techniki manipulowania ludźmi, jak dziennikarstwo figurowe, czy socjologię z przeszkodami?
Za wrednej komuny młodzi ludzie studiowali chemię, elektronikę, budownictwo, architekturę, medycynę i tak dalej. Wszystko to były nauki konkretne, dające umiejętności przydające się absolwentowi i społeczeństwu.
Taki typ kształcenia jest jednak kosztowny. Trzeba urządzić laboratoria, pracownie, wyposażyć je w odpowiedni sprzęt i zgromadzić kadrę fachowców z prawdziwego zdarzenia.
Organizacja Wyższej Szkoły Marketingu Wyczynowego na Przyrządach nie wymaga żadnych niemal pieniędzy. Wystarczy znaleźć jakiś budynek, powiesić na nim elegancko wyglądające tablice z nazwą szkoły, kupić na początek kilkaset kilogramów kredy i gąbki, parę rzutników z demobilu, wziąć w leasing kilka komputerów, zaangażować paru znajomych i akurat bezrobotnych z powodu redukcji na uczelni docentów (specjalizacja nie ma znaczenia, marketingu może uczyć każdy, byle miał tytuł), ustalić wysokość czesnego uwzględniając warunki miejscowe i jazda z koksem!
I potem można już przytaczać dumne statystyki, z których wynika, że obecnie studiuje kilkakrotnie większa ilość młodych ludzi, niż za komuny…
Ale co z tego? Co tak naprawdę umie absolwent Szkoły Dziennikarstwa Ekstremalnego i Ekologii Stosowanej (dość często te szkoły, dla zmylenia przeciwnika łączą w nazwach bardzo różne kierunki)?
Może głos zabierze kilku młodych ludzi, aktualnie studiujących nauki rozmaite?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam bardzo podobne zdanie na ten temat. Mnie najbardziej smiesza kierunki typu "hotelarstwo i rekreacja". Bylem pewien, ze takie "wyksztalcenie" mozna dostac po 3-tygodniowym kursie, a nie po 3 letnich studiach!
OdpowiedzUsuńSa trzy fundamentalne kierunki- budownictwo, prawo i medycyna. Dochodza do tego studia typowo naukowe jak chemia, matma, fiza itd.
Rozumiem jeszcze WF, muzyke, ekonomie czy informatyke. Ale hotelarstwo? Turystyka? Naciaganie na kase i tyle...
4 semestr, budownictwo w Universitat Duisburg-Essen. Przyzwoita uczelnia i rozsadny kierunek IMO.
Zarządzanie na polibudzie śląskiej a więc 3 lata nauk 'ogólnych' w 3 podstawowych nurtach- marketing, ekonomia-statystyka-matematyka, socjologia; poza tym logistyka, informatyka, itd itp. Po 3 latach wybór specjalizacji spośród tychże 3. Co ambitniejsi spróbują w międzyczasie wyrwać się na wymianę (jeśli średnia wystarczy), lub wziąć udział w kole zainteresowań (mnie to osobiście nie bawi).
OdpowiedzUsuńI tak wiemy Generale, że łatwo jest z pogarda wypowiadać się o tych wszystkich kierunkach, które nie są tak jasno zdefiniowane jak architektura czy chemia. Ale ten cały wolny rynek, demokracja i nowoczesność nam niczego nie ułatwiają, pewnie, kiedyś marzyło mi się dziennikarstwo pisywanie do gazet (miałem nawet etap kiedy chciałem być redaktorem największego w Polsce pisma o grach), ale UŚ uznał, że mój wynik z WoSu świadczy o tym, że na dziennikarza kształcić się nie mogę.
I co ? i postanowiłem iść do wojska, w sumie przez przypadek trafiłem na zarządzanie i nie powiem, jest to interesująca nauka. Choć na pewno obiektem Twych kpin będzie stwierdzenie, że mówi Nam się, że jesteśmy przygotowywani do pracy na stanowiskach które jeszcze nie istnieją.
I jeśli chodzi o mój kierunek, to sam z Niego kpiłem. 'Przecież faceci z biczami na plantacjach tytoniu nie studiowali tych nauk a wyniki osiągali świetne.' Teraz jednak uważam że dobry kierownik (menedżer) jak kto woli jest firmom potrzebny, czy to do kierowania mały zespołem, czy to koordynowania działań podwykonawców dostawców et cetera. Rzecz w tym, że trzeba jak we wszystkim być dobrym. A studia mają tylko ten błysk rozwinąć.
Ja także studiuję zarządzanie. Na pierwszym roku, więc dopiero jeden semestr za mną. O ile na wykładach z prawa mogłem poznać informacje, które mi się przydadzą (dobrze jest znać prawo pracy), o tyle na wykładach z mikroekonomii musiałem uczyć się zupełnie abstrakcyjnych rzeczy. Wciąż się zastanawiam nad tym, czy dobrze wybrałem kierunek studiów. Czas pokaże...
OdpowiedzUsuńZnaczy, będziesz takim facetem z batem, który będzie nim wywijał bardziej fachowo? I nic cię nie będzie obchodzić, na przykład, co tak naprawdę produkuje ta plantacja? :-)))
OdpowiedzUsuńBez urazy, Ksysiu Malkavianie.
Kpiarz jestem i niewiele na to poradzę.
To znaczy, że zamiast bata mam wojować motywacją, choć niekoniecznie muszę zarządzać ludźmi. I tak mam to robić fachowo, więc siłą rzeczy plantację muszę znać od kuchni.
OdpowiedzUsuńBo widzisz, z architekta też możesz zakpić, że będzie domki budował jak Nasi przodkowie szałasy, tylko ładniejsze nieco. A to, że musi użyć odpowiednich materiałów, obliczyć obciążenie z uwzględnieniem podłoża na jakim będzie budował, wszystkie ciągi komunikacyjne-energetyczne-wentylacyjne. Co tam, przecież budowa wieżowca na 40 pięter to tylko taki trochę większy szałas. ^
Ależ oczywiście, Krzysiu. Lekarzowi można powiedzieć, że jak chory bardzo chce wyzdrowieć, to nawet medycyna jest bezsilna.
OdpowiedzUsuńA - no offense - czy potrafiłbyś zorganizować pracę przy budowie piramid?
Ciekawe, prawda? Ponoć piramidę Cheopsa wzniesiono w ciągu dwudziestu lat. Bez nowoczesnych dźwigów, hydraulicznych podnośników i takich tam "wynalazków głodnego chłopa".
No offense, ale pytanie troszkę.. nooo pozbawione sensu gdyż, przy odpowiednich zasobach - materiałach, ludziach, itp. chyba każdy by potrafił. Sztuka by polegała na tym, żeby zrobić to w wyznaczonym czasie, stosunkowo tanio, i bezpiecznie.
OdpowiedzUsuńJeśli Cię to zadowoli nawet napiszę jak bym to zrobił przy wtedy dostępnych środkach (choć zastrzegam, że znam je bardzo powierzchownie).
Twierdzisz, ze bylbys w stanie zbudowac piramide?!
OdpowiedzUsuńSpecjalisci twierdza, ze nawet w dzisiejszych czasach nie byliby w stanie wykonac tak dokladnej budowli.
"przy odpowiednich zasobach - materiałach, ludziach, itp. chyba każdy by potrafił"
Dam Ci papier i czlowieka do roboty, zrob mi w stylu origami krokodyla.
Ciekawe, ze w budownictwie bez tego calego zarzadzania i marketingu zwykly mgr. inz. potrafi kierowac budowa, pracownikami, zalatwiac zlecenia, podpisywac umowy itd.
Moj staruszek nie skonczyl ZADNYCH studiow, a jakos od 25 lat calkiem niezle prowadzi firme budowlana. Oprocz pracownikow fizycznych i maszynistow ma zatrudniona ksiegowa.
Z calym szacunkiem, ale do wywijania batem i kierowania dzialanoscia nie trzeba skonczonych studiow. Wlasciwie to wystarczy telefon komorkowy.
Przecież mówił o odpowiednich ludziach- ten człowiek winien znać sztukę origami, a odnośnie piramid znać sztukę ich wznoszenia- zarządca ekhm zarządza? fellachami, architektami, matematykami, astronomami itp. Cóż to za specjaliści tak mówią? I co przy dzisiejszej technice byłoby nie możliwego? Chyba tylko przyzwyczajenia, bo trzeba by budować bez użycia spawów, zaprawy, metali itp. Ale bez przesady wzniesiono by równie wspaniałe budowle.
OdpowiedzUsuńStudiuję filologię angielską, jakieś obiekcje co do tego kierunku?
OdpowiedzUsuńJa teraz ślęczę nad łacińskim tekstem jakiejś nikomu niepotrzebnej kroniki łacińskiej. Też jest mi smutno z mojego powodu.
OdpowiedzUsuńTrymus- skoro sa odpowiedzni ludzie, fachowcy, materialy i robota sama idzie- to po co taki menedzer? Zeby stal i patrzyl? Co taki menedzer moze powiedzec facetowi, ktory 60 lat sklada origami?
OdpowiedzUsuńJezeli pracownik zna sie na origami, to mu bat nie jest potrzebny.
Moja siostra kiedys pracowala w McDonaldzie, za granica. Smialem sie kiedy uslyszalem, ze na 2 pracownikow przypada jeden menedzer.
Niedlugo to nawet do kasy w Realu potrzebny bedzie wyszkolony personel po 5 letnich studiach magisterskich...
Petrov chyba nie wiesz ilu ludzi pracowało jednocześnie przy wznoszeniu piramidy. Wg Herodota było to ok 100 tysięcy osób. Jeśli takie przedsięwzięcie nie potrzebowało zarządcy to jakie w ogóle ich potrzebuje? Przecież to było ogromne na tamte warunki miasto. W którym trzeba było zorganizować jedzenie, wodę, pogrupować fellachów, nadzorować przywóz kamienia itp.
OdpowiedzUsuńTak, wiem ile ludzi musialo tam pracowac. Do tego nie jest potrzebny zarzadca, tylko kierownik robot budowlanych.
OdpowiedzUsuńTaki kierownik na budowach dokladnie tym sie zajmuje. Organizuje obiadki, nadzoruje prace, podlicza, sprawdza, pilnuje terminu itd. Taka osoba musi miec przede wszystkim odpowiednia wiedze budowlana. A do organizowania wody nie trzeba chyba wyksztalcenia?
Zeby nie bylo niejasnosci- mialem okazje kierowac od A do Z niejedna budowe.
OdpowiedzUsuńZaczynalem od przeczytania ogloszonego przetargu a konczylem na podpisywaniu odbioru roboty. Mowie tutaj o budowie utwardzonych drog miejskich, wiejskich, lesnych czy gminnych o powierzchni od 100 m2 do 70.000 m2.
Sam sie musialem chlostac batem i sam organizowalem i nadzorowalem prace, przy ktorych bralo udzial do 15 osob (w budownictwie drogowym, to calkiem spora grupa.
Chce tylko powiedzec, ze zarzadzanie i marketing moze pomoc w wykonywaniu pewnych czynnosci, ale to nie jest konkretny zawod ani kierunek na studia.
Petrov nie będę bronił na siłę. To nie moja działka. Tylko nie znoszę deprecjonowania czyjejś pracy, nie mając z nią wiele wspólnego. Swego czasu musiałem zarchiwizować dokumentacje dwuletniego studium z zarządzania projektami społecznymi. Samo studium było projektem współfinansowanym z Europejskiego Funduszu Społecznego, na jego czele stał koordynator projektu- de facto zarządzający nim (jego realizacją). Przeszło przez jego ręce tysiące stron dokumentów, on odpowiadał za pracę poszczególnych komórek organizacyjnych, on odpowiadał za dokumentację projektu, składanie raportów, kosztorysów do Ministerstwa Pracy itp. Układałem to ponad 4 tygodnie, wyszło kilka metrów bieżących dokumentacji, której wytwórcą był w ogromnej mierze koordynator. Jego praca była dość skomplikowana i rozbudowana. Przekonałem się na własnej skórze próbując zapanować nad ogromną dokumentację, nadając jej symbole komórek organizacyjnych, układając merytorycznie i chronologicznie. Zawsze nie mając pełnej wiedzy wolę nie wypowiadać się, lub przynajmniej robić to ostrożnie. Nie krzywdząc kogoś oceną. Ale każdy ma własne pryncypia.
OdpowiedzUsuńTrymus, szanuje kazda prace. Uwierz mi, szanuje jak cholera.
OdpowiedzUsuńKazda praca wymaga wkladu i wysilku. Wiem o tym dokladnie i nie chce nikogo obrazac.
Czy pracownik fizyczny z lopata wykonuje lzejsza prace od zarzadcy? Na pewno nie. Oba zawody wymagaja duzego wysilku.
Chcialem powiedziec, ze niektore zawody nie wymagaja ukonczonej szkoly wyzszej!
Powiedz mi z reka na sercu- czy do tej pracy potrzebne Ci wyksztalcenie wyzsze? Sam ukladalem papiery i recznie przepisywalem stos numerkow, po czym ukladalem to jakos w poszczegolne grupy dlatego wiem jak meczace, zmudne i niewdzieczne to jest.
Dla mnie szkola wyzsza to okreslony tytul i pewna odpowiedzialnosc.
OdpowiedzUsuńLekarz musi posiadac fachowa wiedze, bo od tego zalezy ludzkie zycie.
Inzynier podpisujacy sie pod projekty mostow tak samo.
Tlumacz przysiegly wlasnym nazwiskiem reczy za prawidlowosc translacji.
Itd.
Załóżmy, że jestem właścicielem hotelu. Zgłasza się do mnie absolwent Wyższej Szkoły Zarządzania i Marketingu, albo Pomaturalnego Studium Hotelarskiego, lub Eksternistycznego Kursu Ekologii Stosowanej.
OdpowiedzUsuńCo oni tak naprawdę potrafią? Znają jakiś język obcy? Dziś to nie taki cymes. I co jeszcze?
Tylko jak mówiłem z zarządzaniem nie mam nic wspólnego. Kształce się w innym kierunku. Moja Historia też wydaje się bez sensu. Wydawałoby się, że również nie potrzebuje 5 lat studiów. A jednak uwierzcie, że te 5 lat to za mało. Deprecjonujecie wszystkie "niepraktyczne" studia. Ok macie takie prawo. Macie nawet prawo czuć się dzięki temu lepszymi. Każdy ma prawo czuć się lepszym z każdego uznawanego przezeń powodu. Ja po studiach nie będę ratował życia, projektował mostów i ręczył za wielkie transakcje. Będę badał przeszłość. Nawet nie badał bo to pewnie waszym zdaniem nadużycie. Studia mają mi pomóc ją zrozumieć i dają wiedzę praktyczną oraz fundament teoretyczny w tym kierunku. Zadowalam się tym co uwielbiam, i mało mnie interesuje, że ktoś moją pracę uważa za niepotrzebną. Jest taka scena w Liście Schindlera w której nauczyciel pyta Niemca, który nie dał mu pozwolenia na pracę odkąd literatura jest niepotrzebna- najpiękniejsza w całym pompatycznym filmie.
OdpowiedzUsuńPetrov Twoje wypowiedzi świadczą tylko i wyłącznie o ignorancji, Generale, Twoje także, bo żaden z Was nie wie jak takie studia wyglądają.
OdpowiedzUsuńDo budowania potrzeba tytułu inżyniera ? Ciecie na wsi za flachę dziennie stawiali wielkie stodoły i do dziś stoją w świetnym stanie. To wieżowiec tez by zbudowali.
I co do hotelu generale, absolwent takiej uczelni powinien potrafić poprowadzić dokumentację, zrobić bilans a także go odczytać, taki menedżer będzie też potrafił wdrażać nowe rozwiązania, jak np system informatyczny, który ułatwiłby prowadzenie hotelu (wirtualna ewidencja itp itd.). I tak, wiem, te wszystkie rzeczy potrafilibyście po 3 tygodniach kursu. Szkoda, że nie ma w tym kraju więcej tak potężnych umysłów. Wtedy imbecyle, które dziś studiują zarządzanie mogłyby teraz wypoczywać po ciężkim dniu pracy w fabryce statków między galaktycznych (bo te kosmiczne technologie to kwestia 2 tygodni kursu - korespondencyjnego)
Jak można się łatwo domyślić, studiuję Fizykę. Techniczną. I w teorii taka nauka może w istocie być bardzo przydatna dla państwa, ale prawda jest taka że po trzech semestrach nie potrafię jeszcze... nic. Dysponuję już jakąs odnotowywalną wiedzą na różne tematy, ale nie bardzo mam z nią co zrobić.
OdpowiedzUsuńCzwarty semestr zapowiada się pod tym względem obiecująco i mam nadzieję że tak właśnie z nim będzie, bo tuż po nim mam już odbyć miesiąc praktyk. A póki co nie widzę siebie na żadnym stanowisku praktycznym, bo zwyczajnie nic nie umiem. Gadamy, omawiamy różne rzeczy ale konkretów jest tak naprawdę niewiele.
Co z tego że wiem jakiego sprzętu użyć do uzyskania skrajnie niskich temperatur cząstek, skoro nie wiem jak on działa a ponadto mojego państwa nigdy nie będzie stać na takie drogie urządzenia?
Póki co moja wiedza jest bezużyteczna i tyle. Nie widzę na razie żadnych perspektyw zawodowych poza pozostaniem na uczelni jako asystent i wykładowca.
I czuję się podle oszukany, bo przy rekrutacji obiecywano mi cos zgoła innego... Nie wspominając już o 'niespodziewanym' zwężeniu listy specjalizacji z 7 do 3 bez żadnego zapytania nas o zdanie które mają zostać. Obiecywano nam 7 specjalizacji, póki co zaoferowano 3... to musi być Polska.
Panie Krzysiu, to otworzył pan furtkę dla teorii spiskowych a propos 9/11; może ciecie za flachę WTC stawiały, to wyszło jak wyszło.
OdpowiedzUsuń"Generale" pisze się z dużej i nie wciskaj pan kitu o ciężarzee owej pracy, bo absolwent takiej uczelni ma potrafić zatrudnić kogoś od dokumentacji, kogoś od finansów, informatyka i złotą rączkę od marketingu, bo przecież on "od zarządzania jest".
I tak, po trzech tygodniach kursu potrafiłbym powiedzieć "ty robisz to, ty tamto, a tobie już dziękujemy". Mam jednego znajomego po hotelarstwie. Tak go nadmiar pracy załamuje, że ledwo ją wciska pomiędzy trawkę a połówkę Maximusa....
To pan żeś wspomniał o imbecylach, ale wspomniane słowo pasuje w innym kontekście jak ulał... :)
Krzysiu, może mi zechcesz powiedzieć, jakie hotelarskie szkoły skończył Cesar Ritz?
OdpowiedzUsuńNo tak bo przecież Anakha zarządzanie studiował i wie co się po nim robi i czego się nie robi. To, że masz znajomego po hotelarstwie, który g* robi nie oznacza, że inni też tak postępują.
OdpowiedzUsuńA mała litera w zwrocie do Generała to wypadek, i już.
Nie wiem, zapewne żadnej, Richard
Branson też nie skończył żadnej szkoły i ludzi w kosmos będzie wysyłał. Tylko przepraszam Generale Twoje przesłanie do Nas- nie-fizyków, nie-informatyków, nie-budowlańców jest takie, że mamy nie studiować i do łopaty albo liczyć na szczęście czy jak ?
Aleście się uparli jeden z największych historyków Huizinga nie skończył historii, Edison samouk, Einstein problemy z szablonowym szkolnym myśleniem, Dmowski zimował kilka lat w gimnazjum, Hitler od nie studiował socjotechniki i retoryki. Mamy zlikwidować uczelnie?
OdpowiedzUsuńCo do sądzenia o całej grupie na podstawie znajomego przemilczę. W akademiku lekkoduchów jest pełno i na prawie i na psychologii i pedagogice.
Według mnie, zarządzanie (bo jego najwięcej się czepia tutaj) to kierunek przydatny. Za jego pomocą można łatwo skoordynować działania, nie tylko na budowie, menadżer potrafi to zrobić w wielu firmach o różnych specjalizacjach. Potrafi odpowiednio zaplanować działanie firmy na osiągnięcie zysków małym kosztem, zmotywować pracowników do pracy oraz kontrolować ich działania. Wszystko to składa się na zmniejszenie kosztów, przyspieszenie i większą wydajność pracy.
OdpowiedzUsuńKrzys, a studiuj sobie na zdrowie. Twój wybór. Nie darzę w zasadzie uznaniem ludzi studiujących pseudonauki (to mój wybór), ale gotowe jestem zrobić dla ciebie wyjątek :-))).
OdpowiedzUsuńMogę sobie wyobrazić studia z mniemanologii stosowanej. Potrafię sobie wyobrazić, że są diablo ciężkie (takie przedmioty jak mniemanologia porównawcza, mechanofonetyka zapleczna, czy wstęp do kichologii - cztery semestry jak obszył), będą baaaardzo trudne i ciężkie.
I co dalej?
Trymusie, podziwiam Twoją pasję historyczną. Serio. Tłumaczenie nudnego dokumentu może rzucić światło na naszą przeszłość.
Tylko... że to cholernie niewdzięczna robota. I podejrzewam, ze nie za bardzo opłacalna.
Generał tylko pytał. I dobrze, że pytał, bo wg. teorii organizacji uczącej się - jednej z teorii, której z pewnością uczą na zarządzaniu - osoba zadająca trudne pytania powinna być nagradzana, a nie karana :). Bo te trudne pytania pozwalają podążać właściwą drogą i raczej uniemożliwiają wejście w smoczą kupę błędu.
OdpowiedzUsuńJa Ci pomogę, Generale. W końcu szkolę między innymi z zarządzania. Zarządzanie to po części - tej miękkiej - po prostu wycinek psychologii z trochę zmienionymi nazwami własnymi. Czasami teorie są ukradzione z psychologii, czasami odkryte drugi raz, czasami trochę nowe i nowatorskie. Jeśli jest dobry nauczyciel, to pozwala studentom patrzeć szerzej i mądrzej na świat i ludzi. Jeśli jest głupi - nauczy wielu drzewek, teorii, schematów, z których niewiele wynika. Praktycznie tak jak na psychologii, oh captain my captain :).
Nie patrzę na całą grupę społeczną przez pryzmat jednego człowieka; na tej imprezie na którą ostatnio mnie zaprosili to hotelarzy było więcej ;) I oczywiście, nie każdy hotelarz musi managerem zostać, bo może tylko walizki nosić, a nie każdy po politechnice budować wieżowce, gdyż "Biedronka" też przymuje. Podejrzewam, że tych drugich jest mniej, ale to już mój wredny punkt widzenia...
OdpowiedzUsuńWiem na pewno, że gdyby mi przyszło zagrać na żywo w "Fallout" wolałbym mieć specjalizację natury technicznej, a nie efemerycznej... :)
Generale guzik mnie obchodzą zarobki. Nie boje się żadnej pracy, odkąd pamiętam pracuje. Nie przeszkadza mi praca fizyczna. Ba uwielbiam ją czasem jako odskocznie od "myślenia" Nie uważam za ujmę pracy na zmywaku itp. W Niemczech czy Stanach jest to normalne, że nawet majętni rodzice zapewniają pociechom taką szkołę życia.
OdpowiedzUsuńCo do dokumentów szukanie modelu stereotypowego heretyka co je trawę, bezcześci kościoły i "udziela komunii" młodym dziewkom w wiejskiej stodole jest niesamowicie wciągające. Szczególnie gdy tłumaczymy z oryginału, wówczas mamy bezpośredni kontakt z przeszłością, z realnymi losami zwykłych ludzi.
Jedynie żałuję, że nie ma na naszych ziemiach tylu źródeł, aby stworzyć coś na wzór rewolucyjnej pracy Emanuel Le Roy Ladurie w swojej książce Montaillou, wioska heretyków 1294- 1324. jest to tzw. mikrohistoria- odtworzone na podstawie m. in. protokołów inkwizycyjnych codzienne życie małej langwedockiej parafii (jakieś 150 duszyczek), dowiadujemy się o miłosnych podbojach pewnego katarskiego duchownego, codziennych problemach prostych chłopów sprzed 700 lat. Polecam, tysiąc napuszonych podręczników nie powie wam tyle o średniowieczu.
Ha, jeszcze się żaden psycholog in spe nie odezwał, będę pierwszy. Wielu uważa, że to pseudonauka (nie wiem jak Wy, Generale), ale na poziomie uniwersyteckim jednak można dowiedzieć się wielu zaskakujących rzeczy...
OdpowiedzUsuńNo i filolog angielski, jeszcze niedokończony, ale soon, very soon... :-D
A tak na poważnie - uczenie się na Wyższych Szkołach Różdżkarstwa i Budowy Okrętów, na przykład w Kaczkach Średnich, należy do dobrego tonu jedynie, gdy ma się odziedziczyć po tacie firmę i dyplom wtedy jak obszył do wachlowania się w upalne dni w biurze. Ale czy tacy ludzie nie są potrzebni? To już lepiej, żeby mieli cokolwiek więcej pod czachą niż dzisiejsi maturzyści... (tak, jestem dzisiejszym maturzystą/absolwentem LO i wstyd mi nieco...)
Marcinie, ogromnie Cię cenię jako człowieka o żywej i bystrej jak koniec bata inteligencji, ogromnej wiedzy, autora znakomitych książek, dowcipnego interlokutora i świetnego kompana.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś zdołam zapomnieć o tym, że uczysz zarządzania i marketingu ;-)))
@Revanchist
OdpowiedzUsuńNie, sam jestem po tejże...
http://ksiazki.polter.pl/Troja-Upadek-krolow-n15597
Fajnie, siedzisz w domu i ludzie czytają...
Może jeszcze tak.
OdpowiedzUsuńWedług mnie (z czym oczywiście mnóstwo respondentów może się nie zgodzić) naukami są te dziedziny ludzkiej WIEDZY, które podlegają weryfikacji empirycznej, a wyniki tych weryfikacji w tych samych warunkach są zawsze takie same. Wetknięcie gołych i wilgotnych paluchów w obwód elektryczny ZAWSZE kończy się tak samo. Iskra w mieszaninie wodoru i tlenu ZAWSZE spowoduje mniej lub bardziej efektowną eksplozję. Oprócz nauk IMVHO jest jeszcze WIEDZA. Wiedza o naszej historii, naszych zachowaniach, pobudkach i reakcjach, wiedza o naszym środowisku i jego wpływie na nasze życie... i tak dalej, i tym podobnie.
Ni i jeszcze jest SZTUKA. Sztuka napisania dobrej książki, zrobienia ciekawego filmu, skomponowania pięknej, chwytającej za serce muzyki. I sztuka prowadzenia hotelu.
SZTUKI nie da się nauczyć. Można tylko opanować technikę prowadzenie pędzla, czy kompozycji, ale bez iskry bożej nic z tego nie wyniknie.
Teraz młodzi ludzie też studiują taką elektronikę, sam jestem tego przykładem. Owszem, w większości są Ci, co chodzą na Wyższe Uczelnie Lansu, bo tak jest po prostu łatwiej- wystarczy porównać odsetek osób, które tam kończą studia z tymi, którzy kończą taką elektronikę. Prawdą jest, że otworzenie kierunku technicznego to spory wydatek (na laborkach "bawiłem się" kamerami termowizyjnymi za 200 tysięcy, analizatorami widma za podobne kwoty i innymi urządzeniami, które kosztują pierońskie kwoty), ale dla studenta najczęściej pożytek z tych urządzeń jest żaden- bo jak tu się z nim zapoznać, gdy jest w podgrupie kilka osób, a czas na laborkę jest bardzo ograniczony. Wiedzę teoretyczną to taki absolwent ma, ale z praktyką jest gorzej, co zapewne nie cieszy przyszłych pracodawców. Szkoda trochę, ale nic na to nie poradzimy. Ciekawa sprawa jest za to z przedmiotami, które potocznie zwie się "odchamiaczami". Uczyli nas psychologii, zarządzania, ekonomii, prawa, normalizacji prawnej. Czy uczą przedmiotów technicznych na psychologii? Moja dziewczyna to studiuje i miała raptem podstawy informatyki i podstawy prawdopodobieństwa, jedyne przedmioty, które można jakoś powiązać z moimi. Jakoś tak poszerzają nam światopogląd i to nieźle, ale nie narzekam.
OdpowiedzUsuńP.S. Tak w ogóle to mój pierwszy komentarz, więc wypada się ładnie przywitać- witam :-)
@ shisho
OdpowiedzUsuńNa psychologii różnie z techniką, choć technologia informacyjna jest prowadzona całkiem rzetelnie, no i oczywiście logika i metodologia ze statystyką, jako że do badań potrzeba - jak Generał łaskawie nadmienił - empirycznej weryfikacji.
A'propos, jeżeli wiadomym jest, że "różni ludzie w różnych sytuacjach zachowują się różnie", to czy psychologia znajduje swoje miejsce wśród nauk empirycznych? (pytanie prowokacyjne).
Skoro to mój drugi komentarz, to ja też się ładnie przywitam - witam ;-)
shiso, może nie uczą, bo psychologowi na nic przedmioty techniczne, tak jak tobie ta podstawa filozofii raczej się nie przyda.
OdpowiedzUsuńGenerale, studiowanie WIEDZY takiej jak historia, zachowaniu, pobudkach i reakcjach itd.(nie do końca poddająca się metodologii)jest IMO równie przydatna co nauki, które można poznawać doświadczeniem, które kończy się zawsze tak samo. Dzisiaj wielu ludzi neguje znaczenie nauk humanistycznych, mniej społeczno-ekonomicznych. Fakt, że znaczenie humanizmu spada, bo był w przeszłości mocno eksploatowany, chociaż według mnie przyczynił się ludziom.
Nauk społeczno- ekonomicznych jednak lekceważyć nie sposób, dzięki tym dziedzinom władza, firmy, dziennikarze i inni dobrze znający się na rzeczy mogą manipulować resztą jak zechcą, motywować. Ekonomia pozwala rozgryźć rynek, sporo zarobić,odpowiednio zarządzać zasobami. W wielkim skrócie a i rozumowanie może błędne, ale tak mi się wydaje.
@Błysk
OdpowiedzUsuńJakoś tak wstyd nie znać chociażby pobieżnie wielkich filozofów ze starożytności, albo nie wiedzieć, kim był Kant, Nietzsche czy Freud, za to ostatnio modne jest, by nie wiedzieć, ile to 2+2*2 oraz to, by popierać wymianę żarówek na świetlówki, które de facto są gorsze od swoich poprzedników :-)
I przez nieznajomość chociażby podstaw leżących w "drutach i obwodach" media, władza i "ekoterroryści" mogą manipulować resztą, że tak lekko nawiążę do Twojej wypowiedzi.
No, ciekawie się zrobiło :). Oh Admiral my Admiral, ja broń Cię panie boże nie nauczam marketingu! Nie znam się na nim (i w zasadzie nie bardzo chciałbym się znać). Nauczam niektórych zagadnień związanych z zarządzaniem. Np. jakie są etapy formowania się grupy. I co w związku z tym. To w zasadzie, jak mówiłem, wiedza psychologiczna. I trochę pomaga (jak uczeń dobry i nauczyciel nie trąba).
OdpowiedzUsuńA poza tym wielu rzeczy z zarządzaniem nie związanych.
Wracając jednak do zarządzania, to zaczyna się ono od... siebie. Czyli od zarządzania sobą. Teraz na przykład zarządzam sobą marnie, bo jest 23.39, powinienem się wyspać ze względu na to, że jutro po południu wyjeżdżam właśnie na szkolenie, a zamiast tego piszę na Twoim blogu...
A to każde studia mają być tylko do tego by po nich zarabiać? Gdzie się pojawiły czasy kiedy ludzie studiowali po to, żeby zdobywać wiedzę? Jeżeli kogoś interesuje turystyka i rekreacja to chwała mu, niech studiuje!
OdpowiedzUsuńJeszcze tego brakowało zęby społeczeństwo dzieliło się na doktorów medycyny i magistrów prawa.
Ważniejsze jest ustalenie powodów, dla których ludzie W OGÓLE studiują. Coraz częściej jest tak, ze uczniowie po liceum studiują, bo... nie wypada nie mieć studiów.
Też rosnące wymagania pracodawców. Rozwalają mnie ogłoszenia w stylu "studenta zaocznego do pracy W WEEKENDY min 3 letnie doświadczenie na podobnym stanowisku" WTF? ;D
A ja tam studiuję psychologię (wcześniej polonistykę oraz zarządzanie - nie skończone) i jest mi z tym dobrze.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak się General zapatruje na psychologię bo w zasadzie łączy ona elementy jak najbardziej empiryczne z tymi mniej empirycznymi :)
Moim zdaniem poziom scholaryzacji w Polsce jest przesadzony. Jest społeczny nacisk na studia i mit, że po nich ma się dobrą pracę. Po jednych się ma po innych się nie ma (a nałożyć na to jeszcze trzeba zdolności i osobowość danej osoby a nie tylko ukończony kierunek). Ja jakoś od 10 lat pracuję mając dyplom LO im. M. Kopernika w Iłży i daję radę. I własną działalność miałem parę razy i robotę etatową i freelancerem też byłem i bywam.
A brutalna prawda jest taka (i potwierdzają to badania), że większość ludzi po studiach (nie, nie tylko w uczelniach prywatnych) typu zarządzanie nie znajdzie łatwo pracy. Po prostu...
Z zarządzaniem na uniwersytetach jest CHYBA taki problem, że idą na nie zwykle ci, którzy nie dostali się na politechnikę...
OdpowiedzUsuńg. prawda keeveek, choć miło mi słyszeć takie pochwały dla wszelkiej maści politechnik, to jednak to czy coś jest akademią, politechniką, czy uniwersytetem wielkiego znaczenia tu nie ma, bo wszystko zależy od kadry. Chyba, że chcesz rozszerzyć swój kierunek o inżynierię produkcji wtedy politechniki wygrywają w przedbiegach. : )
OdpowiedzUsuńEh, zjadło mi poprzedniego posta. Ten będzie krótszy :(
OdpowiedzUsuńGenerale, skąd to zamknięcie i klapki na oczach? Czy prezentujesz typowe dla starszych ludzi stanowisko izolacji poglądowej? :)
A przecież należy być otwartym i mieć niezaburzoną perspektywę. Nie trzeba wiedzieć wszystkiego, ba!, nie można nawet. Ale tak się izolować? Drwić z czegoś, czego nie dane było poznać? Rozumiem, że to subiektywne podejście, ale raczej brak w nim argumentów. Takie krytykactwo, rzekłbym.
Jestem studentem Zarządzania, na SGGW w Warszawie. Papiery składałem na UW, Politechnikę i właśnie SGGW. Na UW się niestety nie dostałem, a to był mój cel (tutaj nawiązuję do postu keeveeka - ja wcale nie chciałem iść na Politechnikę Warszawską).
Jestem jednak pozytywnie zaskoczony. Uczelnia przekazuje nowoczesną wiedzę, kadra zna się na rzeczy, wielu ludzi nie pracuje tylko jako wykładowcy. Do tego mamy możliwości odbycia praktyk, szkoleń, udziału w dyskusjach. A więc nie tylko teoria, a i praktyka. Mógłbym mówić wiele o tym kierunku, ale może innym razem.
Trochę ogólniej mówiąc: Studia NAPRAWDĘ nie są przepustką do pracy, pieniędzy. Nie ma co się łudzić, że ktoś na kierunku A nauczy się lepiej niż na kierunku B, w takim sensie, że będą po niego pracodawcy walili drzwiami i oknami. Studia dają ważne fundamenty pod rozwój każdego człowieka, a decyzja o zdobywaniu dalszej, bardziej specjalistycznej wiedzy i praktyki, należy do studenta. Nikt pracy nie da ot tak, po prostu. Na to trzeba sobie zasłużyć, swoim charakterem, wykształceniem, osobowością czy tą iskrą, osobistymi zdolnościami. Studia pomogą w rozwoju, wskażą kierunek. Jeśli się je dobrze wybrało, to dużo można skorzystać.
Pozwolę sobie zacytować jednego z moich ćwiczeniowców:
"Studia to podstawa, fundament. Nie mówię Wam, że jak dostaniecie papier ukończenia studiów, to dostaniecie i pracę. Musicie się uczyć jak najwięcej, nie tylko na uczelni. Praktyki, wykłady, spotkania z ekonomistami czy menegerami, podejmowanie prac, które Was nauczą wiedzy praktycznej (nie mówię tu o zmywaku w Donaldzie, bo on raczej niewiele nauczy w tym temacie). Trzeba się rozwijać, cały czas. To wszystko będzie procentowało w przyszłości. Przygotuje Was do pracy na stanowisku kierowniczym. Pieniądze można stracić szybko, z dnia na dzień - ale wiedzy nikt Wam nie odbierze, to, czego się nauczycie - jest Wasze"
Moim zdaniem to bardzo mądre słowa, celnie pokazujące, do czego służą studia. Nie ma mniej czy bardziej przydatnych kierunków - o ile tylko ktoś wybierze zgodnie z sobą, ze swoimi preferencjami. Ja w każdym razie bardzo się cieszę, że jestem na zarządzaniu. Wiem, jak wygląda to od wewnątrz. I zapewniam, że wiele z tych kierunków, z których drwisz Generale, pozytywnie by Cię zaskoczyło.
Świat się zmienia i zmieniać będzie. Dobry lider, przywódca to podstawa organizacji. Nie element, a podstawa. "Ludzie są tak dobrzy, jak dobry jest ich szef". Nie ma co się rozpisywać nad znaczeniem motywacji, zarządzania, planowania strategicznego czy operacyjnego, przywództwa, podejmowania decyzji itd. ponieważ osoba w temacie zorientowana nie będzie przeczyć czemuś, co jest oczywiste :)
Studiuję ochronę środowiska- przekrój wiedzy od chemii, biologi, fizyki po meteorologię, gospodarkę wodną, biotechnologię, geologię, gleboznawstwo, biocenologię itd. Studia otworzyły mi oczy na sprawy związane ze zrównoważonym rozwojem, ekologią, ochroną środowiska, przyrody, które wbrew pozorom dotyczą różnych spraw. UE będzie nas cisnąć pod względem ochrony środowiska i prywatnie mnie to cieszy, bo będzie sporo roboty. Resztę społeczeństwa ucieszy to jakby mniej.
OdpowiedzUsuń