http://ijacek.salon24.pl/311564,wszyscy-jestesmy-wegrzynami
Mój przyjaciel, Jacek Inglot, zamieścił na swoim blogu posta, który pozwolił mi skopiować i przytoczyć tutaj.
Oto ten tekst (dla leniwych, którzy nie zechcą odwiedzić blogu Jacka - a naprawdę warto)...
Poseł Robert Węgrzyn to facet, który mnie ani ziębi, ani grzeje. Tym niemniej jest to od tej pory postać historyczna – jako pierwszy w Polsce polityk, który wyleciał z partii za to, że jest… facetem.
Wyleciał za jedno średnio sprośne zdanie: „Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami to chętnie bym popatrzył”, które dla środowisk „kochających inaczej” stały się kamieniem obrazy. No i taki wrzask podnieśli w mediach, że posła w końcu utopili.
Hm, a cóż takiego w istocie pan poseł powiedział? Ano to, że, po pierwsze, nie jest homoseksualistą, a po drugie, że lubi patrzeć na kobiety (pewnie nie tylko ubrane). Z kontekstu wynika też, że chętnie spoziera na panie uprawiające ze sobą seks. Jak większość tzw. normalnych facetów, których to podnieca i którzy chętnie by się dołączyli do zabawy, tak „na trzeciego”. Powiedział głośnio to, co większość heteroseksualnych mężczyzn odczuwa, myśli, a nawet – jeśli nie są politykami – to sobie nawet z kolegami obgaduje. I tyle.
Jeszcze dziesięć lat temu wypowiedź posła przemknęłaby bez echa, jako głupotka bez znaczenia. Niestety, pan Węgrzyn chyba nie zauważył, że czasy się zmieniają, niekoniecznie na lepsze. Przez ostanie lata tzw. polityczna poprawność – PP – poczyniła bowiem w naszym wolnym kraju zdumiewające i zarazem potworne postępy. W efekcie nie wszystko wolno i nie każdemu.
Polityczna poprawność, kiedy ją wprowadzono na Zachodzie w latach 60. i 70. ubiegłego wieku, miała jeszcze jakieś pozory zdrowego rozsądku – chodziło wówczas o to, by czarnego nie obrażać za to, że jest czarny. Lecz gdzieś tak od lat 90. stopniowo z poprawności zaczęła przekształcać się w rodzaj mentalnego terroru, służącemu tępieniu tych, którzy myślą inaczej. To znaczy inaczej niż ludzie, którzy sami mianowali się guru liberalizmu, humanizmu i wszelkiej przyzwoitości. Kto nie myśli, a zwłaszcza nie gada jak oni, temu w zęby.
Prócz posła Węgrzyna szermierze PP dopadli ostatnio także znanego krytyka muzycznego Marcina Kydryńskiego. W młodości odbył on podróż do Afryki, po czym napisał książkę, relację z tej peregrynacji. Zamieścił w niej swe refleksje na temat czarnych kobiet, ot, literackie impresje na temat młodych dziewczyn, którymi podróżnik był wyraźnie zafascynowany, i to, o zgrozo, erotycznie. Mnie te frazy pachną młodopolską afektacją, wręcz przybyszewszczyzną, literacką pozą, niczym więcej. Lecz stróże naszych myśli uznali, że to wyraz światopoglądu Kydryńskiego, no i się zaczęło. Nie stąd ni zowąd na początku roku autor został oskarżony o rasizm i pedofilię. I tak się wystraszył, że wydał oświadczenia, w którym przeprasza wszystkich urażonych i tłumaczy, że jest już zupełnie innym człowiekiem. Źle mym zdaniem zrobił – powinien oświadczyć tym wszystkim policjantom myśli, żeby się odczepili i poszli do diabła!
Książka ukazała się w 1995 roku i wtedy pies z kulawą nogą nie zwrócił uwagi na inkryminowane fragmenty. Podejrzewam, że szermierze PP, uskrzydleni sukcesem, zajmą się teraz przekopywaniem literatury współczesnej i pewnie jeszcze niejeden raz będziemy widzieć pisarza odszczekującego swoje „niesłuszne” poglądy z dzieł młodości. Wieszczów i klasyków pewnie zostawią w spokoju, bo trudno zmusić nieboszczyka do ukorzenia się.
Panowie, gorze nam, oni nie odpuszczą, poseł Węgrzyn jedynie otwiera stawkę. Jak tak dalej pójdzie, to każdy facet, któremu podobają się kobiety, zostanie z PO wyrzucony.
Na szczęście nie należę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Skoro augurowie PP w US-raju ogłosili rasistą Marka Twaina i wycofali go (w niektórych stanach) z kanonu lektur szkolnych, to niewiele rzeczy mnie już w tym względzie zdziwi...
OdpowiedzUsuń