Counter


View My Stats

środa, 6 kwietnia 2011

Żeby nie było nieporozumień.

Państwo oceniam nie wedle jego politycznego, czy ekonomicznego ustroju, a wedle tego, jak żyje się w nim ludziom. Jeżeli dowiaduję się ze statystyk, że 47 % Polaków żyje w ubóstwie, to żadne tam pieprzenie o wolności słowa, demokracji czy innych pierdołach, żadne wyliczenia, iż "za komuny" obywatel zarabiał 20 dolarów, nie przekonają mnie, że jest w Polsce dobrze, a "za komuny" było źle i prześladowano Kościół (nawiasem mówiąc kolejny mit).

Kiedyś na Rynku we Wrocku pod kamieniczkami Jaś i Małgosia zobaczyłem kobietę z może siedmioletnią dziewczynką (pewnie córeczką), która to córeczka sprzedawała ludziom z ręki "Wyborczą" (mama trzymała większe naręcze gazet, bo córeczka mogła utrzymać w ręku zaledwie kilka). Nie były Rumunkami. A, wszystko działo się latem. "Za komuny" i w PRL-u takie maluchy wyjeżdżały na kolonie. Pomyślałem wtedy o Michniku: "Po to, sk...synu, walczyłeś o demokrację, żeby te kobiety teraz sprzedawały twoją gazetę? Po to Lechu skakał przez płot?" I Michnik, i Wałek (oraz paru innych jeszcze bohaterów "walk o niepodległą Polskę") wyszli na tym superprzekręcie całkiem dobrze.

A co z tymi 47 % Polaków?

Czy ktoś zechciałby mi odpowiedzieć?

15 komentarzy:

  1. Z całym szacunkiem Generale dane GUS z roku 2009 mówią o 12 procentowym wskaźniku ubóstwa, i 17 % polaków ze wsi oraz 7% z miast, którzy są zagrożeni ubóstwem (to już dane z października 2010), więc jeśli nie nastąpił jakiś cichy dramat to nie wydaje mi się aby wskaźnik ubóstwa urósł do tak kosmicznego poziomu. Zresztą taki wskaźnik przekraczałby poziom ubóstwa w subsaharyjskiej Afryce (w roku 1990 46% i ciągle spada od tamtej pory), a to z kolei na pewno oznaczałoby, że zainteresuje się nami Bob Geldoff. :)
    Stąd moje pytanie, jakie badania wykazały, że (niemal) co 2 polak żyje w ubóstwie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dane o ubóstwie w Polsce znalazłem kilka dni temu w GW. "Wyborcza" to nie "Trybuna Ludu" ani "NIE", więc nie mam powodu, by wątpić w prawdziwość tych liczb. Nie wiem, wedle jakich kryteriów te dane są zliczane.
    Inne (i chyba się w tym nie mylę) ma standardy ubóstwa UE, a inne np. ONZ. W porównaniu do żyjącego na Kalahari Buszmena każdy Polak jest Krezusem. W porównaniu do Szweda czy Norwega już nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Minimum egzystencji - koszyk dóbr, niezbędnych do podtrzymania funkcji życiowych człowieka i sprawności psychofizycznej. Uwzględnia on jedynie te potrzeby, których zaspokojenie nie może być odłożone w czasie, a konsumpcja niższa od tego poziomu prowadzi do biologicznego wyniszczenia i zagrożenia życia. W skład koszyka minimum egzystencji wchodzą potrzeby mieszkaniowe i artykuły żywnościowe. Łączny koszt nabycia (zużycia) tych dóbr określa wartość koszyka, która stanowi granicę ubóstwa skrajnego."

    Wedle tej definicji ja też żyję w ubóstwie, jak i 3/4 moich znajomych, od pierwszego do pierwszego, kino, teatr, wyjścia towarzyskie i podróże, kupno książki czy czegoś trwalszego to święto lasu które zdarza się kilka razy w miesiącu albo i raz na rok, albo nie w tym roku, wedle rangi...

    Wiem, wiem, mogłem się przecież w Kazachstanie urodzić z kałachem w ręku, więc co wydziwiam... Ano wydziwiam, bo u nas jest takie limbo cholerne... Człowiek przez szybkę ogląda normalnych ludzi... Niby Tutsi ani Hutu nie ma, ale siedzi okrakiem na płocie...

    OdpowiedzUsuń
  4. A swoją drogą, "podtrzymania funkcji życiowych człowieka i sprawności psychofizycznej"...

    To kartoflankę można jeść przez miesiąc, albo jak w temacie Tomka od wątroby zupę z nieznanego pochodzenia grzybków?

    Bo niby człowiek z głodu nie umrze, ale dietetycy już nam wytłumaczyli, że taka "dieta" też wyniszcza człowieka...

    Czyli Europa, XXI wiek, kupno wartościowych produktów żywieniowych jest oznaką wysokiego statusu społecznego. Szwedzi mają problem czy kupujemy piątą pralkę, czy fundujemy sobie dzidziusia...

    To ja chromolę "take Polske..."

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie EGM, w Islamskiej Republice Francuskiej, u wyspiarskich owcojebów, ba, nawet u tych skandynawskich głupków wojna nie była tak odczuwalna jak u nas. Kiedy mieliśmy podreperować standard życia?

    OdpowiedzUsuń
  6. Te "wyspiarskie owcojeby" (swoją drogą myślałem, że to taki sport, ale w Teksasie) mogły, mogą i biedną mogły zerżnąć bez mydła płaczliwą babę, co od 20 lat się tłumaczy, że miała trudne dzieciństwo...

    Głupkami są ci co pływali między kontynentami, ci co myślą o przyszłości kraju w perspektywie, czy takie cyngle co to trzy sekundy po komendzie do "Do boju!" zostają mokrą plamą na ścianie nie bacząc na sytuację następnych pokoleń, a potem chcą z tego jeszcze bohaterstwo zrobić, panie Tomasz? ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Prosiłbym, Tomaszu o stonowanie wypowiedzi, bo się zirytuję. I zacznę kroić posty zalatujące mi smrodkiem narodowców i odchodami Orła Białego.
    Po drugie - proszę mi wymienić znaczące gospodarcze sukcesy sukcesy RP. Z prywatyzacji PRL do dziś skarb państwa czerpie lwią część wpływów - bo przecież nie z podatków Kulczyka, czy Tesco.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mister T. Nie pozwolę się obrażać na moim własnym blogu - i będę kasował posty, które uznam (arbitralnie, rzecz jasna, bo to MÓJ blog) za obraźliwe.

    OdpowiedzUsuń
  9. A gdzie ja pana, panie EGM, obraziłem? Coś mi chyba umknęło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż nie wytrzymałem...
    "Dwa kilogramy cukru. Dwa i pół kilograma mięsa dla pracowników umysłowych i cztery kilogramy dla pracowników fizycznych oraz dzieci. Pół litra wódki wymiennie na butelkę wina importowanego (krajowe "mózgotrzepy” były bez kartek, co nie znaczy, że łatwe do kupienia). I dalej: 300 gramów proszku do prania, dwie kostki mydła, dwie kostki masła, 100 gramów wyrobów czekoladopodobnych, 250 gramów cukierków a la landryny, 30 litrów benzyny do fiata 126p, kilogram kaszy lub ryżu, kilogram mąki, 12 paczek papierosów.
    To wszystko – podkreślmy – na miesiąc."
    Wg. moich obliczeń i w sporym zaokrągleniu niecałe 400 zł koszt dzisiejszy - za tyle mogłeś sobie "luksusów" kupić. Co do 47% żyjących w "ubóstwie" (swoją drogą wypadać znać dane na które się człowiek powołuje): "Minimum socjalne (870 złotych) uzyskuje ponad 47 proc. Polaków." Wydających to na co chcą (nie mają połowy zarezerwowanej w fajkach i benzynie), przy czym dane nie są w stanie uwzględnić zarobków na czarno "Udział "szarej strefy" w polskim PKB sięga 25%" z wiki i faktycznych zarobków rolników. Wiem, że młodość miło się Tobie wspomina, ale niech będą jakieś granice... Ja sam niewiele jestem w stanie pamiętać, bo młody byłem, ale to że zwykle moje i mojego rodzeństwa śniadanie i kolacja składało się z chleba z margaryną, a obiady głównie z tego co udało się wyhodować na działeczce to jeszcze długo pamiętał będę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Drogi Barteczku, entuzjasto wolnego rynku i czasów obecnych.
    Po pierwsze, cytujesz dane ze stanu wojennego, kiedy to pół Polski strajkowało (żeby mieć takie guano, jak teraz), no i wystrajkowali sobie Polacy te kartki. Nie przeginaj z cytowaniem danych.

    A nie rozumiesz, co znaczy pojęcie "bezpieczeństwa socjalnego"? No to za kilka lat zrozumiesz...

    OdpowiedzUsuń
  12. Drogi Andrzejku, te dane akurat znalazłem jako jedyne konkretne, a reglamentacja obowiązywała (nie dokładnie w tej postaci, ale jednak) od 76 do 89 roku. Pół Polski strajkowało, bo za dużo jedzenia miało, czy raczej odwrotnie?
    Aż tak dużo naszych rodaków wtedy psychicznie chorowało, czy może GW przedstawiając fałszywy obraz rzeczywistości namówiła ich do strajków? Sądzę, że niewiele osób mając pełen garnek i "bezpieczeństwo socjalne" ryzykowałoby spałowanie, nie wspominając już o kulce w brzuch, tylko dlatego żebyś mógł teraz na prywatnym blogu narzekać na rząd nie ryzykując więzieniem.
    Do entuzjazmu obecnymi czasami bardzo mi daleko, jest więcej rzeczy które chciałbym zmienić niż tych, które mi się podobają. Nie zmienia to jednak faktu, że 870 na głowę w porównaniu z "luksusami" czasów Twojej młodości trudno uznać mi za życie w ubóstwie jak to stwierdziłeś w komentowanym poście.
    W naturalny sposób nasuwa mi się pytanie co robiłeś za komuny i jak Ci się żyło? Nie bój się przy tym, organem lustracyjnym nie jestem, powoduje mną czysta ciekawość.

    P.S. Ponieważ ironii w tekście nie słychać, zaznaczam, że zdaję sobie sprawę kiedy wybiórcza powstała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Drogi Bartusiu!
    GW powstała oczywiście w roku 1989, ale przedtem Polakom wmawiano - np. z ambon, albo poprzez Radio Wolna Europa, jak dobrze jest w kapitalizmie. I Polacy wierzyli, bo ci, co jeździli na "saksy" do ówczesnego RFN, albo US-raju, przywozili informacje o tym, jak tam jest dobrze. A powinni byli słuchać mediów komuny, które informowały, jak jest np. w Meksyku. Ale to oczywiście były wredne media komuny. Polacy nie strajkowali zresztą dlatego, że chodzili głodni, tylko dlatego, że mieli ochotę na wydawanie nadmiaru kasy, a nie bardzo mieli na co (z tym się zgodzę). A tak naprawdę, policzmy, ilu tych bojowników o wolność było? KOR? Nie rozśmieszaj mnie. Narzekanie na "komunę" było modne - ale co nam z tego przyszło?
    A co robiłem za komuny? No, tego nigdy nie kryłem, nie zadawaj mi więc takich idiotycznych pytań. Byłem oficerem LWP, za głupim na to, by aktywnie bronić tamtego systemu. Aktualnie bardzo tego żałuję.

    A teraz bądź uprzejmy i idź pobłyskać intelektem gdzie indziej, bo nie mam ochoty na dyskusje z (wstaw sobie do woli kilka inwektyw)...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawość zaspokojona, dziękuję bardzo. Nie wiedziałem, że wchodząc na Twojego bloga powinienem znać Twój życiorys i takie pytanie będzie z gatunku idiotycznych, za co bardzo przepraszam. Być może będąc idiotą potraktowałem pytanie retoryczne z postu jako prawdziwe i zakłóciłem Twój spokój ducha nieudolną próbą odpowiedzi, jeśli tak - wybacz moje niezrozumienie. Nie jestem z gatunku męczydusz (możesz nie wierzyć jeśli nie chcesz), więc na Twoje życzenie więcej po tym poście udzielał się nie będę. Pozwolę sobie jeszcze tylko na jeden cytat:
    "W celu odróżnienia od siebie kolejnych, niezwykle niekiedy oryginalnych myśli rozmaitych dyskutantów oznajmia się, że anonimowe wypowiedzi nie będę tu publikowane. Jest to jedyne ograniczenie, wymuszone przez życie.

    Nie chcieliśmy niczego wycinać, ale "tak se ne da, pane Havranek". Nadal podtrzymujemy stanowisko, że komentarzy nie należy kastrować, ale dla uniknięcia zamętu raczcie się, waszmościowie, przynajmniej podpisywać pod postami. Zalogowanie zajmuje paręnaście sekund..."

    Mimo wszystko bez złości i ironii życzę poprawy samopoczucia. Będę na bloga zaglądał nadal, nawet bez pozwolenia, bo część przemyśleń autora uważam za cenne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bartusiu, daj waść spokój, bo tu nie chodzi o sentymentalizm do zeszłego systemu...

    http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/55,33181,8598064,,,,9418113.html

    Poczytaj sobie, jak to na owoce powinieneś w tym miesiącu wydać 14 złotych.

    http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,9445615,Kryzys_dotknal_male_drogerie__Padaja_setkami.html

    Poczytaj sobie o tym, że Polki niedługo będą miały dylemat, czy się podmywać czy nie...

    Ja chyba dziwnych znajomych mam, bo dobra koleżanka z Warszawy pracuje, jej mąż pracuje, dziecko mają, a obecny ustrój by utopiła w szklance wody, bo się zastanawia czy kupić dziecku czekoladę, czy to już rozpusta...

    Skąd tacy ludzie jak ty się biorą, zza barków rodziców, czy z funduszu powierniczego dziadka?

    A piej sobie dalej jak jest super, po ciebie też prężny tygrysie kapitalizmu przyjdą...

    Tylko nie odwalaj tu propagandy sukcesu, 70% absolwentów szkół wyższych emigrujących za chlebem z tego kraju Twój optymizm na sandałkach roznosi i takie są kolego fakty...

    Bez odbioru...

    OdpowiedzUsuń