Counter


View My Stats

sobota, 11 czerwca 2011

O lekarzach do postu late Anakhy...

Byłem dzisiaj na Ostrym Dyżurze szpitala we Wrocławiu (o najlepszej renomie) z bardzo dobrą koleżanką, u której stwierdzono podejrzenie Stwardnienia Rozsianego. Wiem, od tego od razu się nie umiera. Ale postawa.... tfu... lekarzy...

"Pani się zachowuje gorzej od mojego dziecka", "Stasiu, odebrałeś już prowiant w konserwach za ten wyjazd", "Kawka się parzy", "Koleś w dżinsach z plecaczkiem pyta /Co tam nowego?/""Pani poczeka" "Ile? Nie wiem..."

Dr. House przy tym burdelu to jest uosobienie empatii i troski o pacjenta...

Od dzisiaj chcę, żeby leczył mnie weterynarz, konkretnie pani, bardzo miła zresztą...

A jak spotkam polskiego lekarza który zacznie jęczeć "za mało zarabiam", to ja mu współczuję... Może jego szybciej obsłużą w sobotni poranek na pogotowiu ratunkowym, solidarność białych mundurków, plecaczków, jeansów i te sprawy... :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz