Counter


View My Stats

sobota, 20 marca 2010

Hiszpański wyrok w sprawie piractwa.

Dzięki ci, Piotrze, za podrzucenie tematu.

Oto link:

http://www.dobreprogramy.pl/PP-legalne-w-Hiszpanii,Aktualnosc,17166.html

Osobiście popieram stanowisko sędziego. Zresztą, może zechciejmy sobie wyjaśnić jedną podstawową kwestię.

Kilkanaście lat temu piratami nazywano ludzi, którzy na giełdzie handlowali programami. Oferowali głównie gry komputerowe i programy użytkowe. Oczywiście czerpali z tego zyski i to niemałe - choć proceder nie był tak do końca nielegalny, bo prawo go jeszcze nie ścigało Prawda, mój przyjacielu z CDA?

TAKICH PIRATÓW W POLSCE JUŻ NIE MA.

Wyginęli wraz z rozpowszechnieniem się Internetu. Teraz piratem nazywa się człowieka, który coś ściąga na własny użytek. W systemie P2P umożliwia innym to samo, ale znów gotów jestem iść o każdy zakład, że nikt z korzystających nie myśli o zyskach.

A nazywanie ich złodziejami, jak to uparcie czynią np. redaktorzy CDA (bo - jak mi kiedyś powiedziano - taka jest polityka redakcji) to naprawdę grube nadużycie semantyczne.

W najlepszym przypadku można mówić o EWENTUALNYM zmniejszeniu zysku producentów gier i programów.

Można to nazywać przestępstwem - nie będę się spierał - ale nie jest to kradzież.

Koncert jakiegoś zespołu muzycznego. Chłopcy grają, co głośnik wyskoczy. Za płotem stoją grupki fanów. Nie stać ich na kupno biletów. Może ich zresztą stać, ale nie mają ochoty bulić za całość koncertu, skoro tak naprawdę podoba im się jedna, dwie piosenki i tych tylko chcą posłuchać. Kradną dźwięki?

62 komentarze:

  1. nie jest to kradzież?

    art. 278 kk (przestępstwo kradzieży
    § 2. Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

    Innymi słowy, zgodnie z polskim prawem, uzyskanie cudzego programu komputerowego w w/w przypadku jest KRADZIEŻĄ

    Korzyść majątkowa to nie tylko wartość wymierzona w pieniądzu. Korzyść majątkowa to także pieniadze, które zaoszczędzisz nie kupując programu. Np. żeby kupić windowsa musiałbyś wydać 300 zł, ściągając go z internetu jesteś 300 zł do przodu i jest to korzyść majątkowa.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ps. ściągnięcie z internetu muzyki i filmów zgodnie z polskim prawem nie jest kradzieżą a pogwałceniem praw autorskich i przysługuje właścicielowi tych praw skarga prywatna. w przypadku kradzieży ściganie ma miejsce z urzędu.

    OdpowiedzUsuń
  3. I z tego co EGM tłumaczy, to jak go napadnę na ulicy i mu podpier... połowę wypłaty to nie będzie to dla EGMa strata tylko zmniejszenie zysku.

    Nieźle!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro mi EGM ale w Polsce o tym co jest przestępstwem i co jest kradzieżą decyduje prawo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Keeveek, ty podobno studiujesz prawo? Nie chce mi się w to uwierzyć w świetle tego postu o rabunku.

    No, chyba że na twojej uczelni przejmują ludzi z IQ mniejszym od 100...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi przykro, ale Twoje argumenty z cyklu "to nie strata a zmniejszenie zysku" świadczą o IQ oscylującego w granicach 50.

    Bijemy się dalej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie. Nie lubię chamstwa i przeciwników z kłonicami...

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście, bo Tyś mnie EGM jako pierwszy nie obraził, tylko "Delikatnie zasugerował". Nie ma to jak podwójna moralność...

    Wracając do rzeczowej dyskusji: EGM upiera się, że kradzieżą mogą być objęte wyłącznie przedmioty materialne. Nieprawda. Kradzież programu komputerowego nie musi polegać na wyjęciu go spod władztwa osoby uprawnionej, a każde uzyskanie programu komputerowego bez zgody właściciela.

    Co więcej, w doktrynie przyjmuje się, ze kradzież danych z zabezpieczonego serwera a także kradzież programu z zabezpieczonego przed kopiowaniem nośnika to kradzież z WŁAMANIEM (sic!) i jest karane surowiej niż zwykła kradzież.

    Inna sprawa, czy uzyskanie programu bez zgody podmiotu uprawnionego POWINNA BYĆ KRADZIEZĄ?

    Istnieje coś takiego jak obywatelska inicjatywa ustawodawcza. PRoponuję napisać projekt i zebrać 100 000 podpisów pod nim, żeby zalegalizować piractwo. Trafi to pod sejm, a tam pękną ze śmiechu.

    Rajem dla takich osób może być Ukraina, gdzie do dzisiaj nie istnieją ŻADNE prawa autorskie, i pirackie płyty sprzedaje się normalnie w sklepach , nie na bazarkach jak u nas kiedyś.

    Co do sędziego z Hiszpanii - nie znam prawa hiszpańskiego, może tamto prawo pozwala na takie interpretacje.

    Poza tym, sama sieć p2p jest legalna. Udostępnianie i pobieranie plików do których prawo ma ktoś inny jest nielegalne. Subtelna różnica.

    OdpowiedzUsuń
  9. Warto zauważyć, że sędzia hiszpański argumentował, że strona z p2p jest tak długo legalna, jak właściciel nie czerpie z niej korzyści majątkowych.

    niestety większość takich stron ma płatne bannery z których ciągnie niemałą kasę. Kto normalny by utrzymywał wielki tracker torrenta za darmo i płacąc ze swojej wypłaty? Właściciele tych stron zarabiają na nich, a tym samym otrzymują wymierne korzyści majątkowe...

    OdpowiedzUsuń
  10. "I z tego co EGM tłumaczy, to jak go napadnę na ulicy i mu podpier... połowę wypłaty to nie będzie to dla EGMa strata tylko zmniejszenie zysku"

    Wiesz co? Przeczytaj uważnie i ze zrozumieniem to, co napisałeś i sam siebie oceń, dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  11. "W najlepszym przypadku można mówić o EWENTUALNYM zmniejszeniu zysku producentów gier i programów."

    przeczytaj to i oceń. Rozumiem, że dla EGMa okradzenie kapitalisty to nie kradzież, ale nie każdy myśli w ten sposób.

    Jeśli czynna napasć panu nie odpowiada, to tak samo mogę powiedzmy, zalogować się na pana konto bankowe i wykonać nieautoryzowany przelew pozbawiając pana połowy środków na nim. Nadal nie kradzież? Nie pozbawiłem pana fizycznych pieniędzy, nie użyłem przemocy, ba, naewt się zalogowałem z pana hasła i loginu!

    OdpowiedzUsuń
  12. "Keeveek, ty podobno studiujesz prawo? Nie chce mi się w to uwierzyć w świetle tego postu o rabunku.

    No, chyba że na twojej uczelni przejmują ludzi z IQ mniejszym od 100..."

    "Bardzo mi przykro, ale Twoje argumenty z cyklu "to nie strata a zmniejszenie zysku" świadczą o IQ oscylującego w granicach 50.

    Bijemy się dalej?"

    "Nie. Nie lubię chamstwa i przeciwników z kłonicami..."

    Way to go, Mr. EGM. Miej pan chociaż honor posyłać serię za serią, a nie obrażać się w momencie, gdy obrażany dyskutant odpowie ogniem ;). Zazwyczaj jednak jestem ignorowany, więc może Pan przyzwyczajeń nie zmieniać i na to nie odpowiadać.

    Przykład, który podał keeveek jest jednakże nieszczęśliwy, bo zakłada jeszcze ew. uszczerbek na zdrowiu, a przecież ściąganie plików z internetu takich jak gry czy muzyka nie jest równoznaczne napadowi z bronią na sklep.

    OdpowiedzUsuń
  13. No, teraz już chyba keeveek podał lepszy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Człowiek już tak ogólnie ma, że kiedy zabrać mu coś, cokolwiek, to on ma w sobie to poczucie straty i niesprawiedliwości (stąd pewnie w ogóle wzięło się prawo), ale jak ktoś tam jakiemuś bogaczowi nieco uszczknie ze skarbca to już nie kradzież, bo i strata niewielka, bo to tam jakiemuś bogaczowi który zyski liczy w milionach zabrano.

    Prostymi słowy: autor programu SOBIE NIE ŻYCZY by "zmniejszać jego zyski" i to JEGO INTERES jest tutaj ważny i ma on PRAWO żądać nabywania programów tak jak mu się podoba.

    Wystawi ms windowsa za 1 mln euro za kopię? JEGO PRAWO i nic nam do tego.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja bym to się raczej zajął kwestią durnych zabezpieczeń, w jakich przoduje ostatnio Ubisoft, a które uprzykrzają życie legalnym użytkownikom...

    OdpowiedzUsuń
  16. Zabezpieczenia to temat dość wrażliwy. Kiedy np. producent Demigoda postanowił, że w jego grze nie będzie żadnych zabezpieczeń - w dniu premiery serwery zdechły ze względu na liczbę połączeń z pirackich kopii. Sama gra sprzedała się słabiutko. Nie żeby to był jakiś hit, ale sprzedaż była nizsza niż niejednego przeciętniaka.

    Ubisoft przegina w drugą stronę - legalny nabywca nie może grać w grę, ponieważ serwery ubi padły - ten scenariusz był przewidywany przez graczy już po samym ogłoszeniu zasad funkcjonowania tego zabezpieczenia.

    Moim zdaniem wystarczające zabezpieczenia są takie - zabezpieczamy tylko tryb multiplayer i tylko niepowtarzalnym cd-keyem. TAk jest w przypadku Diablo 2 chociażby (choć wcześniej był też securom) i wszyscy są zadowoleni.

    Kto pirat to i tak sobie pogra (cracka ktoś na pewno w końcu wymyśli) ale pogra sobie tylko w singlu, a multiplayer zostawiamy dla uczciwych graczy.
    Ja to tak widzę..

    OdpowiedzUsuń
  17. Obu panom odpowiem jednakowo. Kradzież wypłaty (realnej i jak najbardziej wymiernej) pozbawi mnie możliwości np. opłacenia czynszu. Niezależnie od tego, czy ktoś mi ją wykradnie z kieszeni czy z bankowego konta, pozbawia mnie REALNEGO dochodu.

    Niezrozumienie tego prostego faktu właściwie kończy możliwość dalszej dyskusji.

    Uszczuplenie SPODZIEWANYCH zysków nie ma niczego wspólnego z kradzieżą. Ktoś po prostu nie za bardzo umie liczyć i podaje zyski z powietrza.

    Nikt nie może mieć pewności, że młodzian ściągający jakąś grę kupiłby ją za cenę wyznaczoną przez producenta. Niektórzy zresztą później kupują oryginał - bo gra im się spodobała.

    Kupując grę komputerową kupują niejako kota w worku - otwarcie opakowania jest uznawane za dokonanie zakupu.

    A tak naprawdę grę się sprawdza dopiero po uruchomieniu - i dopiero wtedy można podjąć decyzję. Kupując książkę, mogę ją otworzyć i przeczytać stronę czy dwie. Przy zakupie samochodu jest możliwość próbnej jazdy... Z grami - nie. Kupuj albo spadaj... i kupuj na NASZYCH warunkach - o których się dowiesz dopiero PO dokonaniu zakupu.

    OdpowiedzUsuń
  18. 1. No tak, jak panu zabiorę wypłatę to jest źle, a jak zabiorę wypłatę (a właściwie zapłatę) producentowi, to uszczuplę mu zysk o 100 zł, to nie kradzież, bo i tak będzie miał te kilka baniek na czynsz i prąd. To nic, ze będzie miał mniej na inwestycje, bo to nie są pieniądze.

    Kalemu ukraśc krowę - źle.

    SPODZIEWANY zysk stałby się realnym gdyby nie kradzież. Inwestujesz w nieruchomośc, spodziewasz się z niej mieć 5 000 zł zysku miesięcznie - ktoś niestety kradnie ogrodzenie , masz tylko 4 000 zł zysku - to nie kradzież, to uszczuplenie zysków. w dodatku tylko spodziewanych.

    2. Gdyby młodzian nie kupił gry, to by w nią po prsotu nie grał. Ja nie kradnę samochodu, bo "i tak bym go nie kupił" i nie umniejszam tym SPODZIEWANYCH zysków dealera aut.

    3. Nikt nie zmusza do kupowania kota w worku. NIe podoba się, nie kupuj. Do kina też nie chodzisz bo nie mozesz obejrzeć filmu wcześniej, bułek nie kupujesz bo nie dają ci ich posmakować przed zakupem.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tyle tylko, że bułki i bilety do kina są względnie tanie :P.

    OdpowiedzUsuń
  20. Co to oznacza tanie? Czy dla rodziny 4-osobowej która ma 1000 zł na miesiąc bilet do kina za 25 zł jest tani? Bilety do kina są o wiele za drogie . Co prawda, bilety za granicą są droższe, ale tańsze jesli brać pod uwagę średnie zarobki.

    Poza tym, za 25 zł można kupić już jedną grę w sklepie.

    Gry komputerowe są drogie? W przeciwieństwie do bułek gry charakteryzują się tym, że NIE SĄ NIEZBĘDNE do życia. Niech grają tylko ci, których na to stać, inni niech znajdą sobie tańsze hobby.

    OdpowiedzUsuń
  21. I tak jak byłbym w stanie usprawiedliwić kradzież chleba czy kiełbasy ze sklepu ze względu na to że ktoś jest głodny i nie ma pieniędzy do życia, tak nijak nie widzę zastosowania tej zasady do gier komputerowych, od których braku nikt nie umarł. Chyba, że ktoś je cedeki. Ale jest tańsze pożywienie.

    PS. Niektóre produkty cechują się tym, że można je przetestować przed zakupem, inne nie.

    Jeżeli ktoś koniecznie musi przetestować grę przed zakupem - polecam rozejrzeć się za salonami gier, kafejkami, itp. A jeżeli nie chce się - nie jupować.

    "Ukradlem bo nie mogłem przetestować" brzmi durnie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Q...rczę, naprawdę muszę się wstrzymywać od dosadnych wypowiedzi, bo to Europa i kultura.

    Ktoś kto UKRADNIE ogrodzenie jest oczywiście złodziejem. Ale jak np. zbuduję obok tartak i hałasami przepłoszę inwestorowi potencjalnych mieszkańców to niczego nie ukradłem - ale pozbawiłem go spodziewanych zysków. Może mi wytoczyć proces, ale wyśmieją go w każdym sądzie, w którym stęknie coś o kradzieży.
    Nie będzie miał na inwestycje? Trudno, trzeba umieć liczyć, nie wszystko w życiu idzie tak, jakby się chciało...

    Kłócimy się wyłącznie o definicję, ale wasza zajadłość budzi we mnie podziw.

    OdpowiedzUsuń
  23. " Ale jak np. zbuduję obok tartak i hałasami przepłoszę "

    jak stworzysz nową grę komputerową której sprzedaż zmniejszy zyski tej drugiej też nie. Tylko że, jakby ci to powiedzieć, kiedy kradniesz ją z internetu, nie tworzysz niczego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. "...Tylko że, jakby ci to powiedzieć, kiedy KRADNIESZ ją z internetu, nie tworzysz niczego. ;)..."

    Golono, strzyżono.
    Nie dogadamy się, mój drogi.

    Semantyka w tobie silna jest, młody Jedi...

    OdpowiedzUsuń
  25. No nie dogadamy się. Ja jestem za jak najbardziej silną ochroną prawa własności, tyś nie jest.

    Aha, a jeżeli tartak na przykłąd postawi gmina, to należy Ci się odszkodowanie z tytułu spadku wartości nieruchomości, to tak na przyszłość, może się przydać kiedyś :) Jak sprawa wyglądać będzie kiedy tartak postawi osoba prywatna - tak różowo nie będzie niestety.

    OdpowiedzUsuń
  26. choć mnei sie zdaje że budowa tartaku na terenie zabudowanym nie jest dozwolona.

    Ale rozważamy na gruncie teoretycznym.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wiesz, keeveek, jakbyś mieszkał we Wrocławiu, gdzie jedna pazerna baba trzyma za gardło 628000 mieszkańców i nie pozwala na budowę obwodnicy przez grunty, które kilka lat wcześniej kupiła po to by spekulować ceną i jakby ci pod oknami codziennie przejeżdżały dziesiątki TIR-ów - to nie wiem, czy byłbyś tak bardzo za silną ochroną prawa własności...

    OdpowiedzUsuń
  28. to dziwne. ale kiedy podobną sytuację miałem w swojej okolicy, to autostradę (w tym wypadku) zaczęto mu budować nad domem. Człowiek tak nie mógł znieść hałasu ze w końcu sam się wyniósł a odszkodowanie ostatecznie dostał kilka razy mniejsze niż żądał...

    OdpowiedzUsuń
  29. zaczęto delikwentowi*

    brak możliwości edycji komentarzy mnie wkurza...

    OdpowiedzUsuń
  30. Keeveek, ta pani mieszka zupełnie gdzie indziej, więc hałas samochodów wisi jej i powiewa...

    OdpowiedzUsuń
  31. "Nikt nie może mieć pewności, że młodzian ściągający jakąś grę kupiłby ją za cenę wyznaczoną przez producenta. Niektórzy zresztą później kupują oryginał - bo gra im się spodobała."

    > Jeśli chce zagrać to powinien kupić, wydając tyle ile wyznaczył producent. Taka jest jednak naturalna kolej rzeczy. Ktoś wydaje grę, ktoś ją kupuje.

    "A tak naprawdę grę się sprawdza dopiero po uruchomieniu - i dopiero wtedy można podjąć decyzję. Kupując książkę, mogę ją otworzyć i przeczytać stronę czy dwie."

    > A słyszał Generał o czymś takim jak wersja demo?

    OdpowiedzUsuń
  32. Swoją drogą to zaobserwowałem kiedyś na sobie takie zjawisko.

    Kiedy pierwszy raz zyskałem dostęp do relatywnie szybkiego internetu (512, to było wtedy dla mnie coś) zacząłem ściągać dużo gier. Ściągać, zaczynać grę i nie kończyć.

    Z tego wynika, że granie na piratach ma zupełnie inną filozofię. Grania dużo, które graniczy wręcz z uzależnieniem. Człowiek normalny kupuje 1-2 grę na miesiąc wybierając starannie każdy tytuł. Czyta recenzje w pismach, na vortalach internetowych. I na tej podstawie wydaje osąd, czy gra mu się spodoba.
    Zaś osoba ściągająca gry z Internetu od razu ściąga, gra przez 3 godziny i stwierdza, że jest to crap, więc nie warto by było kupować. A warto było ściągać?

    I co do metafory książkowej Genarała. Jakbym chciał kupować tyle książek ile bym chciał i ile czytam, to by pensji dyrektorskiej nie starczyło. Na szczęście są biblioteki.
    A poza tym nie raz mi sie już zdarzyło, że książka, którą kupiłem na podstawie pierwszych stron przeczytanych w empiku okazała się potem nie za dobra. "Mała histora Moskwy" np. Czytał Generał? ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. A zastanawialiscie sie kiedys na jakim poziomie bylyby obecnie lacza internetowe gdyby nie piractwo?
    To tak samo jak w przypadku "glupich gier komputerowych", ktore tak naprawde napedzaja rynek procesorow, kart graficznych, pamieci itd.

    Wydaje mi sie, gdyby ludzie nie "kradli" filmow, gier i programow to providerzy oferowaliby nam lacza o przepustowosci 0,5mbps a nie 15mbps.

    Ale to tylko tak na boku chcialem dodac. :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie dogadacie się panowie- to na pewno.

    Producenci są okradani przez piratów, gracze przez producentów.

    Weźmy taki przykład, ja student pracujący sporadycznie w dni wolne, i pracujący ciężko wybuliłem 120 złotych polskich na wymarzone Battlefield Bad Company 2. Zapłaciłem za pełny produkt, za możliwość gry w single multi itp itd. Po tygodniu dowiedziałem się, że za niedługo w minisklepie wewnątrz gry pojawi się płatna zawartość. Ale zaraz.. sekunda, przecież jestem pierwszym nabywca i mam 'kod VIP', nic to, płatna zawartość będzie, póki co kamuflaże, ale nie mam pewności czy za parę tygodni podobnie jak w 'darmowym' bf: heroes 'za drobną opłatą' rzędu 5$ nie udostępnią w minisklepiku lepszych broni, które dadzą przewagę w multi.

    W świetle prawa zupełnie ok, ale jak ktoś twierdzi, że to jest fair to debil jest, i nie piję to intelektu a mentalności.


    I co do piractwa, w Chinach dało się zlikwidować problem. Ściągający podczas pobieraniu pliku oglądali jakieś reklamy- kasa na licencje szła z reklam, a rząd zaoszczędził na kulach do odstrzeliwania piratów. Da się ? Jasne, że się da tylko tu się nie opłaca jak widać, bo wciąż większa kasa płynie z tych, którzy uczciwi być chcą.

    Oczywiście najlepiej uciąć temat stwierdzeniem, że producent ma prawo zażądać nawet 1kk USD za program, a przecież gry nie jedzenie, nie umrzemy bez nich.

    OdpowiedzUsuń
  35. A dla mnie nie wnikając w zawiłości prawne ściąganie jest na chłopski rozum niemoralne. Ponieważ nie jesteśmy fair w stosunku do ludzi, którzy kupili dany produkt fundując de facto wypłatę ludziom, którzy go stworzyli. Koniec końców Ci pieprzeni idealiści (na użytek świadomego pirata nazwijmy ich rozwydrzonymi dzieciakami, które mają za dużo kasy) utrzymują branżę, bez nich nie byłoby nawet co kopiować. Bez tych "durni" którzy nauczeni zostali płacić za wytwór czyjejś pracy przemysł gier komputerowych by nie istniał. Ja bym miał moralniaka, co za tym idzie pewnie zacząłbym się chwytać strony formalnej, aby kac był troszkę mniej dotkliwy. Może bym sobie wytłumaczył, że to co robię nie jest złe? Szerzmy Generale takie przekonania, a będziemy sobie grać w bujnej wyobraźni. Tam już faktycznie nic nie ukradniemy.

    OdpowiedzUsuń
  36. EGM - tłumaczysz książkę/grę. Jesteś jej "oficjalnym" tłumaczem. Ale ktoś tłumaczy ją obok Twojego tłumaczenia lub nawet przypisuje sobie Twoją pracę i puszcza w sieć/sprzedaje taniej. Nie czujesz się zrobiony w jajo i pozbawiony części zysków?

    OdpowiedzUsuń
  37. To raczej zły przykład, po pierwsze mówisz o plagiacie, po drugie Generał dostaje chyba stałą stawkę, bez procentu od sprzedanych egzemplarzy.

    OdpowiedzUsuń
  38. cinek z tego co wiem EGM jako tłumacz nie dostaje kasy za liczbę kopii puszczonych w obieg a za wykonaną pracę, choć mogę się mylić. I w sumie podobnie jest z twórcami gier- ale to piractwa nie usprawiedliwia ; p

    OdpowiedzUsuń
  39. (poprzednie komentarze jako "Kajetan")

    Akurat zły przykład, Cinek, bo tłumacz dostaje z góry ustaloną stawkę za umowę o dzieło (podejrzewam, że ta forma), a nie np. 2 zł za każdy sprzedany egzemplarz. Generałowi więc w takim wypadku wiszą nielegalne ebooki, bo on i tak zarabia swoje za tłumaczenie, a tym wycyckanym jest autor.

    Ale jeśli spojrzeć na to z innej strony, to jeśli książki będą rozprowadzane nielegalnie to przestanie się opłacać je tłumaczyć i nie będzie pracy w tłumaczeniach.

    OdpowiedzUsuń
  40. A zastanawialiscie sie kiedys na jakim poziomie bylyby obecnie lacza internetowe gdyby nie piractwo?
    To tak samo jak w przypadku "glupich gier komputerowych", ktore tak naprawde napedzaja rynek procesorow, kart graficznych, pamieci itd.


    ---> CO ZA NONSENS! W Japonii, gdzie piractwo prawie nie istnieje, standardem zaczynają być łącza o prędkości 1 Gb/s. Faktycznie, wpływ piractwa na rozwój technologii jest przeogromny. Lol.

    OdpowiedzUsuń
  41. Pomimo iż zgadzam się z opinią Generała iż piractwo złodziejstwem nazwać nie można, to dorzucę trochę oliwy do ognia argumentami z zupełnie innej beczki, mianowicie z rynku konsolowego.

    Jak wiemy w tej generacji konsol w Polsce liczą się dwie platformy: Xbox 360 i Playstation 3.
    O ile na Xboxie śmiało można odpalać pirackie gry ściągane z internetu, to PS3 do dziś dnia nie zostało złamane, napęd bluray i japońskie zabezpieczenia już od 4 lat chronią tą platformę przed piratami, żeby odpalić grę trzeba ją najpierw kupić.

    I jak wygląda rynek gier na PS3 i X360? O ile na tą pierwszą gry sprzedają się jak świeże bułeczki, bijąc sprzedażowe rekordy polski, tak na Xboxa sprzedają się słabiutko, ciężko jest kupić grę z drugiej ręki taniej, bądź wymienić się nowymi tytułami, co jest standardem na PS3.
    Tyle ode mnie w temacie szkodliwości piractwa.

    Natomiast protestuję przeciwko nazywaniu piractwa złodziejstwem. O ile mi wiadomo w amerykańskiej terminologii prawniczej piractwo nazywa się: usurpation of intellectual property po polsku: przywłaszczenie własności intelektualnej.
    Tak samo jak używanie internetu bezprzewodowego za który nie zapłaciłeś nie nazywa się w stanach "złodziejstwem", co wielu z was postuluje, lecz wirefraud.

    Jak widać w bardziej rozwiniętych krajach, których języki szybciej ewoluują, nie nazywa się piractwa złodziejstwem, upierając się przy tym jak stado baranów, (abstrahując zupełnie od tego że piractwo złodziejstwem nie jest) tylko obnażacie swoją ignorancję.

    @Krzys
    Powiedz mi, dlaczego uważasz że to dodatkowe elementy "należą ci się!!!"? Rozumiem że wolałbyś żeby wcale nie było możliwości kamuflażu czy o co tam chodzi?
    Jeżeli developerzy zakończyli produkcję gry, a teraz przygotowują dodatkową zawartość do pobrania dla chętnych, którzy mają ochotę zapłacić pieniążki ciut więcej Battlefielda, to trzeba się tylko cieszyć. Masz wybór, kupisz, będziesz miał dodatkowe elementy, nie kupisz, nie będziesz ich miał. Proste.

    Ja gram w Battlefielda:BC2 na konsoli i jako student zapłaciłem za grę 170zł i nie piszę: "rózbój! granda! na PC kosztuje 120! złodzieje oddawajcie mi moje 50zł!".

    OdpowiedzUsuń
  42. "Jak widać w bardziej rozwiniętych krajach, których języki szybciej ewoluują, nie nazywa się piractwa złodziejstwem, upierając się przy tym jak stado baranów, (abstrahując zupełnie od tego że piractwo złodziejstwem nie jest) tylko obnażacie swoją ignorancję."

    To ciekawe, bo przypomina mi się z filmów kupionych za granicą reklamówka puszczana przed każdym filmem dvd opatrzona logiem FBI i różnymi innymi pierdółami z wielkmi napisami "Piracy is STEALING"

    ciekawe, ciekawe.

    Kradzież własnośći intelektualnej to nadal kradzież, mości panie.

    OdpowiedzUsuń
  43. @keeveek

    (poprzednio jako maciej, zmieniłem dane konta google, prywatność to jest to ;] )
    Przywłaszczenie nie jest kradzieżą, misiu.

    OdpowiedzUsuń
  44. kradzież to zabór w celu przywłaszczenia, muminku.

    to jest najbardziej podstawowa definicja kradzieży i proszę, znowu odsyłam do art. 278 kk

    "Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”

    Także niestety mój drogi , fail i kompromitacja.

    Drugi par. mówi o uzyskiwaniu programu komputerowego, o którym już wspominałem.

    OdpowiedzUsuń
  45. przywłaszczenie jako takie ma miejsce wtedy, kiedy posiadasz jakąś rzecz legalnie, np. wynajmujesz , masz w zastaw a włączasz ją do swojego majątku i traktujesz jak wlasną.

    przywłaszczenie tym różni się od kradzieży, że w kradzieży mamy jeszcze element zaboru.

    OdpowiedzUsuń
  46. Jeżeli wg ciebie przywłaszczenie oraz kradzież w celu przywłaszczenia, czyli zapis odnoszący się do potocznej definicji "kradzieży" to jest jedno i to samo, to EOT dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  47. Maćku: Uważam, że należy mi się pełny i kompletny produkt i o ile camos(kamuflaże- nowe fatałaszki) mogę sobie darować to już broń dająca przewagę w grze sieciowej nie jest w porządku. Bo ani na pudełku z grą, ani w licencji nie było napisane, że aby w pełni cieszyć się rozgrywką w sieci będę musiał płacić haracz za nowe bronie.

    Także reasumując- uważam, że NALEŻĄ MI SIĘ równe szanse w potyczkach z innymi. A płatna zawartość jak najbardziej ale w granicach rozsądku. Kiedyś dodatek do gry dawał parę h zabawy, teraz w taki Modern Warfare 2 trzeba zapłacić za 4 'nowe' mapki (bo tak naprawdę to nie nowe). A czemu mi się należą ? Bo zapłaciłem w sklepie 120 złotych. Choć wypowiedź panów z DICE sugeruje, że moje czarne wizje się nie spełnią użyłem tego przykładu aby pokazać pewną ułomność systemu.
    A i macieju-słowa 'należy mi się!!!' w moim poprzednim poście też raczej nie padły więc nie rozumiem formuły cytatu : ) A płacisz 50 zł więcej za licencję, i za konsolę, którą sprzedano Ci podobno ze stratą, to już jako ciekawostka.

    Druga sprawa, widziałem pewną prezentację, w której opisywano co składa się na koszty gry. Dużą część stanowiły: pudełko, pośrednicy, dystrybucja. Czyli tak na logikę gry w cyfrowej dystrybucji powinny być tańsze si ? i znów B:BC2 w cyfrowej dystrybucji 50$ czyli lekko licząc 50 pln więcej niż pudełko.

    OdpowiedzUsuń
  48. "Druga sprawa, widziałem pewną prezentację, w której opisywano co składa się na koszty gry. Dużą część stanowiły: pudełko, pośrednicy, dystrybucja. Czyli tak na logikę gry w cyfrowej dystrybucji powinny być tańsze si ? i znów B:BC2 w cyfrowej dystrybucji 50$ czyli lekko licząc 50 pln więcej niż pudełko."

    Nie. Mogą nawet kosztować zylion razy więcej, jeśli tego zechce producent.

    Zawartość dodatkowa, jak sama nazwa wskazuje, nie jest integralną czescią produktu, nie mozesz więc twierdzić że w sklepie kupujesz produkt niepełny.

    I pierwsze słyszę, żeby jakiś dodatek w grze sieciowej zakłócał balans.

    A Twoje utyskiwanie na grę BF: Heroes która sama z siebie jest darmowa , że jakiś tam dodatek zmniejszy Twoje szanse, mnie zabił.

    Ponownie: nie podoba się, nie graj.

    OdpowiedzUsuń
  49. nie wiem jak wy, ale jak ja się czuję oszukany przez producenta, sprzedawcę, restauratora, to więcej niczego u niego nie kupię.

    a widzę że krzyś jest zmuszany do kupowania gier w których czuje się oszukiwany... hmmm...

    OdpowiedzUsuń
  50. Ja bym powiedział, że powinno zostać. W końcu człowiek, który zaczyna kogoś obrażać robi to dlatego, że brakuje mu argumentów. Było nie było jest to znak Twojego zwycięstwa :))

    Ale to OT

    OdpowiedzUsuń
  51. Keeveek- CZYTAJ UWAŻNIE- do bf heroes piję bo miało darmowe być dla wszystkich i dawać równe szanse, a przestało takie być bo EA 'zmieniło politykę'.

    I jeśli płatny dodatek do gry za którą JUŻ ZAPŁACIŁEM wprowadzi LEPSZĄ broń to zakłóci to balans, nie sądzisz ?
    Tylko Twój bystry prawie prawniczy umysł zaraz wychwyci nazwę 'dodatkowa zawartość' i nagle wszystko jest ok.

    Takie np. Mass Effect 2 jako 'zawartość dodatkową' będzie sprzedawało pojazd, który wycięli z wersji podstawowej.
    Powiedziałeś jedną mądrą rzecz w całym poprzednim poście, na sam koniec. Nie podoba się i nie będę grał jeśli taka polityka będzie czymś normalnym. Tylko, że właśnie tacy ludzie jak ja uzupełniają budżet EA, UBIsoftu etc. więc nie rozumiem czemu traktują oni swoich 'sponsorów' tak a nie inaczej.
    Plus dla nich jest taki, że już znajdują poparcie u ludzi takich jak Ty czy Merib vel. Maciuś.

    OdpowiedzUsuń
  52. Hehe każda dyskusja kończy się na porównywaniu penisów w tym przypadku tzw. inteligencji.

    A jeszcze zapomniałem, aby tradycji już w pełni stała się zadość:
    Co powiecie na list papieża dot. pedofilii :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Nie keeveek nie jest zmuszany, kupił grę po czym dowiedział się, że te kody VIP to tylko na część stuffu jaki dadzą. I po raz drugi powiem, ja tylko zaspekulowałem, ze taka sytuacja może wyniknąć czego mości keeveek co chyba jasno wynika z posta, w którym to zawarłem. Ja wiem, że prawnicy widzą w tekstach tylko to co widzieć chcą, ale no.. litości : )

    OdpowiedzUsuń
  54. i brak edycji zabija po raz drugi- '.. czego mości keeveek nie zauważył, a co chyba jasno wynika z posta..' tak miało być ^ Dziękuję, miłego wieczoru panowie. :)

    OdpowiedzUsuń
  55. @Krzys
    Głosujesz portfelem.
    Jesli taka praktyka Ci się nie podoba, nie kupuj Battlefielda.

    Dystrybutor ma prawo sprzedawać grę nawet po linijce kodu, jeśli taki sposób dystrybucji Ci się nie podoba, nie kupuj.

    OdpowiedzUsuń
  56. Keevek, ponad 50% komentarzy tutaj jest twoja... nierzadko 2-3 z rzędu pod sobą, traktujące w kółko o tym samym, przekonując nas, że twój pogląd jest lepszy - bo tak naprawdę nie jest to bitwa argumentów tylko poglądów. W kwestii "piractwo to zło" znajdziemy pierdylion argumantów za i tyleż samo przeciw, ale ty jak koń masz klapki i widzisz tylko jedna, ponadto głównym decydentem w twoich wpisach jest dla ciebie prawo polskie. Ciekawi mnie co zrobisz, gdy (nie)rząd uchwali ustawę która będzie głosić to co w tej chwili prezentuje się w Hiszpanii, hę?
    Wracając do tych ponad 50% postów, nie uważasz że powinieneś przystopować... nie mam zamiaru niczego nikomu zabraniać jednak wygląda to żałośnie - tak się nie zgadzasz ze wszytkim a mimo to spędzasz tu najwięcej czasu ze wszystkich pocąc kolejne riposty:) Get a life mate.


    Chciałbym się doczekać czasu gdy inicjatywy takie jak ta Radiohead będą na porządku dziennym - udostępnili swoją płytę za darmo z MOŻLIWOŚCIĄ wpłacenia dowolnego datku (ale max. 30$) w ramach podziękowania - ... i wiecie co? zarobili a lots of $$$ (ponad 10% wpłat były to wpłaty maksymalne!) Wyobraźcie sobie coś takiego w grach... do widzenia 5h-8h gameplay, witajcie dopracowane gry z duszą. Graficzne wodotryski zeszłyby na dalszy plan, satysfakcja z dobrej gry to by było to! ~ tak sobie marzę;)

    A jako puentę do mojego wpisu:
    http://www.phun.org/newspics/funny_friday/4282.jpg

    OdpowiedzUsuń
  57. Praktyka się nie podoba i gier takich nie kupuję, przykładem tu był np Sam&Max w epizodach, wszystko niby spoko, ale wychodziło wiele za drogo i nie kupiłem.

    A battlefieldem się posłużyłem tylko aby zobrazować tendencję do 'zmian reguł gry w trakcie gry', kiedy zakup został dokonany, takich praktyk się boję na większą skalę i o tym mówię. Powinny być w tej kwestii ustalone reguły jakieś, nie sądzicie ?

    I teraz już naprawdę, miłego wieczoru ^

    OdpowiedzUsuń
  58. Ponieważ dyskusja pięknie się rozwija, pozwolę sobie stwierdzić, co następuje:

    Zasadniczo jestem przeciwko piractwu, ale wcale nie dlatego, że żal mi nieszczęśliwych producentów gier, których piraci puszczają z torbami. Branża gier rozwija się całkiem nieźle mimo wysiłków rozmaitych "piratów".

    Jestem piractwu przeciwny dlatego, że piraci dają do ręki oręż wszelkiego rodzaju dzierżymordom, którzy pod pozorem walki z piractwem chcą założyć kaganiec użytkownikom sieci.

    Ale dyskusja, zamiast się rozwinąć w kierunku rozmów o rozwiązaniach francuskich (nie wprowadzonych niestety w życie), wedle których każdy użytkownik Netu płaciłby niewielką kwotę zaspokajającą prawa autorskie, znów się zamienia w kłótnie o semantykę.

    Swoją drogą ciekawe jest, dlaczego ten całkiem dorzeczny pomysł upadł we Francji? Może tak naprawdę wcale nie chodzi o zaspokojenie żądań właścicieli praw autorskich, a o ten kaganiec?

    I może dlatego piratom dorabia się złodziejskie mordy? Złodzieja nikt nie lubi, a sekowanie go miłe sercu jest....

    OdpowiedzUsuń
  59. Keeveek, wyrzuciłem jeden z Twoich komentarzy na prośbę Meriba.

    OdpowiedzUsuń
  60. Te francuskie rozwiązania są o tyle 'be', że podniósłby krzyki tych, którzy z dobrodziejstw p2p i tym podobnych nie korzystają. Moim zdaniem opcja chińska czyli reklamy przy ściąganiu, a może wręcz jakiś baner, czy klikanie w linki byłoby ok, reklamy w grach też byłyby spoko gdyby obniżały ceny. Już teraz są strony na których można obejrzeć film po 30 sekundach reklam, całkiem znośny układ, choć o wiele wygodniej jest kiedy mam dany film na dysku, co do muzyki wystarczyłby odpowiedni odtwarzacz który niczym gg miałby kilka banerów reklamowych, w ten sposób za moje słuchanie muzyki płaciłby ktoś kto chce sprzedać mi proszek do prania, i nie byłoby mowy o kradzieży.

    Czemu takie rozwiązania nie wchodzą na rynek na szerszą skalę ? Na pewno EGM ma rację mówiąc o 'kagańcu', może coś jeszcze ?


    A i jeszcze keeveek, zwrócę się do Ciebie. Gdyby nasze prawo tak jak w Ju Es end Ej przewidywało, że Twoje zdrowie to Twój problem też byś nie protestował ? Bo jak ten system działa każdy wie, też jest 'nie podoba się to się nie ubezpieczaj' itp.Jak kogoś nie stać na walkę z rakiem a umowa z ubezpieczycielem nagle okazuje się pokrywać koszty kuracji pod warunkiem, że klient nigdy na nic nie zachoruje. Facet umiera i pozostaje to jak rozumiem w zgodzie z Twoim (wypaczonym) światopoglądem, tak ?

    I błagam, nie wyskakujcie mi z argumentem, że ochrona zdrowia to konstytucja a gry to tylko rozrywka. Bo raz, ja to wiem, dwa nie o to chodzi. Chodzi o to, czy takie zagrywki Meribie, i keeveeku (bo tu stoicie po tej samej stronie) są Waszym zdaniem ok ?

    OdpowiedzUsuń
  61. @Krzys

    Jasne że rozwiązanie o którym piszesz jest atrakcyjne z punktu widzenia odbiorcy. Ale czy koniecznie musi być korzystne dla reklamodawcy płacącego za odtwarzaną muzykę?
    Jeśli tej muzyki słucha dobry target dla producenta proszku do prania, np 27 letnia kobieta w kwiecie konsumpcji, to pewnie się to opłaca, ale jeśli muzykę włączy sobie 16 letni metal, to nie wiem czy jego konsumpcja jest na wystarczającym poziomie żeby ktokolwiek zapłacił za słuchanie jego muzyki.

    Osobiście bardziej skłaniam się ku opcji postulowanej przez Billa Gatesa czyli włączeniu do opłaty za internet, pieniędzy na licencję.
    Prawo własności intelektualnej z chwilą pojawienia się internetu, stało się mocno przestarzałe i tylko ustawodawcy zdają się tego nie dostrzegać.
    Jeszcze raz podkreślę że ja piractwa wcale nie popieram, protestuję tylko przed nazywaniu go złodziejstwem, to nie jest ta sama szkodliwość społeczna. Gdy byłem młody piraciłem na potęgę i nie wyrosłem kryminalistę, co pewnie by się stało gdybym włamywał się do aut czy kiosków ;]

    Jeszcze raz wrócę do tego nieszczęsnego Battlefielda. Kupiłeś pełnowartościową grę w pudełku za 120zł. Masz kupę frajdy. Masz pretensje do wydawcy, tylko dlatego, że po jakimś czasie zdecydował się udostępnić płatny content dla chętnych. Ja nie widzę tutaj żadnego wałka ze strony wydawcy, naprawdę.

    Powiem ci co jest przekrętem w temacie gier i mam nadzieję że zmienisz zdanie.
    Street Fighter IV, gra ukazała się rok temu, teraz wychodzi Super Street Fighter IV z dwiema nowymi postaciami i jakąś duperelą. To jest wyciąganie kasy.
    Przykład drugi, Bioshock 2, gra wyszła niedawno, teraz już sprzedawany jest dodatek w cyfrowej dystrybucji na xboxa i ps3, za ok.50zł, nowe mapy i lokacje do gry sieciowej. Ktoś bystry zaobserwował że dodatek waży 0,5mega, okazało się że kupując dodatek, dostajesz dwie linijki kodu, które odblokowują zawartość, którą masz już na płycie.
    TO jest wyciąganie kasy.
    Dlatego ja nie kupię ani SSF4 ani Bioshocka2 (którego akurat bym chciał) tylko dlatego, że kupując któryś z tych produktów zgodzę się na tego rodzaju praktyki. Tobie polecam to samo.

    OdpowiedzUsuń
  62. Merib, takie zagrywki jakie opisujesz i takie jak opisał Krzyś, to jest praktycznie takie same wyciąganie pieniędzy od gracza, pozwolę sobie zauważyć, że dawniej podstawki wychodziły mega dopieszczone i z jak największą ilością bajerów, na dodatek pięknie wydane. Prawda, było trochę drożej (chociaż... Tak jak teraz mniej więcej, bo coś gry w górę poszły), ale miało się dopracowany produkt i to jeszcze w pięknym tekturowym pudełku które nadawałoby się na wystawę.
    Dzisiaj do gry dają jak najmniej, żeby później wypuszczać to w sieć za opłatą, lub sprzedawać sam kod odblokowujący daną rzecz, która często jest już zaimplementowana w grze. Wszyscy dobrze wiedzą, że to wszystko mogłoby być w grze od początku, jednak tak nie jest, bo producenci chcą zbić na fanach jak największą kasę, pełen podziwu jestem dla CDP, który wydając edycję rozszerzoną Wiedźmina udostępnił ją posiadaczom gry za darmo, tak jak dawniej bywało, że w patchach miłe dodatki dochodziły, pomijam to, że dawniej patche często zawierały więcej dodatków niż dzisiaj DLC za 20 dolców.

    OdpowiedzUsuń