Jak mawiał August Oktawaian, „szparag może nie umie po grecku, ale ja umiem”.
Przeczytałem piękną informację, która mną wstrząsnęła.
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,7644253,Olbrzymie_betonowe_krzeslo_stanie_w_centrum_Wroclawia.html
Przechodząc przez Ostrów Tumski widziałem to wybitne „dzieuo sztuki”. Nie wiedziałem, komu to szkaradzieństwo zawdzięczać – teraz już wiem. Artysta napracował się, jak sądzę, nieco mniej od rzeźbiącego posąg Dawida Michelangela, ale ambicje ma pewnie nie mniejsze. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem to wbite w ziemię korzeniami do góry drzewo, pomyślałem, że to jakiś pijacki wyczyn… Nie pasował mi tylko włożony w ustawienie tego „dzieua” wkład pracy, bo dalece przekraczał możliwości przeciętnego wrocławskiego menela.
Żyjemy w czasach terroru artystów. Idę do filharmonii i słyszę kakofonię dźwięków. Utwór wybitnego kompozytora od strojenia instrumentów odróżnia mi tylko pan we fraku, który w pewnym momencie unosi pałeczkę. W salonach wystaw artystycznych widzę bohomazy przypominające malarskie wyczyny pijanego szympansa. Nikt nie powie takiemu „tfurcy”, żeby trochę poćwiczył choćby rysunek.
Ale ostatecznie nie muszę chodzić do tych salonów.
W przypadku „rzeźb” wystawianych publicznie jest inaczej. Nie da się uniknąć patrzenia na to szkaradzieństwo. Może ja jestem tłuk krzemienny, ale wolałbym, żeby mnie nie narażano na takie widoki, bo może mi wysiąść pikawka.
Czy ambitni twórcy nie mogliby wystawiać swoich dzieł np. w Puszczy Białowieszczańskiej?
Nie, nie mogliby. Żubry są pod ochroną. Wrocławianie, jak widać, nie.
Czy moglibyście wskazać podobne przykłady obrzydliwości z waszych miast?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W moim mieście nie ma właściwie nic, bo jest małe, ale znaleźć można w nim odlane z brązu popiersie ku czci śp. dziekana, który zmarł dwanaście lat temu i zasłużył się dla parafii.
OdpowiedzUsuńNatomiast w mieście, gdzie się urodziłem i które jest jednym z dwóch miejsc szczególnie bliskich memu sercu ktoś sobie coś uroił i w centrum znaleźć możemy pomnik upamiętniający jakąś bitwę z II WŚ, która w istocie była bójką wywołaną przez jakichś pijaczków :D.
Tak, o upadku sztuki mówi się już od momentu kiedy renesans przechodził w barok i tak dalej i tak dalej. Chopin pewnie też przez zatwardziałych konserwatystów był uważany za wywrotowca i "artystę-terrorystę".
OdpowiedzUsuńInna rzecz, że do mnie modern art akurat nie trafia. Ale bycie twórcą z reguły polegało na tym, że się wyprzedzało swoją epokę.
Poezję Norwida też uważano za marną i biedaczek umarł był w biedzie, tylko dlatego że nie powielał schematów a wybiegał myślą znacznie dalej.
W moim rodzinnym mieście - Kutnie, stanął "potworek" z serii - "uczcijmy Marszałka Józefa Piłsudskiego - byle jak, aby uczcić". Pomnik pieszy przedstawia Piłsudskiego w butach do złudzenia przypominających gumowce, ponadto postać przedstawiona na cokole ma szablę przymocowaną z prawej strony pasa, co sugeruje, iż Marszałek był osobą leworęczną. Jest to ewidentny błąd artysty oraz urzędników przyjmujących jego pracę. Dla ciekawych - więcej informacji oraz zdjęcia - na wikipedii - heh....
OdpowiedzUsuńJa mam do Pana, panie EGM, eine kleine pytanie. Ciekaw jestem, co by Pan raczył powiedzieć na temat takiego zespołu jak Fantomas, a nawiązuję do owej "kakofonii dźwięków".
OdpowiedzUsuńSłużę dwoma linkami:
http://www.youtube.com/watch?v=HrSqZzkCgAU
http://www.youtube.com/watch?v=eXI47_URvmE
Pytam, bowiem to też może się wydać kakofonią dźwięków, ale tutaj mamy jednego z najwybitniejszych perkusistów oraz prawdopodobnie najbardziej wszechstronnego wokalistę do tej pory. Zresztą tutaj wszystko jest ładnie ułożone, bo takiego Stockhausena na przykład nie zdzierżę.