Counter


View My Stats

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Polcon 2012


Ponieważ wszyscy znajomi piszą  o Polconie, dorzucę i ja swoje dwa słowa.
Wziąłem w nim udział głównie dlatego, żeby ostatnich czterech dni nie spędzać w pustym mieszkaniu i nie patrzeć łakomie na sąsiadującą z moim domem „Biedronkę”, gdzie można nabyć rozmaite (choć przeważnie dość podłe) trunki.
Na Polconie też się za kołnierz nie wylewało, ale czymś cale innym jest picie w zacnym towarzystwie, przy interesującej rozmowie, a czym innym jest ponure żłopanie z przepijaniem do lustra. W dodatku towarzystwo było naprawdę zacne i ze wszech miar godne.
Maciek Parowski, Bogusław Polch, Andrzej Drzewiński i Adam Cebula (ci dwaj piją wyłącznie [!] wodę brrr… mineralną), Majka Kossakowska, Ewa Białołęcka, Jarek Grzędowicz, Małgorzata Koczańska, Mirosław Żamboch, Peter W. Brett, Cordelia, Dablju (Rafał w. Orkan), Jacek Inglot, Witek Jabłoński, Ika Repeczko czy Waldek Siwek, Zbyszek „Doc” Ceglarski, Henio Jasicki, Klaudia Ciemnowłosa, Yuki, Młodzik czy Keiko, (niechże mi zechcą wybaczyć ci, których przez roztargnienie nie wymieniłem) to nie są osoby, które można zgromadzić w jednym miejscu na raz. To ogromna zaleta imprez w rodzaju Polconu.
Co prawda pomysł, żeby z knajpce konwentowej nie serwowano piwa był pomysłem pogańskim zgoła, ale dzięki niemu zarobili właściciele knajpek pobliskich.
Toczące się dyskusje dotyczyły różnych tematów i mam wrażenie, że świat byłby dużo lepszy, gdyby jego włodarze posłuchali niektórych rad uczestników konwentu. Oczywiście tych padających rankiem - wieczorami rozmaicie bywało. Szkoda tylko, że „dyskjokeje” w tych knajpkach uznają jedynie muzykę, w której nad wszystkim góruje ponury łoskot wojennych murzyńskich tam-tamów i podczas rozmów trzeba się niemal przekrzykiwać. Jedyna wrocławska knajpka, w której grają miłe uchu ragtime’y z lat dwudziestych minionego wieku to „Literatka” na Rynku.   
Następny konwent, na jaki się wybieram, to Fantastyczne Bachanalia w Zielonej Górze.

3 komentarze:

  1. Wybierasz się może Generale na Falkon, bo wciąż nie mogę sobie odżałować mojego niestawiennictwa na Polconie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Falkon to - o ile się nie mylę Lublin. Trochę za daleko do Wrocka. Pojadę ( o ile zdołam się pozbierać) do Zielonej Góry.

      Usuń
    2. Dokładnie to Lublin. Cóż ja do Zielonej Góry także nie zawitam z powodu poprawki. Niemniej miło, że się pojawiasz na tego typu imprezach, bo wśród ludzi jakoś łatwiej się człowiek trzyma.

      Usuń